Maggie Cassidy
Jack Kerouac
Tytuł oryginału: Maggie Cassidy
Tłumaczenie: Maciej Świerkocki
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 255
Jack Kerouac to pisarz równie znany, co
kontrowersyjny. Pijak, wagabunda, niestrudzony, eksplorator kobiecych
wagin. Uchodzi za jednego z najważniejszych przedstawicieli Beat Generation. Popularni beatnicy tworzyli nieformalny ruch literacko-kulturowy o zabarwieniu stricte
awangardowym, który wychwalał różnorakie idee, na czele z silnym
poczuciem indywidualizmu, niezależnością, poszukiwaniem samego siebie,
pozostając w głębokiej opozycji do konsumpcyjnego stylu życia
prowadzonego przez rzesze Amerykanów. Nie stroniący od wszelakich
używek, wśród których prym wiodły narkotyki, alkohol oraz seks, beatnicy przejawiali głęboki opór oraz bunt wobec ustalonych wzorców i norm. Za najważniejsze pozycje, definiujące całą filozofię Beat Generaton uważa się Skowyt Allena Ginsberga, Nagi lunch Williama S. Burroughsa oraz W drodze Jacka Kerouaca. Z tego względu mogę pokusić się o stwierdzenie, że moja przygoda z beatnikami zaczęła się od zupełnie innej strony. Najpierw poznałem twórczość Henry’ego Millera, który wywarł spory wpływ na świeżo formujący się ruch, a całkiem niedawno przeczytałem Maggie Cassidy autorstwa Kerouaca.
Powieść została napisana w 1953 roku, jednak dopiero sześć lat później, na fali ogromnej popularności wydanej w 1957 roku W drodze, pozycja ukazała się na rynku księgarskim. Maggie Cassidy to opowieść o Jacku Duluozie, alter ego Jacka Kerouaca, który dopiero wkracza w dorosłość. To interesująca historia obrazująca przyszłego króla beatników
jako całkiem zwykłego nastolatka, który nie pijał jeszcze alkoholu, a
tym bardziej nie stosował mocniejszych używek, takich jak narkotyki. Maggie Cassidy
to świat widziany oczami młodego człowieka, u którego postrzeganie
rzeczywistości ogranicza się do rodzimego miasta z dobrze znanymi
zakątkami, ulicami. Z tego względu, zamiast metafizycznych rozważań,
prób osiągania wewnętrznej doskonałości, czy podróży w głąb siebie przy
akompaniamencie dobrej literatury, otrzymujemy rozmyślania i dylematy
związane z baseballem oraz lekką atletyką, zawiłe meandry młodzieńczych
przyjaźni oraz pierwsze miłosne fascynacje, nieskażone jeszcze czysto
fizycznym pożądaniem.
Chociaż pierwszoosobowy narrator książki
to nastoletni Jack Duluoz, powieść jest w rzeczywistości powrotem do
młodzieńczych lat autora, nurzaniem się we wspomnieniach. W końcu w
momencie ukończenia dzieła w 1953 roku, Kerouac (rocznik 1922) miał już
31 lat na karku. Maggie Cassidy jest spojrzeniem w przeszłość,
oglądaniem własnego dzieciństwa z perspektywy czasu. Czasu, który
doświadcza, który uczy pokory, który zmienia płaszczyznę, na której
postrzegamy poszczególne wydarzenia. Co prawda książki o świetlanej
młodości, a więc o okresie, w którym niemal wszystko się udawało, a
przynajmniej jakoś układało, tak, że suma wydarzeń, zawsze była
dodatnia, oscylując bardziej wokół bieguna szczęścia niż smutku, są
raczej domeną autorów zbliżających się do końca literackiej drogi
życiowej, ale Kerouac w roli apologety czasów swego dojrzewania, również
spisuje się całkiem nieźle.
Powieść, z zachowaniem pewnego dystansu i
niewielkiej dozy nieufności wobec sporego interwału czasowego, który
może zakłócać klarowność młodzieńczych wizji, pozwala poznać człowieka, z
którego narodził się legendarny król beatników. W końcu
Kerouac, ikona i mesjasz swoich czasów, nie wyskoczył jak diabeł z
pudełka, a jego ideologia nie została zerwana z drzewa poznania,
objawiając mu się w całej rozciągłości w ciągu jednego dnia. Stosunek
wobec innych ludzi, podejście do otaczającego go świata, koncepcje,
schematy myślowe, czy wreszcie idee, wszystko to kiełkuje w człowieku
przez całe życie, a chyba najbardziej intensywnie w chwili, kiedy
opuszczamy przytulne mury dzieciństwa i wyruszamy na niebezpieczne i
pełne sztormów morze dorosłości. Jack Kerouac, chętnie odnoszący się w
swoich powieściach do własnych życiowych doświadczeń, zabiera nas w
sentymentalną podróż po rodzinnym Lowell w stanie Massachusetts.
Nastoletni Jack Dolouz to dusza
towarzystwa, osoba chętnie otaczająca się gronem bliższych i dalszych
znajomych. Ogromne role w życiu Jacka odgrywają przyjaciele, na których
zawsze można liczyć, którzy służą wsparciem w każdej sytuacji, przed
którymi nie istnieją żadne tajemnice. Nietrudno dostrzec analogię do
dojrzałego Kerouaca, również posiadającego nierozłącznych kompanów, z
którymi dzielił troski oraz radości codziennego życia. Zatem, podobnie
jak legendarni już beatnicy, Allen Ginsberg, Neal Cassady i
William S. Burroughs, kumple ze szkolnej ławy również doczekali się
swoistego hołdu złożonego na kartach powieści. Dolouz wiele słów
poświęca na przybliżenie sylwetek najbliższych mu osób, tak, że książka
urasta niekiedy do swoistego albumu niezwykłych i oryginalnych postaci,
którzy wypełniali wszechświat młodego Jacka.
