Zrodzony
Jeff VanderMeer
Zrodzony – owoc biotechnologicznej inżynierii – to stworzenie będące archetypem obcości. Już sam wygląd wymyka się ludzkiej percepcji, co uniemożliwia jednoznaczną klasyfikację (Zrodzony podobny jest do (…) mieszanki ukwiału z kałamarnicą, niczym smukły wazon pokryty falującymi kolorami, od fioletu, przez grant, po morską zieleń [4]) – ani Rachel, ani jej partner Wick (były pracownik Firmy) nie wiedzą czy organizm, z którym mają do czynienia jest zwierzęciem czy też rośliną. Pomimo wątpliwości dotyczących natury Zrodzonego, Rachel od początku otacza znajdę troskliwą opieką – można wręcz odnieść wrażenie, że stwór aktywuje w niej nie używane dotychczas instynkty macierzyńskie. Tyle, że w miarę dojrzewania Zrodzonego (a proces jest o tyle analogiczny do ludzkiego, że tytułowa istota posiada bardzo chłonny umysł, który stale karmi się wiedzą na temat otaczającego go świata), coraz bardziej uwidacznia się jego odmienność, która każde Rachel stawiać niewygodne pytania dotyczące celu, w jakim do istnienia powołany został tego typu organizm.
Rozważania dotyczące Zrodzonego stają się pretekstem do pochylenia się nad sednem człowieczeństwa. Inność tytułowego stworzenia stanowi bodziec do refleksji poświęconych różnym obliczom, jakie potrafi przyjmować ludzkość – z jednej strony okrucieństwo, zawiść, bezmyślność, złośliwość i naiwność, z drugiej zaś heroizm, zdolność do poświęcenia, empatia czy miłość. Czy któreś z tych zachowań, postaw i emocji można uważać za mniej lub bardziej ludzkie? Czy też właśnie owa niejednoznaczność i sprzeczność stanowią bogaty wachlarz, z którego czerpie nasz gatunek? A jeśli przyjąć, że sami nie jesteśmy idealni, że naszą domeną są chwile słabości, popełniane błędy oraz nieprzemyślane wybory, to czy mamy prawo, by poddawać w wątpliwość moralność, styl życia czy zasadność bytu innych organizmów, w szczególności tych, których nie znamy i nie rozumiemy? Bo przecież, gdy już zdecydujemy się na wydawanie osądów i ocen, musimy przyjąć w tym celu jakąś skalę – skąd jednak przeświadczenie, że ta, którą stosujemy na co dzień jest słuszna, efektywna, logiczna czy sprawiedliwa?
Uzupełnieniem Zrodzonego jest krótkie opowiadanie osadzone w tym samym uniwersum, zatytułowane Dziwny Ptak. Za jego sprawą Jeff VanderMeer uświadamia nam, że na ogół człowiek podchodzi do swoich dzieł bardzo nierozsądnie, nie kłopocząc się takimi kwestiami jak próba przewidzenia potencjalnych skutków wcielenia w życie danej idei. Ta lekkomyślność implikuje założenie, że bardzo podobne sytuacje będą występować w przypadku kreowania żywych organizmów. Ponadto amerykański pisarz przypomina nam, z jakim lękiem i nieufnością podchodzimy do tego, co nieznane – brak kategorii, do których moglibyśmy się odnieść, powoduje, że zupełnie nowe doświadczenia wymykają się naszemu pojmowaniu.
Powieść, z warsztatowego punktu widzenia jest napisana bardzo sprawnie – intrygująca wizja w połączeniu z plastycznym językiem skutkuje tym, że kolejne karty przewraca się z nieustannym zaciekawieniem. Ta bardzo dobra książka opowiada o ludziach usiłujących przetrwać w ekstremalnych warunkach. Jeff VanderMeer bacznie obserwuje swoich protagonistów, śledząc ich reakcje na coraz trudniejsze doznania oraz zmuszając do konfrontacji z czymś obcym, nieznanym. Jednocześnie Zrodzony to przestroga przed tym, do czego może prowadzić nieodpowiedzialne i nieprzemyślane podejście do zagadnień związanych z szeroko rozumianą bioinżynierią. Lektura godna polecenia.
Zapisuję na listę ;)
OdpowiedzUsuńOkładka niepokoi
Pozdrawiam
Wg mnie okładka świetnie koreluje z treścią książki. I jest to jeden z powodów, dla których cenię sobie MAG-owską Ucztę Wyobraźni - książki wydawane są w bardzo miłym dla oka formacie.
UsuńO - to może być coś dla mnie. Może wyjątkowo skuszę się na lekturę, która już u nas była :)
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem jak Ty byś odebrał tę książkę.
UsuńDodałem do listy ale strasznie szybko się wydłuża :(
UsuńAch, Uczta Wyobraźni. I do tego Jeff VanderMee, który jest jednym z tych autorów chodzących za mną od lat wielu, ale bez konkretnego tytułu.
OdpowiedzUsuńJa też się długo zbierałem do tego autora, ale w końcu udało mi się przełamać.
Usuń