Przezroczyste przedmioty
Vladimir Nabokov
Tytuł oryginału: Transparent Things
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Wydawnictwo: MUZA S.A.
Liczba stron: 143
Nie raz i nie dwa wspominałem, że w
powszechnej świadomości czytelników nazwisko Vladimira Nabokova
kojarzone jest głównie za sprawą Lolity.
Przez wielu dorobek autora zostaje niesłusznie zredukowany do jednego
dzieła, które pozostałe owoce twórczości spycha na margines, zmuszając
je na egzystencję na uboczu czytelniczej uwagi. Silna koncentracja na Lolicie
jest o tyle krzywdząca, że inne pozycje z bogatego dorobku Nabokova to
dzieła równie wybitne, a niejednokrotnie nawet lepsze. Ale z drugiej
strony, czy gdyby nie Lolita,
amerykański pisarz o rosyjskich korzeniach cieszyłby się taką samą
popularnością? Powieść o uczuciu, będącym czymś na wzór miłości (a może
jej karykaturą?) podstarzałego mężczyzny do dojrzewającej dziewczynki
jest o tyle szokująca, co łatwa w odbiorze. Lektura zawiera w sobie
sporo niuansów, ale nawet bez ich wychwycenia Lolita
wciąż jest tekstem interesującym. Tego samego nie można natomiast
powiedzieć o większości z pozostałych utworów, w których na jaw wychodzą
skłonności Nabokova do mistyfikacji, do mataczenia, do kręcenia, słowem
do bezczelnego igrania z czytelnikiem, który wodzony za nos w pewnym
momencie zaczyna gubić się w natłoku informacji, podtekstów, przesłanek,
niedopowiedzeń. Gdyby wyłącznie tego typu teksty składały się na
twórczość Nabokova, mniemam, że dziś interesowaliby się nim głównie
literaturoznawcy, z pieczołowitością rozbierający na czynniki pierwsze
poszczególne słowa, wyrażenia, zdania, rozdziały, by dociec w pełni ich
znaczeń oraz odkryć skomplikowane wzory, w której się układają.
Znakomitym przykładem powieści, w trakcie lektury której Vladimir Nabokov wyzywa czytelnika na swoisty pojedynek są Przezroczyste przedmioty.
Ta cieniutka i niepozorna książeczka to przedostatnie ukończone dzieło
amerykańskiego pisarza, które powstawało w latach 1969 – 1972. Tuż po
ukazaniu się na rynku wywołało wśród czytelników prawdziwą konsternację –
recenzje przyjmowały wszystkie odcienie krytyki, oscylując między rozpaczliwą adoracją a bezsilną nienawiścią, jak to zgrabnie ujął w sowim dzienniku sam Nabokov.
Na pierwszy rzut oka Przezroczyste przedmioty
to banalna historia o człowieku, który odbywa swoistą pielgrzymkę w
przeszłość, pragnąc lepiej zrozumieć wydarzenia, jakie przywiodły go do
obecnego punktu na osi czasu. Główny bohater, Hugo Person (zniekształcone „Peterson”, przez niektórych wymawiane „Parson”),
obywatel Stanów Zjednoczonych po raz czwarty przybywa do niewielkiej
szwajcarskiej mieściny, leżącej u podnóża malowniczych Alp. Ten region
odgrywa dość istotną rolę w życiu Hugo. To właśnie w Szwajcarii, podczas
pierwszej wizyty w tym kraju zmarł ojciec Persona. Druga wyprawa
okazała się bardziej szczęśliwa. Hugo jako korektor uznanego
wydawnictwa, został wyznaczony do kontaktów z amerykańskim pisarzem
niemieckiego pochodzenia, mieszkającym na co dzień w Szwajcarii. W
drodze do pana R., główny bohater poznał swoją przyszłą żonę Armadę.
Trzecia eskapada to ostatnie spotkanie z kontrowersyjnym literatem R. i
równocześnie początek sielankowej egzystencji Hugo Persona.
