Fiasko Stanisław Lem
czyta: Andrzej Hausnerwydawnictwo: Audioteka 2017
ISBN: 978-83-783-0929-1
rok wydania: 2017
Cudze chwalicie, swego nie znacie. Tak mniej więcej można podsumować stosunek rodaków do Mistrza Lema i jego twórczości. Szkoda, że w przeciwieństwie do Kopernika, nie poczuwają się do niego Niemcy. Może chociaż z okazji rocznic świętowanych za Odrą byśmy sobie przypominali o wielkim Polaku. Choć z drugiej strony, jak przykład Kopernika pokazuje, nawet „zawłaszczanie” sobie przez Niemców, czemu dajemy oczywiście godny odpór, nie motywuje większości z nas do poznania i docenienia dorobku rodaka. Większość Polaków nie wie niczego o pozaastronomicznych dokonaniach Mikołaja. Lem z kolei jest najczęściej tłumaczonym polskim pisarzem, a w pewnym okresie był najbardziej poczytnym nieanglojęzycznym pisarzem SF na świecie. Jego książki przetłumaczono na ponad 40 języków, osiągnęły łączny nakład ponad 30 milionów egzemplarzy. Niestety, zamiast nadal promować jego dorobek na świecie, albo stawiamy na młodych, choćby ledwo wystawali ponad miernotę, albo próbujemy implementować u nas pomysły zagraniczne, że wspomnę choćby o uniwersum Metro.
Fiasko to ostatnia, niestety, powieść w dorobku nieżyjącego już Stanisława Lema*. Dzieło można zaszufladkować jako Hard Science Fiction, ale zarówno ono samo, jak i jego historia, nie są takie proste.
Wszystko zaczęło się od napisanego dużo wcześniej, niedokończonego kolejnego opowiadania o pilocie Pirxie pod tytułem Las Birnam. Stało się ono pierwszym rozdziałem powieści. Znalazł się w niej też fragment opowiadania Kryształowa kula ze zbioru Sezam i inne opowiadania z 1954. Sama powieść, co ciekawe, została wydana najpierw w Niemczech w 1986, a dopiero rok później w Polsce.
Chociaż tytuł zdradza zakończenie głównego wątku, a więc kwestii porozumienia się z obcą cywilizacją, i mógłbym się wykpić z zarzutu spojlerowania nawet zdradzając całą fabułę, nie uczynię tego, gdyż powieść tę, z wielu powodów, najlepiej poznawać nie mając o niej żadnej wstępnej wiedzy ani żadnego klucza.
Jak przystało na hard SF, znajdziemy w niej wyraźnie rozwiniętą fabułę przygodową wzbogaconą o futurystyczne technologie, wstęp (zachętę) do wiedzy kosmologicznej, elementy teorii astrofizycznych i matematyki (teoria gier) oraz wiele innych. Sporo miejsca zajmują jednak rozważania filozoficzne, przez co lektura może być trudna zarówno dla umysłów ścisłych zbyt leniwych, by otworzyć się na humanizm, jak i dla humanistów, którzy uważają, iż tabliczka mnożenia wystarcza człowiekowi uważającemu się za inteligenta. Za to dla tych, którzy nie boją się obu stron medalu, Fiasko objawia nieczęsto spotykane udane połączenie tych dwóch aspektów na poziomie niedosiężnym dla zdecydowanej większości innych autorów.
Lem, w przeciwieństwie do większości prób literackich i filmowych dotykających kontaktu ludzkości z obcą cywilizacją, stawia Ziemian w pozycji cywilizacji wyżej rozwiniętej od drugiej strony. Powraca też znana już z Edenu koncepcja kontaktu z cywilizacją będącą w stanie wewnętrznego konfliktu, co komplikuje sytuację i daje asumpt do jeszcze głębszych dywagacji. Nasuwa się tutaj porównanie choćby do odkrywczego dzieła Problem trzech ciał pióra współczesnego chińskiego futurysty Cixin Liu. Lem tradycyjnie trzyma się schematu, w którym Ziemia jest zjednoczona a Obcy podzieleni, gdy Liu otwiera inną ścieżkę – iż jest odwrotnie. Lem wybiera opcję, iż Ziemianie są bardziej rozwinięci, a Cixin Liu na przekór. Liu jednak zauważa, iż aż dziwnym jest, że ziemska cywilizacja, z których każda powstała na gruzach poprzedniej i czerpała siły napędowe z niszczenia poprzednich, szuka kontaktu i oczekuje, że Obcy wobec nas będą nastawieni inaczej, niż my wobec nas samych. Czy to świadczy, że Lem się zestarzał? Nie! Po prostu widać, że rosną Mistrzowi godni następcy – szkoda tylko, że nie nad Wisłą.
Mówiąc o Fiasku (dotyczy to zresztą całego dorobku Lema), nie sposób nie wspomnieć o pięknie polszczyzny, którą się Mistrz posługuje, o swobodzie operowania słowem, różnorodności stylistycznej, z której z doskonałym wyczuciem korzysta zależnie od konwencji danego dzieła. Śmiało by go można nazwać Sienkiewiczem s.f. gdyby nie to, że w przeciwieństwie do Henryka, który pisał ku pokrzepieniu serc, Stasiu nie był infantylny i pisał ku przemyśleniu (różnych zagadnień) i zaciekawieniu.
Nie będę się dłużej rozpisywał, gdyż ostatnia powieść Lema to dzieło wielowątkowe, prawdziwie wieloaspektowe i wielopłaszczyznowe, więc można by długo o nim dywagować, ale przez to zbyt wiele by się ujawniło przed czasem. Jestem głęboko przekonany, że najlepiej podejść do niego jak najmniej przygotowanym, za to z otwartym umysłem gotowym zarówno do delektowania się formą, jak i do wytężenia nad treścią, która wymusza wiele własnych przemyśleń i refleksji. Jeśli chodzi o wersję audio, to jest ona dzięki interpretacji Andrzeja Hausnera równie dobrym wyborem jak słowo pisane, choć wówczas ci, którym obce są podstawy nauk ścisłych nie będą mieli takiej łatwości, by doczytać o nieznanych im sprawach. Absolutnie i zdecydowanie polecam.
Wasz Andrew
* (ur. 12 lub 13 września 1921 we Lwowie, zm. 27 marca 2006 w Krakowie)
Lem to dla mnie temat rzeka - uwielbiam tego pisarza, to dla mnie jeden z niewielu ludzi, którego śmiało nazywam literackim mistrzem w każdym znaczeniu tego słowa, począwszy od znakomitego warsztatu, niezwykłej wyobraźni, a na piekielnej inteligencji skończywszy. Uwielbiam też jego eseje, jego spojrzenie na współczesność, nowoczesność, jego analizy ludzkiej natury czy jego rozważania na temat możliwej przyszłości.
OdpowiedzUsuńWracając zaś do "Fiaska", absolutnego arcydzieła, to w ramach uzupełnienia, dodam tylko, że książka powstała na zamówienie niemieckiego wydawcy i stąd właśnie zasygnalizowane przez Ciebie pierwsze wydanie w j. Goethego. Ponadto wydaje mi się, że gdyby Lem urodził się w USA, czy gdzieś na Zachodzie, to z "Fiaskiem" spróbowałby się skonfrontować już niejeden reżyser - podejrzewam też, że mogłoby powstać kilka bardzo różniących się od siebie interpretacji tego niezwykłego dzieła.
A kończąc, dołączam się do apelu: czytajmy Lema!