Dziewczyna z perłą
Tracy Chevalier
Tytuł oryginału: Girl with Pearl Earring
Tłumaczenie: Krzysztof Puławski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria: Kameleon
Liczba stron: 217
Z morza wszechobecnej czerni
wyłania się twarz. Kobieta, którą jeszcze przed momentem mogliśmy oglądać z
profilu, spogląda w naszym kierunku, wykonując delikatny skręt szyją. Co
przykuło uwagę dziewczyny, której spojrzenie zdaje się pilnie nas śledzić? I kim
właściwie jest ta osoba – ogromne perłowe kolczyki, brązowy kubraczek z
kołnierzykiem, którego biel silnie kontrastująca z ciemnym otoczeniem,
nietypowe żółto-błękitne nakrycie głowy, przywodzące na myśl turban i wreszcie
rubinowe, nieśmiało rozchylone usta. Obraz Dziewczyna
z perłą pędzla holenderskiego malarza Johannesa Vermeera uchodzi za jeden z
najwybitniejszych przykładów XVII-wiecznego malarstwa. Tajemnica dotycząca
tożsamości bohaterki portretu jest na tyle intrygująca, że pobudza wyobraźnię
nawet współczesnych twórców, czego najlepszym przykładem jest powieść Dziewczyna z perłą pióra amerykańskiej
pisarki Tracy Chevalier.
Książka Chevalier to utkana z
fikcji oraz historycznych faktów historia szesnastoletniej Griet, córki
zdolnego czeladnika, który w wyniku nieszczęśliwego wypadku traci wzrok.
Inwalidztwo ojca powoduje coraz większe ekonomiczne kłopoty rodziny, która
traci jedynego żywiciela. Ratunkiem jest otrzymywana renta pozwalająca
prowadzić smutną wegetacją i jakoś związać koniec z końcem, ale kiedy zapomoga
ustaje, Griet zmuszona jest zatrudnić się jako służąca. Kontakty ojca
należącego do gildii pozwalają znaleźć pracę dla dziewczyny w domu malarskiego
mistrza Johannesa Vermeera. Do obowiązków bohaterki należy m.in. sprzątanie warsztatu
artysty, ale z czasem, kiedy okazuje się, że Griet nie pozbawiona jest
wrażliwości i zmysłu obserwacji, płaszczyzna wzajemnych relacji ulega
znacznemu rozszerzeniu.
Utwór Tracy Chevalier jest typową
prozą historyczną i z tego względu warto chociaż pobieżnie zapoznać się z
realiami epoki. XVII-wieczna Republika Zjednoczonych Prowincji (niderl. De Republiek der Verenigde Nederlanden)
to państwo, które nieustannie musi walczyć o swoją niepodległość (uznaną przez
Hiszpanię dopiero po pokoju westfalskim w 1648 roku). Religią panującą jest
kalwinizm, ale nie brakuje też katolików. Pokojowe współistnienie wyznawców obu
religii jest możliwe, o czym przekonujemy się za sprawą samych protagonistów,
bowiem pochodząca z protestanckiej rodziny Griet przenosi się do domu państwa
Vermeerów, katolików mieszkających w Zakątku Papistów. Kwestie wiary nie są
poruszane przez żadną ze stron, chociaż zaistniała sytuacja wzmaga u Griet
poczucie wyobcowania. Wrażenie bycia odrzuconą wzmacnia status służącej, która
musi pokornie spuszczać głowę, niezależnie od okoliczności. Książka odczytywana
w tym kontekście jawi się jako studium samotności oraz uwięzienia w społecznych
funkcjach. Griet, dziewczyna inteligentna i sprytna, zmuszona jest przywdziewać
maskę stosowną do zajmowanej pozycji, która warunkuje jej zachowanie oraz
limituje zdolności. Konwenanse nie dopuszczają możliwości, by pospolita
posługaczka posiadała talent, który w odpowiednich warunkach może przerodzić
się w wiedzę z zakresu technik malarskich, więc taka opcja nie jest w ogóle
rozważana, ba, źle widziane jest samo napomknięcie o takiej ewentualności. Z
tego względu, z formalnego punktu, Griet nie może zostać pomocnicą, asystentką
czy terminatorką, rzeczą oczywistą nie jest pozowanie do portretu w roli innej
niż postać służącej.
