Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

niedziela, 22 lipca 2012

Opętani namiętnością

Opętani 

Opętani

Witold Gombrowicz

Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 420
 
 
 
 
 
Każda książka posiada swoją historię – okoliczności powstania, perypetie, które się jej przydarzyły zanim z szuflady trafiła na rynek wydawniczy czy wreszcie okres, jaki musiał upłynąć od jej napisania do opublikowania – wszystko to składa się na fascynujący obraz tworzenia się dzieła i kolejnych narodzin literatury. Są książki, których historia jest tak interesująca, że sam proces ich powstawania to materiał na kolejną dobrą powieść. Niewątpliwie takim dziełem są „Opętani” Witolda Gombrowicza.
 
Pozycja jest to o tyle wyjątkowa, że zdecydowanie odbiega od pozostałych dzieł Gombrowicza. Brak tu długich dywagacji na temat roli jednostki w społeczeństwie, trudno jest tutaj doszukać się motywu buntu przeciw Formie, na pozór nigdzie nie widać też groteski i absurdu, które są przecież uważane za sztandarowe wręcz narzędzia warsztatu pisarskiego Gombrowicza, zniknął też gdzieś gombrowiczowski język, kojarzony przez większość z Ferdydurke, w którym roi się od neologizmów. Cóż to zatem za książka?
 
Twórca Transatlantyku, Kosmosu czy Ferdydurke postanowił puścić się w taniec z pospolitą, do czego na łamach czasopisma Studio nawoływał w 1936 r. Brunona Schulza. W efekcie powstała powieść sensacyjna, rozrywkowa z artystycznych nizin, której potencjalnym odbiorcą miała być pospolita gawiedź. Warto tutaj dodać, że nie była to pierwsza tego typu próba Gombrowicza. Podobno już w roku 1929 pisarz miał zamysł napisania powieści sensacyjnej, do którego próbował również nakłonić swojego przyjaciela Tadeusza Kępińskiego. Powodem stworzenia tego typu utworu, który przedstawił swojemu druhowi była chęć zarobienia fury pieniędzy. Z planu nic jednak nie wyszło – krążą plotki, że Witold spłodził książkę sam, jednak wkrótce ją spalił. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. W 1939 roku na łamach popularnego Kuriera Czerwonego pojawiać zaczęła się powieść w odcinkach, której akcja rozgrywała się wokół nawiedzonego zamku, autorstwa niejakiego Z. Niewieskiego. Ostatni odcinek ukazał się 3 września 1939 roku, dlatego cała książka przeszła raczej bez większego echa – Polacy mieli w tym czasie ważniejsze sprawy na głowie niż dalsza lektura Opętanych W. Gombrowicza, bo to właśnie ta pozycja była publikowana przez Kurier Czerwony.
Kurier Czerwony
 
Szydło wyszło z worka, jednak Gombrowicz sukcesywnie i uparcie wypierał się swojego enfant terrible, o którym początkowo nikt w ogóle nie wiedział lub nie pamiętał. Do ojcostwa pisarz przyznał się dopiero pod koniec swojego życia, w roku swojej śmierci, tj., w 1969, kiedy to w nocie biograficznej dla francuskiego magazynu L’Herne wspomniał, że Opętani to również jego twór. Powieść na swoje pierwsze wydanie książkowe musiała poczekać jeszcze 4 lata, a i wtedy ukazała się ona zdekompletowana – brakowało w niej zaginionego zakończenia. Całość, łącznie ze zgubą, ukazała się dopiero w roku 1990 i od razu obrosła mitem Szczęśliwie Odnalezionego Dzieła Wielkiego. Reakcja krytyki nie była jednak jednogłośna. Książka wywoływała zarówno „ochy i achy”, spotkało ją również kilka niemiłych epitetów. Na języki wzięto również samego Gombrowicza, próbując wyjaśnić, czy twórca napisał Opętanych celowo, niejako przeciw, na złość Formie, w którą go wtłoczono, czy chciał stworzyć dzieło oryginalne i wyjątkowe, korzystając z zaplecza taniego blichtru, czy też rzeczywiście przez chwilę pragnął popularności, zakosztować sławy autora poczytnego i uwielbianego także przez gmin.
 
