Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
środa, 30 października 2024
"O kocie, który ratował książki" Sōsuke Natsukawa - Przypowiastka o sile empatii
Tytuł oryginału: Hon o mamorō to suru neko no hanashi
Tłumaczenie: Anna Zalewska
Wydawnictwo: Znak Koncept
Liczba stron: 272
Format: papier
Śmierć bliskiej osoby, z którą było się związanym silną, emocjonalną więzią, to traumatyczne i niełatwe do przetrawienia doświadczenie. Ulotność człowieczego żywota objawia się wtedy w pełnej krasie, uzmysławiając naszą bezsilność i małość wobec praw, wedle których toczy się zarówno nasz żywot, jak i zgodnie z którymi funkcjonuje świat. Z tego typu nieodwracalnymi stratami trudno sobie poradzić, szczególnie, gdy czoła tam niełatwym przeżyciom próbuje się stawić samodzielnie. Od czego są jednak przyjaciele i książki? Zdaje się pytać Sōsuke Natsukawa (ur. 1978), japoński lekarz i powieściopisarz, autor powieści O kocie, który ratował książki.
Utwór rozpoczyna się w niełatwym dla głównego bohatera momencie. Rintarō Natsuki, nieśmiały licealista i mol książkowy, właśnie traci swojego dziadka, który wychowywał go pod nieobecność rodziców. Zgon opiekuna wiąże się z nietypowym spadkiem – Rintarō dziedziczy antykwariat prowadzony przez dziadka, w którym spędzał każdą wolną chwilę. Teraz pełen wyszukanej prozy przybytek jawi się niczym azyl, pozwalający schronić się przed nieprzyjazną i opresyjną rzeczywistością, która potrafi tak bezceremonialnie pozbywać się swoich składowych. Tyle, że Rintarō nie jest dane pogrążyć się w rozpaczy – jego sytuacja niepokoi starszego kolegę, regularnego bywalca antykwariatu, jak i przewodniczącą klasy, do której uczęszcza chłopak. Oboje, na swój nierzadko niezdarny sposób, usiłują podnieść nastolatka na duchu. Oprócz wspomnianej dwójki pojawia się niezwykły gość, jakim jest gadający kot o szmaragdowych oczach, który proponuje Rintarō podróż do labiryntów, gdzie więzione książki czekają na ratunek. Podjęcie się pomocy w niełatwej misji staje się okazją do odszukania utraconego sensu życia i dostrzeżenia radości, płynącej z samego faktu egzystowania.
O kocie, który ratował książki to typowy przykład literatury określanej mianem comfort book, co można przełożyć jako książka kojąca, pocieszająca, podnosząca na duchu. Proza Sōsuke Natsukawy jest – jak ładnie ujęła to na łamach portalu Lubimy Czytać, goszcząca na tym blogu Awita – niczym kołderka, którą można otulić się w momentach zwątpienia, gdy życie staje się dla nas pasmem porażek czy udręk. Autor pokazuje, że nawet w takich trudnych rozdziałach naszego bytu, nie należy się poddawać, mając w sobie odwagę do tego, by przyjąć pomoc oferowaną nam przez innych. Słabość nie jest powodem do wstydu, do ukrywania się, do skazywania się na marginalizację, do wycofywania się ze społeczeństwa – jednocześnie należy zaakceptować fakt, że mało kto z nas jest samowystarczalny w radzeniu sobie z traumami i pozostawać otwartym na wsparcie ze strony bliskich.
Książka przypomina poradnik pozytywnego myślenia, który raczy nas mniej lub bardziej oczywistymi mądrościami, orbitującymi wokół zagadnień związanych z bardziej optymistycznym patrzeniem na otoczenie. Sōsuke Natsukawa przypomina choćby o sile, jaką ma w sobie poczucie humoru, umożliwiające konfrontację z najbardziej złożonymi problemami: Na świecie jest mnóstwo rzeczy, które nie mają sensu albo są niezgodne ze zdrowym rozsądkiem. Najlepszą bronią do radzenia sobie z tym pełnym boleści światem nie jest wcale rozsądek, ani tężyzna fizyczna. Tylko humor [1]. To także uzmysłowienie, że trwanie na ziemskim padole związane jest z niemałym intelektualnym wysiłkiem, bowiem (…) to, co ważne, jest zawsze trudne do zrozumienia [2]. Nie mniej istotne jest zasygnalizowanie tego, jak ważne jest bycie przyzwoitym – gdy Rintarō myśli o tym, co starał się osiągnąć dziadek, okazuje się, że: Nic wielkiego. Chciał tylko przekazać, że nie wolno kłamać. Nie wolno dręczyć słabszych. Że jeśli ktoś jest w potrzebie, należy go wesprzeć… [3]. Przesłaniem powieści jest zatem podkreślenie mocy empatii, tego jak ważką rolę ona odgrywa: Współczucie jest wtedy, kiedy cierpi się razem z tymi, którzy cierpią, przeżywa z tymi, którzy coś przeżywają, a czasem też wtedy, kiedy się razem z kimś dokądś zmierza [4]. Co więcej to właśnie literackie dzieła mogą uczyć nas współodczuwania: (…) siła książek to taka siła, która uczy nas, jak myśleć o innych. To siła, która wielu ludziom dodaje odwagi i która ich wspiera [5].
