Zdobywanie powietrza
Belén Gopegui
Tytuł oryginału: La conquista del aire
Tłumaczenie: Wojciech Charchalis
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Seria: Salamandra 
Liczba stron: 335
Zdobywanie powietrza to książka 
hiszpańskiej pisarki, Belén Gopegui. Urodzona w 1963 roku, w Madrycie, 
uchodzi za jedną z najzdolniejszych pisarek swojego pokolenia. Jej 
debiutancka powieść La escala de los mapas (Skala map) przyniosła jej dwie nagrody: Premio Tigre Juan oraz Premio Iberoamericano Santiago del Nuevo Extremo. Z przekonania jest komunistką, napisała m. in. kilka artykułów na temat Kuby.
W Zdobywaniu powietrza, o czym 
informuje nas na wstępie sama Gopegui, autorka chciała pokazać 
mechanizmy naruszające wolność podmiotu i dlatego wybrała opowieść o 
pieniądzach. Jeśli z dominującego dyskursu wynika, że Ci, których 
podstawowe potrzeby są zaspokojone, mogą traktować pieniądze jako 
rzeczywistość zewnętrzną, oddzielną, mogą być szczodrzy, oszczędni bądź 
skąpi i przywiązywać do nich większą lub mniejszą wagę, to niniejsza 
powieść mówi o tym, ze być może w dzisiejszych czasach pieniądz tkwi w 
moralnej świadomości bytu [s. 10].
Bohaterowie Zdobywania powietrza
 to trójka przyjaciół o, podobnie jak autorka, zapatrywaniach 
lewicowych. Okres szalonej młodości mają oni już za sobą. Obecnie to 
dobrze sytuowani, dość bogaci, żyjący całkiem komfortowo, stateczni 
ludzie. Intelektualiści kochający się w toczeniu niekończących się 
dysput, dywagacji, rozważań. W momencie rozpoczęcia akcji wszyscy 
posiadają partnerów, bądź znajdują się w stanie małżeńskim. Wspomniana 
trójka to przyjaciele na dobre i na złe, którym wydaje się, że ciągle 
hołdują ideałom z czasów ich młodości. Przewrotne życie postanawia 
jednak skonfrontować ich z brutalną rzeczywistością. Ścianą, na którą 
trafią Marta Timoner, Carlos Maceda oraz Santiago Álvarez są pieniądze.
W chwili rozpoczęcia akcji Marta Timoner
 jest pracowniczką Ministerstwa Transportu. To silna i niezależna 
kobieta, z własnym zdaniem i z dominującą osobowością, która lubi 
narzucać innym swoją wolę. Santiago Álvarez jest wykładowcą na 
państwowym uniwersytecie. Z wykształcenia jest historykiem, posiada 
nieco narcystyczne usposobienie, jest absolutnie pewny własnej 
wyjątkowości oraz wysokich kwalifikacjach. Uważa jednak, że nie 
wszystkim jego współpracownikom, czy też rywalom z naukowego światka 
jest dane dostrzec jego geniusz. Ponadto doskwiera mu jego pochodzenie –
 wywodzi się on z ubogiej rodziny, czego wyraźnie się wstydzi. Carlos 
Maceda to właściciel firmy Hard, zajmującej się produkowaniem 
elektroniki. Zakładając firmę, Carlos pragnął wykreować coś swojego, 
własnego, co byłoby autonomiczne od przypadku, w którym wszystko 
funkcjonowałoby tak, jak to sobie zaplanował. Można odnieść wrażenie, że
 miałoby to być swoiste poletko, na którym Carlos mógłby udowodnić swoją
 wartość, co do której sam miał spore wątpliwości. Maceda próbował 
stworzyć godne i cywilizowane miejsce pracy, które wyróżniałoby się na 
tle kapitalistycznej dżungli. Niestety twarde i nieubłagalne prawa rynku
 szybko sprowadziły go na ziemię. Przyszłość Hardu zaczęła malować się w
 bardzo ciemnych barwach i by przedłużyć egzystencję firmy, Carlos 
został zmuszony prosić swoich przyjaciół o pożyczkę – po 4 mln peset 
(około 24 tys. euro) od każdego.
Nikt ze wspomnianej trójki nie może 
jeszcze sobie zdawać sprawy z tego, że pożyczka to początek zupełnie 
nowej ery, że to definitywny koniec młodości, i chyba również przyjaźni 
jak łączyła bohaterów. Przez kolejne dwa lata śledzimy losy 
poszczególnych postaci i dowiadujemy się, jak na ich życie wpłynęła 
prośba o pieniądze. Okazuje się, że Marta, która nie jest pewna swojego 
etatu w Ministerstwie Transportu nie potrafi znaleźć nici porozumienia z
 mężem. Pragnie on zrealizować swoje marzenie i zakupić na wpół 
zrujnowany dom. Niepewna finansowa przyszłość nie pozwala jednak Marcie 
na podjęcie pozytywnej opinii – cała sprawa okazuje się ognikiem 
zapalnym w wyniku którego Marta i Guillermo decydują się na separację. 
Santiago, dla którego pożyczone 4 miliony były niemal całymi 
oszczędnościami życia boryka się z problemami mniejszego kalibru – 
ciągłymi kłopotami z samochodem, który planował wymienić na nowy. W 
dodatku w końcu postanawia porzucić swoją dotychczasową partnerkę Sol na
 rzecz byłej żony filozofa, wywodzącej się z zamożnej rodziny Laury. 
