Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

poniedziałek, 6 listopada 2023

"The Factory" Hiroko Oyamada - O fabrycznej rzeczywistości

Hiroko Oyamada

The Factory

Tytuł oryginału: Kōjō
Tłumaczenie: David Boyd
Wydawnictwo: New Directions
Liczba stron: 107
Format: .epub
 
 
 

Fabryka. Zamknięta nieskończoność. Labirynt, w którym nigdy nie błądzisz (czy aby na pewno?). Przestrzeń oddzielona od zewnętrznego świata bramami, przez którą przejść mogą tylko wybrani, do grona których od niedawna się zaliczasz. Niegdyś nie miałeś (nie miałaś) tu wstępu. Pozostawało Ci tęskne spojrzenie za ludźmi znikającymi w trzewiach molocha i ciekawość dotycząca tego, co właściwie wyprawia się w licznych halach i budynkach okolonych wysokim ogrodzeniem. Ale Twój czas wreszcie nadszedł. Odbierz więc przepustkę i udaj się na wędrówkę po zakamarkach i zakątkach, które wciąż potrafią skrywać tajemnice, nawet przed starymi wyjadaczami. Nie zapomnij o przewodniku, którym będzie nowela The Factory autorstwa japońskiej pisarki Hiroko Oyamady (ur. 1983).

Książeczka to opis perypetii trójki pracowników tytułowej fabryki (której nazwa nie pojawia się ani razu). Młoda dziewczyna mająca za sobą doświadczenie pracy w kilku innych miejscach, w których nie potrafiła utrzymać posady, trafiająca do działu niszczenia dokumentów. Były inżynier specjalizujący się komputerach, który po utracie dotychczasowego zajęcia, dzięki koneksjom swojej dziewczyny, zostaje zatrudniony w firmie jako pracownik tymczasowy odpowiedzialny za sprawdzanie poprawności papierów wewnętrznych. Wreszcie były naukowiec, który z polecenia swojego przełożonego z uczelni otrzymuje intratną funkcję, polegającą na opracowaniu planu zazielenienia wszystkich zakładowych dachów mchem. Troje bohaterów, trzy przeplatające się narracje, przybliżane z różnych perspektyw czasowych, składają się na opis fabrycznej, jakże intrygującej codzienności.

Fabryka, w której pracują postacie Hiroko Oyamady to zdecydowanie największe przedsiębiorstwo w okolicy: Wpływ fabryki na miasto był zbyt duży, by można go zignorować. Każdy miał przynajmniej jednego członka rodziny, który pracował dla fabryki, jednego z jej kontrahentów czy którejś z jej filii [1]. To twór ogromny, niemal byt sam w sobie. Zajmowany przez nią teren jest tak rozległy, że pracownicy poruszają się za pomocą samochodów, jak i wewnętrznych linii autobusowych. Lokalizacje poszczególnych budynków oznaczone są na mapie, mapie, którą można studiować całkiem długo, bowiem oprócz hal produkcyjnych i biurowców, zakład posiada bary, restauracje, kafeterie, pralnie, hotele, mieszkania służbowe, a nawet muzeum. Miarą wielkości fabryki jest nie tylko zajmowana przez nią powierzchnia, ale i jej wyjątkowość – jej obszar jest na tyle specyficzny, że występują tu endemiczne gatunki fauny. Podobne do kormoranów ptaki, o czarnych piórach i dziobach; wegetujące w pralniach jaszczurki żywiące się kłaczkami kurzu i zmechaconego materiału; przerośnięte nutrie zamieszkujące odwodnienia betonowych umocnień rzecznych brzegów to okazy, które doczekały się udokumentowania.

