W powieści Długa Ziemia, autorstwa czołowych brytyjskich pisarzy – Terry’ego
Pratchetta (1948 – 2015) oraz Stephena Baxtera (1957) – to właśnie ziemniak
wykorzystywany jest do budowy aparatu zwanego krokerem, za sprawą którego człowiek może wyruszyć w niezwykłą
podróż po światach równoległych. Książka oparta jest na koncepcji kwantowego multiwszechświata, zgodnie z
którą w przestrzeni kwantowej znajdują się ogromne ilości, egzystujących
równolegle uniwersów. Pozycja Pratchetta i Baxtera koncentruje na próbie
odpowiedzi na pytanie, jak wyglądałaby rzeczywistość, gdyby ludzie odkryli
możliwość wędrowania pomiędzy poszczególnymi Ziemiami (składającymi się na
tytułową Długą Ziemię), i jakie wynikałyby z tego konsekwencje.
Głównymi bohaterami dzieła są Joshua
Valienté, tzw. naturalny kroczący,
czyli osobnik potrafiący przemieszczać się po Długiej Ziemi bez pomocy krokera, typ małomównego samotnika,
miłującego się w kontemplacji Ciszy oraz Lobsang, sztuczna inteligencja, czy
też – jak sam woli się przedstawiać – reinkarnacja tybetańskiego mechanika
samochodowego, który odrodził się w programie komputerowym. Wspomniana dwójka
wyrusza na pokładzie sterowca Mark Twain
w pionierską wyprawę, której celem jest eksploracja Długiej Ziemi – poznanie
jej granic oraz sekretów.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że
tworzywem, z którego uformowano powieść nie są wyłącznie dzieje Joshuy i
Lobsanga – Pratchett oraz Baxter przytaczają historie ogromnej ilości
protagonistów drugo- oraz trzecioplanowych, którzy na swój sposób starają się
zrozumieć ideę Długiej Ziemi oraz wykorzystać możliwości, jakie niesie ona ze
sobą. Z tego względu akcja książki rozgrywa się na kilku poziomach, prezentując
jednocześnie perspektywą zarówno w mikro- jak i makroskali, bowiem oprócz
opisów przypadków pojedynczych osobników, przytaczane jest również wizja tego, jak
zmieniłaby się cała cywilizacja (w mniejszym bądź większym stopniu uwzględniając
fluktuacje ekonomiczne, socjologiczne, religijne czy kulturowe) w obliczu tak
wielkiego przełomu.
Należy podkreślić, że utwór
brytyjskiego tandemu nie wchodzi zbyt głęboko w mechanizm prezentowanego
fenomenu. Pisarze unikają przytaczania skomplikowanych wyjaśnień (które mogłoby
znużyć przeciętnego czytelnika, a ekspertom z pola fizyki kwantowej pozwolić
wyłapać ewentualne nieścisłości i sprzeczności logiczne), dzięki bardzo
sprytnemu manewrowi – zjawisko Długiej Ziemi omawiane jest z punktu widzenia
XXI-wiecznych badaczy, którzy sami nie zdążyli jeszcze poznać zasad jego
funkcjonowania. Dzięki tej sztuczce wiedza czytelnika na temat Długiej Ziemi
znajduje się w równie szczątkowym stadium, co doświadczenia bohaterów – ten
zabieg dobrze oddaje ducha pionierstwa i odkrywczości, który unosi się nad
każdą kartą powieści.
Długa Ziemia to tytuł, który czytelniczą atencją przykuwa z uwagi
na ogrom wyobraźni autorów oraz nutkę charakterystyczną dla powieści
awanturniczych – przygoda, penetracja dziewiczych światów, gnanie ku nieznanemu
oraz kolejne zagadki sprawiają, że tempo czytania wzrasta podświadomie.