Wspomnieć należy kilka słów o fabule, by pokazać potencjalnemu czytelnikowi, czego mniej więcej może się spodziewać. Warto chyba zacząć od tego, że przez niektórych krytyków, na czele z Marią Janion, Opętani to przedstawiciel powieści gotyckiej, określanej też mianem powieści grozy. Ponoć świadczy o tym upiorna narracja, poczucie tajemnicy oraz dreszczyk strachu, towarzyszący nam podczas lektury. Lwia część akcji rozgrywa się w gospodarstwie ziemskim w Połyce oraz w sąsiadującym, chylącym się ku upadkowi zamku w Mysłoczy. Wspólnie z bohaterami wybierzemy się ponadto do Lwowa, Lublina oraz Warszawy. Poznamy wiele nietuzinkowych postaci - Maję Ochołowską, nieco zmanierowaną i zepsutą pannę, córkę właścicielki majątku w Połyce, Mariana Walczaka, który w trakcie powieści zmieni nazwisko na Leszczuk, trenera tenisa, który okaże się uderzająco podobny pod względem charakteru do Mai, oboje zresztą zapałają do siebie bardzo silnym, momentami wręcz destrukcyjnym uczuciem, zostaną wręcz opętani namiętnością. Przewinie się również profesor Skoliński, pasjonat historii i sztuki, uparcie poszukujący skarbów, które rzekomo skrywa upiorny zamek w Mysłoczy. Pojawi się także właściciel niszczejącej fortecy, książę Holszański, oszalały po stracie ukochanego syna Frania, którym manipuluje sekretarz Cholawicki, prywatnie narzeczony Mai. Wszystko w sosie sensacyjnym, podlane morzem namiętności, okraszone prawdziwą burzą uczuć. Wydarzenia rozgrywają się bardzo dynamicznie, momentami akcja gna na złamanie karku, zmuszając nas do nerwowego przewracania kolejnych kart powieści.
 
Ciekawie nakreślony zostanie również obraz wyższych sfer stolicy – przekonamy się, że proceder wynajmowania dam do towarzystwa (proszę jednak nie liczyć na wyuzdany seks – autor Pornografii ani raz nie wspomni nawet o kontakcie fizycznym między jakimikolwiek bohaterami, będą to rzeczywiście damy do rzeczywistego towarzystwa, tj. tańców, zabaw i drinków) nieobcy był również dwudziestoleciu międzywojennemu. Gombrowicz w sposób znakomity odmalował postacie płytkich i pustych panien, które towarzyszom znudzonym, równie bezproduktywnym umysłowo przemysłowcom oraz handlowcom, rezydującym chwilowo w Warszawie. Zobaczymy, na czym polegała dobra zabawa takiego zmanierowanego towarzystwa, będziemy to mogli skonfrontować z uciechami proletariatu i na własne oczy przekonamy się, że nawet bywającą na salonach markizę można doprowadzić do szewskiej pasji. Z kolei, gdy znużą nas już uciechy stolicy wrócimy do zamku księcia Holszańskiego, by wspólnie z profesorem, Mają oraz poznanym przez nią jasnowidzem Hińczem, rozwikłać tragiczną zagadkę zaginionego syna Frania.
 
Uczciwie należy także przyznać, że choć książka ta to ponoć artystyczny niż, to Gombrowiczowi udało się w nią wpleść kilka głębszych kwestii. Pomijam już bogate portrety psychologiczne, które zostały nakreślony w sposób mistrzowski, po których znać, że książki nie pisał żaden wyrobnik, a prawdziwy wirtuoz pióra. W mojej prywatnej opinii na szczególną uwagę zasługuje wypowiedź Krystyna Krzewuskiego, który słusznie zauważa, że pomimo panującej w kraju demokracji, naród wciąż jeszcze jest podzielony na klasy i kasy, które nie umieją ze sobą obcować, a dla kobiet z inteligencji, nędzny cherlak w byle smokingu i skończony łotr z manikiurem jest godniejszy uwagi od wartościowego, zdrowego robociarza.
 
Bocznymi drzwiami do książki wdarła się również Forma, czy raczej próby prowadzenia z nią batalii. Maja to przecież niepokorna buntowniczka, która co rusz neguje stereotyp porządnej panienki, z kolei zjawiska paranormalne, seanse spirytystyczne to zdarzenia, które zadają kłam logicznej i uporządkowanej codzienności.
 
Krótko podsumowując, uważam, że Gombrowicz niepotrzebnie przez tyle lat taił swoje ojcostwo, zmuszając Opętanych do balansowania na granicy wiecznego zapomnienia. Wiem, że to egoistyczny sposób myślenia, ale pisarz o mały włos nie pozbawił nas, czytelników, prawdziwej przyjemności, którą niewątpliwie dostarcza lektura książki. Znakomity styl, piękny język, malownicze opisy mysłockiego zamku, do tego intrygująca akcja oraz nieszablonowi bohaterowie – wszystko to przemawia za dalszą egzystencją Opętanych w literackim światku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)