Oko umysłu
Oliver Sacks
Tytuł oryginału: The Mind's Eye
Tłumaczenie: Jacek Lang
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron:289
Mózg to
najważniejsza, centralna część układu nerwowego wszystkich kręgowców. Stanowi
on swoiste centrum dowodzenia, które odpowiada zarówno za wyższe funkcje
nerwowe jak i sterowanie, nadzorowanie działania oraz homeostazę organizmu.
Mózg to także najbardziej złożony narząd człowieka, a jego wysoki stopień
rozwoju decyduje o wyjątkowości naszego gatunku. Organ ten pełni rolę
przetwornika bodźców, które docierają do nas z otoczenia, jest także magazynem
pamięci, podstawą naszej tożsamości. Z biologicznego punktu widzenia jest on
skupiskiem połączonych ze sobą za pomocą synaps komórek nerwowych, zwanych
neuronami, których ilość waha się w granicach od 90 do 200 mld. Mózg człowieczy
stanowi średnio 2 % masy ciała, ale zużywa on aż 20 % dostarczanego do organizmu
tlenu. O ile jednak na temat samej budowy mózgu, jako ludzkość wiemy już
całkiem sporo, o tyle jego funkcjonowanie cały czas skrywa przed nami wiele
sekretów i niejasności. Można chyba śmiało pokusić się o stwierdzenie, że ten
organ to największe wyzwanie dla cywilizacji człowieka – gdyby udało się poznać
zasady jego działania, wydrzeć wszelkie tajemnice, które jeszcze przed nami
chowa, z pewnością byłoby o wiele łatwiej skonstruować jego sztuczny
odpowiednik, będący marzeniem niejednego naukowca, czy pisarza zajmującego się
literaturą science fiction. O tym
jednak jak daleka czeka nas droga, zanim w pełni zrozumiemy istotę własnego
rozumu można łatwo przekonać się na podstawie lektury Oko umysłu, autorstwa Olivera Sacksa.
Oliver Sacks
to urodzony w 1933 roku w Wielkiej Brytanii, lekarz, profesor neurologii oraz
autor książek popularnonaukowych poświęconych sekretom pracy ludzkiego mózgu
oraz związanych z nimi schorzeniom układu nerwowego. Sacks przyszedł na świat w
bardzo medycznej rodzinie – jego
matka była chirurgiem, z kolei ojciec oraz starsi bracia lekarzami ogólnymi.
Oliver podtrzymał domową tradycję – w 1954 roku uzyskał licencjat z zakresu
biologii oraz fizjologii na Uniwersytecie Oksfordzkim (Queen College), a 4 lata później
Sacks był już lekarzem medycyny. Swoją karierę rozpoczął w
Kanadzie, ale bardzo szybko przeniósł się do USA. Jako rezydent oraz
stypendysta pracował w Mt. Zion Hospital w San Francisco oraz na Uniwersytecie
Kalifornijskim. Od 1965 roku, po przeprowadzce do Nowego Jorku, Oliver Sacks zajął
się praktyką jako neurolog. Wkrótce potem młody lekarz trafił do
szpitala Beth Abraham w Bronksie, który stanowił wówczas placówkę dla
chronicznie chorych pacjentów, bez żadnych realnych szans na wyleczenie. Sacks
zajął się najtrudniejszymi przypadkami, osobami, które przeżyły śpiączkowe
zapalenie mózgu. Swoje niezwykłe doświadczenia zawarł w książce pt. Przebudzenia, która z miejsca uzyskała
status bestsellera. Oliver Sacks nie osiadł na laurach i nie poprzestał na
jednej publikacji. Pracując cały czas jako neurolog, styka się z dalszymi,
rzadkimi schorzeniami, które sukcesywnie opisuje na łamach swoich utworów. W
2010 roku ukazało się kolejne dzieło Olivera Sacksa, zatytułowane Oko umysłu.
