Malarz świata ułudy
Kazuo Ishiguro
Tytuł oryginału: An Artist of the Floating World
Tłumaczenie: Maria Skroczyńska-Miklaszewska
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 302
Każdy z nas kieruje się
indywidualnym kompasem moralnym, za sprawą którego posiada przeświadczenie na
temat tego, jakie postępowanie jest słuszne i właściwie, a jakie godne krytyki.
Poczucie to kształtowane jest w sporej mierze przez czynniki zewnętrzne – powszechnie
obowiązujące wzorce i normy są niebagatelne przy ocenie cudzych zachowań. Warto
jednak zauważyć że przyjęte standardy i ideały mogą ulec niezwykle gwałtownym
zmianom, o czym przekonują się choćby narody, które po opadnięciu wojennej
zawieruchy znalazły się po niewłaściwej stronie barykady, tj. po stronie
przegranych. O tym, że historię piszą zwycięzcy, a ci którzy znaleźć się w
gronie pokonanych muszą z pokorą przyjąć przypisaną im rolę czarnych
charakterów bardzo ciekawie pisze Kazuo Ishiguro (ur. 1954), brytyjski noblista
japońskiego pochodzenia, autor książki Malarz
świata ułudy.
Akcja powieści osadzona jest w latach
1948 – 1950, w okresie gdy Kraj Kwitnącej Wiśni znajdujący się pod amerykańską
okupacją z wolna podnosi się po poniesionej w II wojnie światowej klęsce. W
tych czasach naznaczonych żałobą, tragedią, ale i odradzającą się nadzieją,
swoje miejsce próbuje na nowo odnaleźć Masuji Ono, malarz cieszący się sławą i
uznaniem w Cesarskiej Japonii. Emerytowany artysta, podobnie jak wielu rodaków,
doświadczył wojny w najbardziej bolesny sposób – ofiarą nalotu bombowego padła
żona, natomiast syn zginął w walce. Przy życiu pozostały dwie córki – w chwili
rozpoczęcia utworu starsza z nich jest mężatką i matką kilkuletniego chłopca,
druga zaś, mimo 26 lat, ciągle nie może znaleźć odpowiedniego kandydata na męża. Masuji
Ono, który wedle słów wnuka bezwiednie powtarzającego opinię swojego ojca (…) musiał skończyć z malowaniem, bo Japonia
przegrała wojnę [1],
uświadamia sobie, że problemy najmłodszego dziecka ze znalezieniem małżonka
mogą wynikać z bezkompromisowej postawy oraz przedwojennej działalności. Tym
samym bohater, orędownik starego porządku, zyskuje bodziec do refleksji, a
jednocześnie uzmysławia sobie, że nadszedł moment, by spojrzeć w przeszłość i
rozliczyć się z dokonanych wyborów i podjętych decyzji.
Pierwszoosobowym narratorem
dzieła Kazuo Ishiguro jest Masuji Ono, co sprawia, że czytelnik zyskuje okazję,
by na powojenną rzeczywistość Japonii spojrzeć z perspektywy człowieka, który w
pewnej mierze przyczynił się do nieszczęść, jakie spadły na ten kraj.
Militarystyczne zadęcie, mocarstwowe aspiracje, nacjonalistyczne przekonania – Cesarstwo
Wielkiej Japonii dążyło do konfrontacji, by ugruntować swoją pozycję na arenie
międzynarodowej, a przedstawiciele świata sztuki mieniący się patriotami (wśród
nich był Masuji Ono) mieli obowiązek hartować ducha narodu. Co ciekawe protagonista
nie jawi się jako konformista czy oportunista podążający za prądem epoki w celu
uzyskania maksimum korzyści – to człowiek szczerze wierzący, że robił tylko to,
co uważał za nieodzowne i konieczne, by jak najlepiej przysłużyć się ojczyźnie.
Sylwetka Masujiego Ono,
reprezentanta starszego pokolenia, które doprowadziło Japonię do wzięcia
udziału w światowym konflikcie, zestawiana jest z młodymi ludźmi biorącymi
bezpośredni udział w wojnie. Czytelnik szybko dostrzeże, że kontakty z zięciem
Suichim oraz byłym uczniem Kurodą, naznaczone są napięciem oraz lepiej lub
gorzej skrywaną wrogością. Obaj mężczyźni uosabiają głębokie rozczarowanie,
któremu towarzyszy (…) ślad zapiekłego
żalu [2]
– zarówno młodzi cywile jak i żołnierze, patrioci oraz przeciwnicy militaryzmu
czują się oszukani przez państwowych oraz wojskowych przywódców. Dobrze
wyrażają to słowa Suichiego, która wyrzuca swojemu teściowi: Połowa mojej klasy maturalnej zginęła
waleczną śmiercią. A wszystko dla głupiej sprawy, choć oni sami nigdy o tym się
nie dowiedzieli [3],
podkreślając przy tym, że to co wzbudza największy gniew jest fakt, iż: Waleczni młodzi ludzie umierają dla głupiej
sprawy, a prawdziwi winowajcy ciągle są wśród nas. Boją się ujawnić, przyznać
do odpowiedzialności [4].
