N.P.
Banana Yoshimoto
Tytuł oryginału: N・P
Tłumaczenie: Ann Sherif
Wydawnictwo: Faber & Faber
Liczba stron: 194
Banana Yoshimoto (rocznik 1964)
to japońska pisarka, z twórczością której polski czytelnik może zapoznać się
dzięki niezastąpionemu Państwowemu Instytutowi Wydawniczemu. To nakładem tej
właśnie oficyny ukazały się zbiorek Kuchnia (w jego skład oprócz tytułowego dzieła z 1988 roku wchodzi jeszcze Moonlight Shadow napisane 2 lata
wcześniej) oraz nowela Tsugumi (1989).
Na podstawie tych trzech utworów, możemy przekonać się, że zagadnienia, którym
Yoshimoto poświęca zdecydowanie najwięcej uwagi to powolny i bolesny proces
godzenia się ze odchodzeniem (nierzadko w okolicznościach niespodziewanych i
nagłych) osób najbliższych, które darzyliśmy szczerą miłością. Podobna tematyka
eksplorowana jest w dalszej twórczości Japonki, na co najlepszym dowodem jest
powieść N.P. (1990).
Główną bohaterką, a jednocześnie
pierwszoosobową narratorką jest Kazami Kano, 22-letnia Japonka pracująca jako
asystentka profesora na wydziale Anglistyki na Uniwersytecie T. Młoda kobieta
od kilku lat zmaga się z traumą po utracie najbliższej osoby. Jej o 17 lat starszy
chłopak, Shoji Toda, ginie śmiercią samobójczą po przedawkowaniu środków
nasennych. Co ciekawe, zgon mężczyzny nie jest odosobnionym przypadkiem i ma on
ścisły związek z wykonywanym zawodem tłumacza. Ostatnią książką, nad jaką
pracował Shoji był tytułowy N.P.,
zbiór opowiadań autorstwa Sarao Takase, uznanego japońskiego pisarza, który także
odebrał sobie życie. Utwory powstały w okresie, gdy artysta mieszkał w Bostonie
i napisane zostały w języku angielskim. Książka cieszy się sporym poważaniem na
amerykańskim rynku wydawniczym, ale mimo upływu lat nie ukazuje się przekład na
język ojczysty. Brak japońskiej wersji to efekt swoistej klątwy, jaka zdaje się
ciążyć nad zbiorem – każdy kolejny translator, który podejmuje się wyzwania
targa się na swoje życie. Shoji jest trzecią ofiarą tajemniczego dzieła.
W chwili rozpoczęcia powieści,
Kazami Kano przypadkiem (?) spotyka Otohiko i Saki Takase, dzieci Sarao Takase,
które owładnięte obsesją na punkcie N.P.
usiłują rozwikłać zagadkę niecodziennych zgonów, towarzyszących książce. W całą
sprawą wplątana jest jeszcze Sui Minowa, partnerka Otohiko, która również
przejawia niezdrową fascynację zbiorem. Cała czwórka, w mniejszych bądź
większym stopniu związana z literatem oraz jego pisarstwem, postanawia zmierzyć
się ze spuścizną Sarao Takase, która pełna jest niejasności i mrocznych
sekretów. Młodzi ludzie, na przekór zagrożeniu, wyruszają w podróż po
niebezpiecznych rejonach człowieczej psychiki, przesiąkniętych autodestrukcją i
spustoszeniem.
Poprzez niełatwe przejścia
czwórki protagonistów, Banana Yoshimoto uświadamia zagrożenia, jakie wiążą się
z wpadnięciem w pułapkę nieustannego tkwienia w bańce przeszłości.
Rozpamiętywanie zdarzeń minionych, sukcesywne odtwarzanie tego, co już za nami,
skutkuje oderwaniem od teraźniejszości, uniemożliwiając tym samym pełne jej
doświadczanie. A to zupełne negowanie i ignorowanie chwili obecnej nie pozwala
na odnalezienie radości, czerpanej z samego faktu bycia. Zagłębianie się w
świecie traum, wyrzutów sumienia i samooskarżeń to swoiste samowykluczenie ze
strumienia społecznej egzystencji.
Warto przy tym nadmienić, że w
przypadku bohaterów, bytowanie w ludzkiej gromadzie to rodzaj wyzwania, bowiem każdy
z nich jest w mniejszym bądź większym stopniu niedopasowany i nie przystający
do obowiązujących schematów – próby trwania w zgodzie z samym sobą owocują
bolesnym zderzeniem ze ścianą ograniczeń, wynikających ze stereotypów. Przy tej
okazji Banana Yoshimoto porusza kwestie, które w powszechnej świadomości uchodzą
za tematy tabu – miłość kazirodcza to materia, na której skoncentrowano się
najmocniej.
Historia snuta przez japońską
artystkę zbacza też na tory poboczne – tutaj wspomnieć należy o dygresjach
dotyczących potęgi słów. Na pierwszy plan wysuwają się rozważania traktujące o
możliwościach, ale i zagrożeniach, płynących z wpływu, jaki język wywiera na
rzeczywistość, którą może kształtować i formować. Bardzo ciekawe są także
obserwacje poświęcone afazji, czyli zaburzeniu funkcji językowych, przejawiającym
się utratą zdolności mówienia. Na przykładzie jednej z protagonistek, opisywany
jest proces stopniowego zaniku umiejętności operowania językiem, łącznie z
konsekwencjami, jakie wywołuje to w procesie odbierania bodźców z otoczenia.