Kanwę
książki stanowią historie siedmiu pacjentów oraz schorzeń, którymi zostali oni
dotknięci. Większość poszkodowanych łączą dysfunkcje związane ze zdolnością
postrzegania zmysłowego. Sacks prezentuje sylwetki kolejnych osobników, którzy
mimo dobrego wzroku, na skutek uszkodzenia pewnych obszarów mózgu, nie potrafią
ujrzeć niektórych rzeczy. Autor
opisuje przypadki aleksji, a więc częściowej lub całkowitej niemożności
rozumienia słowa pisanego (tekstu drukowanego, zapisu muzycznego, cyfr, etc.),
której wcale nie musi towarzyszyć agrafia, czyli pełna bądź częściowa
nieumiejętność pisania. Intrygujące są również przytaczane agnozje, czyli stany
zaburzonej zdolności rozpoznania znanych elementów otoczenia (np. postrzeganie
portretów, czy fotografii wyłącznie przez pryzmat ich faktury, bez możności
uchwycenia podmiotu obrazu, które od razu przywiodło mi na myśl Alaina
Robbe-Grilleta i jego Żaluzję – można
chyba rzec, że francuski twórca, protoplasta noveu roman uprawiał swego rodzaju agnozję literacką). Wśród nich
najciekawsza jest chyba prozopagnozja, zaburzenie polegające na nie
rozpoznawaniu twarzy widzianych już osób oraz ich wyrazu emocjonalnego, której
lekką formą dotknięty jest sam autor – zwykłemu śmiertelnikowi z pewnością
trudno jest uwierzyć, że można przechadzać się ulicą i obojętnie mijać
stojącego nieopodal małżonka, zupełnie nie identyfikując go z ukochaną osobą,
ale z tego typu kłopotami musi radzić sobie wcale nie mały odsetek naszej
populacji. Lekturę uzupełniają doświadczenia związane ze ślepotą, odzyskaniem
widzenia stereoskopowego (rodzaju postrzegania, charakteryzującego się
percepcją głębi i odległości, umożliwiającego ocenę dystansu względem
widzianych przedmiotów, występującego m.in. u ludzi, które jednak może nie
rozwinąć się, np. u osób z zezem) oraz afazją, będącą zaburzeniem funkcji
językowych.
Cechą
charakterystyczną książki Olivera Sacksa jest z pewnością wielowymiarowe
podejście do danego schorzenia. Przede wszystkim jest ono traktowana jako część
pacjenta (a nie odwrotnie, jak to często ma miejsce w placówkach szpitalnych na
całym świecie). W centrum zainteresowania autora stoją żywi ludzie, osobnicy z
krwi i kości, których mózgi zostały w mniejszym bądź większym stopniu
uszkodzone, wyraźnie utrudniając codzienną egzystencję. Z tego względu Sacks
bardzo wiele miejsca poświęca na przybliżenie sylwetek badanych pacjentów –
czytelnik poznaje zarówno pobieżną biografię, zawód chorego, życie prywatne
oraz historię jego choroby. Autor niczym rasowy detektyw, telefonicznie,
listownie, czy poprzez rozmowę przyjmuje zlecenia na zbadanie niezwykłych
przypadków, wokół których rzesze lekarzy przechodzą dość obojętnie, nie mając
ochoty marnowania czasu na neurologiczne defekty (wręcz anomalie),
przytrafiające się bardzo rzadko, albo niemal w ogóle. Ale Sacksa, oprócz
głębokiej dociekliwości, chęci wyjaśnienia natury zaburzenia, odznacza
podejmowanie próby bardzo szczegółowego opisu, jak dana dysfunkcja wpływa na codzienne
życie poszkodowanego. Poprzez zaprezentowanie charakteru wcześniej wykonywanej
pracy, uprawianego hobby, czy stałych zwyczajów, autor znakomicie uzmysławia, w
jaki sposób cały świat dosłownie wywraca się do góry nogami, kiedy osobnik
nabawia się neurologicznego urazu. Za sprawą zestawienia przedtem z teraz Sacks
uwypukla wszystkie niedogodności, trudności oraz problemy, wynikające z nabytej
dysfunkcji, pozwalając lepiej zrozumieć osobisty dramat chorego.