Jednocześnie utwór Pratchetta i Baxtera skrywa w sobie całkiem interesujące
rozważania metafizyczne czy ontologiczne – dzięki Lobsangowi pisarze dają nam
wyraźny bodziec do tego, by zastanowić się czym właściwie jest człowieczeństwo,
jak można je zdefiniować oraz jak mocno rozmyte są jego obrzeża. Przykład
sztucznej inteligencji, której udało się przekonać sąd, że jest istotą ludzką
to także odrobinę inne spojrzenie na kwestie myślących maszyn, bowiem autorzy zdają się pytać o granicę, po
przekroczeniu której ludzie zaczynają traktować urządzenia w kategoriach istot
rozumnych, obdarzonych samoświadomością oraz wolą istnienia (nie ma więc tutaj
pytania, o to czy AI może stać się stworzeniem myślącym, ale o to, w jakich
okolicznościach ludzkość będzie ją za takie uważać – bo przecież istnieć, to
być postrzeganym).
Przedmiotem dygresji są także
rzeczy elementarne i niezmienne, takie jak ludzka natura – w Długiej Ziemi mocno rozbudowany został
wątek odmienności, niedopasowania i wynikającego stąd ostracyzmu. Pratchett
oraz Braxter wyraźnie podkreślają, że dar, który czyni nas wyjątkowymi bardzo
szybko może okazać się naszym znamieniem, skazą, przekleństwem, bowiem to co
inne i nieznane na ogół nie daje się przypisać do utartego schematu, burzy
ustalony porządek, ład i rutynę, stąd wykluczenie i niechęć, a w najgorszym
przypadku – otwarta wrogość. Godny uwagi jest fakt, że motyw ten został raczej
zasygnalizowany, ale można przypuszczać, że doczeka się rozbudowy w kolejnych częściach
cyklu.
Reasumując, Długa Ziemia to bardzo dobra lektura, z pogranicza science-fiction, przygody i rozrywki. Pratchettowski styl, którego wyznacznikami są humor sytuacyjny, uwielbienie absurdu oraz zabawne porównania wyraźnie daje o sobie znać, powodując niekiedy niekontrolowane salwy śmiechu. Pod tą skorupką przyjemnej zabawy znajdują się jednak ciekawe spostrzeżenia dotyczące ludzkości – tego jak różnie reaguje na to, co nowe, obce, dziwne.
Kiedyś z uwielbieniem zaczytywałem się fantastyką, ale jakoś tego autora ominąłem. Wychodzi na to, że trzeba żałować i przy okazji zaplanować poznanie jego twórczości. tym bardziej, że jest w czym wybierać/
OdpowiedzUsuń„utwór Pratchetta i Baxtera skrywa w sobie całkiem interesujące rozważania metafizyczne czy onkologiczne”
OdpowiedzUsuńNie spodziewałabym się w książce fantastycznonaukowej znaleźć rozważań o nowotworach. Bardzo mnie zaciekawiłeś. :)
Udało Ci się wyłapać pięknego kwiatuszka. Niestety pisarze ograniczyli się do ontologii. Mimo braku nawiązań do onkologii książkę uważam za godną polecenia :)
UsuńOj, szkoda... W takim razie zrezygnuję z czytania, bo nie przepadam za książkami z pogranicza science-fiction, przygody i rozrywki. :)
UsuńCzytałem, podobało mi się (momentami nawet bardzo), ale drugiego tomu nadal nie przeczytałem. Negatywne recenzje skutecznie mnie zniechęciły, a drugi tom mam nawet na własność. Sam siebie do końca nie rozumiem, bo Pratchett to jeden z moich ulubionych autorów. Może po prostu boję się rozczarowania?
OdpowiedzUsuńO drugim tomie będę pisał niedługo. Wydaje mi się, że owszem, był słabszy od pierwszego, ale z drugiej strony nie było to dzieło zupełnie złe i słabe, którego nie dało się czytać. Moim zdaniem warto się przełamać :)
Usuń