Te gargantuiczne rozmiary fabryki w połączeniu z faktem, że jest to przestrzeń odgrodzona, zamknięta, w sporej mierze niezależna i odizolowana od świata zewnętrznego, sprawiają, że odznacza się ona własnym klimatem. Klimatem, którego wyróżnikami są tajemniczość, nieuchwytność, ale i złowróżbność. Fabryka pełna jest niezbadanych zakamarków i kątów, gdzie czają się sekrety, które niechętnie są zdradzane – niejednokrotnie bohaterowie padają ofiarą złudzenia czy mirażu, tak jakby fabryka broniła się przed wścibskim okiem. Kontury zdają się być płynne, stąd architektura potrafi spłatać figla stawiając przed naszymi oczami budynek, którego się nie spodziewamy czy wodząc nas za nos, kiedy próbujemy odszukać wejście, które w naszym mniemaniu winno znajdować się właśnie tutaj. Fabryczna rzeczywistość jest trudna do pochwycenia – kierujące nią zasady są niejasne, wymykają się logicznemu pojmowaniu, co wzmaga wrażenie niepewności i niepokoju. Dodając do tego czające się gdzieś w oddali niewypowiedziane zagrożenie przywodzą na myśl styl, jakim w swojej prozie operuje Kōbō Abe, autor takich dzieł jak Schadzka, Kobieta z wydm, The Ruined Map czy The Box Man, gdzie świat przedstawiony również nie jest zbyt przyjazny dla swoich protagonistów, cechując się zasadami i sposobem funkcjonowania, które trudno jest zrozumieć. W Fabryce kwintesencją obcości i opresyjności jest fakt, że postacie nie wiedzą, czym dokładnie zajmuje się zakład, w którym są zatrudnieni. Pola pobocznych działalności są na tyle rozbudowane, że główny cel gdzieś umyka i chowa się za mgłą niedopowiedzenia.

Wydaje się, że ideą takiego właśnie ukazania przedsiębiorstwa-molocha jest zasygnalizowanie, jak uprzedmiotawiające potrafią być tego typu środowiska. Pojedynczy pracownik redukowany jest do roli łatwo wymienialnego elementu, który nieustannie musi wykazywać się maksymalną utylitarnością, raz za razem udowadniając swoją wartość. Moment słabości grozi wypadnięciem z karuzeli i trafieniem do grona pracowników nieetatowych, cieszących się znacznie mniejszą liczbą przywilejów. Symbolem małości pracowniczej jednostki w obliczu bezmiaru fabryki jest wielki most rozdzielający zakład na strefę północną i południową, uzmysławiający człowieczą małość: I oto byłam tutaj, pojedynczy trybik, pracownik którego w każdej chwili można zastąpić, który nigdy nie miał okazji doświadczyć ogromu fabryki – idea przekroczenia tego potężnego mostu była odrobinę przytłaczająca [2].

Co istotne, The Factory pokazuje nieco inny obraz pracy zawodowej niż ten znany z korporacyjnych prospektów i sloganów czy haseł z mediów społecznościowych. Zajęcia wykonywane przez bohaterów nie są hobby, pasją czy zaszczytną szansą na rozwój osobisty. To bardziej mitręga, smutny obowiązek, rutyna, na którą się skazujemy, by zapewnić sobie środki nieodzowne do ekonomicznego utrzymania się na powierzchni. Oymada zaznacza, że nie wszystkim dane jest mieć satysfakcjonującą i intrygującą pracę, na co wpływ ma szereg czynników – pogorszenie sytuacji na rynku pracy z racji kryzysu, brak doświadczenia, brak umiejętności autoprezentacji czy słaba komunikatywność mogą sprawić, że wykonywać będziemy czynności znacznie poniższej naszych oczekiwań i kwalifikacji, co rzecz jasna nie czyni nas kimś gorszym, zasługującym na pogardliwe traktowanie.

To połączenie życiorysów różnych ludzi, wykonujących niezbyt atrakcyjne prace z wiwisekcyjnym potraktowaniem miejsca ich zatrudnienia, owocuje niezwykle interesującą prozą, która wywiera na mnie tym większe wrażenie, iż cała moja dotychczasowa zawodowa kariera jest związana z tworami takimi jak tytułowa fabryka (choć skala zakładów, w jakich przyszło mi pracować jest zdecydowanie mniejsza). Atmosfera wykreowana przez Hiroko Oyamadę jest zaskakująco plastyczna, trafna, realna – autorce znakomicie udaje się pochwycić niezależność i specyficzność ogromnego zakładu, który staje się podmiotem (nie tylko biznesowym czy ekonomicznym). Obcując z książką japońskiej pisarki niejednokrotnie czułem się, jak gdybym czytał własne refleksji i spostrzeżenia na temat fabrycznej rzeczywistości, która jest nieporównywalna i niepospolita, a przez to tak frapująca. Polecam szczególnie tym, którzy pracują bądź pracowali w zakładach produkcyjnych, jak i tym, którzy chcieliby poznać specyfikę tego typu miejsc.