Santiago zdecydował się wesprzeć finansowo Carlosa traktując prośbę jako
 swoisty test. Był on święcie przekonany, że wręcz nie może odmówić – 
czuł się częścią wspólnoty, jak sam to określa tłumu, który wierzył, że 
świat można zmienić w coś lepszego. Pożyczka miała zatem znaczenie 
ideologiczne, ale i tak nie powstrzymuje to potoku wątpliwości, który 
zaczyna napływać do mózgu Santiaga – w pewnym momencie swoich rozmyślań 
stwierdza nawet, że dość ma przyjaźni, która polega na przelewaniu 
pieniędzy z konta na konto.
W miarę upływu czasu, na kolejnych 
kartach powieści, jesteśmy świadkami tego, jak główni bohaterowi poprzez
 zawieranie kolejnych moralnych kompromisów, coraz bardziej oddalają się
 od swoich młodzieńczych przekonań, dokonując zdrady wyznawanych 
ideałów. Być może właśnie na tym polega dojrzewanie – coraz chętniej, 
coraz mniej opornie akceptujemy rzeczy, przekonania, postępowania, 
wybory, które wcześniej uważaliśmy za niewłaściwe z racji naszej 
filozofii, sposobu postrzegania świata. W imię świętego spokoju i 
błogiej egzystencji składamy na ołtarzu konformizmu nasze dotychczasowe,
 jakże piękne idee, których wcielenie w życie okazuje się zbyt trudne, 
wiązałoby się ze stanowczą za dużą ilością wyrzeczeń. W rezultacie 
Marta, zawsze wrażliwa na krzywdę drugiego człowieka oraz fałsz płynący 
ze zbyt często sztucznie wzbudzanego poczucia niesprawiedliwości 
społecznej, wybiera pracę, która zapewni jej większe korzyści majątkowe.
 Świadoma swojego postępowania porównuje się do bibliotekarza, który przestaje
 dyskutować, jakie książki chciałby do biblioteki; godzi się z tym, że 
jego jedynym zadaniem jest klasyfikowanie ich, i rezygnuje w ten sposób 
ze swojej puli sensu, ale za to zmienia się w zarządcę biblioteki 
perfekcyjnie zorganizowanej. Nigdy więcej nie będzie zniechęcony, nie 
będzie mu przeszkadzać, że musi przyjmować wydawnicze śmieci, albo nie 
będzie go trapiło, że nie zdobył środków na inne książki; i nigdy, nigdy
 więcej nie wróci do domu, czując frustrację albo radość, lecz zawsze 
zadowolenie z dobrze wykonanej pracy [s. 220]. Santiago przestaje 
wierzyć w sens prowadzonych przez siebie badań. Również zaczyna 
przyjmować dobrze płatne prace, którymi do tej pory pogardzał – wykłady 
na prywatnym uniwersytecie, czy pisanie podręcznika akademickiego. Z 
kolei Carlos Maceda decydując się na sprzedaż Hardu, wyrzeka się swoich 
współpracowników i rozpoczyna wygodne życie zawodowe na łonie 
korporacyjnego molocha, któremu oddał udziały w swojej firmie.
W książce, autorka znakomicie udowodniła
 to, o czym wspominała już na samym początku, tzn., że pieniądz tkwi w 
moralnej świadomości bytu. Wszyscy z głównych bohaterów są w stanie 
porzucić swoje ideały, wręcz odrzucić swój światopogląd dla gotówki. 
Początkowo starają się dorobić do tego metafizyczną głębię, maskować 
swoje czyny przymusowością, koniecznością. Swoje działania pragną ukazać
 jako nieodzowne, wynikające ze splotu zachodzących wypadków. Widzimy 
zatem próbę odwołania się do antycznego fatum, którego rolę w czasach 
obecnych, co w końcu uświadamiają sobie przyjaciele, mogą grać 
pieniądze. Nie mogę odrzucić tej propozycji, muszę się zgodzić na takie działania, powinienem rozważyć tę opcję
 – wszystkie te dywagacje łączy jeden wspólny mianownik – akceptowalne 
stają się działania, które do tej pory uważane były za niedopuszczalne, 
sprzeczne z osobistym podejściem do życia. Dzieje się tak z przyczyny 
prozaicznej – gotówka jest nieodzowna by: żyć na poziomie, do którego 
się przywykło; spełniać swoje zachcianki; mieć komfort posiadania 
bezpiecznej ilości pieniędzy na wypadek nieprzewidzianych wypadków 
(należało by rzec: wydatków); nie zamartwiać się walką o godną 
egzystencję do kolejnej wypłaty.
Gopegui zauważa rzecz tak oczywistą, że 
wręcz nie dostrzegalną – większość naszych działań determinują 
pieniądze. Książka to swoista próba negacji takiego porządku rzeczy, 
zakwestionowania materialistycznego podejścia do życia. Niestety autorka
 nie wychodzi nic a nic poza krytykę obecnego modelu społeczeństwa, 
którego podstawą są dobra materialne. Brak jakichkolwiek propozycji, 
sugestii jak można by taki stan zmienić. Z przyjemnością zagłębił bym 
się w lekturze Gopegui, w której zaprezentowałaby ona utopię bądź 
antyutopię, absolutnie wszystko mi jedno. Ogromnie jestem ciekaw wizji 
społeczeństwa prezentowanej przez hiszpańską pisarkę, w której pieniądz 
nie byłby najwyższym wyznacznikiem wartości.
 
 
  
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)