Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

piątek, 11 maja 2018

Per Christian Jersild "Do cieplejszych krajów" - Próbując wyrazić siebie

Do cieplejszych krajów

Per Christian Jersild

Tytuł oryginału: Till varmare länder
Tłumaczenie: Maria Olszańska
Wydawnictwo: Poznańskie 
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Liczba stron: 159
 
 
 
Społeczny byt to nierzadko suma kompromisów, ustępstw i wyrzeczeń, na jakie musi godzić się jednostka, którą masa dostosowuje do swojego wyobrażenia o przeciętnym obywatelu. Im większy opór przed wtłoczeniem w gotowe schematy, tym mocniejsze tarcie na linii człowiek – otoczenie, które skutkować może wyrzuceniem poza społeczny nawias i koniecznością błąkania się gdzieś na marginesie odrzucenia. Wizja wykluczenia na ogół stanowi skuteczny bodziec do tego, by poskromić niepokorne natury, ale są i tacy, którzy trwają wbrew wszystkiemu i wszystkim. O jednych i drugich poczytać możemy w powieści Do cieplejszych krajów, pióra Pera Christiana Jersilda, autora znanemu polskiego czytelnikowi z takich dzieł jak Dom Babel czy Wyspa dzieci.
 
Do cieplejszych krajów to historia dziwacznej, wręcz pokracznej miłości, zbudowana w oparciu o wyświechtany motyw uczuciowego trójkąta. Tyle, że szwedzki artysta zdecydowanie wychodzi poza schemat, kreśląc opowieść wedle własnego konceptu, którego sednem jest niedomówienie oraz szeroki margines interpretacyjny pozostawiony czytelnikowi.
 
Pierwszoosobową narratorką utworu jest Barbro, młoda mężatka i matka jednego dziecka. Jej życiowy partner, Peter (urzędnik bankowy o mieszczańskim charakterze), nie zdaje sobie sprawy, że żona już od szkolnych lat jest obiektem fascynacji o kilka lat starszego Bo-Erika Hulta. Więź łącząca Barbro oraz Bo-Erika jest o tyle dziwna, że mężczyzna dopiero po opuszczeniu szkolnych murów wyznaje kobiecie uczucie, jakim ją darzy. Owe zwierzenie (uczynione na piśmie) nie jest poparte żadnym czynem czy zdecydowaną akcją, w rezultacie czego Barbro zapomina o dziwnym chłopcu, usiłując wieść spokojny żywot. Tyle, że Bo-Erik nie przyjmuje do wiadomości faktu, że ukochana może darzyć szczerym uczuciem kogokolwiek poza nim – mężczyzna wytrwale kreuje rzeczywistość, w której on i Barbro są sobie przeznaczeni, a siła jego sugestii jest na tyle potężna, że kobieta powoli, acz sukcesywnie ulegać zaczyna tej obsesyjnej emocji.
 
Sam Bo-Erik to osobnik interesujący, nie tylko z racji niezwykłego imienia. Jak dowiadujemy się z relacji Barbro, jest to człowiek ze skłonnościami do przesady (Bo-Erik potrafił być bardzo zabawny, ale tylko czasami. Wygłupiał się do niemożliwości, błaznował, że aż nieprzyjemnie, mówił do rymu albo kawały, i tak na przemian. Kto nie wiedział, mógł pomyśleć, że się upił czy co [1]), który wrodzoną nieśmiałość maskuje błazenadą, ironią i autokrytyką. Co ciekawe, owemu brakowi pewności towarzyszy hardość  i upór, które nie pozwalają łatwo godzić się z porażką. Cechą znamienną dla Bo-Erika jest również niedopasowanie – poznając opisy poszczególnych, nieudanych prób egzystencji zgodnej z społecznymi wymogami (zakończone niepowodzeniem studia na różnych kierunkach, równie mizerne w skutkach poszukiwania pracy), przekonujemy się, że protagonista to człowiek starający się (…) iść sam własną, wąską dróżką [2]. Szansą na jej odnalezienie jest działalność charytatywna i wyjazd do tytułowych cieplejszych krajów. Bo-Erik podejmuje ambitne plany niesienia pomocy medycznej w regionach zacofanych, których mieszkańcy nie mogą liczyć na fachową opiekę.
 
Kolejne etapy eskapady oraz przygód Bo-Erika zgłębiamy razem z Barbro, do której mężczyzna regularnie wysyła listy, zawierające informacje o przebiegu wyprawy. Tyle, że już od pierwszej wiadomości, razem z kobietą, nabieramy podejrzeń, czy sprawozdanie odnosi się do autentycznych wydarzeń. Szczegóły na temat kraju, do jakiego trafia Bo-Erik, ujawniane sukcesywnie i bez pośpiechu, uniemożliwiają jego identyfikację. Pewną podpowiedzią wydaje się być wspomnienie miasta, w sąsiedztwie którego przebywa bohater. Jednak nazwa Lagado okazuje się zwodnicza, bowiem Lagado to stolica Balnibarbi, krainy, w której gości wędrowiec znany z powieści Podróże Guliwera.
 