Bardziej interesującym uzupełnieniem tych fragmentów, niebezpiecznie balansujących na krawędzi banału, są rozważania poświęcone samym książkom. Sōsuke Natsukawa zauważa, że we współczesnym, nastawionym na konsumpcję świecie, książki traktowane są jako jeden z wielu towarów. Towarów, które należy sprzedać w jak największej ilości oraz jak najszybciej zużyć, by zrobić miejsce dla kolejnych: Książki to towary nietrwałe. Ta praca polega na wymyślaniu, jak możemy sprawić, by społeczeństwo efektywnie je zużywało [6]. Zgodnie z tym podejściem, literatura staje się coraz bardziej zubożona i ograniczona, bowiem maksymalizowanie zysków ze sprzedaży za wszelka cenę jest jednoznaczne z wyrzucaniem swojej oferty tytułów mniej popularnych, bardziej wymagających, czy specjalistycznych: Sprzedawanie książek jest bardzo łatwe. O ile się tylko pamięta o jednej prostej zasadzie. (…) Ta zasada to: „sprzedawać książki, które się sprzedają” [7]. Tyle, że podążając tą filozofią, prędzej czy później, dojdziemy do sytuacji, w której wydawnictwa będą bardziej kojarzyć się fabryką, w której priorytetem jest wytwarzana ilość, przy minimalnej, akceptowalnej przez klienta, jakości: A wygląda to, jakby po prostu wyrzucało z siebie bezsensowne kawałki papieru i generowało niepotrzebne śmieci [8].
Uwzględniając wszystkie składowe, których Sōsuke Natsukawa używa do skomponowania swojego utworu, O kocie, który ratował książki to dzieło wyróżniające się prostolinijnością, ocierająca się o nijakość i schematyczność. Zdania (…) proste i bez upiększeń [9] służą do zbudowania opowieści z morałem, mającej na celu, by czytelnik (…) poczuł ciepło rozlewające się w głębi serca [10]. Będąc przekornym, można stwierdzić, że gdyby wsłuchać się w słowa dziadka, porównującego książki do górskich szczytów i przeświadczonego, że z tych najwyższych, na które najtrudniej się wspiąć, rozlegają się najpiękniejsze widoki, to po O kocie, który ratował książki warto sięgnąć jedynie, gdy mamy ochotę na krótki, niezobowiązujący spacer po dolinach.
[1] Sōsuke Natsukawa, O kocie, który ratował książki, przeł. Anna Zalewska, Wydawnictwo Flow Books, Kraków 2023, s. 31 – 32
[2] Tamże, s. 10
[3] Tamże, s. 75
[4] Tamże, s. 200
[5] Tamże, s. 241
[6] Tamże, s. 166
[7] Tamże, s. 169
[8] Tamże, s. 165
[9] Tamże, s. 212
[10] Tamże, s. 208
2 komentarze:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularność tego rodzaju lit. azjatyckiej zaskakuje mnie bardzo. Czytaliśmy to w miejscowym DKK, lektura nie przypadła nam do gustu jako zbyt prosta i naiwna.;)
OdpowiedzUsuńMnie chyba jednak nie zaskakuje, bo zapotrzebowanie na tego typu literaturę jest od zawsze - dla mnie to trochę taki "Mały książę" tyle, że pióra bardziej egzotycznego autora (przepraszam wszystkich fanów Antoine'a de Saint-Exupéry, ale jakoś nie potrafię zrozumieć fenomenu jego najpoczytniejszego dzieła). Przyznaję jednak, że wolałbym, by japoniści i japonistki mieli pracę przy nieco innych pisarzach i pisarkach z Kraju Kwitnącej Wiśni. Do przełożenia jest choćby jeszcze sporo książek Kenzaburō Ōe :)
Usuń