Strony

poniedziałek, 20 grudnia 2021

"The Frolic of the Beasts" Yukio Mishima - Taniec śmierci, taniec szaleństwa, taniec autodestrukcji

Yukio Mishima

The Frolic of the Beasts

Tytuł oryginału: Kemono no Tawamure
Tłumaczenie: Andrew Clare
Wydawnictwo: Penguin Books
Seria: Penguin Modern Classics
Liczba stron: 176




Kiedy miłosne uniesienie skażone zostanie ziarnem psychozy, może ono przekształcić się w jedną ze swoich najbardziej pokracznych form, tj. w zaborczą i obsesyjną zazdrość. Obiekt westchnień staje się zarazem źródłem perwersyjnej niechęci, ocierającej się o nienawiść i wzbudza równie silne, co przeciwstawne emocje. Pożądaniu towarzyszy poczucie krzywdy, a w parze z namiastką czułości pojawia się paranoiczna podejrzliwość. Udręczony umysł, targany nieustannym, nerwowym napięciem, zagania się na skraj przepaści, za którą rozpościera się bezdenna otchłań szaleństwa. W takich okolicznościach bywa, że ratunkiem przed samounicestwieniem jest radykalne przecięcie potężnego uczuciowego węzła, tj. wepchnięcie ukochanej osoby w cudze ramiona – powątpiewanie przeradza się w pewność, zaś wydumane przewiny przywdziewają szaty realności. Cóż jednak, jeśli pajęczyna misternie plecionego planu zostanie zaburzona przez przekroczenie założonego marginesu błędu? Jak wygląda krajobraz po burzy, której przebieg jest zupełnie inny, niż zaplanował to sobie jej inicjator? Interesującym pejzażem po tego typu kataklizmie raczy nas Yukio Mishima (1925 – 1970) w swojej powieści The Frolic of the Beasts.

Fabuła tego wydanego w 1961 roku utworu, podobnie jak ma to miejsce w przypadku opublikowanego 11 lat wcześniej Thirst for Love, oparta jest na przybliżeniu losów osób zaangażowanych w miłosny trójkąt. Ramiona figury tworzą piękna oraz enigmatyczna Yūko Kusakado, jej o kilka lat starszy, 40-letni mąż Ippei – uznany krytyk literacki, tłumacz języka niemieckiego, biograf, właściciel sklepu z zachodnią porcelaną – oraz Kōji, 21-letni student, który w ramach pracy dorywczej zatrudnia się w charakterze sprzedawcy w sklepie państwa Kusakado. Kōji, najmłodszy z tej trójki, szybko staje się pionkiem wykorzystywanym przez małżonków w wyrafinowanej grze podsycającej najmroczniejsze pragnienia, jaką ci od dawna prowadzą (w tych zmaganiach pobrzmiewają echa Klucza Jun'ichirō Tanizakiego). Ale gdy młodzieniec odrzuca przypisaną mu rolę, sprawy ogromnie się komplikują, przybierając obrót, którego nie spodziewa się żadna ze stron. Z tymi nieoczekiwanymi konsekwencjami, bohaterowie usiłują zmierzyć się wspólnie, co jednak z góry skazane jest na niepowodzenie.

Kwintesencją dzieła Mishimy są wspaniale nakreślone portrety psychologiczne protagonistów oraz skomplikowane relacje, jakie pomiędzy nimi zachodzą. Każda z postaci odmalowana zostaje z pietyzmem, wzbudzając w czytelniku żywe emocje – z zaintrygowaniem śledzimy ich postępowanie, podejmowane wybory i decyzje oraz to, jak reagują w sytuacjach niezwykłych, niespotykanych, czyli takich, które wybijają z kolein rutyny i na które nie da się odpowiedzieć za pomocą palety standardowych zachowań. Zarazem każde z bohaterów posiada w sobie niemożliwą do zbadania przestrzeń, w której skrywa się tajemnica, stąd wiele posunięć sprawia wrażenie irracjonalnych, zaskakujących czy niezrozumiałych, co jest czymś tak immanentnie ludzkim, że w rezultacie, obcując z  Yūko,  Ippeiem oraz  Kōjim, bardzo szybko zapominamy, iż mamy do czynienia jedynie z płodami cudzej wyobraźni.