Tym samym Malarz świata ułudy to uniwersalna opowieść o zgrzytach i tarciach,
do jakich zawsze dochodzi pomiędzy kolejnymi pokoleniami. Reguły i zasady nie
są niezmienne, podlegając nieuchronnym przeobrażeniom, co prowadzi do
mniejszych bądź większych iskrzeń. Świat, jaki znamy w danej chwili może
wydawać się nam stały i trwały, ale w dalszej perspektywie czasowej takie
mniemaniu okazuje się wyłącznie ułudą – czas gna do przodu generując
nieustannych ruch, którego rezultatem są najróżniejsze, mniej lub bardziej
subtelne transformacje, a jedyną przestrzenią, która przynajmniej pozornie może
oprzeć się zmianom jest człowiecza pamięć, tyle, że ustawiczne wegetowanie
wśród mar przeszłości nie jest możliwe.
Lektura powieści Kazuo Ishiguro
jest doświadczeniem o tyle przyjemnym, że poruszane zagadnienia okraszane są
bardzo zgrabną symboliką. Bar pani Kawakami – ostatnia pozostałość po
przedwojennej dzielnicy rozrywki, niegdyś tętniącej nocnym życiem, obecnie
usianej nowo powstającymi wieżowcami – jako podkreślenie wspomnianych już,
niemożliwych do powstrzymania zmian; prowadzący do dzielnicy rozrywki Most
Rozterki jako wyrażenie wyrzutów sumienia i niepewności czy drzewko bonsai jako
przykład przesadnej kontroli i chęci kształtowania cudzej osobowości wedle
własnych oczekiwań i upodobań to tylko kilka z przykładów, na jakie natkniemy
się w trakcie spotkania z prozą Ishiguro.
Dzieło Brytyjczyka o japońskich
korzeniach przesycone jest melancholią, będącej rezultatem tęsknoty za
bezpowrotnie utraconą przeszłością. Ponadto autor operuje językiem, którego
cechuje zwiewność i subtelność. Obrazy, które kreśli przed nami Masuji Ono są
żywe i plastyczne, a istotną funkcję odgrywa w nich gra światła i cienia z
architektonicznymi detalami (O tej porze
dnia nasza jadalnia jest mocno zacieniona (…) [5];
We dnie jadalnia wygląda dość ponuro,
jako że słońce jest tam rzadkim gościem, za to po zmroku, z ocienioną abażurem
lampą tuż nad stołem, ma przytulną atmosferę [6];
Wczoraj, gdy wsiadłem do tramwaju
zdążającego do Arakawy, wagon był pełen jaskrawego jesiennego słońca [7];
A było to, jak sobie przypominam, jedno z
tych ostatnich, wspaniałych zeszłorocznych jesiennych popołudni, rozjaśnionymi
miękkim światłem padającym przez listowie [8]).
Malarz świata ułudy dobrze ukazuje też sposób, w jaki funkcjonuje
nasza pamięć. Utwór to historia snuta przez Masujiego Ono, która nie jest
linearną opowieścią – starszy pan co rusz przerywa podjęty wątek, pozwala sobie
na liczne wtrącenia i długie dygresje, nierzadko odwołuje się do wydarzeń z
minionych lat. Bardzo wartościowe jest zasygnalizowanie, że to co odtwarzane na
podstawie naszych wspomnień może różnić się od tego, co w istocie zaszło –
Kazuo Ishiguro pokazuje, że nasza pamięć nie jest aparaturą na tyle
doskonałą, by rejestrować wszystko, co zachodzi z absolutną precyzją, a same
reminiscencje mogą zmieniać się na przestrzeni lat.
Interesujące pozostaje również
tło powieści, jakim jest krajobraz powojennej Japonii. Pod tym względem Malarz świata ułudy stanowi bardzo dobre
uzupełnienie One Men’s Justice Akiry
Yoshimury. W przypadku Ishiguro powojnie przybliżane jest z punktu widzenia
człowieka, który szczerze popierał działania rządu Cesarstwa Wielkiej Japonii,
ale pod okupacją amerykańską nie zaznał zbyt wielu nieprzyjemności, zaś u
Yoshimury oglądamy rzeczywistość oczami młodego żołnierza, w trakcie wojny
wypełniającego rozkazy przełożonych, a po klęsce Nipponu uznanego za
zbrodniarza wojennego.