 

P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df


------------------------------

[1] Hiroko Oyamada, The Factory, przeł. David Boyd, Wydawnictwo New Directions, Nowy Jork 2019, s. 10

[2] Tamże, s. 86

6 komentarzy:

  1. Czyli Ty pracujesz w fabryce mniejszej niż opisana w książce i w przeciwieństwie do bohaterów wiesz, czym zajmuje się Twój zakład? :) Zaciekawiła mnie informacja, że jedna z postaci opracowuje plan pokrycia dachów fabryki mchem. Do tej pory słyszałam, że mech na dachu to rzecz niepożądana, może i ładnie wygląda, ale jest zagrożeniem dla pokrycia dachowego i właściciele budynku starają się go usunąć, bo w przeciwnym razie będą musieli przedwcześnie robić remont. Widocznie w Japonii myśli się inaczej. Jeśli książka wpadnie mi w ręce, z chęcią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zakład w którym pracuję jest zdecydowanie mniejszy (choć i tak zatrudnia kilkaset osób), bo jeśli chodzi o fabrykę z "The Factory" to odniosłem wrażenie, iż jest to prawdziwy moloch. No i wiem, co się u mnie produkuje, a przynajmniej tak mi się wydaje ;)

      Z tym mchem, to też mnie zaskoczyło, ale jest wyraźnie napisane, że bohater to ekspert od mchu. A co do (bez)celowości jego działania, to autorce chyba zależało, żeby pokazać, że niektóre projekty, nawet jeśli nie mają znaczenia czy są wręcz absurdalne, to i tak są kontynuowane, bo w przypadku gargantuicznych rozmiarów zakładu, nie sposób kontrolować wszystkich aspektów jego działalności. Być może nie było wiadomo, kto projekt rozpoczął i w jakim celu, stąd nikt nie miał odwagi przyznać, że należy go zakończyć.

      Usuń
  2. Zastanawiam się, czy faktycznie tak łatwo można zastąpić pracownika fabryki. Pracuję w dużej firmie produkcyjnej i niestety mimo niezłych warunków płacowych rąk do pracy brakuje. Brak jednego "trybika" może zdezorganizować czasem pracę całego działu na jednej zmianie. Chętnie przeczytam The Factory dla porównania realiów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, wydaje mi się, że cały problem polega na tym, że w wielu fabrykach i zakładach produkcyjnych pracownik traktowany jest jako łatwo wymienialny trybik, bo taką filozofię wyznaje "góra". Tymczasem, jak słusznie zauważasz i z czym w pełni się zgadzam, dobry i doświadczony pracownik to skarb nie do przecenienia. Niestety (tak przynajmniej wynika z moich obserwacji) w naszych realiach wciąż panuje przeświadczenie, że nie ma ludzi niezastąpionych - i fakt, teoretycznie, każdego można zastąpić, ale w praktyce, taka zamiana fachowca na kogoś przypadkowego z ulicy, kończy się sporymi stratami na wydajności, jakości, płynności produkcji, itd.

      P.S. Że się tak ośmielę zapytać: w jakiej branży pracujesz? Ja, jeszcze przed studiami, zaczepiłem się na chwilę na produkcji w zakładzie farb i lakierów, a po studiach, już jako technolog, robiłem przy produkcji opon, obecnie zaś jestem w przemyśle kablowym ;)

      Usuń
  3. Twój opis bardzo podziałał na moją wyobraźnię - sama poczułam, jak mogą czuć się ludzie zatrudnieni w tym molochu. Ja sama jestem szefową pewnej (powiedzmy firmy, bo to jest organizacja pozarządowa, ale z biegiem lat coraz bardziej zinstytucjonalizowana) i zastanawiam się często, jak czują się w niej zatrudnieni pracownicy. Staram się, czy raczej próbuję, tworzyć i utrzymać, klimat zbliżony do rodzinnego, ale ... czy to się udaje?
    Jestem bardzo zainteresowana książką, ciekawe, czy jakieś wydawnictwo podejmie się wydania jej w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, na tyle, na ile rozmawiamy ze sobą czy to na łamach LC, czy poprzez sekcję komentarzy na tym blogu, zaryzykowałbym stwierdzenie, że Ci się udaje. Wydajesz się być osobą bardzo empatyczną, a ktoś taki na kierowniczym stanowisku to marzenie każdego pracownika ;)

      W 2021 roku Tajfuny wydały zbiór opowiadań "Ogród" w przekładzie Anny Wołcyrz. Mam nadzieję, że dziewczyny pójdą za ciosem i wydadzą właśnie "The Factory" lub "The Hole", o której to noweli wkrótce także ukaże się krótki tekst.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)