Rewelacje (bujdy?) opowiadane przez Bo-Erika stoją w wyraźnej opozycji do egzystencji, jaką prowadzi Barbro. Jej codzienność naznaczona jest nudą, rozgoryczeniem i poczuciem niespełnienia. Z tego względu nawet najbłahsza sprawa urasta do rangi zdarzenia, którego aspekty są uporczywie roztrząsane. Brak apetytu u córki, kiepskie zarobki męża, poważna choroba matki, praca dorywcza, drobne kłótnie małżeńskie – oto kwestie zaprzątające uwagę Barbro, którymi raczony jest również czytelnik.
 
Oboje protagoniści – Barbro oraz Bo-Erik – sprawiają wrażenie ludzi uwięzionych w konwenansach. Ich osobowości splątane są brzemieniem oczekiwań oraz powinności, co skutecznie przytłacza i tłamsi wszelkie objawy indywidualizmu. Jednocześnie każda z postaci na swój sposób poszukuje wytchnienia, wolności, niezależności. Symbolem buntu, oporu, braku akceptacji wobec opresyjności społeczeństwa są tytułowe cieplejsze kraje, które kojarzą się z możliwością wyrażenia samego siebie. Warto przy tym podkreślić interesujący zabieg, polegający na zasianiu wątpliwości dotyczących autentyczności ekspedycji, na jaką wyrusza Bo-Erik, bowiem mężczyzna w każdym wypadku okazuje się zwycięzcą – jeśli podróż rzeczywiście dochodzi do skutku, to bohater pokonując szereg przeciwności losu, finalnie osiąga zamierzony cel; jeśli natomiast cały projekt jest tylko wytworem wyobraźni, to jej moc jest na tyle silna, że przerwana zostaje proza wegetacji przepełnionej marazmem i apatią.
 
Reasumując, Do cieplejszych krajów to intrygująca lektura, która pozostawia jednak posmak niedosytu. Utwór cechuje się otwartym zakończeniem, które na ogół bardzo sobie cenię, ale w tym przypadku można odnieść wrażenie, że zbyt wiele rozpoczętych wątków nie doczekało się zakończenia. Tak jakby fabuła ucięta została jeszcze przed osiągnięciem punktu kulminacyjnego. Nie zmienia to jednak faktu, że książką pozostaje solidną prozą z uwagi na ciekawe spektrum poruszonych tematów – wykluczenie i ostracyzm, życiowe niespełnienie, metafizyczne znużenie, zmęczenie społecznymi rolami, a gdzieś w tle nawiązania do antyutopii. Z pewnością jest to ciekawe wprowadzenie do pozostałego dorobku pisarza. 
 

[1] Per Christian Jersild, Do ciepłych krajów, przeł. Maria Olszańska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1973, s. 9
[2] Tamże, s. 24

9 komentarzy:

  1. Swego czasu miałem zajęcia z pewnym arcyświetnym Irlandczykiem, który to twierdził, że większość problemów, pytań i zagadnień można sprowadzić do kilka podstawowych opozycji czy też wyborów. Jednym z nich jest właśnie opozycja na linii jednostka-społeczeństwo - wybór jednej ze stron pozwala odpowiadać na kolejne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Irlandczyk chyba nie bardzo się zastanowił nad tym, co głosił. Świat jest teraz tak skomplikowany, a Ziemia tak zapchana, że nie ma prostych wyborów i prostych odpowiedzi. Owszem piramida wartości ułatwia rozstrzyganie dylematów, ale tylko w pewnym zakresie.

      Usuń
    2. Ale uproszczona wizja świata jako zbioru przeciwstawnych par jest całkiem kusząca :) Tym bardziej, że jestem świeżo po lekturze "Złotej pagody" Yukio Mishimy - w dziele powiewa duch filozofii zen, której fundamentem jest koncepcja yin i yang, oparta na idei przeciwstawnych, ale uzupełniających się sił.

      Usuń
  2. "Koniec końców znam tylko dwa wielkie problemy: jak znosić życie i jak znosić samego siebie." - Emil Cioran

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cioran, Cioran, muszę się zacząć rozglądać za twórczością tego jegomościa ;)

      Usuń
  3. O, bardzo mnie zachęciłeś do sięgnięcia po tę książkę. :) "Wyspę dzieci" i "Dom Babel" wspominam bardzo dobrze. Z tego, co pamiętam, tamte nie miały otwartego zakończenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że "Do cieplejszych krajów" jawi się jako pozycja dość nietypowa, szczególnie przez pryzmat wspomnianych przez Ciebie tytułów. Z jednej strony styl jest dość charakterystyczny dla Jersilda, z drugiej zabrakło mi wyraźnie zarysowanej myśli przewodniej utworu, tak jak miało to miejsce w "Wyspie dzieci" czy "Domie Babel".

      Usuń
  4. Poprzednią książkę Jersilda, o której pisałeś, skreśliłem z góry ze względu na niezbyt przeze mnie lubianą tematykę szpitalną, ale ta zapowiada się bardzo ciekawie. Zwłaszcza te listy mnie ujęły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spośród 3 przeczytanych przeze mnie książek Jersilda, akurat ta wywarła najmniejsze wrażenie, ale to wciąż intrygująca lektura.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)