Strefa próżni
Hiroshi Noma
Tytuł oryginału: Shinkū chitai
Tłumaczenie (z przekładu francuskiego): Maria Olejniczak-Skarsgård
Wydawnictwo: Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej
Liczba stron: 412
W języku potocznym pod pojęciem próżni rozumie się pustą przestrzeń,
pozbawioną jakichkolwiek ciał, które mogłyby między sobą oddziaływać. Próżnia
posiada też znaczenie metaforyczne, a jej mianem można określić choćby wojnę,
bowiem jest to czas, kiedy w niebyt odchodzą takie przymioty jak intelekt,
moralność, logika, ustępując miejsca bezmyślnej prymitywności, tępej agresji
oraz bezwzględnej sile. Za symbol owego agresywnego i szaleńczego militaryzmu
uznać można wojskowe koszary, co dobrze pokazuje Hiroshi Noma w swojej powieści
zatytułowanej Strefa próżni.
Głównym bohaterem jest Riishiro
Kitani, szeregowy, który w momencie rozpoczęcia dzieła opuszcza więzienne mury,
gdzie spędził 2 lata i 3 miesiące za okradnięcie oficera. Wyjście na wolność
następuje na początku 1944 roku, tj. w chwili gdy położenie Japonii na wojennym
froncie staje się coraz trudniejsze, a widmo nieuchronnej klęski nabiera coraz
bardziej realnych kształtów. Sytuacja Kitaniego, szeregowego żołnierza
stacjonującego w koszarach w Osace także nie jest godna pozazdroszczenia – po 2
latach izolacji musi na powrót wkupić się w łaski swojej kompanii, zupełnie
nowej, z racji tego, że dawni koledzy zdążyli już wyruszyć na front. Wstydliwa
przeszłość wzmaga niepewność protagonisty, który za wszelką cenę stara się utrzymać
w tajemnicy krępujący fakt pobytu za kratkami. Ponowne wkroczenie w wojskowe
struktury staje się pretekstem, by od środka zaprezentować koszarową
egzystencję – czytelnik zyskuje tym samym sposobność podejrzenia funkcjonowania
Cesarskiej Armii Japońskiej u schyłku jej istnienia.
Armia ukazana w dziele Nomy jawi
się jako ogromna machina, składająca się z tysiąca mniejszych i większych
trybów oraz trybików. Przy odpowiednim zbliżeniu możliwe staje się dostrzeżenie
pojedynczych osobników, ale wojskowa dyscyplina sukcesywnie dąży do
stłamszenia, zniweczenia, unicestwienia jakichkolwiek przejawów indywidualizmu.
Wyróżnianie się z tej szarej masy możliwe jest przede wszystkim poprzez
niezależność myślenia, ale to jest niemal jednoznaczne z brakiem podporządkowania,
niesubordynacją, brakiem karności, itd., stąd też takie zachowanie jest
bezwzględnie tępione. Aprobatą cieszą się natomiast ślepa służalczość – należy
zapomnieć o własnym zdaniu, przestać ufać swojej zdolności do osądu danych
faktów i nade wszystko (…) słuchać o
każdej porze, każdego rozkazu, nawet absurdalnego, nawet przekraczającego siły
ludzkie [1].
Hiroshi Noma wiele miejsca
poświęca mechanizmom stosowanym, by złamać opór najbardziej opornych jednostek,
u których wrodzony antymilitaryzm nie pozwala dostrzec zasadności ginięcia w
imię haseł głoszonych przez propagandę, nawołującą do ofiarności i heroizmu.
Wymyślne okrucieństwo, bezzasadna przemoc, psychiczne prześladowanie – to tylko
skromna część bogatego repertuaru, jaki używany jest, by poskromić
nieprzejednanych. Nie mniej istotną kwestią poruszaną przez autora jest
posunięty do granic absurdu przymus posłuchu i podporządkowania się hierarchii,
co jest jednoznaczne z tym, że przełożony, bez względu na okoliczności i fakty,
ma zawsze rację, a wydanych przez niego rozkazów nie można kwestionować. Los
nasz składany jest w ręce innych, którym okazywać musimy należyty szacunek,
nawet gdy posyłani jesteśmy na pewną i nie przynoszącą żadnych korzyści śmierć.
Istotnym puntem Strefy próżni jest również
przedstawienie wszelkich sprzeczności, niedorzeczności oraz patologii, które
pojawiają się w armii (a jest to tym łatwiejsze, że z racji coraz mniej pomyślnego
przebiegu konfliktu, powszechne stają się demoralizacja, moralny rozkład oraz
upadek hartu ducha). Nieustanne kradzieże (drobne przywłaszczenia oraz
prowadzone na ogromną skalę defraudacje państwowych dóbr i materiałów),
oszukiwanie na wszelkie możliwe sposoby, walka o wpływy i władzę (szeregowy
żołnierz zaprezentowany zostaje jako (…) ogniwo
w systemie rywalizacji i klik [2]),
wszystko to sprawia, że wojsko odmalowane zostaje jako instytucja, która (…) wydobywa z człowieka to, co jest w nim
najniższe, najmniej wartościowe [3]
– na myśl przychodzą skojarzenia z infekcją upodlenia, której niezwykle trudno
się jest przeciwstawić. Rezultatem tej degrengolady jest utrata wszelkich oznak
humanitaryzmu i stanie się (…) ślepym,
posłusznym automatem [4].