W rezultacie utwór Kazuo Ishiguro
to bardzo ciekawa literatura, która w sensie najbardziej ogólnym jest
opowieścią o człowieku mającym odwagę, by podążyć za wyznawanymi ideałami oraz
o cenie, jaką należy zapłacić za takie podejście. Wydaje się, że wymowa utworu
zawiera się w przeświadczeniu, że od bierności lepsze jest działanie, nawet
jeśli jest naznaczone jest błędami czy niepowodzeniami, bowiem (…) na dobrą sprawę ktoś, kto ma ambicję
wznieść się ponad przeciętność, być czymś więcej niż zwykłym zjadaczem chleba,
zasługuje chyba na podziw, nawet jeśli w końcu przegrywa i traci fortunę z
powodu swych ambicji [9].
[1] Kazuo Ishiguro, Malarz świata ułudy, przeł. Maria
Skroczyńska-Miklaszewska, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2017, s. 46
[2] Tamże, s. 90
[3] Tamże, s. 85 – 86
[4] Tamże, s. 86
[5] Tamże, s. 40
[6] Tamże, s. 53
[7] Tamże, s. 128
[8] Tamże, s. 157
[9] Tamże, s. 194
"Malarz świata ułudy" kojarzy mi się z inną powieścią noblisty - "Pejzaż w kolorze sepii", którą czytałam jakiś czas temu. Sposób myślenia, opisywania świata jest tu specyficznie japoński, charakterystyczny dla Ishiguro: pejzaże niewyraźne, jakby zamglone, zachowania ludzi nieoczywiste, nie do końca zrozumiałe, tak jakby pisarz celowo nie dopowiadał wszystkiego i dawał czytelnikowi tylko zarys dzieła. W "Pejzażu" (podobnie jak w 'Malarzu') unika ocen, jakichkolwiek osądów moralnych. "Pejzaż" to celowo niewyraźny obraz powojennego Nagasaki, mimo że konflikty między starymi wartościami a tym, co zmieniło się w ludziach podczas wojny, musiały być bardzo silne. Przyznam się, że takiej bardziej socjologicznej analizy oczekiwałam, ale u Ishiguro tego się nie znajdzie.
OdpowiedzUsuń"Malarz świata ułudy" kojarzył mi się dotąd (pewnie ze względu na okładkę) z drzeworytami ukiyo-e, które bardzo lubię. Na pewno kiedyś sięgnę po ten tytuł, właśnie ze względu na tę ułudę piękna, którą Japończycy pielęgnowali przez tyle lat, a z którą (tak boleśnie) musieli się pożegnać po wojnie.
Z książek traktujących o japońskim powojniu, w których znaleźlibyśmy nieco więcej analizy a mniej niedopowiedzenia, mogę polecić "Morze i trucizna" Shūsaku Endō oraz "One Man's Justice" Akiry Yoshimury. Obie opowiedziane z perspektywy Japończyków, którzy po wojnie uznani zostali za zbrodniarzy wojennych.
UsuńA jeśli chodzi o drzeworyty ukiyo-e to miałem przyjemność je podziwiać w ubiegłym roku w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha na wystawie "Mistrzowie ukiyo-e".
Och, to żałuję, że akurat wtedy nie byłam w Krakowie. Specjalnie kiedyś się wybrałam, sądząc, że drzeworyty są w stałej ekspozycji, ale niestety tak nie było... Widziałam jednak wystawę drzeworytów japońskich w Muzeum Narodowym w Warszawie w 2017 roku, mam też trochę albumów.
Usuń"Morze i trucizna" - zapisuję sobie.
Też chciałem pisać o "Pejzażu...", ale widzę, że ktoś mnie wyręczył. Była to pierwsza powieść Ishigurą, którą czytałem i pamiętam, że kwestie powojennych relacji też były tam ważne.
UsuńSiła dobrego na jednego w takim razie ;) Czuję się w pełni przekonany, by sięgnąć po "Pejzaż w kolorze sepii".
UsuńBogata symbolika, język, który "cechuje zwiewność i subtelność", niedopowiedzenie -lubię te elementy w prozie. Z przyjemnością zmierzę się z tym autorem:)
OdpowiedzUsuńJeśli jeszcze nie czytałaś Ishiguro, to tym bardziej polecam. Wydaje mi się, że jego proza powinna przypaść Ci do gustu.
Usuń