Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

piątek, 17 marca 2017

Swietłana Aleksijewicz "Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka" - Oblicza radzieckiej transformacji

Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka

Swietłana Aleksijewicz

Tytuł oryginału: Время second-hand. Kонец красного человека
Tłumaczenie: Jerzy Czech
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Reportaż
Liczba stron: 512




Radziecki komunizm, czyli według słownikowych definicji najwyższa forma organizacji społecznej, głosząca rychły upadek kapitalizmu, będąca ideologią postulującą równość i wspólnotę w organizacji życia społecznego oraz racjonalność w kierowaniu życiem gospodarczym, jak każda wielka doktryna, która została przetestowana na ludziach wywołuje szeroki oddźwięk. Nie brakuje jego wyznawców i piewców, jak i zagorzałych krytyków. Wiele jest ofiar tego projektu, a skoro są ofiary to muszą być i kaci, oprawcy. Co ważne dla tych, którzy komunizm znają jedynie ze szkolnych podręczników, opowieści dziadków czy haseł używanych jako słowa-klucze w politycznych dysputach, system ten doczekał się również swoich kronikarzy, starających się pochwycić jego istotę w karby słów i historii. Jedną z tego typu skrybów, wykonujących tytaniczną wręcz pracę, za sprawą której przybliżono nam chociaż odrobinę złożoność i sedno realnego socjalizmu jest Swiatłana Aleksijewicz, autorka książki zatytułowanej Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka. Aleksijewicz to białoruska pisarka, tworząca w języku rosyjskim, w których żyłach płynie także ukraińska krew, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 2015, przyznanej w uznaniu za polifoniczny pomnik dla cierpienia i odwagi w naszych czasach.

Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka to zbiór reportaży, suma wielu rozmów przeprowadzonych z pojedynczymi ludźmi z najróżniejszych szczebli drabiny społecznej, którzy byli świadkami i uczestnikami socjalistycznego dramatu. Swiatłana Aleksijewicz w swojej monumentalnej książce (polskie wydanie liczy ponad 500 stron) poprzez zestawienie ze sobą wielu głosów i opinii dokonuje pewnego rodzaju rozliczenia z epoką radziecką – rozliczenie to jest o tyle interesujące i wartościowe, że na podstawie zebranego materiału, staje się ono udziałem samego czytelnika. Warto bowiem podkreślić, że Aleksijewicz wysłuchuje wszystkich stron – w książce odnajdziemy zarówno zwolenników upadku komunistycznego molocha jak i szczerych i oddanych wyznawców Kraju Rad. Aleksijewicz przytacza słowa o różnym zabarwieniu emocjonalnym i wydźwięku – rolą odbiorcy jest przeprowadzenie syntezy i wyciągnięcie samodzielnych wniosków na temat świata, który rozpływa się w mgle zapomnienia, a który zamieszkiwany był przez nowy gatunek człowieka, powstały w wyniku ponad 70-letniej hodowli i eksperymentów w markistowsko-leninowsko-stalinowskim laboratorium.

To właśnie homo sovieticus, pogardliwie zwany też sowkiem , rozumiany jako człowiek ukształtowany przez warunki i realia ZSRR, posiadający (…) własny słownik, własne wyobrażenia o tym, co dobre i złe, o bohaterach i męczennikach [1] jest zbiorowym bohaterem dzieła białoruskiej pisarki. Rewolucja, II wojna światowa, NKWD, terror bolszewicki, a następnie komunistyczny, donosicielstwo, bezgraniczna wiara w partię, idea wielkiego mocarstwa, kolosalne, nierzadko utopijne projekty, etc., to warunki brzegowe, które kształtowały ramy tożsamości homo sovieticusa. Białorusinka koncentruje się na tego typu ludziach, ludziach, którzy urodzili się, wychowali i żyli w ZSRR, i którzy nie znali innej egzystencji, dla których komunizm przez lata był wszystkim – religią, Ojczyzną, przyszłością, celem. Wraz z runięciem Kraju Rad, runął też sens bytu wielu ludzi – Aleksijewicz bardzo dobrze uchwyciła u swoich interlokutorów wynikające stąd poczucie zagubienia, osamotnienia i pustki, która starano się zapełnić na różne sposoby.

