Strony

niedziela, 29 grudnia 2019

grudniowy DKK, czyli Dzikie serce Mirosława Klemby








Dzikie serce

Mirosław Klemba

wydawnictwo: Sigma Sp.J.
ISBN 978-83-7987-881-9



Lekturą grudnia 2019 w Dyskusyjnym Klubie Książki w Rawie Mazowieckiej była miniatura literacka (aczkolwiek słów nie liczyłem*) Dzikie serce pióra Mirosława Klemby, pedagoga historyka i regionalisty, obecnie dyrektora Szkoły Podstawowej w Głuchowie, który dotąd publikował prace popularno-naukowe, a tym razem spróbował swoich sił w beletrystyce.



Dzikie serce to krótka opowieść awanturnicza oparta luźno w faktach historycznych, której protagonistą jest szlachcic Maciej Grot z Celigowa (rodzinna miejscowość autora), a rzecz cała dzieje się w drugiej połowie XVI wieku. W tak skąpym objętościowo dziele autor zawarł dzieje głównego bohatera od lat młodzieńczych aż po wiek dojrzały, a że Maciej Grot to żołnierz i poszukiwacz przygód, więc i kilka konfliktów zbrojnych z tamtego okresu też się na kartach Dzikiego serca objawiło. Jak by tego było mało, wszystko to jeszcze zostało okraszone wątkami romansowymi i dylematami rodzicielskimi. Tak karkołomny zabieg nie mógł się powieść w pracy o tak skromnej objętości – pierwszą rzeczą, która denerwuje czytelnika, jest chaotyczność i fragmentaryczność nawet głównych linii fabuły oraz mnogość porwanych, porzuconych i niedokończonych wątków. Niektóre, niczym sieroty płaczące za ojcem, aż wyją, że trzeba było im poświęcić więcej uwagi.


Podobno na spotkaniu autorskim, na którym nie byłem obecny, autor odciął się od Sienkiewicza. Wielka szkoda, bo wiele by się mógł od Mistrza nauczyć. Nie znajdziemy u Klemby ani sienkiewiczowskiej płynności i lekkości w budowaniu wielokrotnie złożonych zdań, ani przekonujących, choć komiksowych sylwetek bohaterów. Coś takiego jak Dzikie serce mógł napisać choćby uzdolniony maturzysta. Mimo tego, że autor jest humanistą z wykształcenia, dzieło aż razi błędami warsztatowymi. Chyba najbardziej wybijają czytelnika z lektury ciągłe zmiany stylu, jakby pisarz nie mógł się zdecydować, czy stylizuje na język epoki, czy też prowadzi narrację z pozycji dzisiejszego (sic!) obserwatora. Do humoru zeszytów kwalifikują się takie kwiatki jak karczmarz używający słowa synchroniczny (sic!) czy nieruchomy księżyc, wokół którego wirują gwiazdy (sic!).

Dla mnie Dzikie serce jest pozycją absolutnie nie do przyjęcia. Oceny innych klubowiczów nie były dla publikacji aż tak surowe, ale praktycznie jedynym argumentem za, było wzięcie przez Klembę na warsztat postaci z lokalnej historii, co łechce patriotyzm lokalny Rawy i okolic. Podnoszono argumenty, że wydane własnym sumptem, że upowszechnianie zapomnianych drobiazgów historycznych, itd. Mnie to jednak nie przekonuje, bo jak to mówią – jak nie potrafisz, nie pchaj się na afisz. A historia, jeśli ma czegokolwiek uczyć, nie składa się z dat, nazwisk i faktów, a z mechanizmów, z pytań dlaczego i po co, z polityki jednym słowem.

Z żalem muszę stwierdzić, że wobec mnogości naprawdę wartościowych książek, które wciąż czekają na swych czytelników, czas poświęcony na Dzikie serce, to czas stracony



Wasz Andrew




W nawiasach podane wyniki głosowania na spotkaniu DKK, a pogrubiona niebieska ocena to moje wrażenia z lektury.

  • nie podobała mi się 
  • była w porządku (DKK 2/6)
  • podobała mi się (3/6)
  • naprawdę mi się podobała
  • była niesamowita


* Za miniaturę literacką (short story), przynajmniej w definicji stosowanej przy przyznawaniu nagrody Hugo, uznaje się utwór składający się z mniej niż 7 500 słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)