Książka nie posiada zbyt wyrafinowanej
fabuły. Dojrzały mężczyzna, wdowiec, przechodzący w dodatku wyraźny
kryzys wieku średniego wraca do miejsc kojarzonych z ukochaną osobą,
która odeszła w niecodziennych okolicznościach. Cała akcja sprowadza się
do stopniowego odsłaniania tajemnicy, jaką skrywa miniony czas. Ale to
obnażanie przeszłości odbywa się powoli, bez wyraźnej eskalacji
napięcia. Dlatego przy przewracaniu ostatniej strony towarzyszy nam
raczej konstatacja niż zdumienie, czy niedowierzanie. Ot, kolejna
historia ludzkiego żywota, momentami dość smutna, miejscami absurdalna
dobiegła właśnie końca.
Ale tak jak przy wnikliwszym wpatrywaniu
się w taflę wody, w której początkowo widzimy jedynie odbicie
otaczającego nas krajobrazu z wolna zaczynamy dostrzegać to, co skrywają
głębiny, tak przy uważniejszym przeczytaniu Przezroczystych przedmiotów
na prostym obrazku zaczynają pojawiać się zmarszczki, sygnalizujące, że
drobne cienie skrywają rzeczy nade istotne, które zostały przez nas
przeoczone. Zabawne, że to właśnie sam tytuł (w oryginale brzmiący Transparent Things) staje się bodźcem do poszukiwań i naprowadza nas na pierwszy trop. Słowo transparentny można tłumaczyć jako przeźroczysty, ale może oznaczać ono również przeświecający – podobnie jest z fabułą powieści, spod której zdaje się prześwitywać nieco inna historia.
Zastanawiający jest już pierwszoosobowy,
wszechwiedzący narrator, który przejawia zaskakującą tendencję do
stosowania apostrofy. Pierwsze zdania powieści rozpoczynają się od słów Oto właściwa persona. Hej tam, persono! Nie słyszy.
Zatem już na wstępie czytelnik zostaje niejako przygwożdżony przez
dziwacznego narratora, któremu w trakcie przybliżania historii życia
Hugo Persona zdarzy się wpleść jeszcze niejedną niezwykłą sentencję (Hej tam, persono! O co chodzi, nie szarp mnie za rękaw. Ja mu się wcale nie narzucam).
O ile możemy domyślać się, że tajemniczą personą, do której zwraca się
narrator jest nie kto inny jak Hugo Person (nazwisko zobowiązuje), o
tyle odgadnięcie adresata bezpośrednich zwrotów jest już nie lada
kłopotliwe. Zaskakujące są również przejścia z liczby pojedynczej na
liczbę mnogą (gdy my koncentrujemy się; nasz biedny przyjaciel; nasz poczciwy Hugo), które dodatkowo potęgują zamęt. Niekiedy można wręcz odnieść wrażenie, że słuchamy opowieści telewidzów, relacjonujących nam reality show, w którym główną rolę odgrywa nieświadomy niczego Hugo Person, niczym Truman Burbank w Truman Show. Ale kim u licha jest ta zgraja cudaków, która próbuje bawić się narratora?
Nicią, która wyprowadzi nas z tego labiryntu zagadek mogą okazać się dzieła rąk ludzkich, jak i dzieła natury, same w sobie bezczynne, lecz ustawicznie używane przez nonszalancki czas.
Każdy przedmiot skrywają w sobie długą historię – moment i okoliczności
narodzin, warunki użytkowania. W końcu nawet maleńka rzecz, drobnostka i
błahostka oprócz materii fizycznej, z której jest stworzona, posiada
także otoczkę czasu, który wyciska na niej swoje niezatarte piętno. O
jakże pięknym byłoby móc zanurzyć się w opowieściach, które skrywają w
sobie owoce naszej pracy. Kto je stworzył, ilu wysiłku to kosztowało,
przez kogo były użytkowane, w jakim celu je wykorzystywano? Oczywiście
część tych historii możemy wydrzeć naszym milczącym przedmiotom, ale ile
pozostaje zakrytych i nigdy nie poznanych?