Problematyka leksykalno-lingwistyczna
przytaczana jest też za sprawą przemyśleń, których orbitą jest praca tłumacza.
Ciekawe, ale i kontrowersyjne, jest choćby stwierdzenie, że dobrym tłumaczem
nie jest persona wrażliwa i empatyczna (You’re
weak, not really weak, but too kind. You think that you have to be
faithful to the structure of the original sentences* [1]),
bowiem w takich wypadkach istnieje ryzyko, że osobowość autora przekładu stłamszona
zostanie przez osobowość twórcy (You
become so involved with the writer’s style that it starts to feel like your
own. You spend hours every day with it and the you end up feeling that you
alone had created it in the first place, and then your thoughts fall into sync
with the author’s, and that’s very peculiar** [2]).
Reasumując, N.P. to powieść znamienna dla Banany Yoshimoto. Niełatwa tematyka
związana ze stratą i samotnością, specyficzni bohaterowie o duszach
naznaczonych bliznami, melancholijny klimat i wreszcie leniwie płynąca fabuła,
w której próżno doszukiwać się gwałtownych zdarzeń czy niespodziewanych zwrotów
akcji – książka japońskiej artystki to typ prozy skłaniający do chwili zadumy i
refleksji nad efemerycznością człowieczego żywota.
* Jesteś zbyt słaba, ale słaba w znaczeniu, zbyt grzeczna. Wydaje ci
się, że musisz pozostawać wierna pierwotnej strukturze tekstu (przekł.
własny)
** Przesiąkasz stylem pisarza tak bardzo, że po pewnym czasie wydaje ci się, że to twój własny styl. Spędzasz z nim tak wiele godzin, że w końcu rodzi się przekonanie, że sama go stworzyłaś, a wtedy twoje myśli zgrywają się z myślami autora, co jest rzeczą niezwykle osobliwą (przeł. własny)
[1] Banana Yoshimoto, N.P., przeł. Anna Sherif, Wydawnictwo Faber and Faber,
Londyn 1994, s. 117
[2] Tamże, s. 118
Obiecuję sobie, że coś tej pani wreszcie przeczytam i jakoś nie mam szczęścia ni czasu. Może wątek tłumacza będzie właściwym wabikiem.;)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą szkoda, że skończyło się na przekładach jej dwóch książek.
Jeśli chodzi o japońszczyznę, to można zauważyć, że w latach 90-tych poczyniono kilka ostrożnych kroków, które jednak nie doprowadziły do żadnych poważnych serii. Wilga miała "Bibliotekę Japońską", PIW zaczął wydawać Yoshimoto w jednolitej szacie graficznej, co można było potraktować jako zalążek większego projektu. Szkoda, że się to wszystko nie rozwinęło trochę mocniej.
UsuńA wracając do Yoshimoto, to wg mnie nie jest to literacka torpeda, ale całkiem ciekawie pisze o traumie związanej z utratą najbliższych.
Fantastyczna i wyczerpująca opinia. Literatura japońska jest bliska mojemu sercu, chociaż książek tej autorki jeszcze nie znam. Czuję się zachęcony do lektury.
OdpowiedzUsuńDzięki! Banana Yoshimoto, moim skromnym zdaniem, nie jest tym, co w literaturze japońskiej najlepsze, chociaż jej dzieła warto poznać. Autorka umiejętnie i ciekawie pisze o stracie, o godzeniu się ze nieuchronnością śmierci. Proza dość delikatna i eteryczna, chociaż na pewno nie jest to ta sama zmysłowość, co u Kawabaty.
UsuńNieprzypadkowe samobójstwa tłumaczy? Refleksje dotyczące natury tłumaczenia? Kupiony zdecydowanie jestem. Na razie jestem komentatorem niewdzięcznym, bo ciągle zachwalam te Twoje zachwalanie japońskiej literatury, a nic nie przeczytałem. Jednak "N.P." chyba wskoczyło na szczyt.
OdpowiedzUsuńHehe, przyznaję, że wątek tłumaczy skojarzył mi się z Tobą, bowiem w momencie, kiedy czytałem tę książkę, odpowiadałem na Twoje pytania, wśród których pojawił się wątek literackich translacji :)
UsuńO, jaka duża różnica wieku pomiędzy bohaterką a jej chłopakiem: aż siedemnaście lat! :) Intryguje mnie ten nietypowy związek, a także wątek tłumacza i wątek miłości kazirodczej.
OdpowiedzUsuńW tej książce sporo jest nietypowych związków. Generalnie w powieści nie brakuje ciekawych wątków i motywów, ale za mało jest ikry, energii - proza jest spokojna i melancholijna, ale nie jest to ten poziom, co dzieła Yasunariego Kawabaty czy choćby Yōko Ogawy.
Usuń