Clive Cussler
Żeglarz
tytuł oryginału: Navigator
tłumaczenie: Maciej Pintara
cykl: Kurt Austin (tom 7)
Wydawnictwo: Amber 2011
Plażowanie nie jest moją ulubioną rozrywką. Zwykle, jeśli już muszę w czymś takim uczestniczyć, korzystam z kosza i oferowanego przezeń chłodnego cienia. Oczywiście uzupełnieniem takiego zestawu wakacyjnego musi być książka. Przypadkowo, czyli z braku laku, padło na Żeglarza Clive’a Cusslera w wersji z serii wydawniczej Bestsellery do kieszeni. Paperbookowa seria okazała się w tym razem całkiem solidnym produktem, nawet w porównaniu do niektórych wydań z ambicjami. Miękka, ale solidna okładka odporna na działanie czytelnika, brak wylatujących kartek, no i co najważniejsze – naprawdę znikoma ilość śladów chochlika drukarskiego.
Cussler, amerykański pisarz i miłośnik morza, należy do czołówki autorów systematycznie okupujących listy bestsellerów. Pewnie duże znaczenie ma jego osobowość, jest bowiem wspaniałym człowiekiem, znanym nurkiem, praktykiem reklamy, biznesmenem i mecenasem nauki. Żeglarz jest siódmą odsłoną cyklu o przygodach Kurta Austina, przystojnego i inteligentnego nurka.
Fabuła Żeglarza jest dość schematyczna i pozwolę sobie przytoczyć notkę z okładki, która dość dokładnie oddaje istotę rzeczy:
Rok 900 p.n.e. Fenicki okręt przybija do odległego lądu. Załoga ukrywa w zamaskowanej grocie bezcenny ładunek. Rok 2003. Z muzeum w Bagdadzie znika Żeglarz, starożytny fenicki posąg. Ktoś nie cofnie się przed zbrodnią, by dostać rzeźbę w swoje ręce. Jaką tajemnicę kryje Żeglarz? Kurt Austin, szef zespołu NUMA, musi rozwiązać zagadkę. Od antycznego wraku, zaszyfrowanego rękopisu Tomasza Jeffersona i zatopionej kopalni trop prowadzi do zaginionych skarbów króla Salomona i szalonego projektu, który pogrąży świat w globalnym konflikcie.
Jak widzimy – kolejna wariacja na znane tematy. Intryga to tylko pretekst, by akcja mogła rwać naprzód niczym oszalałe konie. Wszystko to, zgodnie z algorytmem na amerykański bestseller, okraszone gorącą namiętnością od pierwszego wejrzenia, oczywiście w wydaniu pięknej kobiety i nie mniej przystojnego protagonisty. Do tego okrutnie zły, okrutnie bogaty czarny charakter dybiący na ukochaną głównego bohatera i tajemnicze skarby z przeszłości. Pomieszanie Indiany Jonesa z kilkoma innymi znanymi tematami. W sam raz do poczytania na plażę czy do pociągu (czyta się bardzo szybko i momentami naprawdę wciąga), ale bez większej wartości.
Na plus należy zaliczyć kompetencję autora w sprawach morskich, technicznych i ogólnie tych, które zwykle są przyczyną żałosnych wpadek niektórych autorów powieści sensacyjnych. Tą znajomość rzeczy widać, słychać i czuć.
Znaczącym minusem jest niestety główny motyw, dość popularny w tej odmianie powieści sensacyjnej, czyli wielkie odkrycie archeologiczne lub jak kto woli historyczne, które może zburzyć podstawy wielkich religii i wywołać wielkie zamieszanie w świecie. Moim zdaniem ludzie zawsze znajdą powód, by w imię takiego czy innego boga mordować innych ludzi. Wierzą w to, w co chcą wierzyć, bo taka jest właśnie, w przeciwieństwie do wiedzy, istota wiary i nic tego nie zmieni. Żadne odkrycie, żadne dowody i żadna nauka.
No i jeszcze ciekawostka – w innym wydaniu, ale pochodzącym z tego samego wydawnictwa, nawet posiadającym tę samą szatę graficzną, jako współautor na okładce figuruje Paul Kemprecos, który jest współtwórcą wielu powieści Cusslera. A w moim go nie ma. Most suspicious, jak mawiał Carlos z Jagged Alliance.
I jeszcze jedno - konia z rzędem temu, kto wyjaśni cel, jaki przyświecał zmianie oryginalnego tytułu Nawigator na Żeglarz. Chyba nie potrzebna jest dogłębna znajomość angielskiego, by zauważyć, że Navigator to nie to samo co Sailor? A może ktoś nie wie, że po polsku też jest różnica między Nawigator i Żeglarz?
Pytacie o końcowy werdykt? Nie odradzam, ale tym bardziej nie namawiam, nawet miłośników gatunku. Da się Żeglarza poczytać, nawet z dość dużą przyjemnością, ale jeśli macie wybór, to jest tyle ciekawszych i wartościowszych rzeczy...
Wasz Andrew
Czytałam jakieś dwie książki tego pisarza i akurat widocznie trafiłam na lepsze przygodówki :) Ogólnie dobrze wspominam.
OdpowiedzUsuń:) Może dam mu jeszcze jedną szansę, tym bardziej, że uwielbiam morskie klimaty :)
UsuńW tej książce najbardziej zainteresował mnie Paul Kemprecos :) W "Temacie na pierwszą stronę" pierwszoplanowy bohater także jest ghostwriterem - ciekawa zbieżność :)
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś pisałem, że w USA ujawnianie nazwisk współpracowników obok nazwiska głównego autora, niejednokrotnie jako równorzędnych, jest raczej normą. U nas ten drugi do prawdziwy murzyn, którego nawet nie pisze się małą literą, a w ogóle się go nie ujawnia. Taki przyczynek do naszej moralności ;)
Usuń