Ta obserwacja tak różnych charakterów jest o tyle fascynująca, że Yukio Mishima chętnie odsłania przed nami ciemne strony ludzkiej osobowości. Autor pokazuje nam jak niebezpieczne mogą być igraszki z fantazjami, które w powszechnej świadomości uchodzą za niemoralne, nieetyczne czy odrażające. Z racji faktu, że tego zagrożenia protagoniści są w pełni świadomi, raczeni jesteśmy obrazami ludzi, którzy w imię dopasowania do społecznych wymogów i konwenansów, walczą ze swoją naturą czy przeszłością, nie pozwalając, by skryte tęsknoty bądź niewygodne fakty ujrzały światło dzienne. W tym kontekście, nietrudno o skojarzenia z debiutanckim dziełem Japończyka, tj. Wyznaniem maski, którego bohater – dorastający chłopiec, odkrywający w sobie homoseksualne skłonności zabarwione sadomasochistycznymi upodobaniami – postanawia ukryć swoją orientację i uchodzić za normalnego młodzieńca. Zgoła inny sekret dzierży w swej duszy Kōji, ale i on lękając się odrzucenia, marginalizacji i napiętnowania, pieczołowicie dba o to, by nie dowiedział się o nim nikt niepowołany: Moja twarz jest niczym sprawnie wyrzeźbiona, drewniana maska [1]. Równie znaczący jest niezmienny grymas jednej z postaci, mogący być zarówno wynikiem afazji, jak i wygodną manierą, za którą można schować swoje rzeczywiste przemyślenia i uczucia podszyte wojerystycznymi tendencjami – czyż nie byłaby to wówczas możność (…) patrzenia-bez-bycia-widzianym (…) [2], znana z powieści The Face of Another Kōbō Abe?

Tym starannie narysowanym portretom psychologicznym towarzyszy intrygująca symbolika, którą Mishima stosuje równie oszczędnie, co umiejętnie, nasycając ją potężnym ładunkiem dychotomii. Oryginale jest choćby posłużenie się muchą zieloną (Lucilia sericata), którą można uznać za (...) wspaniałe połączenie srebra i brudu, zimnego metalicznego blasku i ciepłego rozkładu [3] – tym samym owad jest niczym człowiek, który splata w sobie sferę sacrum i profanum; stworzeniem, w którym swobodnie egzystują obok siebie brud grzesznej cielesności oraz srebro czystego ducha i myśli. Nie mniej ciekawie wypada klucz płaski będący materializacją fortuny, która by zrealizować swe kaprysy, posłuży się wszelkimi dostępnymi, nomen omen, narzędziami. Nie mniej interesująco przedstawiają się papierowe zabawki dodawane do dziecięcych czasopism, które z racji miejsca, w jakim powstają (zdradzenie, o jakie miejsce chodzi, byłoby krzywdzące dla przyszłych czytelników utworu Mishimy) wyrażają zarówno niewinność i beztroskę, jak i jarzmo przewin, za które należy odpokutować.

