Osamu Dazai
Uczennica
Jednym z objawów geniuszu słownego demiurga jest umiejętność napełnienia kreowanej postaci witalnością tak potężną, że nam, czytelnikom, trudno jest uwierzyć, iż mamy do czynienia jedynie z wytworem cudzej wyobraźni. Już po pierwszych stronach zapominamy o konturach otaczającej nas rzeczywistości i pogrążamy się w poznawaniu kogoś, kto żywo oddziałuje na naszą percepcję, nasycając ją różnorodną paletą emocji. Umowność czy też fikcyjność istnienia zupełnie nie przeszkadza nam w wydawaniu osądów dotyczących charakteru, podejmowanych wyborów czy danych zachowań i dopiero moment zadumy uzmysławia nam, że nasze reakcje odnoszą się do kogoś, kto bytuje wyłącznie na papierowych kartach. O tej potędze słowa przypomina nam choćby Osamu Dazai (1909 – 1948), autor noweli Uczennica.
Utwór, utrzymany w formie monologu wewnętrznego, to zapis jednego dnia z życia nastoletniej dziewczynki. Osamu Dazai umożliwia nam zanurzenie się w strumieniu świadomości głównej bohaterki, która jako osoba na skraju dorosłości, z zaintrygowaniem, ale i pewnym niepokojem, obserwuje zmiany zachodzące w niej samej, jak i w najbliższym jej wycinku świata, gdzie usiłuje odnaleźć swoje miejsce.
Dzieło, choć krótkie (polskie wydanie papierowe liczy sobie 130 stron, zaś w formie elektronicznej raptem 42) to wywiera ogromne wrażenie, przede wszystkim z racji znakomicie odmalowanego portretu psychologicznego protagonistki. Bezimienna dziewczynka to z jednej strony typowa nastolatka, przeżywająca hormonalne burze i towarzyszące im wahania nastrojów, z drugiej zaś, to baczna i bystra obserwatorka otoczenia, która snuje bardzo dużo refleksji na jego temat. Ciekawość oraz wrażliwość katalizują liczne przemyślenia, przy czym zachwyca lekkość i zwiewność, z jakimi umysł skacze z jednego zagadnienia na drugie, nad każdym zagłębiając się z jednakową uwagą, niezależnie od jego istotności: Co by nie mówić, ja nie narzekam na brak wolnego czasu i nadmiar zmartwień, więc pewnie dlatego przestałam być odporna na te setki, tysiące spraw, które widzę i słyszę każdego dnia; trwam sobie bezmyślnie, a one przybierają postać jakichś zjaw i zaczynają mnie otaczać [1]. Stąd rozważaniom poświęconym brakom i niedoskonałościom dostrzeganym we własnej urodzie towarzyszą wspomnienia o zmarłym ojcu, uwagi dotyczące napotkanych w ciągu dnia ludzi czy dygresje orbitujące wobec społecznych konwenansów i stereotypów.
Osamu Dazaiemu udaje się w bardzo przekonujący sposób uchwycić niepewność, nierzadko towarzyszącą dojrzewającym nastolatkom, które zmagają się z niemałymi deficytami w poczuciu własnej wartości. Opuszczenie bezpiecznych podwalin dziecięctwa to dla wielu uzmysłowienie sobie faktu, że jako istoty społeczne podlegamy nieustannym osądom i ocenom, co dla osób niezbyt rezolutnych, do których należy bohaterka, bywa bardzo trudnym doświadczeniem: Każdego ranka brakuje mi pewności siebie [2]. Dziewczyna ma zarezerwowane dla siebie ogromne dawki autokrytycyzmu, które wylewa na siebie, jeśli tylko nadarzy się ku temu okazja: Jestem żałosna i godna współczucia [3]. Co oczywiste, w tym użalaniu się nad sobą, można zauważyć pewną dozę przekory z racji faktu, że protagonistka, osoba bardzo inteligentna, to po trosze kontestatorka i buntowniczka lubiąca prowokować poprzez stawianie niewygodnych pytań oraz nie przyjmując niczego za rzecz pewną, ustaloną i niezmienną: Wprawianie ludzi w zakłopotanie przynosi mi satysfakcję. Jestem potwornym dzieckiem [4].