Książka Aleksijewicz jest bardzo wartościowa pod tym względem, że znakomicie uzmysławia, jak niejednoznaczna i trudna do pochwycenia jest istota duszy rosyjskiej. Historie i opowieści skolekcjonowane przez Białorusinkę to istny konglomerat sprzeczności, potężna mieszanina przeciwieństw. Za sprawą rozmówców (w najróżniejszym wieku, o równie zróżnicowanej przeszłości) współczesna Rosja może być postrzegana jako kraj nierówności i niesprawiedliwości, gdzie po upadku ZSRR do władzy doszli (…) młodzi faceci, którzy nosili malinowe marynarki i mieli złote pierścienie na palcach. A także całkiem nowe reguły gry: masz kasę – jesteś gość, nie masz – jesteś nikim [2]. Z tego względu w dziele Aleksijewicz nie brakuje goryczy – okres transformacji to dla wielu czas zwiedzionych nadziei, zachłyśnięcie się mirażami, wiara w złudzenia. Stąd poczucie krzywdy i bycia oszukanym – kapitalizm widziany początkowo jako ziemia obiecana, jako gwarancja godziwej egzystencji, okazał się kolejną iluzją (Przyzwoici ludzie gdzieś się pochowali. Wszędzie tylko łokcie i zęby… [3]]). To rozczarowanie kapitalizmem stanowi żyzną glebę dla wzrostu nostalgii i tęsknoty za ZSRR, które wręcz parują z niejednej karty książki.

Ważnym elementem utworu jest ukazanie, że komunizm, rozumiany jako cały zespół zjawisk i mechanizmów socjologicznych, gospodarczych społecznych i politycznych, doprowadził do trwałych zmian w obywatelach Kraju Rad, co objawiało się m.in. szczególnym typem moralności i mentalności. Aleksijewicz sygnalizuje, że przekształceń tych, które zachodziły na przestrzeni wielu lat, którymi objęte zostało kilka pokoleń, nie da się wyplenić w przeciągu kilkunastu miesięcy, za sprawą pojedynczego incydentu. Stąd bardzo trafna konstatacja, że większa swoboda w decydowaniu o własnych losach (która w ogromnym uproszczeniu zwana jest wolnością) wcale nie musi być traktowana w kategoriach przywileju. Już sama definicja słowa wolność jest mocno problematyczna i bardzo odmiennie pojmowana (np. brak strachu, brak lęku przed manifestowaniem własnych pragnień, ale i możliwość wyboru, czy nie bycie bitym) – w nowej rzeczywistości, w której najlepiej odnaleźli się osobnicy najsprytniejsi i najbezwzględniejsi, wielu szarych obywateli poczuło się zdezorientowanych. Świetnie wyrażają to słowa jednej z postaci, która stwierdza: Kupiłem trzy gazety i w każdej mam inną prawdę. A jak poznać, która prawda jest prawdziwa? Dawniej przeczytało się rano „Prawdę” i wszystko człowieka wiedział. Wszystko rozumiał [4]. Fragment ten trafnie demonstruje prosty fakt, że niejeden z nas, przynajmniej podświadomie, cechuje się intelektualnym lenistwem, przejawiającym się choćby w łatwości oddawaniu się cudzym wpływom. Człowiek (i w żadnym razie nie jest to wyłącznie domena człowieka radzieckiego) na ogół z chęcią pozbywa się odpowiedzialności, unika trudnej sztuki podejmowania decyzji, preferując byt w świecie prostych reguł i jasnych zasad, gdzie białe jest białe, a czarne – czarne. Silna, niekiedy wręcz bezwzględna władza, która stoi na straży tych praw (nawet jeśli nie zawsze są one w pełni sprawiedliwe czy egzekwowane w jednakowym stopniu wobec wszystkich jednostek) bardzo często uważana jest rzecz pożądaną.

Żal za tym scentralizowanym, surowym i potężnym aparatem państwowym, który w dużym stopniu uosabiał mocarstwowe aspiracje komunistycznego molocha, jest w książce wręcz namacalny: Nasi rodzice sprzedali wielki kraj za dżinsy, marlboro i gumę do żucia [5]; Było wielkie imperium – od morza do morza, od obszarów podbiegunowych do subtropików. No i gdzie się podziało? Pokonano je bez bomby… bez Hiroszimy… Zwyciężyła Jej Cesarska Mość Kiełbasa! Zwyciężyło dobre żarcie! Mercedes Benz [6] – wielu rozmówców nie potrafi pogodzić się z nową rzeczywistością, którą pewien staruszek, zadeklarowany komunista podsumowuje: Zamiast dyktatury proletariatu – prawo dżungli: gryź tego, kto jest słabszy od ciebie, a kłaniaj się temu, kto silniejszy [7].

