Głos góry
Yasunari Kawabata
Tytuł oryginału: Yama-no oto
Tłumaczenie: Ewa Szulc
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Seria: Współczesna Proza Światowa
Liczba stron: 235
Starość to okres naszego życia, przed
którym wielu ludzi odczuwa paniczny strach. Trudno powiedzieć, co
bardziej przeraża – stan do jakiego może doprowadzić człowieka, czy jej
nieuchronność. Zmysły ulegają przytępieniu, mózg zaczyna pracować na
nieco wolniejszych obrotach, organizm nie jest już taki odporny, stając
się podatniejszy na uszkodzenia oraz kontuzje, skóra traci swoją
jędrność i sprężystość, a każdy wysiłek należy okupić znacznie dłuższym
czasem regeneracji. Starość może prowadzić również do krępujących
sytuacji, które wiążą się z coraz mniejszą samodzielnością oraz
zależnością od innych ludzi, których pomoc okazuje się nieodzowna do
prawidłowego funkcjonowania. Nie ma się zatem czemu dziwić, że jesień
naszego życia rzadko kiedy jest tematem rozmów. Szczególnie za sprawą
współczesnej kultury, hołubiącej młodość oraz ciało, będące symbolem
seksualności, starość spychana jest margines społecznego
zainteresowania, podczas gdy jest ona rzeczą tak intrygującą. Dla
przykładu, czy starość to etap naszej egzystencji, do którego dochodzi
się w sposób o charakterze ciągłym, czy raczej dyskretnym? Czy jest to
bardziej stan umysłu, czy nie będąca do przeskoczenia kwestia
fizjologii? Czy w życiu człowieka pojawia się wyraźna granica, po
przekroczeniu której możemy sklasyfikować go jako staruszka? Czy
dezintegracji cielesnej zawsze musi towarzyszyć postępująca dekompozycja
psychiczna? Popkultura rzadko porusza się w tych zagadnieniach, ale na
szczęście dobra literatura nie ulega filisterskiej modzie. Starość
często gości na kartach powieści, czego najlepszym przykładem może być Głos góry, autorstwa Yasunariego Kawabaty.
Urodzony w 1899 roku w Osace, zmarły w
1972 roku w Zushi, Yasunari Kawabata to japoński artysta, który uważany
jest, obok Jun'ichirō Tanizakiego oraz Sōseki Natsume za jednego z
trzech najwybitniejszych współczesnych pisarzy pochodzących z Kraju
Kwitnącej Wiśni. Ten zdolny literat zanim zakosztował sławy, otrzymał od
życia wiele ciosów. Jako kilkuletni chłopiec utracił rodziców, kilka
lat później zmarła opiekująca się nim babcia, a wkrótce po niej Kawabata
pożegnał także swoją siostrę. Trudne, przepełnione stratami bliskich
dzieciństwo odcisnęło wyraźne piętno na twórczości pisarza. Od wczesnej
młodości Kawabata wiele czasu poświęcał na lekturę książek, zapoznając
się m.in. z europejskimi przedstawicielami modernizmu. Jak widać to
kolejny wybitny japoński autor, obok Tanizakiego, Tomojiego Abe, czy Kenzaburo Ōe,
który zetknął się z literaturą europejską, nie ulegając jednak jej
wyraźnemu wpływowi. Kawabata w swojej prozie nie stronił od rodzimej
tradycji oraz kultury, akcję książek osadzając w Japonii, a mimo to jego
dzieła okazały się wspaniałymi nośnikami wartości uniwersalnych, które
zostały docenione także na świecie. W 1968 roku w uznaniu za mistrzowską narrację, która z ogromną wrażliwością przedstawia esencję japońskiego ducha,
Kawabata otrzymał prestiżową Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury.
Mimo to, zmierzch życia artysty to niezbyt szczęśliwy dla niego okres – w
1970 roku dają o sobie znać demony przeszłości, kiedy to życie odbiera
sobie oddany przyjaciel, Yukio Mishima. Dwa lata później, w roku 1972,
schorowany i zmęczony Kawabata także popełnia samobójstwo.