Dzieło Tracy Chevalier napisane
jest z punktu widzenia pierwszoosobowej narratorki. Griet raczy nas swoją
opowieścią, przytaczając wspomnienia, odtwarzając swoje dawne życie. W ten
sposób z kolejnych zdań wyłania się sylwetka Johannesa Vermeera jako człowieka
trzymającego się na uboczu, egzystującego gdzieś na marginesie codziennej
krzątaniny, nie przepadającego za tłumami, zamykającego się w swej pracowni,
gdzie może w spokoju oddawać się ulubionemu zajęciu. To swoiste oderwanie od
spraw bieżących skutkuje tym, że Vermeer ukazany zostaje jako marzyciel, który
jest zbyt pochłonięty własnym światem, by zastanawiać się nad konsekwencjami
swoich działań. Jednocześnie jest to perfekcjonista przywiązujący wagę do
detalu (co znacząco wydłuża proces twórczy) a przy tym człowiek otwarty, nie
lękający się tego, co nowe i nie w pełni zbadane, zrozumiałe, czego najlepszym
dowodem jest posługiwanie się przyrządem camera
obscura (będącym pierwowzorem aparatu fotograficznego), bardzo przydatnym
przy określaniu perspektywy. Warto jednak podkreślić, że tak nakreślony rys
osobowościowy Vermeera to autorska wizja Tracy Chevalier, bowiem, jak sama
przyznaje pisarka w posłowiu, wiadomości na temat holenderskiego malarza i jego
życia zachowało się stosunkowo niewiele. Chevalier umiejętnie wykorzystuje
dostępne fakty, a białe plamy zapełnia płodami swojej wyobraźni.
Dziewczyna z perłą to w ogromnej mierze proza psychologiczna,
skupiająca się na wewnętrznych przeżyciach, refleksjach i rozważaniach Griet.
Główna bohaterka jest osobą raczej nieprzystępną w obyciu – pełno w niej
tendencji do analizy, roztrząsań i trzeźwej oceny zachodzących wypadków.
Wykreowana przez Chevalier postać pełna jest chłodu i ów chłód zdaje się
emanować z kart książki, co powoduje, że trudno jest w pełni przejąć się snutą
historią.
Reasumując, Dziewczyna z perłą
to dobra, chociaż z pewnością nie porywająca książka. Dzieło Tracy
Chevalier to próba przedstawienia okoliczności, w jakich doszło do
namalowania najsłynniejszego obrazu Johannesa Vermeera. Przy okazji
Amerykanka przybliża sylwetkę samego malarza, pokazując go jako
człowieka w pełni pochłoniętego przez swoją pasję. Chevalier stara się
również zilustrować rodziną egzystencję artysty, mocne akcenty kładąc na
silną osobowość teściowej Marii Thins oraz próżność i nieporadność
małżonki Catheriny. Ciekawie nakreślono stosunki panujące pomiędzy
Vermeerem a jego mecenasem van Ruijvenem – opiekun artysty jawi się jako
stary lubieżnik, ale to właśnie żądza okazuje się kluczem do powstania
obrazu Dziewczyna z perłą.
Utwór z warsztatowego punktu widzenia napisany jest bardzo poprawnie,
chociaż brakuje w nim odrobiny ikry, która sprawiłaby, że książkę można
by uznać za dzieło z wszech miar godne polecenia.
Wasz Ambrose
I tak mi się podobała (podobał, bo słuchałam jako audiobook, a w tej formie książka musi być ciekawa, zeby chcieć z nią chodzić przez tydzień), a film jeszcze lepszy.
OdpowiedzUsuńChoć nie zaliczam książki do arcydzieł. To dobra obyczajówka historyczna, jak ja to nazywam.
Moje wrażenia są podobne - przyzwoita lektura, ale nie żadna literacka torpeda. Od czasu do czasu lubię sięgnąć po tego typu dzieła, kiedy autor bierze na warsztat postacie historyczne i wykorzystując białe plamy w biografii, daje popis swojej wyobraźni.
UsuńPrzyznam się do pewnej słabości... Moja wiedza z zakresu malarstwa jest nikła. Ta książka (i film) interesowały mnie nieco właśnie ze względu na chęć popracowania nad tą wiedzą.
OdpowiedzUsuńHeh, moja również nie jest oszałamiająca, ale nie przeszkodziło mi to w delektowaniu się lekturą. Zresztą w jej trakcie poznałem kilka obrazów Vermeera, dzięki czemu obcowanie z książką okazało się jeszcze ciekawszym doświadczeniem :)
UsuńA ja lubię chłodny sposób narracji, więc może uda mi się przejąć przedstawioną w tej książce historią. :) Jeśli chodzi o Griet, to cóż, gdyby żyła w naszych czasach, miałaby większe pole do popisu...
OdpowiedzUsuńJa na ogół również cenię sobie tego typu narrację, ale w przypadku tej pozycji, styl sprawił, że zaprezentowana historia nie była w stanie mnie wciągnąć na tyle, bym w jakimś większym stopniu identyfikował się z bohaterami, przeżywał ich rozterki, itp.
UsuńAno właśnie w samym pomyśle wykreowania takiej postaci jak Griet widzę największą zaletę "Dziewczyny z perłą" - Tracy Chevalier pokazuje, że jeszcze nie tak dawno (biorąc pod uwagę, ile lat liczy się człowiecza cywilizacja) płeć stanowiła bardzo poważne ograniczenie w życiu społecznym, naukowym, kulturowym, itd.