Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

sobota, 20 maja 2006

CZYŚCIEC KRYTYCZNYM OKIEM



Wyobraźmy sobie, że istnieje gdzieś kraj, w którym panują dziwne prawa. Jedną z osobliwości tej krainy są przepisy dla odbywających karę pozbawienia wolności. Za naruszenie regulaminu zakładu karnego skazanemu przedłużany jest okres przebywania w więzieniu. Kary są stosowane wg „cennika” będącego załącznikiem do ustawy, a ich surowość zależy od stopnia naganności popełnionego przewinienia. Ponieważ społeczeństwo w naszym wyimaginowanym kraju nagminnie przeklina, nawet to jest represjonowane, przy czym za użycie słów wulgarnych do wyroku dolicza się delikwentowi 0,1 sekundy pozbawienia wolności od słowa.

Co nam się nasuwa na myśl po przeczytaniu powyższego opisu? Oględnie rzecz biorąc, że to bez sensu. Kto się powstrzyma od przeklinania, skoro kara jest znikoma, wręcz niezauważalna w stosunku do odbywanej już odsiadki?

Wbrew pierwszemu wrażeniu ten karkołomny pomysł nie jest znowu aż tak bardzo odległy od pewnej powszechnie znanej konstrukcji, a mianowicie od czyśćca. Pomyślmy tylko. Czyściec – miejsce oczyszczenia przed zbawieniem wiecznym. Innymi słowy miejsce, gdzie dusza będzie cierpieć przez określony czas za popełnione za życia grzechy, a potem dopiero uda się do krainy wiecznej szczęśliwości. Właśnie – wiecznej.

Wieczność to inaczej nieskończoność. Każdy pobyt w czyśćcu, choćby niewyobrażalnie długi, jest więc skończony w czasie, a długość pobytu w nim zostanie ustalona w dniu Sądu Ostatecznego. Skądinąd wiemy, że każda, nawet największa liczba skończona jest nieskończenie mniejsza od nieskończoności. Pobyt w czyśćcu ma się więc nijak do przyszłego pobytu w Niebie. Nawet najdłuższy pobyt w czyśćcu jest nieskończenie krótszy od późniejszego pobytu w Niebie. Nawet 0,1 sekundy w stosunku do, dajmy na to, roku więzienia to i tak nieskończenie więcej niż milion lat w stosunku do wieczności. Skoro więc więzień w naszym wydumanym państwie ma za nic opisane wyżej kary doliczane do wyroku, to po co Bóg wymyślił czyściec? A może wcale go nie wymyślił? Może po prostu wymyślił go jakiś człowiek w chwili słabości, podobnie jak celibat księży i to, że Ziemia jest w centrum Układu Słonecznego? Inna sprawa, że w wielu religiach nie ma odpowiednika naszego czyśćca w takim znaczeniu, jakie my mu nadajemy.

Na marginesie warto dodać, że natura ludzka jest taka, iż dla chwilowego kaprysu człowiek jest gotów poświęcić całe życie, choć ma je tylko jedno. Od zamierzonego działania nie odstraszy go ani długoletnie więzienie, ani kara śmierci. Bóg stworzył człowieka na wzór i podobieństwo swoje (to temat na następne przemyślenia), więc pewnie znał tą specyfikę natury człowieczej. Po co więc konstruował czyściec, skoro było wiadome, że z czasem jego moc jako straszaka zaniknie? Zauważmy, że o ile w średniowieczu czyśćcem straszono równie często jak piekłem, o tyle dzisiaj mało kto się go lęka. Po prawdzie, to najnowsze tendencje teologiczne prowadzą do wniosku, że piekło też nie jest wieczne. Po co jest więc ten czyściec?

Konstrukcja czyśćca na pewno była skutecznym środkiem zastraszającym w dawnych wiekach, gdy nie znano pojęcia nieskończoności i nie zauważano nielogiczności tej konstrukcji. Szkoda tylko, że i w obecnych czasach większość wierzących boi się myśleć na temat swojej wiary, wątpić, pytać i dociekać. Nie piszę tego by pozbawić kogoś wiary, ale by zasiać wątpliwość w bezsensowne dogmaty.

Czy Kopernik byłby dzisiaj sławny, gdyby nie wątpił w słowa swego ojca duchowego, papieża Klemensa VII a później Pawła III, który Ziemię czynił pępkiem świata i gotów był skazać na śmierć myślących inaczej? Czy to znaczy, że był niewierzącym? A może właśnie to on był prawdziwie bliski Bogu, gdyż zamiast ślepo wypełniać nakazy innych ludzi i zniekształcanych przez wieki tekstów, wątpił, myślał i podziwiał Dzieła Boże, które nas otaczają? Oby jak najwięcej ludzi wierząc nie zastępowało wiarą myślenia, a szczelin wątpliwości nie zasypywało dogmatami, czego Wam i sobie życzę.


Wasz Andrew