Za jedno z najwybitniejszych dzieł Yasunariego Kawabaty uważana jest powieść Głos góry,
pisana w latach 1949 – 1954. Głównym bohaterem jest Shingo Ogata,
sześćdziesięciokilkuletni mieszkaniec Kamakury, leżącej 50 km od Tokio,
dawnej stolicy Japonii za czasów siogunatu Kamakura. W pewną księżycową
noc, z rodzaju tych, kiedy obojętne i odległe gwiazdy migoczą na
nieboskłonie, cisza otula szczelnym całunem całą przyrodę, tak, że nie
wydobywa ona nawet najmniejszego tchnienia wiatru, nie słychać choćby
szelestu trawy, a zimne, żółte światło ziemskiego satelity obmywa
niewyraźne kontury drzew, w taką właśnie noc, pośród harmonicznego
milczenia Shingo usłyszał rozlegające się, przejmujące wołanie – głos
góry. Dla bohatera interpretacja tego niezwykłego zjawiska jest klarowna
– już wkrótce przyjdzie mu odejść z tego świata. Od tego momentu Shingo
zaczyna zauważać cały szereg znaków, które mają stanowić o jego
niedalekim zgonie. Pamięć, a więc najcenniejsza skarbnica każdego
człowieka, pogarsza się z dnia na dzień, stając się coraz bardziej
zawodną, dziurawą niczym sito, czyli naczyniem, na którym nie można już w
pełni polegać. Degradacji umysłu towarzyszy irytacja, będąca wynikiem
bezradności. Shingo ze zgrozą uzmysławia sobie również, że jego
rówieśnicy, przyjaciele, znajomi z czasów szkolnych, koledzy z pracy
zaczynają odchodzić. Kolejne pogrzeby, w których uczestniczy utwierdzają
go w przekonaniu, że i na niego wkrótce przyjdzie pora. Ponadto Shingo
zaczynają męczyć dziwne sny. W niektórych spotyka się on z ludźmi,
którzy już umarli. W tym przypadku wyjaśnienie samo nasuwa się na myśl –
Ci którzy odeszli wołają Shingo, oczekując jego rychłego przybycia. Co
interesujące, bohater w miarę jak wedle własnego mniemania coraz
szybciej zbliża się do śmierci, staje się wrażliwszy na otaczającą go
przyrodę. Być może to świadomość, że wkrótce się z nią zespoli sprawia,
że człowiek zaczyna zwracać na nią większą uwagę, lepiej odczytywać
sygnały, które ta do niego śle? Wspomnienia kasztana spadającego z
drzewa w dniu ślubu, kwitnąca zimą wiśnia, czy Księżyc skąpany w
płomieniach chmur odsłaniają nie tylko swoje piękno, ale i znaczenie –
zmysł obserwacji starzejącego się bohatera, jest bardziej wyostrzony,
pozwalając lepiej docenić bogatą symbolikę natury, obok której wielu
ludzi przechodzi obojętnie.
Shingo, jak każdy człowiek przeczuwający
własny zgon, pragnie przed śmiercią zamknąć wszelkie ziemskie sprawy.
Na pierwszy plan wysuwa się rodzina, w której ostatnio nie dzieje się
najlepiej. Córka Shingo, Fusako, matka dwóch dziewczynek Satoko i
Kuniko, odeszła niedawno od zaniedbującego ją męża, Aihary, który
pozyskane z trudem pieniądze wolał przeznaczać na używki. Mało
atrakcyjna Fusako wraca na łono domu państwa Ogatów, ale i tutaj nie
potrafi odnaleźć spokoju. Mierzi ją fakt, że własny ojciec zdecydowanie
bardziej niż nią interesuje się piękną synową, Kikuko, okazując jej
znacznie więcej zrozumienia i zainteresowania. Jednak małżeństwo Kikuko i
syna Shuichiego to także swoisty cierń, który rani duszę Shingo.
Powróciwszy szczęśliwe z wojny, Shuichi jest diametralnie innym
człowiekiem – nie szanuje własnej żony, za to coraz więcej czasu
poświęca kochance. Ponadto zostaje skażony piętnem obcości – nawet
rodzicie nie potrafią rozpoznać w nim człowieka, który opuszczał dom
rodzinny, wyruszając na walkę w obronie ojczyzny.
Shingo stawia sobie za cel rozwiązanie
problemów, trapiących jego bliskich. Śledząc jego poczynania
przekonujemy się jak niezdarną oraz interesowną istotą jest człowiek,
szczególnie jeśli chodzi o pomoc innym. Shingo często wspomina zmarłą
starszą siostrę swojej żony Yasuko, w której był zadurzony w młodości.
Zaskakują go przy tym różnice w wyglądzie pomiędzy rodzeństwem. Uroda
Yasuko jest tak poślednia, że aż trudno o jakiekolwiek porównanie z
pięknem starszej siostry. Z tego powodu Shingo za brzydotę córki, w
skrytości ducha obwinia swoją małżonkę. Wygląd Fusako zestawia przy tym z
efemerycznym urokiem Kikuko. Nawet kilkuletnie wnuczki stają się dla
Shingo obiektem obserwacji – pragnie on gorąco dostrzec chociaż w jednej
z nich nieskazitelne rysy starszej siostry swojej żony. Jak widać
kolejny raz w literaturze japońskiej pojawia się motyw znany dobrze
polskiemu czytelnikowi z Lalki Prusa, a więc niespełniona
miłość oraz jej projekcja na wyidealizowany, fantasmagoryczny, nie
mający odpowiednika w rzeczywistości obiekt.
