Przypomnij sobie
Elina Hirvonen
Tytuł oryginału: Että hän muistaisi saman
Tłumaczenie: Iwona Kiuru
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 184
Czas leczy rany to krótkie zdanie, które mieni się mocno polarnym
charakterem. Z jednej strony sentencja wydaje się kwintesencją prostej ludowej
mądrości, z drugiej zaś maksyma wydziela nieprzyjemny fetor banału. Dosłowne
potraktowanie powiedzenia może okazać się równie trudne co rozczarowujące,
bowiem negatywne doświadczenia nie należą do rzeczy, o których łatwo zapomnieć.
Ale aby mijający czas mógł zaprezentować swoje lecznice własności niezbędne
jest przepracowanie doznanych krzywd – tylko konfrontacja z tym, co bolesne i
nieprzyjemne może przynieść ukojenie, o czym przekonują się choćby bohaterowie
powieści Przypomnij sobie, autorstwa
fińskiej pisarki Eliny Hirvonen (ur. 1975).
Protagoniści książki współtworzą
trójkąt, którego boki złożone są przede wszystkim z negatywnych emocji.
Bezradność, upokorzenie oraz agresja to materiały, z których utkane są
poszczególne biografie. Są to życiorysy ludzi, którym już od najmłodszych lat
nie sprzyjał los – każda z prezentowanych na łamach dzieła postaci doznała w
dzieciństwie psychicznych urazów, ze skutkami których nie potrafi sobie
poradzić w dorosłym życiu.
Anna i Jonasz to fińskie
rodzeństwo, które zaznaje bardzo wiele traum. Piętno na ich młodości odciska
bezwzględny i apodyktyczny ojciec, dla którego przemoc i gniew stanowią jedyne
narzędzia pedagogiczne. Sam proces wychowania rozumiany jest jako konieczność
podporządkowania sobie potomstwa – najmniejszy sprzeciw wobec najbardziej
absurdalnych żądań, wątpliwości, co do zasadności podejmowanych działań czy
kontestowanie ojcowskich twierdzeń, wszystko to traktowane jest jako zamach na
autorytet. Zamach będący niebezpiecznym zarzewiem buntu, który musi być
zduszone w zarodku, choćby najbardziej brutalną siłą. Cały spektakl odbywa przy
biernej postawie matki postrzegającej ucisk jako przejawy troski i miłości.
Ofiarą rodzicielskiego
bestialstwa pada Jonasz, który nieustannie stara się przeciwstawić ojcu. Ten
nadwrażliwy chłopiec za wszelką cenę pragnie akceptacji, której poszukuje w
używkach, kontrowersyjnych zachowaniach oraz szemranym towarzystwie. Anna
buntuje się w zupełnie odmienny sposób – nieustannie modli się zarówno za ojca
(prosząc by ten zmienił swoje postępowanie) jak i starszego brata, usiłuje
hamować pieniactwo rodziciela, pomaga Jonaszowi pozbierać się po kolejnych
przyjętych razach. Przeżycia mocno wpływają na rodzeństwo, nawet gdy osiąga
pełnoletność – Jonasz szuka ucieczki w coraz dalszych wyprawach po bezmiarach
własnego umysłu w rezultacie czego trafia do szpitala psychiatrycznego. Z kolei
Anna, która przez lat nosi w sobie poczucie winy za piekło, przez które
przechodziła cała rodzina, dąży do tego, by odciąć od przeszłości i wyprzeć ją
ze świadomości. Z racji faktu, że wysiłek ten jest próżny i jałowy a także z
uwagi na wyrzuty sumienia za rzekome zaniechania, rodzi się frustracja (Pamięć to jedna z tych przeciwności losu,
wobec których jesteśmy bezsilni [1]),
nieufność (Troska jest obłudna i
obrzydliwa [2])
oraz wrażenie pustki i bezcelowości.
Symfonię traum uzupełnia Ian,
amerykański doktorant i wykładowca, który przyjeżdża do Finlandii, szukając
schronienia przed cieniami dnia wczorajszego. Dzieciństwo naznaczone
prześladowaniem przez rówieśników, ojciec – weteran wojenny – cierpiący na
zespół stresu pourazowego, zaliczająca regularne odloty narkotykowe matka, ale
i mniej odległe zdarzenia do jakich zalicza się zamach terrorystyczny z 11
września sprawiają, że dojrzały mężczyzna decyduje się przyjąć ofertę wymiany
naukowej i podejmuje się pracy na jednym z fińskich uniwersytetów. To właśnie
na uczelni krzyżują się ścieżki Anny i Iana – oboje są pokiereszowani i
niekompletni, ale każde na swój sposób chce wyrwać się z demonicznych sideł
przeszłości. Ale czy neurotyczny chłopiec, uciekający przed opresyjną
rzeczywistością w świat własnej wyobraźni i literatury oraz dziewczynka, która
pragnie dokonać aktu ekspiacji, ale nie ma pojęcia na czym miałby on właściwie
polegać (Z językiem na brodzie goniłam za
narkomanami, którzy przerwali detoks, za złodziejami samochodów oczekującymi na
odsiadkę i za alkoholikami marzącymi o rewolucji [3])
mogą stworzyć związek, który oprze się wichrom nieprzyjemnej przeszłości?