Warto przy
tym podkreślić, że na podstawie lektury, autor, utytułowany oraz doświadczony
neurolog, w żadnym razie nie zaczyna uchodzić za cudotwórcę. Zaskakuje wręcz
fakt, że większa część książki to bardziej obserwacje znakomitego badacza niż
efektowne próby przywrócenia utraconych zdolności, umiejętności, etc. Sacks
jedynie w niewielkim stopniu inicjuje a następnie bacznie śledzi uczenie się
mózgu, by skompensować utracone funkcje. W większości przypadków czytelnik jest
zatem świadkiem odbudowy normalnego życia
poprzez opracowanie innych metod wykonywania różnych czynności, edukację
chorego z zakresu wykorzystania posiadanych zasobów umysłowych do zrównoważenia
braków, wywołanych uszkodzeniem określonych ośrodków. Problemy nie znikają, ale
Sacks pomaga sobie lepiej z nimi radzić. Ponadto, poprzez konkretne przykłady autor
uzmysławia i udowadnia jak ogromne zdolności regeneracyjne i naprawcze posiada
ludzki mózg, którego jeszcze kilkanaście lat temu nie posądzano o taką
elastyczność – nie spodziewano się, że aż w tak dużym stopniu możliwe jest
przejęcie funkcji zdefektowanego ośrodka poprzez te, które z nim sąsiadują.
Z pewnością
godny podkreślenia jest również styl literacki Olivera Sacksa. Należy
zaznaczyć, że autor jest wspaniałym erudytą, który w sposób jasny i klarowny
potrafi opowiadać o rzeczach tak skomplikowanych, jak działanie czy zaburzenia
w funkcjonowaniu ludzkiego mózgu. Książka pozbawiona jest medycznego żargonu, a
wszystkie niezbędne terminy (jak wspomniana agnozja,
afazja, aleksja, itd.) są bardzo dobrze wyjaśnione, a dodatkowo zobrazowane
konkretnym przykładem. Ponadto Sacks bardzo często sięga do historii leczenia
ludzkich schorzeń, przytaczając postacie znakomitych naukowców, których
odkrycia wywarły znaczący wpływ na opisanie, czy odkrycie danej dysfunkcji
neurologicznej. Autor równie chętnie odwołuje się do prac swoich kolegów po
fachu, których wielu traktuje jako uznany autorytet. Łatwo dostrzegalna jest
skromność tego intrygującego człowieka, który sam uchodzi za wybitnego
uczonego. Bez cienia zażenowania wspomina on o udzielonej mu pomocy, bez
wahania zwraca się z prośbą o wsparcie, by dany przypadek medyczny zbadać na wszystkich,
możliwych płaszczyznach. Przyznaję szczerze, że taka bezpośredniość w uznawaniu
cudzych kompetencji, mimo, że jest czymś absolutnie normalnym, wywarła na mnie
ogromne wrażenie. Sacks momentami przypomina mi krystalicznie szczere w swej
ciekawości dziecko, które z bezgraniczną ufnością prosi swojego nauczyciela o
wyjaśnienie trapiącej go kwestii. To naprawdę zachwycające, że człowiek o takim
stanie wiedzy, cały czas pragnie dowiadywać się czegoś nowego, będąc przy tym
tak pokornym.
Tak jak
wspominałem, autor często przywołuje prace wybitnych naukowców o bardzo
rozległych zainteresowaniach, przywodzących na myśl sławetnego człowieka
Renesansu. W mojej opinii Olivera Sacksa również można uznać za tego typu
polimata. Wszechstronnie wykształcony, uzbrojony w ogromne zasoby wiedzy,
eksploruje wciąż jeszcze nie poznane i niezbadane meandry ludzkiej psychiki,
czyniąc przy tym znakomite relacje ze swoich arcyciekawych wypraw. Fachowość
oraz naukowe podejście zostały wybornie splecione z literacką lekkością pióra.
