Jednorożec
Iris Murdoch
Tytuł oryginału: Unicorn
Tłumaczenie: Juliusz Kydryński
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 258
Świat nie jest ani czarny, ani
biały. Proste dychotomie w rodzaju dobry-zły, prawdziwy-fałszywy,
przyjaciel-wróg nie występują zbyt często, co ma decydujący wpływ na fakt, że
rzeczywistość, w której bytujemy jest konstruktem skomplikowanym, w którym bardzo
łatwo się pogubić. Niejednoznaczność to także domena człowieczej natury, o czym
przekonuje się choćby Marian, główna bohaterka powieści Jednorożec, pióra Iris Murdoch (1919 – 1999), autorki takich dzieł
jak Czas aniołów, Zacny uczeń, Dzwon czy W sieci.
Akcja utworu rozpoczyna się w
momencie, gdy Marian Taylor przyjmuje posadę guwernantki w Zamku Gaze. Nowe
miejsce pracy położone jest w odludnej okolicy, sprawiającej dość upiorne
wrażenie (Nie spodziewała się, że
zastanie tu takie pustkowie. Nie spodziewała się tak przerażającego krajobrazu [1])
– bagniste tereny, których ukoronowaniem są (…)
nagie i monumentalnymi występami żółtawoszarych skał [2],
a wokół groźna morska kipiel. Dla dobiegającej trzydziestki kobiety, pobyt w
Gaze to szansa na uporządkowanie swoich prywatnych – po serii miłosnych
rozczarowań protagonistka pragnie zmienić dotychczasowy byt, który jest dla
niej porównywalny z (…) serią
prowizorycznie inscenizowanych wstępów (…) [3].
Marian nie ma zbyt wysokiego mniemania o sobie (Ona sama nigdy naprawdę nie umiała żyć, nigdy nie umiała z satysfakcją
wyrażać swej osobowości, a środowisko, w którym dotychczas żyła nie pomagało
jej w tym [4])
i z tego względu wyzwanie, jakiego się podejmuje się, traktowane jest przez nią
jako okazja do nowego otwarcia. Jednak szybko okazuje się, że stare problemy oraz
rozbudzone nadzieje blakną i rozpływają się w mgle zapomnienia w obliczu całego
szeregu wydarzeń, odkryć i dziwów, które stają się udziałem mieszkańców Zamku
Gaze.
Jednorożec to znamienna dla Murdoch proza psychologiczna, do
skomponowania której użyto również elementów charakterystycznych dla powieści
gotyckiej, o czym świadczą już pierwsze karty dzieła. Celem wyprawy Marian jest
pachnąca zadumą na przeszłością
rezydencja, do której miejscowi nie odnoszą się z entuzjazmem, milcząc jednak
solidarnie na jej temat, co najwyżej dziwiąc się, że ktokolwiek może chcieć się
tam wybrać. Tuż po przybyciu bohaterka, uzmysławia sobie, że trafia w sidła
zamkniętej społeczności, która otoczona jest nimbem tajemnicy. Każda z
poznanych postaci zdaje się skrywać jakiś sekret, przy czym najbardziej
niejednoznaczna jest osoba Hanny Crean-Smith, właścicielki Zamku Gaze. Niejasne
i burzliwe wypadki z przeszłości, pogłoski o klątwie, niespełniona miłość –
niegdyś wokół kobiety działo się bardzo wiele, a dawne zdarzenia cały czas
rzucają mroczną poświatę na chwilę obecną. Warto przy tym podkreślić, że
zapowiedzią niezwykłych wypadków jest przyroda, która od początku emanuje
złowieszczą aurą: specyficzna geologia i flora (Jeśli pani poszuka, znajdzie pani tu małe, dziwaczne kwiaty i rośliny
mięsożerne. Są tu też ogromnie ciekawe jaskinie i podziemne rzeki [5])
oraz nieprzyjazna morska toń (Nikt nie
pływa w tym morzu. Jest o wiele za zimne. I to morze zabija ludzi [6])
wzmagają poczucie zagrożenia. Atmosfera zagubienia akcentowana jest przez
dolmeny, prehistoryczne megality, którymi upstrzona jest okolica (Dwa ogromne, pionowo ustawione głazy
podtrzymywały wielki głaz, leżący na nich w poprzek i wystający daleko z każdej
strony. Była to dziwaczna, koślawa budowla, pozornie banalna a przecież mająca
jakieś straszne znaczenie [7]).
Sednem Jednorożca, rdzeniem, wokół którego ułożono fabularne warstwy jest
Hanna Crean-Smith oraz jej losy. Nieszczęśliwe położenie kobiety, którego
przyczyna wymyka się niczym oślizgły wąż, powoduje, że Hannie nieustannie
towarzyszy nieprzejrzysta symbolika. Panią Crean-Smith postrzegać można jako
piękną królewną uwięzioną w zaklętej wieży, która wytrwale czeka na ratunek. W
książce pojawiają się porównania do Penelopy, która cierpliwie wypatruje swego
zbłąkanego Odysa, odrzucając przy tym kolejnych zalotników. Nie brakuje
nawiązań do postaci nimfy Kirke, która tego samego Odysa zwodziła przez rok, a
jego towarzyszy zamieniła w świnie – momentami wydaje się, że mieszkańcy Gaze
też znajdują się pod wpływem uroku, czarów. Snute są także rozważania, jakoby
Hanna była rekonwalescentką, albo wręcz pokutnicą, którą przygniatają wyrzuty
sumienia i brzemię winy, i która z tego względu oddaje się pod opiekę Boga. Ta
połowiczna realność i intrygująca nieuchwytność skutkują tym, że o Hannie
zaczyna myśleć się jak o tytułowym jednorożcu – legendarnej istocie,
reprezentującej czystość, dziewictwo, życie zakonne, będącej również symbolem
Chrystusa.