Przypomnij sobie to bolesna lektura, która pokazuje jak wrażliwymi,
a jednocześnie nieporadnymi istotami są ludzie. Plączą się oni w działaniach,
nie potrafią nawiązywać autentycznych relacji, nie ufają okazywanym aktom
wyrozumiałości, nie umieją zdobyć się na szczerą rozmowę, a przyznanie się do
popełnionych błędów przychodzi z najwyższym trudem. W dodatku mierzenie się z
widmem minionych lat kosztuje bardzo wiele energii i prowadzi do niejednego
psychicznego kryzysu.
Składowe, których użyła do
skonstruowania swojej powieści Elina Hirvonen powodują, że Przypomnij sobie jest lekturą owianą skandynawskim chłodem. Motywem
przewodnim jest pamięć i jarzmo, jakimi stają się nieprzepracowane traumy z
dzieciństwa – temat mało przyjemny, ale warto uwagi, choćby po to, by
uzmysłowić sobie, że przeświadczenie iż nie zasłużyło się na szczęście w życiu
nie prowadzi do niczego dobrego.
[1] Elina Hirvonen, Przypomnij sobie, przeł. Iwona
Kosmowska, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2008, s. 11
[2] Tamże, s. 14
[3] Tamże, s. 88
Mało pamiętam z fabuły, ale wiem, że książka podobała mi się. Pewnie głównie ze względu na ten skandynawski chłód i oszczędny sposób prezentowania bohaterów.
OdpowiedzUsuńHa, jak widać także po wpisie Awity, fabuła nie była na tyle wymyślna, by zapaść na dłużej w czytelniczą pamięć. Przyznaję, że pewne detale i mnie zdążyły już wyparować. Najmocniejszą stroną powieści pozostaje chyba jej klimat - ten skandynawski chłód faktycznie może zmrozić ;)
UsuńWidzę, że kontynuujesz wyzwanie dotyczące pisarek, których książki swego czasu wydawało wydawnictwo W.A.B.w serii "z miotłą". Też czytałam tę powieść Eliny Hirvonen, ale w mojej pamięci nie pozostał po niej żaden ślad... Myślę, że z pozycji wydawanych przez W.A.B najbardziej podobała mi się twórczość Majgull Axelsson i Melanii Mazzucco, ach i jeszcze "Płacząca Zuzanna" Aldony Kimchi (pewnie też już ją znasz?).
OdpowiedzUsuńTak, już od pewnego czasu obiecałem sobie częściej sięgać po książki napisane przez kobiety i przyznaję, że "Seria z miotłą" bardzo mi tę sprawę ułatwia. Jeśli chodzi o moje ulubione pozycje, to króluje japońszczyzna - ogromnie przypadła mi do gustu proza Yōko Ogawy: "Miłość na marginesie" przywołało we mnie wspomnienia obcowania z dziełami niezrównanego Yasunariego Kawabaty, a "Muzeum ciszy" to bardzo oryginalna i ciekawa historia. "Płaczącę Zuzannę" przeczytałem niedawno i przyznaję, że obok wspomnianych utworów Ogawy, to jak na razie jedno z lepszych dzieł w całej serii. Jeśli chodzi o Axelsson to bardzo szanuję jej dorobek, ale jej powieści są na ogół dość ciężkie, przytłaczające, dlatego dawkuję je sobie w niewielkich ilościach.
UsuńO właśnie! Zapomniałam o książkach Yoko Ogawy, Obie książki bardzo mi się podobały, zwłaszcza "Muzeum ciszy".
OdpowiedzUsuńEch, byłoby miło, gdy jeszcze jakieś japońskie tytuły pojawiły się w tej serii.
UsuńOd kiedy pamiętam byłam fanką Finlandii jako takiej. Zastanawiam się zatem jakim cudem ominęła mnie ta powieść, skoro na bieżąco szukam fińskiej literatury wydanej w Polsce (a tej z kolei nie wydaje się aż tak dużo). Będę musiała poszukać tej pozycji zatem. :)
OdpowiedzUsuńJa swój egzemplarz znalazłem w bibliotece ;) A jeśli uda Ci się przeczytać tę powieść, to z przyjemnością zapoznam się z Twoimi wrażeniami.
Usuń