W efekcie czytelnik otrzymuje książkę, którą można traktować również jako zbiór
opowiadań, poświęconych ludziom z niecodziennymi schorzeniami neurologicznymi.
Utwór nie ma nic wspólnego z suchymi danymi na temat schorzenia,
wyszczególnionymi w punktach objawami, czy zawężeniem pacjenta wyłącznie do
noszonej przez niego choroby. Książka to pełnokrwista proza, którą, mimo braku zaskakujących
zwrotów akcji, czy nafaszerowanej adrenaliną fabuły, śledzi się z ogromnym
zainteresowaniem. Szczególnie wartościowy wydaje się rozdział, na który
składają się zapiski z prywatnego dziennika Olivera Sacksa, pisanego w czasie
walki z czerniakiem, który zaatakował jedną z gałek ocznych autora. Badacz i
lekarz, który nagle zaczyna występować w roli pacjenta prowadzi dokładną
autoanalizę własnego przypadku, tworząc ciekawe studium emocjonalne człowieka
pogrążonego w poważnej chorobie. Sacks podobnie jak większość ludzi odczuwa
bezsilność, niemoc oraz strach, a ponadto ujawnia dyskomfort oraz wahania,
związane z faktem, że całą swoją nadzieję musi pokładać w zajmującym się nim
fachowcu. Można powiedzieć, że jest to utwór napisany na dwa głosy, które
wzajemnie się przeplatają – z jednej strony odzywa się zdesperowany człowiek,
walczący z zagrażającym mu schorzeniem, z drugiej wtóruje mu naukowiec, który
do wszystkiego próbuje podchodzić racjonalnie i rzeczowo. Ten dwuton stanowi
bardzo ciekawą mieszaninę. Wisienką na torcie, które wieńczy całą książkę jest
ostatni rozdział, tytułowe Oko umysłu,
ukazujący na przykładzie kilku pacjentów, w jak różny sposób zachowują się
mózgi osób, które utraciły zdolność widzenia.
Reasumując krótko, moje pierwsze spotkanie z Oliverem Sacksem okazało
się bardzo przyjemnym doświadczeniem. Autor dał się poznać zarówno jako
znakomity uczony, posiadający erudycyjne inklinacje, dobry pisarz, przed którym
pióro pokornie się korzy, wyginając się tak, że potrafi oddać wszelkie
intrygujące przemyślenia i refleksje autora oraz lekarz z krwi i kości, traktujący
swoich pacjentów po ludzku, jako przyjaciół, którym należy pomóc na wszelkie
możliwe sposoby. Spodobało mi się również podejście Sacksa względem własnej
osoby, który choćby poprzez podkreślanie własnej niezdarności czy omawianie
chorób, jakimi jest dotknięty w dość przewrotny sposób przekonuje o tym, że
każda jednostka ludzka jest na swój sposób wyjątkowa oraz wartościowa.
P.S. Pozycję udało mi się nabyć w sieci taniej książek Dedalus w cenie 18 zł (cena okładkowa: 44,90 zł).
Wasz Ambrose
Ambrose, gdybym umiała pisać, a nie umiem, to taką recenzje napisałabym pod inną książką Sacksa pt. "Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem". Podobne tematy, styl, wrażliwość autora i skromność. Najbardziej mnie poruszył przypadek kobiety, która straciła poczucie granic swojego ciała, coś zupełnie nieuświadamianego i niedocenianego. Polecam ci też tamtą pozycję a sama z chęcią przeczytam "Oko".
OdpowiedzUsuńDedalus to sieć stacjonarna?