Nie mniej ciekawie prezentuje się formowanie się osobowości młodej dziewczyny, która z pewnym przerażeniem uświadamia sobie, jak wiele bodźców zewnętrznych wpływa na ten skomplikowany proces: Naprawdę nie wiem, kiedy tak właściwie jestem sobą. Co ja bym zrobiła, gdyby zniknęły książki i nie miałabym żadnego wzorca do naśladowania? [5]. Bohaterka przekonuje się, że nie jest w pełni autonomiczna, że nie może być samotną wyspą, że to, co czytamy i oglądamy oraz to, z kim się zadajemy i dyskutujemy, odciska na nas mniejsze bądź większe piętno. Interakcje pomiędzy ja a innymi stają się doskonale widoczne, podobnie jak konieczność zakładania kolejnych masek w zależności od ludzi, z jakimi wchodzi się w kontakt oraz sytuacji, w których się aktualnie znajdujemy. Ta niemoc wyzwolenia się z tego zaklętego tańca form i etykiet jest równie irytująca, co zatrważająca: Wśród moich krewnych jest jedna osoba, zawsze porządna, o twardych przekonaniach, podąża za ideałami (…), ale wszyscy bliscy źle o niej mówią. Uważają ją za idiotę. Ja, wiedząc, że takie traktowanie oznacza przegraną, nie jestem w stanie wyrażać swoich poglądów, sprzeciwiając się mamie i reszcie. Przeraża mnie to [6].
Równie umiejętnie naszkicowano lęk przed starością, jaki staje się udziałem niejednego nastolatka – przechodząc przez most spinający brzegi dzieciństwa i dorosłości, człowiek staje się stworzeniem o wiele bardziej świadomym własnej śmiertelności, co bywa stresujące i może objawiać się przeczuleniem na punkcie najmniejszych oznak upływającego czasu, zarówno u siebie jak i u innych. Nie inaczej jest z bezimienną narratorką, która ze zgrozą wychwytuje takie ślady jak stękanie w trakcie wysiłku fizycznego czy nucenie podczas sprzątania, w jej opinii niechybnie świadczące o rychłej jesieni żywota. Jeszcze mocniej reaguje na widok postępujących niedoskonałości cudzego ciała: Twarz ma ładną, ale zmarszczki na jej szyi tak mocno rzucają się w oczy, że z obrzydzenia chce mi się ją uderzyć [7], co wspaniale uwypukla przesadę i przewrażliwienie, do których zdolne są nastoletnie osoby, zdające sobie sprawę z ulotności własnej młodości. Wydaje się, że symbolem tej pięknych, ale i kruchych, efemerycznych dziewczęcych lat są majowe ogórki: Pierwszy raz w tym roku są ogórki. Wraz z ich zielenią przychodzi lato. W zieleni majowych ogórków jest cierpienie, które tworzy spustoszenie w sercu, bolesne, dokuczliwe [8].
Wypadkową tych wszystkich składowych, jakże zgrabnie i kompaktowo ułożonych, jest dzieło żywo oddziałujące na czytelnika, który zyskuje okazję, by zagłębić się w nastoletnim umyśle i przyjrzeć się jego funkcjonowaniu oraz trapiącym go problemom. Zarazem raczeni jesteśmy intrygującymi spostrzeżeniami dotyczącymi gorsetu społecznych norm i wymagań, gorsetu, z którego (szczególnie kobietom) bardzo trudno jest się wyzwolić.
Czytałam "Zmierzch" tego autora i po "Uczennicę" także na pewno sięgnę!
OdpowiedzUsuńZ przełożonych na polski dzieł polecam też "Zatracenie".
UsuńJa jeszcze nie znam tego autora, ale postaram się przeczytać którąś z jego książek. Rozbawiła mnie informacja, że według tej nastolatki nucenie podczas sprzątania jest oznaką zbliżającej się starości. :)
OdpowiedzUsuń"Zmierzch" oraz "Zatracenie" pełne są zgorzknienia i rozczarowania życiem, i na ich tle "Uczennica" jest najbardziej pogodną lekturą. Portret psychologiczny, jaki udało się stworzyć Dazaiemu jest bardzo przekonujący i w trakcie lektury nie raz, nie dwa pojawia się na naszej twarzy uśmiech, kiedy czyta się o rozterkach bohaterki :)
UsuńBardzo zachęcasz do literatury japońskiej :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa :) Uważam, że japońszczyznę warto czytać, bo pozwala to zagłębić się nam w odmiennym kręgu kulturowym, co z kolei umożliwia spojrzenie z zupełnie innej perspektywy na pewne pozornie oczywiste sprawy.
UsuńBardzo dziękuję za polecenie :) Książka, choć króciutka, spodobała mi się. Okazała się bardzo uniwersalnym obrazem okresu dojrzewania.
UsuńW takim razie bardzo się cieszę. Mnie ta nowelka zaskoczyła b. pozytywnie - nie sądziłem, że mężczyźnie może udać się tak przekonująco odtworzyć sposób myślenia dojrzewającej dziewczyny.
Usuń(Nie)postanowienia spisane zostały już i opublikowane, ale ten Twój wpis sprawia, że teraz chciałbym dopisać Japonię. Ale w sumie myślę, że i tak po coś sięgnę i bez (nie)postanowień.
OdpowiedzUsuńHehe, po lekturze Twojego wpisu poświęconego (nie)postanowieniom, stwierdzam: Nie dopisuj tego do listy! Wówczas szansa, że sięgniesz po tę skromniutką objętościowo książkę, znacząco wzrośnie :)
Usuń