Shingo plącze się więc we własnych
działaniach, a trzecioosobowy narrator przy okazji relacji jego losów,
raczy czytelnika zarówno znakomitymi opisami obyczajowości oraz kultury
japońskiej jak i problemami, które dotyczą ludzi pod każdą szerokością
geograficzną. Oprócz dominującego tematu śmierci, pojawia się m.in.
kwestia spustoszenia, których w umyśle człowieka dokonują wojenne
doświadczenia. Shuichi, który brał udział w walkach wiedzie na pozór
normalną egzystencję. Pozostaje w związku małżeńskim, codziennie wraz z
ojcem zarabia pieniądze, zajmując się pracą biurową. Kiedy jednak
czytelnik z bliska poznaje jego relacje z najbliższymi, okazuje się, że
Shuichi to gruboskórny, okrutny egoista, niezdolny do empatii. Nawet
jego własnych rodziców zaskakuje bezduszność oraz niedelikatność syna.
Drastyczne przeżycia, o których tylko niekiedy wspomina Shuichi
odcisnęły wyraźne piętno na jego psychice, rujnując niemal doszczętnie
jego duchowość. Na podstawie sylwetki psychologicznej Shuichiego,
Kawabata znakomicie uzmysławia jak bardzo obcy jest w wielu przypadkach
drugi człowiek, nawet dobrze nam znany. Niemal zawsze stanowi on
zagadkę, tajemnicę dla otoczenia, której rozwikłanie nie jest do końca
możliwe. Stąd wniosek, że nieprawdopodobne jest również osiągnięcie
pełnego zrozumienia pomiędzy dwoma osobami, zrozumienia, które jest na
pozór niezbędnym ogniwem miłości. Chociaż, może to właśnie miłość,
objawiająca się pełnym zaufaniem oraz szacunek wobec bliźniego, jest
jedynym spoiwem, który potrafi scementować związek dwójki ludzi, nawet
pomimo faktu, że nigdy nie zdołają się oni w pełni wzajemnie poznać?
Inną, piekielnie interesującą kwestią, którą porusza Kawabata jest aborcja. W jednej z gazet Shingo czyta, że Według
doniesień Wydziału Zdrowia Publicznego prefektury Aomori wśród kobiet
przerywających ciążę (zgodnie z ustawą o eugenice) na obszarze
prefektury znajdowało się 5 dziewcząt piętnastoletnich, 3
czternastoletnie i 1 trzynastoletnia; natomiast w wieku licealnym – 400
dziewcząt od szesnastu do osiemnastu lat. W grupie wszystkich
przerywających ciążę licealistki stanowiły 20 procent. Samemu
Shingo bardzo zależy na tym, by pewne dziecko nie znalazło się na
świecie. Ba, przypisuje sobie prawo, by żądać dokonania aborcji od
kobiety, którą zna bardzo słabo, wręcz powierzchownie. Wychodzi on z
założenia, że są pewne okoliczności, w których kobieta absolutnie
powinna zrezygnować z poczęcia dziecka. W naszym kraju panuje wręcz
odwrotne przekonanie – w mniemaniu wielu nie istnieją żadne sytuacje,
które usprawiedliwiałyby przerwanie ciąży, nawet zagrożenie życia matki.
Podejścia przeciwstawne, ale posiadające wspólny mianownik – gorącymi
orędownikami obu rozwiązań są mężczyźni. Zatem także Kawabata zwraca
uwagę, że to właśnie mężczyźni, którzy nie noszą dziecka w swoim łonie,
którzy nie rodzą, którzy nie karmią go własną piersią mają często
najwięcej do powiedzenia w sprawie aborcji, chociaż nigdy nie będzie im
dane odczuć całej palety emocji, jakie towarzyszą kobiecie przy nadziei.
Nie przeszkadza to im w wydawaniu opinii, które wg własnego mniemania
powinny być wiążące, nie pozostawiające kobiecie prawa wyboru. Osobiście
wydaje mi się, że problem aborcji to sprawa, która ciągnie się za
człowiekiem niemal od początku jego istnienia, bowiem wynika
bezpośrednio z relacji płeć brzydka-płeć piękna. Kobiety od zawsze, w
mniejszym lub większym stopniu redukowane są do funkcji zaspokajania
seksualnych potrzeb oraz wydawania na świat potomstwa. Walka o
niezależność, o emancypację może odbywać się poprzez negację tych pojęć.