Ta różnorodność w odbiorze
postaci Hanny doskonale uzmysławia nam jak nieodgadnioną istotą jest człowiek –
Murdoch przekonuje nas, że w zakamarkach niejednej ludzkiej duszy skrywają się
pokłady, do których nigdy nie uda się nam dotrzeć. W rezultacie niemożliwe jest
pełne zrozumienie bliźniego czy rozszyfrowanie intencji, jakimi ten się
kieruje. Ten brak pełnej wiedzy staramy się maskować domysłem, stereotypami czy
usiłowaniem wtłoczenia w gotowe schematy – efektem końcowym jest budowanie
gmachu, który istnieje w naszej wyobraźni, ale który szybko może ulec
gwałtownemu zniszczeniu, szczególnie w sytuacji ekstremalnej, gdy, wedle
naszego mniemania, znany nam człowiek zachowuje się zupełnie nieprzewidywalnie.
Jednorożec rozpatrywany przez pryzmat pozostałej twórczości Murdoch jawi się jako powieść typowa, w której
autorka zastosowała szereg sprawdzonych rozwiązań. Odludne domostwo zamieszkane
przez grupę ekscentrycznych osobników kojarzy się z posiadłością Imber Court,
opisaną na łamach Dzwonu oraz
niezwykłą rezydencją Seegard, znaną z Zacnego ucznia – we wszystkich przypadkach czytelnik obcuje ze wspólnotą
egzystującą wedle samodzielnie wypracowanych reguł i zasad, w której panują
zawiłe relacje. Osobę Piotra Crean-Smitha, opresyjnego męża sprawującego
zaborczą władzę nad swoją żoną uznać można za rozwinięcie postaci Pawła
Greenfielda, znanego z kart Dzwonu. Z
kolei Effingham Cooper, człowiek niezdolny do działania, przedkładający
rozmyślania i snucie romantycznych wizji ponad akcję, to odpowiednik Marka
Fishera z Czasu aniołów. W Jednorożcu sporo jest także dygresji poświęconych filozofii
(najbardziej interesujące przemyślenia dotyczą zagadnienia szeroko rozumianej
wolności) oraz religii, będących wyróżnikiem stylu Murdoch. Ale tym, co wybija
się na pierwszy plan powieści jest symptomatyczna dla pisarki plątanina uczuć –
kreślona jest skomplikowana miłosna figura, która momentami razi sztucznością i
egzaltacją. Używając słów Marian, można wręcz stwierdzić, że po odłożeniu
książki czujemy się jak (…) ktoś, kto
wychodzi z teatru po jakieś tragicznej sztuce, znudzony, rozdarty, a przecież
ucieszony i gotów z nową ochotą wyjść naprzeciw trudnościom świata [8].
Reasumując, Jednorożec to solidna dawka literatury, która łączy w sobie
elementy powieści grozy z kwestiami orbitującymi wokół zagadek człowieczej
natury. Tradycyjnie już, Murdoch raczy czytelnika melodramatycznymi zwrotami
akcji oraz misternymi miłosnymi budowlami, które zaskakująco dobrze
wkomponowują się w upiorną scenerię Zamku Gaze.
[1] Iris Murdoch, Jednorożec, przeł. Juliusz Kydryński,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 1978, s. 6
[2] Tamże, s. 6
[3] Tamże, s. 9
[4] Tamże, s. 25
[5] Tamże, s. 11
[6] Tamże, s. 10
[7] Tamże, s. 13
[8] Tamże, s. 191
Hmm, pisałeś mi kiedyś, że w tej książce jest wątek uczucia pomiędzy osobami tej samej płci - zdradź mi proszę, czy dotyczy on Marian i Hanny czy kogoś innego (a jeśli kogoś innego, to będzie chodziło o miłość pomiędzy kobietami, prawda?) :). Mam jednak nadzieję, że Marian i Hanny, zwłaszcza, że mnie ta niejednoznaczność Hanny bardzo mocno zainteresowała :D.
OdpowiedzUsuńHeh, nie mam sumienia zdradzać Ci o kogo chodzi i psuć przyjemność płynącą z ewentualnej lektury. Dodam jedynie, że podmiotami miłości homosesualnej nie są Marian i Hanna. Personalia "winnych" podam jedynie pod mocnym naciskiem :)
UsuńEch, skoro to nie one, to nie musisz podawać, bo i tak nic mi to nie da... Ale o nie, tak bardzo liczyłem, że to będą one :P.
UsuńMurdoch lubi zaskakiwać melodramatycznymi zwrotami akcji i "Jednorożec" nie jest wyjątkiem w tej materii. A sam homoseksualizm nie pozostaje bez znaczenia, jeśli chodzi o położenie (zamknięcie?) Hanny.
UsuńMotyw takiego zamkniętego świata ma spory potencjał. Zresztą i w życiu naszym powszednim przedłużone przebywanie z ograniczoną grupą osób wywiera duży wpływ na człowieka i o dramaty czy dramaciki nietrudno.
OdpowiedzUsuńZgadza się - takie bytowanie w zamkniętej społeczności prowadzi też do zawężenia perspektywy, co może przekładać się na specyficzne postrzeganie danych zdarzeń.
Usuń