Osobnym ornamentem, z którego Yukio Mishima korzysta w sposób mistrzowski, jest światło. Japończyk jawi się niczym malarski mistrz światłocienia, używając gry prowadzonej pomiędzy jasnością i ciemnością do zaakcentowania danej sceny, nadając jej nie tylko poetyckiego zaśpiewu, ale i dodatkowej głębi. Światło służy artyście do ukazania, jakże znamiennych dla jego prozy, zmysłowości i wrażliwości przesyconymi śmiercią: Nie wiedział dokładnie dlaczego, ale pokornie i namiętnie kochał ten strumień światła, który sączył się przez okno. Była to boska łaska, czysta przyjemność – poćwiartowana niczym ciało zabitego niemowlęcia [4]. Ale świetlny promień może być również płomieniem zgnilizny: A gdyby przypadkiem zepsucie, które tak mocno zawładnęło Ippeiem, zakorzeniło się również w Yūko i rozpaliło jej duszę jak letni zachód słońca? [5]. Światło to także penetrująca potęga bezlitośnie ujawniająca wszelką brzydotę i potworność, która dopóki osnuta welonem ciemności, dopóty nie wywiera aż tak negatywnego wrażenia: Nadszedł ranek. Niebo na wschodzie delikatnie pojaśniało. Pamiętam, że myślałem, że będzie to nieziemski poranek. Wiedziałem, że gigantyczna tarcza słońca wespnie się po nieboskłonie. Nie mógłbym spojrzeć na takie słońce. Tak nieokiełznane, oślepiające słońce. Ale zanim wzniosło się w pełni, niespalony ogon samolotu zaczął odbijać pierwsze promienie świetlne poranka. Było to tak straszliwie piękne. Wtedy, po raz pierwszy, ujrzeliśmy wyraźnie całą grozę wypadku [6]. Wreszcie światło to życie, bez dostępu do którego wszystko obraca się wniwecz: Widzisz, dusza jest nieśmiała i wycofana. Czai się w ciemnościach i nie lubi światła słonecznego. Ale zarazem, jeżeli zapomnisz otworzyć świetlika, dusza zgnije, bowiem bardzo łatwo się psuje, niczym świeży jeżowiec [7].

Wszystkie przytoczone aspekty decydują o tym, że The Frolic of the Beasts to literatura bardzo wysokich lotów, z którą obcowanie jest czystą przyjemnością. Utwór to kolejna w bogatym dorobku Yukio Mishimy wariacja na temat kruchości i ulotności fizycznego piękna, którego nieodzownym przymiotem jest śmierć. To także studium poświęcone maskom, jakie na co dzień przywdziewamy, by funkcjonować w społecznej masie oraz skutkom tego, co stanie się, kiedy postanowimy je zdjąć.


Ambrose

 

------------------------------------
[1] Yukio Mishima, The Frolic of the Beasts, przeł. Andrew Clare, Penguin Books, Londyn 2018, s. 12
[2] Kōbō Abe, The Face of Another, przeł. E. Dale Saunders, Wydawnictwo Penguin Books, Londyn 2006, s. 13
[3] Yukio Mishima, The Frolic of the Beasts, przeł. Andrew Clare, Penguin Books, Londyn 2018, s. 23
[4] Tamże, s. 9
[5] Tamże, s. 37
[6] Tamże, s. 92 – 93
[7] Tamże, s. 131

6 komentarzy:

  1. Piszesz: „tym samym owad jest (...) stworzeniem, w którym swobodnie egzystują obok siebie brud grzesznej cielesności oraz srebro czystego ducha i myśli” – sądzisz, że mucha potrafi myśleć? :) W każdym razie nie spotkałam się jeszcze z takim opisem muchy jak w książce Mishimy. Mucha zawsze wydawała mi się odrażająca, zamiast jej się przyjrzeć i dostrzec owo wspaniałe połączenie srebra i brudu, myślałam tylko o tym, że roznosi zarazki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, nie, nie posądzam muchy o jakieś zaawansowane procesy myślowe. To była przenośnia - brud, z jakim na ogół kojarzymy muchę ma wyrażać to, co cielesne, zaś jej błyszczące (srebrne) skrzydełka symbolizują to, co duchowe i związane z procesami myślowymi. Stąd porównanie do człowieka :)

      A za to właśnie cenię literaturę japońską - jej autorzy często cechują się wrażliwością odmienną od naszej.

      Usuń
  2. Z jakiegoś powodu brzmi to wszystko zaskakująco przerażająco ;< Nie podjęłabym się także lektury po angielsku, ale cieszę się, że przeczytałam recenzję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrocznych akcentów w tej powieści nie brakuje, ale wg mnie jest ona na tyle straszna, na ile straszna bywa człowiecza natura :) No i cieszę się, że mój tekst w jakiś sposób okazał się użyteczny. Generalnie byłoby miło, gdyby książka została przełożona na polski.

      Usuń
  3. Przepraszam za kolejne skojarzenie nieliterackie, ale z tytuł powieści wywołał z mej pamięci kawałek "Several Species of Small Furry Animals Gathered Together in a Cave and Grooving with a Pict" Pink Floydów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, a zdradzisz skąd pojawiło się takie skojarzenie?

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)