Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
poniedziałek, 16 stycznia 2017
Szymon Teżewski "Eteromanka" - W oparach niejasności
Wydawnictwo: WOAK Białystok
Liczba stron: 176
Judaizm to religia, której ważnym
elementem jest mistycyzm, zajmujący się sferą pozazmysłową, transcendentalną.
Żydowski folklor oraz wierzenia uczą m.in., że dusza człowieka, który za życia
splamił się licznymi grzechami nie może zaznać spokoju. Taka właśnie dusza
określana jest mianem dybuka, pod
którym to wyrażeniem rozumie się również nawiedzenie przez niespokojną duszę
osoby żyjącej. Ofiarami dybuka padają
z reguły ludzie słabi, z tendencjami do popełniania nieprawości i wykroczeń.
Nie stosowanie się do zasad wiary, życie niezgodne z przyjętą moralnością
ułatwiają dybukom wtargnięcie do
ciała grzesznych osobników. Ale siedliskiem dybuka
mogą być też przedmioty, o czym przekonuje się protagonista Eteromanki, debiutanckiej powieści Szymona
Teżewskiego.
Główny bohater, Marek Lipiński,
to nie taki już piękny i niemłody, bo trzydziestoletni mężczyzna, mieszkaniec Augustowa,
który po latach życia w Wilnie powraca do rodzimego miasta. Niespełniony jako
poeta o oczach, w których znaleźć można przygaszoną
ciekawość, zmęczenie i pijacki entuzjazm w jednym [1],
osiada na Podlasiu, by prowadzić powtarzalną i monotonną egzystencję. Wynajem
pokoju za pół darmo u miłych gospodarzy traktujących protagonistę z niemal
rodzicielską sympatią, korepetycje udzielane lokalnym uczniom, wojaże i wyprawy
do okolicznych barów składają się na pejzaż codzienności Lipińskiego. Spokojna
wegetacja zostaje zakłócona, kiedy do domu właścicieli przyjeżdża młoda krewna
– panna Małgorzata Weiss, kobieta zagadkowa i o specyficznej urodzie, okazuje
się źródłem wielu tajemnic. Wraz z jej przybyciem sytuacja Marka Lipińskiego
ulega gwałtownej przemianie, życie nabiera rozpędu, a wokół zaczynają rozgrywać
się wydarzenia, które wymykają się ludzkiemu pojmowaniu i zdroworozsądkowemu
myśleniu.
Eteromanka to utwór stosunkowo krótki, który jednak podbija serce
czytelnika na wiele sposobów. Akcja dzieła osadzona jest w Augustowie w okresie
międzywojennego dwudziestolecia. Są to czasy burzliwe i niespokojne, a echa
tych napięć znakomicie udało się odwzorować Teżewskiemu, i to nawet zważywszy
na fakt, że składowe te (ruchy socjalistyczne, rasowe napięcia, widmo kolejnej
wielkiej wojny, itd.) stanowią wyłącznie tło książki. Eteromanka to także pozycja łącząca w sobie kilka gatunków. Można rozpatrywać ją w kategoriach powieści w
dreszczykiem, bowiem nie brakuje w niej wątków nadprzyrodzonych, ba, spirytyzm
to jeden z głównych motywów, wokół którego osnuto fabułę. Z kart dzieła
dyskretnie i subtelnie, niczym pary płynnego eteru, sączy się również erotyzm,
który mocno oplata nie tylko bohatera, ale i zahipnotyzowanego czytelnika. Siła
pióra Teżewskiego nie wyraża się jednak w wulgarnych czy wyuzdanych scenach, a
raczej w wyrafinowanej aluzji, niedopowiedzeniu, sygnalizowaniu pewnych
wydarzeń, których kontynuację wyobraża sobie sam odbiorca powieści. Ogromnym
atutem Eteromanki jest z pewnością
klimat Augustowa lat 30-tych XX wieku, który wykreowano z ogromną dozą realizmu
– opisy żydowskich dzielnic, urokliwych zakątków oraz ciemnych zaułków, w
których pija się najróżniejsze specyfiki zachęcają, by odwiedzić to położone
pośród jezior miasto i z książką Teżewskiego w ręku eksplorować jego uliczki.
Eteromanka wyróżnia się z uwagi na zastosowaną kompozycję, która
przyjemnie zaskakuje. W utworze płyną dwa strumienie czasu – akcja właściwa ma
miejsce w międzywojennym Augustowie i koncentruje się wokół perypetii Marka
oraz panny Małgorzaty. Rozdziały opowiadające o losach tej dwójki poprzecinane
są rezultatami śledztwa dotyczącego osoby Lipińskiego, które już w czasach
PRL-u prowadzi bezimienny mężczyzna. Nie jest on skłonny do rozmów (w całym
utworze pojawia się jedno wypowiedziane przez niego zdanie), posiada za to dar
słuchania oraz skłaniania innych do zwierzeń – swoje umiejętności skrzętnie wykorzystuje
do zbierania wszelkich informacji na temat Marka. Dzięki temu zabiegowi
czytelnik poznaje Lipińskiego z dwóch różnych perspektyw – jesteśmy świadkami
zarówno bezpośrednich działań Marka, ponadto widzimy jak jego byt postrzegany
był przez osoby postronne. W rezultacie otrzymujemy złożony i skomplikowany
portret, który doskonale unaocznia prosty fakt, że ludzka istota pełna jest
mroków i niejednoznaczności.