Zgodnie z tym tokiem rozumowania, kobieta, która samodzielnie definiuje
swoją seksualność, która sama decyduje o swoich partnerach, która
wreszcie sama rozstrzyga, czy urodzić dziecko, czy też nie, to istota
wolna. Poprzez takie postawienie sprawy, ofiarami
reakcyjno-feministycznego konfliktu zawsze będą dzieci nienarodzone,
które obie strony uprzedmiotawiają, traktując je wyłącznie jako
manifestację własnych przekonań.
Oczywiście proza Kawabaty pozbawiona
jest tego typu dygresji, jak powyższa. Styl japońskiego mistrza zmusza
do samodzielnych refleksji poprzez delikatne zarysowanie danego tematu.
Pod tym względem umiejętności pisarskie Kawabaty przypominają talent
wspomnianego w powieści Watanabe Kazana, żyjącego na przełomie XVIII i
XIX wieku uczonego i rysownika, który za pomocą kilku delikatnych kresek
potrafił stworzyć przejmujący, zapadający w pamięć obraz. Podobnie jest
z literackim stylem Kawabaty, który za pomocą cieniutkiej siateczki
słów splata misterną historię, pozornie prostą, ale mieniącą się całą
paletą ukrytych znaczeń oraz symboliki. Szczególnie tej ostatniej nie
brakuje w powieści. Znaczące są zarówno nazwy poszczególnych rozdziałów,
sam tytuł powieści jak również sny głównego bohatera. Senne projekcie
Shingo, które pojawiają się bardzo często stanowią ważny element utworu,
pozwalając lepiej zrozumieć motywy postępowania bohatera. Część z nich
odsłania przed samym Shingo ciemne zakamarki własnej duszy –
zdeformowane i brzydkie – zepchnięte na samo dno podświadomości.
Stanowią one rodzaj rzutnika, który wyświetla człowiekowi własne
pragnienia, do których sam przed sobą nie potrafi, bądź wstydzi się
przyznać.
Podstawowym tematem, o który zahacza
Kawabata jest śmierć. Pisarz ukazuje ludzkie postawy wobec jej
nieuchronności. Znakomicie przedstawia naturalny lęk, który towarzyszy
nam w jej obliczu. Człowiek staje się coraz bardziej zniedołężniały, a
przez to coraz bardziej zdany na łaskę losu oraz bliskich. Fenomenalnie
została ukazana scena, w której główny bohater zapomina jak zawiązać
krawat. Błaha czynność, wykonywana niemal bezwiednie przez 40 lat
okazuje się istotną kotwicą, która utrzymuje w ryzach codzienną
egzystencję. Nagłe, zupełnie niespodziewane zniknięcie tej umiejętności
(która nie jest nieodzowna, bez której można się obejść bez żadnych
poważnych konsekwencji) w oczach Shingo urasta ono do monstrualnych
rozmiarów, napawając go atawistycznym przerażeniem. Kawabata świetnie
uwypukla strach przed rozpadem własnej osobowości, przed stopniowym,
sukcesywnym zanikaniem. Swoistym panaceum na tę zgrozę jest możliwość
decydowania o momencie własnej śmierci, z której to sposobności
skorzystał sam autor.
Reasumując, Głos góry autorstwa
Yasunariego Kawabaty to dzieło wybitne. Prezentowany przez autora
wycinek historii ludzkiego życia, który przez chwilę czytelnik ma okazję
podejrzeć to znakomite studium egzystencji każdego z nas. Utwór,
podobnie jak dzieła choćby Tanizakiego,
charakteryzuje się otwartym zakończeniem. Odbyliśmy wspólną wędrówkę
razem z bohaterami, fascynującą oraz skłaniającą do refleksji, ale
przyszła pora, żeby się rozstać – każdy z nas podąży we własną stronę, a
życie spokojnie będzie toczyć się dalej. Brak wyraźne pointy jest
wynikiem kompozycji utworu, który w sposób ciągły pobudza nasz umysł do
pracy, a nie tylko na końcowych stronach. Z tego względu powieść
Kawabaty warto czytać nieśpiesznie, w skupieniu, w pełni oddając się
lekturze, z której osobiście czerpałem ogromną przyjemność. Książka
japońskiego prozaika jest o tyle szczególna, że bardzo ważne tematy
ukazuje z oryginalnej perspektywy – choćby życie, bardziej niż jako dar
postrzegane jest jako męcząca udręka, od której przynajmniej na chwilę
chciałoby się odpocząć – jak ziarno lotosu zakopać się w ziemi na kilka
tysięcy lat, by po rozwiązaniu wszelkich trapiących nas problemów
ponownie rozkwitnąć. Perspektywa zarówno niepokojąca jak i kusząca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)