Sposób, w jaki Hiroshi Noma
buduje świat przedstawiony oraz kreuje sylwetki poszczególnych w połączeniu z
przemyśleniami i refleksjami głównego bohatera sprawiają, że utwór cechuje się
mocno pacyfistyczną wymową. Wojna, chociaż nie doświadczamy jej bezpośrednio,
jako, że akcja rozgrywa się w koszarach, wywiera złowieszczy wpływ na
poszczególnych protagonistów – chorobliwy strach przed oddelegowaniem na
wojenny front paraliżuje, pozbawia zdolności racjonalnego myślenia oraz wyzwala
najnikczemniejsze postawy moralne. Szumne maksymy okazują się pustymi
sloganami, w której nikt już nie wierzy. Nikt nie przejawia najmniejszej ochoty,
by ponosić heroiczną śmierć na polu chwały, a posłuszeństwo utrzymywane jest za
sprawą gróźb i surowych kar.
W końcowym rozrachunku, czytelnik
raczony zostaje bardzo dobrą książką, która znakomicie punktuje bezsens
wojennej zawieruchy. Uwzględniając fakt, że powieść ukazuje losy żołnierzy,
którzy dopiero szykują się do wyruszenia na pole bitwy, Strefę próżni można uznać za swoiste preludium do innych japońskich
dzieł, traktujących o II wojnie światowej i jej konsekwencjach. Pozycja autorstwa
Hiroshi Nomy bardzo dobrze wpisuje się w nurt literatury o mocno pacyfistycznym
wydźwięku. Ponadto nie brakuje w niej smutku, melancholii oraz poczucia
beznadziei, których źródłem jest bezsilność jednostki wobec potęgi i woli
większości.
[1] Hiroshi Noma, Strefa próżni, przeł. z
j. francuskiego Jadwiga Dutkiewicz, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej,
Warszawa 1957, s. 15
[2] Tamże, s. 141
[3] Tamże, s. 71
[4] Tamże, s. 215
Nigdy bym nie zwróciła uwagi na ten tytuł, ponieważ wydawnictwo kojarzy mi się z propagandowymi tekstami, które miały wspierać aktualną politykę państwa w czasach PRL-u. A tu piszesz, że książka jest bardzo dobra, a na dodatek ma pacyfistyczny wydźwięk. Pamiętam jednak, że czytałam kilka książek z tego wydawnictwa i często były to powieści historyczne.
OdpowiedzUsuńHa, przyznam, że na książkę trafiłem tylko i wyłącznie dlatego, że autorem jest Japończyk - gdyby nie moje zainteresowanie literaturą z tego kraju, pewnie również przeszedłbym koło tytułu obojętnie.
UsuńMoim zdaniem ten utwór, zaraz obok "Ogni polnych" pióra Shōhei Ōoka, to bardzo ważne dzieło, bowiem pokazuje, że japońska armia z czasów II WŚ nie składała się wyłącznie z legionów samobójców, którzy z okrzykiem "banzai!" na ustach, biegli na pewną śmierć w imię cesarza.
Jakoś nigdy nie przepadałam za tematyką militarną, ale podejście Hiroshi Nomy wydaje mi się naprawdę interesujące. Zawsze uważałam, że prowadzenie wojny to tylko korzyść dla wysoko postawionych ludzi, którzy wzbogacają się na śmierci tysięcy szarych obywateli. Hierarchizacja, te liczne przykłady demoralizacji - nasuwa się wrażenie, że z wojny płyną same negatywne skutki. Jednak cóż poradzić, skoro niektórzy się na tym bogacą i wojny będą zawsze...
OdpowiedzUsuńJa właśnie tę pacyfistyczną gałąź literatury "wojennej" cenię sobie najmocniej, bowiem jestem tego samego zdania, co ty - wojna to świetny interes dla garstki ludzi, dla których priorytetem jest przekonanie mas, że konflikty to rzecz nieuchronna, nieunikniona, konieczna. Ale im więcej książek ukazujących bezsens wojny, ich krwawą stronę, tym większa szansa, że kiedyś, kiedyś, w bardzo odległej przyszłości ludzkość zrozumie, że przemoc niczemu nie służy.
UsuńCiekawy wycinek historii. Interesują mnie głosy sprzeciwu i osoby wyłamujące się z tych machin militarnych. Japoński i niemieckie armie dokonały w trakcie II wojny światowej wielu nieludzkich zbrodni, a ja ciekaw jestem ilu buntowników zdławili we własnych szeregach. W Niemczech był von Stauffenberg - ciekaw jestem, czy w Japonii byli mu podobni.
OdpowiedzUsuńW sumie Niemcy rozpoczęli walkę z niepokornymi jeszcze przed wybuchem wojny - obozy koncentracyjne, do których trafiały niereformowalne jednostki zaczęły funkcjonować już w 1933 roku.
UsuńA o japońskich odpowiednikach von Stauffenberga niestety nie wiem nic.
U nas Bereza Kartuska działała od 1934 roku. I pomimo wiadomej ustawy w Bibliotece Kongresu określa się ją jako obóz koncentracyjny. A co do odgłosów sprzeciwu to dla mnie jego symbolem w Niemczech pozostanie jednak Biała Róża...
UsuńA co do zbrodni - naloty dywanowe na miasta... ;) Zbrodni zawsze dokonywali przegrani ;)
Ha, z tymi zbrodniami to święta racja - na różnice w kategoryzowaniu tych samych czynów popełnionych przez różne strony konfliktu zwraca uwagę choćby Akira Yoshimura w swojej powieści "One Man's Justice".
Usuń