Dowodem zawiłości człowieczej
natury jest również kreacja rysu charakterologicznego Małgorzaty Weiss, która na
pierwszy rzut oka jawi się jako typowa demoniczna kobieta. I chociaż tkwi w
niej pewna nuta niewinności i naiwności, to jednak łatwość z jaką oplata wokół
swojego palca swoją męską ofiarę, skłania czytelnika, by traktować ją jako
sukkuba – bohaterka nie posiada jeszcze odpowiedniego doświadczenia, którym
może pochwalić się choćby Akne Montecalfi, postać z kart dzieła Witkacego
zatytułowanego 622 upadki Bunga, ale
panna Weiss z pewnością ma opanowane podstawowe zasady uwodzenia. W tym kontekście
kusicielka Lipińskiego kojarzy się także z przedstawicielkami płci pięknej,
które na łamach swych utworów odmalowywał japoński mistrz pióra, Jun'ichirō
Tanizaki. Protagonistki Tajemnej historii pana Musashiego oraz zbioru Dwie opowieści o miłości okrutnej, podobnie jak panna Weiss, pod skorupą
fizycznego piękna skrywają w pokładach swojej duszy moralną brzydotę,
przejawiającą się w egoizmie, próżności, nałogu czy zwierzęcej lubieżności. Warto
zaznaczyć, że mglistość towarzysząca sylwetce panny Weiss klaruje się w pełni w miarę dalszej lektury – przed czytelnikiem
postawiono niełatwe zadanie, by osądzić, czy młoda dziewczyna jest inicjatorką
czy raczej biernym przekaźnikiem, drapieżcą czy ofiarą. To właśnie owa
niemożność zdecydowanego osądu poszczególnych osób sprawia, że Eteromanka jawi się jako dzieło bardzo
dojrzałe i wartościowe, bowiem udowadnia ono, że świat nie jest czarno-białym
kadrem, a raczej paletą pełną odcieniów szarości.
Tę szarość o bardzo bogatej
tonacji bardzo umiejętnie podkreślono stylem, w jakim utrzymana jest Eteromanka, stylem, który najłatwiej
jest określić mianem halucynogennego.
Dzięki eterowi, który przelewa się na kartach książki, całość przyjmuje formę uniemożliwiającą czytelnikowi jednoznaczne stwierdzenie, czy zdarzenia,
o których mowa są zajściami autentycznymi czy też wyłącznie projekcjami
umęczonej używką wyobraźni.
Reasumując, Eteromanka to bardzo udany debiut powieściowy Szymona Teżewskiego.
Utwór odznacza się interesującą i oryginalną budową, która nie jest jednak na
tyle awangardowa, by utrudniać czy zaciemniać odbiór książki. Młodemu autorowi
z wprawą godną podziwu udało się skonstruować twór, który z jednej strony
charakteryzuje się niedomówieniem, z drugiej zaś przez cały czas utrzymuje
odpowiedni poziom napięcia, nie pozwalający czytelnikowi na szybkie oderwanie
się od lektury. Pozycja godna polecenia.
P.S. Eteromanka dotarła do mnie w formie noworocznej
przesyłki-niespodzianki, którą otrzymałem od przyjaciela autora, Matiego z
bloga Rozkminki Pana Dziejaszka. Raz
jeszcze serdeczne dzięki za ten piękny prezent!
P.S.2 Jedynym zgrzytem, który
pojawia się w związku z dziełem Szymona Teżewskiego jest fakt, że Eteromanka doczekała się wersji
książkowej dopiero w momencie, kiedy młody artysta zwyciężył w konkursie
literackim Tutaj jestem organizowanym
przez Wojewódzki Ośrodek Animacj Kultury w Białymstoku (WOAK Białystok). To
właśnie nakładem WOAKu ukazała się powieść Teżewskiego, którą wcześniej nie
zainteresował się żaden wielki
wydawca.
[1] Szymon Teżewski, Eteromanka, Wojewódzki
Ośrodek Animacji Kultury w Białymstoku, Białystok 2016, s. 12
13 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Aż mnie kusi, by napisać, "że jeszcze raz i dostaniesz po łbie", z góry przepraszając za zatarcie granicy, bo przecież się "nie znamy". To już drugi raz, kiedy piszesz niemłody (wcześniej było podstarzały) w kontekście trzydziestoletniego człowieka!!! Oburzam się, oczywiście z uśmiechem, bo sama już tę trójkę z przodu zaliczyłam i wcale, ale to wcale nie czuję się niemłodo. Taki mały pstryczek ode mnie zatem.