Przyznaję, że Przezroczyste przedmioty
stanowiły dla mnie dość ciężki orzech do zgryzienia i wielce pomocne
okazało się posłowie autorstwa niezastąpionego Leszka Engelkinga, który
naprostował nieco skomplikowane meandry nabokovskiej prozy. Ale powieść,
nawet jeszcze nie w pełni zrozumiała, także przedstawia się nader
intrygująco. Relacja Hugo Persona z Personem seniorem oraz zmiany, które
zachodzą w bohaterze po zgonie ojca uzmysławiają, że nierzadko stosunki
z rodzicami stanowią pęta, zrywane dopiero w momencie ich śmierci,
która wywołuje u świeżo osieroconego dziecka szokującą i nieprzyzwoitą
wręcz euforię, płynącą z poczucia odzyskania wolności, niezależności,
swobody działania, możliwości dokonywania wyborów na własną rękę.
Ciekawa jest także kreacja psychologiczna Hugo Persona, niekompletnego
geniusza, którego wszystkie wyjątkowe umiejętności skażone są jakimś ale, uniemożliwiającym ich pełne rozwinięcie i wykorzystanie.
Reasumując, Przezroczyste przedmioty
to literatura na wskroś nietuzinkowa. Mimo, że bardzo krótka, bowiem
moje wydanie liczy raptem 125 stron, jest wręcz przeładowana treścią,
która tak gęsto upakowana sprawia, że istotna staje niemal każda kartka.
Czytelnik otrzymuje od autora swoistą zagadkę, z którą przyjdzie mu się
zmierzyć, jeśli chce poznać maksymalną ilość płaszczyzn, na których
można rozpatrywać utwór. Kilka tematów oraz motywów takich jak sen, czy
pożar jest nagminnie powtarzanych, ale większość została ledwie
muśnięta, tak, że poszukiwania wszystkich smaczków pobudzają do
rzeczywistego intelektualnego wysiłku. Nabokov po raz wtóry sprawił nam
psikusa, bowiem lektura tej krótkiej książki może okazać się znacznie
mniej czasochłonna niż intensywne rozmyślanie na jej temat. Rzecz jasna
powieść nie jest wyłącznie szaradą, a o tym, że posiada kilka punktów
stycznych z naszą rzeczywistością niech zaświadczy fragment: W dziedzinie sztuki „awangarda” oznacza niewiele więcej niż uległość tej czy owej wyzywającej, filisterskiej modzie (…),
który można przytoczyć choćby w odniesieniu do wydarzeń, dla niektórych
gorszących, dla innych komicznych, które rozgrywają się ostatnio w
Teatrze Starym w Krakowie (i to nie tylko na scenie).
P.S.
Nurkując w odmętach wspomnień dotyczących lektury Przezroczystych przedmiotów
do bram moich świadomości puka niestrudzenie poniższy wiersz Cypriana
Kamila Norwida, który szczególnie polecam w wykonaniu zespołu De Press
(utwór Świenty Pokój z albumu Product utrzymany w klimacie new wave jako żywo przypominający najlepsze nagrania Joy Division, którym zespół w tym czasie mocno się inspirował).
Święty spokój
*
Jeszcze tylko kilka ciężkich chmur
Nie-porozpychanych nozdrzem konia;
Jeszcze tylko kilka stromych gór,
A potem już słońce i harmonia!...
Nie-porozpychanych nozdrzem konia;
Jeszcze tylko kilka stromych gór,
A potem już słońce i harmonia!...
— Jeszcze tylko z hełmu kilka piór
W wiatru odrzuconych próżnię;
Jeszcze, tylko jeden pękły grot,
Błyskawica jedna — jeden grzmot —
W wiatru odrzuconych próżnię;
Jeszcze, tylko jeden pękły grot,
Błyskawica jedna — jeden grzmot —
A potem — już nie!...
*
Tak samo i w życiu: czasów wir
Jezdnego na hipogryfie ima;
Gruby mu rozrywać każe. kir,
Trumny przeskakiwać, których nie ma.
Jezdnego na hipogryfie ima;
Gruby mu rozrywać każe. kir,
Trumny przeskakiwać, których nie ma.
— Za czarnością trumien świta mir,
Wynagradzający słusznie;
Wynagradzający słusznie;
I wciąż tylko jeden jeszcze trud,
Wysilenie jedno — jeden cud —
A potem — już nie!...
Wysilenie jedno — jeden cud —
A potem — już nie!...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)