Śledząc Twoje komentarze, które pojawiają się na tym blogu, śmiem twierdzić, że nie masz żadnych problemów z formułowaniem swoich myśli i przelewaniem ich na papier :) O Sacksie słyszałem już kilka lat temu (miałem w rękach "Muzykofilię" oraz właśnie "Mężczyznę, który pomylił swoją żonę z kapeluszem"), kiedy pracowałem w Empiku, ale z bliżej nieokreślonych przyczyn jakoś nigdy nie mogłem zdecydować się na lekturę którejś z jego książek. Na szczęście zmieniłem ten stan rzeczy i z chęcią zapoznam się z kolejnymi dziełami tego autora :)
UsuńDedalus to zarówno sieć księgarni stacjonarnych jak i księgarnia internetowa: http://dedalus.pl.
Mam na myśli wypowiedzi dłuższe niż na kilka zdań :)
UsuńDzięki za cynk o Dedalusie, zamówiłam sobie już Sacksa.
O, skoro pierwsze spotkanie tak Ci się podobało, z pełnym przekonaniem polecam "Mężczyznę, który pomylił swoją żonę z kapeluszem":) Bardzo ciekawa książka tego samego autora:) Ja z kolei poszukam "Oka umysłu", bo nie miałam jeszcze przyjemności tego czytać, choć zwykle wyczytuję wszystkie książki autora, jeśli jedna zrobiła na mnie duże wrażenie;)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością rozejrzę się za reklamowaną pozycją - "Mężczyzna ..." to chyba najgłośniejsza książka tego autora w naszym kraju. Bardzo ciekawe wydają się również "Przebudzenia".
UsuńJa również nie poprzestaję na jednym tytule, jeśli tylko styl autora przypadnie mi do gustu :)
Pan Sacks niewątpliwie posiada dar pisania rozpraw naukowych o rzeczach skomplikowanych w bardzo przyjemny sposób. Miałam już okazję przeczytać "Mężczyznę, który pomylił swoją żonę z kapeluszem". Autor skupił się na przypadkach dysfunkcji mózgu, które zaskakiwały nie tylko czytelnika, ale i lekarzy, a sami pacjenci często nie zdawali sobie sprawy ze swojego stanu. Lektura książek Sacksa uświadamia, że jesteśmy trochę jak takie maszynki zupełnie zależne od naszego mózgu.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego tak b. podobała mi się książka Sacksa i sam jej autor, który koncentrował się na schorzeniach przez wielu innych lekarzy omijanych z daleka. Rzeczywiście b. ciekawe są również opisy dysfunkcji, z których wielu chorych nie zdaje sobie sprawy, a z którymi egzystują niemal przez całe życie. Kolejny dowód na to, że ludzie to jednostki niepowtarzalne :)
UsuńCo do myśli z maszynkami, to Lem wysnuł w którymś ze swoich utworów (Summ Technologiae?) ciekawą teorię dotyczącą ewolucji rozumu - jako ludzie jesteśmy tylko puszkami, nośnikami inteligencji, która wkrótce, na skutek dalszego rozwoju może przenieść się do innego "zbiornika" :)
Cenię sobie takie prace, bo nie jest łatwo w prosty sposób pisać o skomplikowanych dolegliwościach. O tym tytule tego autora nie słyszałam, ale "Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem" obiła mi się o uszy.
OdpowiedzUsuńJa do tej pory kojarzyłem "Muzykofilię", "Antropologa na Marsie" oraz wspomnianego przez Ciebie "Mężczyznę, który pomylił swoją żonę z kapeluszem". Odwiedzając Składnicę Taniej Książki w Krakowie natknąłem się na "Oko umysłu" i postanowiłem wreszcie zapoznać się z tym autorem - decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę :) Mnie również imponuje prosty i zrozumiały styl, którym opisane są zachodzące w naszych mózgach fenomeny.
UsuńNazwisko autora jest mi znane, ale jego książek jeszcze nie czytałam. Teraz poczułam się bardzo zaintrygowana zarówno "Okiem umysłu", jak i "Przebudzeniami" :)
OdpowiedzUsuńSacks zdiagnozował też u siebie Zespół Charlesa Bonneta, czyli coś gorszego niż prozopagnozja (ech, jakie trudne słowo, nie jestem w stanie go zapamiętać).