Transformacja, postrzegana przez pryzmat byłych republik radzieckich, które w latach 90-tych uzyskały niepodległość, jawi się również jako okres klęski poniesionej przez ludzi wierzących w człowieka, jako istotę z gruntu rzeczy dobrą. Wstrząsające relacje obywateli takich krajów jak Gruzja, Azerbejdżan, Kirgistan, itd., pokazują, że upadek ZSRR był iskierką, która doprowadziła do rozniecenia na pozór wygaszonych konfliktów etnicznych. W Rosji ludzie z Zakaukazia czy krajów Azji Środkowej postrzegani są jako bez twarzy, bez języka… obcy… [8]. Ta postulowana bezpostaciowość, amorficzność stanowią idealne wytłumaczenie dla wszelkich wykroczeń i zbrodni na tle rasowym – to forma przyzwolenia na niesprawiedliwe traktowanie, wykorzystywanie, poniżanie Uzbeków, Tadżyków, Azerów, itp., przybywających do Rosji jako Gastarbeiterzy, wykonujący nisko płatne zajęcia. Warto jednak dodać, że reportaż Aleksijewicz udowadnia, że dana społeczność nigdy nie jest wyłącznie ofiarą bądź oprawcą. Opowieści o wojnach domowych w byłych republikach Kraju Rad przytaczane przez Rosjan, którym udało się przetrwać to zapis bezsensownej przemocy, krwawej wendety i bezrozumnej agresji. Lata transformacji kojarzą się z czasem, kiedy to: Całkiem spokojni ludzie zamienili się w morderców. Jeszcze wczoraj byli inni, spokojnie pili herbatę w czajchanie, a teraz biegali i żelaznymi prętami rozpruwali brzuchy kobietom… Napadali na sklepy, kioski [9]. Sąsiedzi, znajomi, koledzy z pracy, uczniowie uczęszczający do tej samej klasy – nagle wszyscy zaczęli bacznie przyglądać się swojej narodowości, swoim rysom twarzy, kategoryzować innych w zależności od przynależności do określonej grupy etnicznej. Zebrane przez Aleksijewicz materiały to bardzo gorzka lekcja na temat naszego człowieczeństwa, które szybko ulatuje i znika, jeśli tylko stworzyć odpowiednie warunki. Poczucie zagrożenia, wrażenie obcości umiejętnie podsycone natychmiast prowadzą do ksenofobii, której finałem mogą być pogromy i czystki, dokonywane przez osobników, jeszcze do niedawna będącymi kochającymi rodzicami, szczerymi przyjaciółmi czy dobrymi pracownikami.

Reasumując, Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka to niełatwa (z uwagi na zebrane wstrząsające świadectwa ludzkiej podłości), ale z pewnością wartościowa lektura. Swiatłana Aleksijewicz spośród morza zdarzeń i faktów wyławia pojedyncze wątki, oddając głos prostemu człowiekowi, który dzieli się z doświadczonymi traumami. Proza Białorusinki to wsłuchiwanie się w głos jednostek słabych, przegranych, oszukanych, zepchniętych na margines, które jednak cały czas są ludźmi, mającymi swoją godność oraz interesujące historie do przekazania. Czasy secondhand to książka, którą ciężko uchwycić w karby słów, z uwagi na wielość podejmowanych tematów – to zapis minionej epoki, próba scharakteryzowania człowieka przez nią ukształtowanego, ale również smutna lekcja na temat człowieczeństwa (jak słusznie zauważa jedna z protagonistek: Tak mało potrzeba, żeby uruchomić stalinowską machinę [10]). 


[1] Swietłana Aleksijewicz, Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka, przeł. Jerzy Czech, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015, s. 7
[2] Tamże, s. 22
[3] Tamże, s. 33
[4] Tamże, s. 10
[5] Tamże, s. 120
[6] Tamże, s. 180
[7] Tamże, s. 189
[8] Tamże, s. 426
[9] Tamże, s. 428
[10] Tamże, s. 500
 

9 komentarzy:

  1. Aleksijewicz to moje must-read - zwłaszcza teraz, po Twojej recenzji. Opinii o "Czasach secondhand" czytałam już wiele, ale dopiero Twoja uświadomiła mi uniwersalność tej książki - choćby cytat o prawie dżungli. Ta zasada nie zna przecież geograficznych granic, niestety.
    A tymczasem zabrałam się za "Braci Karamazow". U Dostojewskiego również widać, jak "niejednoznaczna i trudna do pochwycenia jest istota duszy rosyjskiej" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, trochę mnie pocieszyłaś, że Aleksijewicz dopiero przed Tobą - ja poznałem twórczość tej autorki niedawno, za namową pani bibliotekarki, a przyznać trzeba, że o pisarce, szczególnie po otrzymaniu Literackiej Nagrody Nobla, jest bardzo głośno. A co do samej książki to faktycznie jest godna polecenia - bardzo wielowymiarowa lektura, poruszająca szereg zagadnień.

      "Bracia Karamazow", przynajmniej na razie, czekają cierpliwie na lekturę. Ale po przeczytaniu "Biesów", "Zbrodni i kary", "Wspomnień z domu umarłych" czy "Biednych ludzi" przekonałem się, że Rosjanie to dość specyficzna nacja, i również nie brakuje im mesjanistycznego zacięcia :)

      Usuń
    2. Myślę, że to żaden wstyd poznawać autorów i ich książki w dogodnym dla nas czasie. I to bez względu na laury i nagrody, jakie otrzymują :-)
      Wygląda na to, że zbiory z przeczytanym Dostojewskim są w naszym wypadku rozłączne ;-). Ja mam za sobą "Idiotę" oraz "Zbrodnię i karę" (jedynie we fragmentach), no i teraz "Braci". Tych, które Ty czytałeś, akurat jeszcze nie znam.

      Usuń
    3. Z tym pocieszaniem i wstydem to bardziej droczenie - ja także nie lubię ślepo podążać za nowościami, bestsellerami czy laureatami. Nie wszystko, o czym się nachalnie pisze i mówi trzeba czytać, nie każdego WIELKIEGO twórcę trzeba znać. Zresztą, jak sama to świetnie ujęłaś, wszystko przychodzi w swoim czasie :)

      A co do Dostojewskiego, to faktycznie jesteśmy bardzo rozbieżni. Ale dodam, że "Braci Karamazow" mam już na półce (piękne wydanie z serii "50 na 50" Znaku), a do "Idioty" przymierzam się od dłuższego czasu, tj. od kiedy przeczytałem "Szaleńca?" autorstwa Shūsaku Endō.

      Usuń
  2. Qbuś pożera książki20 marca 2017 23:40

    Książka świetna i wydaje mi się, że recenzja oddaje jej sprawiedliwość. Od siebie dodam, że choć w Polsce zdecydowanie przeważała radość po upadku Wielkiego Brata, to poczucie rozczarowania kapitalizmem jest podobne. Może i na mniejszą skalę, ale u nas Ci słabsi też zostali porzuceni. Przez bardzo długi czas królował dyskurs sukcesu, na boczny tor odstawiając solidarność międzyludzką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czytając książkę odnajdywałem bardzo wiele analogii do tego, co wydarzyło się w Polsce. Tyle, że w Rosji wszystko odbyło się na jeszcze większą skalę. A co do wspomnianego dyskursu sukcesu, to ta nieustanna euforia z obalenia komunizmu była bardzo zaślepiająca - z jednej strony nie pozwalała na otwartą krytykę kapitalizmu, z drugiej zaś rzeczywistość została podzielona na czarno-białe klatki (zły komunizm i błogosławiona demokracja, etc.)

      Usuń
  3. Czytałam bodaj trzy książki tej autorki i za każdym razem bolało. Za każdym razem dziwiłam się też, jak wiele można znieść i właściwie nadal znosić, bo Rosjanie do dzisiaj są podle traktowani. Zadziwiający naród.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdolności akomodacyjne ludzi są zaskakujące - człowiek potrafi przystosować się praktycznie do każdych warunków, jeśli zmiany wprowadzane są stopniowo. W przypadku Rosjan dziwić może tempo, w jakim doszło do tych przeobrażeń i szybkości w dostosowaniu się do nowych okoliczności.

      Usuń
  4. bookiemonster26 marca 2017 23:24

    Ta autorka ciągle przede mną, choć mam już ją na półce. Po prostu boję się tematów, które podejmuje a Twój tekst tylko mnie w tym lęku utwierdza. Ale też, przez zwrócenie uwagi, że jej praca jest bardzo wartościowa, w pewien sposób go niweluje.

    OdpowiedzUsuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)