OdpowiedzUsuńA książka wydaje się bardzo interesująca, zwłaszcza jeśli określiłeś jej styl jako halucynogenny. To, co też nazwałeś zgrzytem, mnie akurat cieszy. Dobrze, że są inne drogi do wydania swojej twórczości, a fakt, że lekturę uznałeś za udaną, tylko dowodzi, że duże wydawnictwa prawdopodobnie (kto wie czy autor coś do nich wysyłał) popełniły błąd.
Ha, mnie do 30-tki także niedaleko. Przede mną ostatni rok, w którym mogę powiedzieć, że mam dwadzieścia parę lat. I chociaż starzy jeszcze nie jesteśmy, to jednak błędem byłoby określanie nas mianem młodzieniaszków. Przez te 30 lat człowiek zdąży już poznać nieco życia, zasmakować porażek, niepowodzeń, ale i sukcesów czy chwil szczęścia. Chociaż, jeśli zebrać to kupy wszystkie argumenty, to racja chyba leży po Twojej stronie - w końcu najważniejsze jest to, na ile się czujemy. Jeśli duch jest młody, to i ciało często idzie w jego ślady :)
UsuńA książkę szczerze polecam. Debiutantów, szczególnie, jeśli są to artyści dobrze rokujący, należy wspierać, bo jak widać wielkie oficyny raczej się do tego nie kwapią (lepiej postawić na znane nazwisko i liczyć na pewny zysk, bo ryzyko wypuszczania płodów anonimowego debiutanta nie ma ekonomicznego uzasadnienia).
I ja, już niemłoda, zgłaszam veto! Możliwe, że trzydziestolatek w dwudziestoleciu był raczej stary, niż świeży, ale dziś? Dziś czterdziestka to nowa trzydziestka! A życie zaczyna się po pięćdziesiątce ;-) I tego się trzymajmy.
UsuńCiekawy debiut, będę go miała na uwadze. Podoba mi się okładka w kolorze absyntu ;-)
Dziewczyny, obiecuję poprawę! Nie będę już tak nachalnie zaglądać bohaterom w metryczkę, a jeśli nawet, to postaram się powstrzymać od wszelkich zgryźliwych komentarzy typu "niemłody" czy "podstarzały". Dzięki waszym głosom oburzenia zrozumiałem, jak krzywdzące są takie niczym nie uzasadnione sformułowania, za które kornie przepraszam :)
UsuńA lekturę "Eteromanki" można porównać i do picia absyntu, może stąd kolor okładki :) W każdym razie książkę serdecznie polecam. Uważam, że warto poświęcić jej wolną chwilę swojego czytelniczego czasu.
Ale, ale. Panie i Panowie, zacytuję przedwcześnie muzyce rozrywkowej zabraną Aaliyah: "age ain't nothing but a number". I tego należy się trzymać. Choć nieco przeraziłem się ostatnio, gdy okazało się, że ma przyjaźń pewna osiągnęła niedawno pełnoletność.
UsuńCzytam wasze wypowiedzi i poczułam się... staro. :(
UsuńQbusiu, Basiu - temat "wieku" uważam za zakończony. Nie chcę już nikomu nic imputować. Lat mamy tyle, na ile się czujemy, stąd określenia "stary", "niemłody", itd. są czysto subiektywne i nie należy w ogóle się nimi kierować :)
UsuńMati zrobił ci wspaniały prezent. Z przyjemnością czyta się twoje słowa. Zawsze.
OdpowiedzUsuńZgadza się, kiedy znalazłem paczkę i przeczytałem adres nadawcy poczułem się bardzo mile zaskoczony. Dzięki za miłe słowa!
UsuńByłam kilkakrotnie w Augustowie. To piękne miejsce. Dobrze, że znalazł się autor, który właśnie tam umieścił akcję książki. :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie, ale mam nadzieję, że uda mi się nadrobić tę zaległość, może jeszcze w tym roku. A umieszczanie akcji swoich powieści w rodzimych miastach, czy też miastach, które autor dobrze zna, to zabieg, który bardzo lubię.
UsuńMnie zawsze niepokoi, ile ciekawych dzieł nie wyszło na światło dzienne, ponieważ nie zostało zauważone przez osoby odpowiedzialne za ich wydawanie.
OdpowiedzUsuńTak, wydaje mi się, że szczególnie w obecnych czasach, kiedy wszystko ma swoją cenę, a sprzedaż musi być utrzymana na nieustannie wysokim poziomie, by osiągnąć założony zysk, wiele interesujących dzieł, napisanych przez mało znanych artystów zwyczajnie przepada, bo nie opłaca się ich wydawać.
Usuń