A przyznać trzeba, że w dość krótkim,
dotychczasowym życiu Dolouza zaczęły zachodzić ogromne zmiany.
Egzystencja, wypełniona do tej pory namiętnie uprawianym sportem,
wspólnymi eskapadami z kolegami oraz różnymi sympatiami, zostaje
przewrócona do góry nogami, kiedy na horyzoncie pojawia się tytułowa
Maggie Cassidy. Sylwestrowe przyjęcie, na który Jack wybiera się z całą
hordą swoich kumpli staje się momentem przełomowym – życie młodego
Dolouza zostaje podzielone na tę gorszą i mniej wartościową część przed
poznaniem ukochanej oraz na ciągle trwającą chwilę, przepełnioną
gorącym, miłosnym żarem. Jack wkracza w dorosłość przez szeroko otwarte
drzwi miłości. To dzięki Maggie poznaje cały wachlarz pozostałych uczuć,
tj. niepokoju, troski, zazdrości – stanowiących nierozłączne
towarzyszki miłosnych uniesień.
Na szczęście książka nie jest wyłącznie niekończącym się ciągiem rozważań pt. kocha, nie kocha.
Maggie Cassidy, pierwsza, prawdziwa miłość Jacka staje się równocześnie
pretekstem do zaprezentowania rozległej panoramy młodości Dolouza.
Rzecz, która zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan to znaczne
zdolności oraz osiągnięcia sportowe. Nieco zamyślony i tajemniczy Jack
Dolouz to znakomity biegacz, bardzo obiecujący atleta, dobry koszykarz
oraz zapalony baseballista. Biorąc pod uwagę późniejszy, jakże
awanturniczy tryb życia, aż dziw bierze regularność, z jaką Jack
rozpoczynał kolejne treningi, stanowiące przecież wyciskającą hektolitry
potu oraz wymagającą samodyscypliny pracę, od której nie robi się
przerw. Powszechny w kulturze obraz Kerouaca – pijaka i narkomana
wyraźnie koliduje ze zdrowym, sportowym trybem życia, prowadzonym w
czasach młodości.
Tak jak wspomniałem, Maggie Cassidy
to sentymentalna podróż Jacka Kerouaca, który zamienia się w
gawędziarza i snuje historię swojej młodości. Akcja powieści jest jednak
kapryśna niczym górski potok. Momentami płynie wartko i szybko,
odkrywając przed nami kolejne sekrety z życia młodego Dolouza, by
znienacka raptownie zwolnić i zatrzymać się na dłużej przy danym
wspomnieniu. Z tego powodu fabuła, o ile w ogóle można użyć tego
określenia, jest dosyć rwana – niekiedy można odnieść wrażenie, że
książka jest napisana zdecydowania dla autora, a nie dla czytelnika.
Oczywiście taki stan rzeczy jest po części zrozumiały i wytłumaczalny – w
końcu każdy człowiek posiada inaczej skonstruowany aparat percepcyjny. W
związku z tym zupełnie odmiennie oceniamy choćby wydarzenia, które
zaszły w naszym życiu. To co dla nas wydawać się może mało znaczącym
epizodem, niegodnym aż takiej ilości poświęconej uwagi, dla autora może
stanowić jeden z kamieni milowych jego młodości. Mnie takich
nieporozumień w trakcie lektury Maggie Cassidy zdarzyło się
kilka, ale nie wpłynęło do szczególnie negatywnie na odbiór całej
książki, którą przeczytałem ze sporym zainteresowaniem.
Największym rozczarowaniem jest za to
klimat późnych lat trzydziestych, którego spodziewałem się odnaleźć w
książce, a którego zdecydowanie mi zabrakło. Rodzinne miasto autora,
Lowell zostało zredukowane do kilku budynków, klubów oraz jadłodajni.
Natomiast sama atmosfera kojarzy mi się wyłącznie dosłownie, tj. z
ciężkimi warunkami pogodowymi, panującymi w zimie, uniemożliwiającymi
swobodną komunikację. W mojej opinii Lowell stanowi głównie dekorację,
tło, na którym trzeba było osadzić akcję całej powieści. Malowanych
słowem obrazów przeszłości jest wg mnie zdecydowanie za mało.
Reasumując krótko, król beatników,
którego twórczość miałem okazję poznać po raz pierwszy, w swojej
podróży do lat dziecięcych wypadł całkiem nieźle. Kerouac w interesujący
sposób odsłania kolejne epizody swojego życia, oddając się wspomnieniom
oraz refleksjom. Z kart powieści wyłania się wrażliwy młodzieniec,
prowadzący całkiem spokojną egzystencję. Można odnieść wrażenie, że o
mały włos, a Kerouac skończyłby jak większość porządnych
chłopców z jego rocznika – przytulny dom, kochająca rodzina, stała praca
– być może Jack nie umarłby tak młodo (w wieku 47 lat), ale w takich
warunkach na pewno nie powstałyby najważniejsze dzieła króla beatników.
Na końcu pojawia się sztandarowe pytanie w przypadku wszystkich
powieści wydawanych niejako z odzysku – czy gdyby Kerouac nie napisał
powieści W drodze, zapewniającej mu sławę i rozgłos, Maggie Cassidy
dotarłaby kiedykolwiek do czytelnika, czy też do dzisiaj spoczywałaby w
odmętach jakieś rozlatującej się i pleśniejącej szuflady? Ale na
pytanie, czy książka zasłużyła na odkurzenie i wyciągnięcie z niebytu,
najlepiej odpowiedzieć sobie samemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)