Ze mną było podobnie do niedawna - znałem doskonale samo nazwisko Sacksa, ale nie miałem przyjemności obcowania z jego prozą. Niedawno sytuacja uległa zmianie i jestem z tego powodu b. zadowolony.
UsuńWyczytałem gdzieś, że Sacks wspomniał o zdiagnozowanym u niego zespole Charlesa Bonneta na łamach TED.com. Mam zamiar obejrzeć to wystąpienie.
Dzięki za podpowiedź, nie przyszło mi do głowy szukać Sacksa na TED.com, a to mój ulubiony (po LC) portal :-) Mogłabym oglądać godzinami...
UsuńIza, i nie tylko, już kilkakrotnie polecała tego autora, i widzę teraz, że kiedyś trzeba go będzie posmakować. Uwielbiam takie tematy.
OdpowiedzUsuńDodam tylko, nie wiem, czy to w książce jest uwypuklone, że zwłaszcza w przypadku tej pary, czyli oko i mózg, szczególnie dobrze widać, iż równie ważny jest software co hardware, żeby użyć terminologii komputerowej, Dotyczy to zresztą spotkania mózgu ze wszystkimi organami, a nawet mózgu z nim samym. Niektóre problemy wynikają tylko z błędów softu i chyba to jest najbardziej fascynujące. Te implikacje... Gdybym tylko miał więcej czasu, zaraz bym się za Sacksa zabrał.
Mnie nie pozostaje nic innego jak dołączyć do grona pochlebców.
UsuńWydaje mi się, że w książce nie tylko ukazano ścisłe konotację pomiędzy okiem a mózgiem. Znakomicie przedstawiono również relacje wiążące mózg z naszą psychiką (ciekawe powiązania pomiędzy neurologią a psychologią). Bardzo podobał mi się również ostatni rozdział, poświęcony różnym "rodzajom" ślepoty.
Mówiąc o stylu literackim - przy tego typu publikacji - to już jest świetna rekomendacja. Swego czasu czytałam książkę "Mózg" Michaela O'Shea. To było ściśle naukowa publikacja, ale świetnie napisana i to co rzuciło mi się w oczy - to pokora lekarza wobec cudu jakim jest mózg...
OdpowiedzUsuńW tym przypadku użycie tego typu sformułowania jest jak najbardziej zasadne, bowiem Sacks prowadzi czytelnika przez zagadnienia związane z neurologią z zadziwiającą lekkością. Taki trochę z niego gawędziarz :)
UsuńU Sacka również b. dobrze dostrzegalna jest pokora wobec tajemnic, które ciągle skrywa przed nami nasz mózg.
Nie czytałam jeszcze żadnej z książek tego autora, a chyba warto do niego sięgnąć. Jestem zaskoczona, jaki entuzjazm wzbudza :) Szczególnie, że w neurologii diagnostyka to rzeczywiście nierzadko niesamowita przygoda, ale jak przychodzi do leczenia to równie często można tylko "próbować zatrzymać postęp choroby" (pomijam padaczkę, która leczy się naprawdę skutecznie).
OdpowiedzUsuńJa słyszałem już wcześniej wiele dobrego o tym autorze, ale dopiero niedawno miałem okazję przekonać się, że jego twórczość jest naprawdę godna poznania. Arcyciekawe zagadnienie, dość trudne i złożone, przedstawione w formie na tyle prostej, że może przyswoić je zwykły laik. Do tego świetny język, którym Sakcs z lekkością operuje - takich ludzi czyta się z prawdziwą przyjemnością :)
UsuńHa, ta pozycja Sacka znakomicie uzmysławia czytelnikowi, że jeśli chodzi o zwiedzanie zakamarków naszego własnego umysłu, to nadal jesteśmy tylko turystami, mającymi jedynie nikłe pojęcie o wszystkich dziwach, które w sobie skrywa. Stąd tyle niezwykłych "przygód" :)
O, Pan Sacks :) Jak miło, zważywszy na to, że sama mam w planach tę książkę :)
OdpowiedzUsuń