Zatonięcie Japonii
Sakyō Komatsu
Tytuł oryginału: Nihon-chimbotsu
Tłumaczenie: Mikołaj Melanowicz
Wydawnictwo: Poznańskie
Liczba stron: 374
Domeną literatury science fiction jest eksploracja
przyszłości, nie tylko tej odległej, niedostępnej dla nas z punktu widzenia
długości żywota jednego człowieka, ale także tej bliskiej, która może nadejść w
bardzo niedalekim czasie. Wyobraźnia autora pozwala doszukiwać się nam
odpowiedzi na pytania typu: Co by było,
gdyby…, które jako ludzkość bardzo często i chętnie sobie stawiamy,
próbując dociec jak wyglądałaby nasza rzeczywistość, gdyby jej warunki brzegowe
uległy zmianie w najróżniejszych, a przy tym kluczowych aspektach. Ciekawą
wariację na temat tego, co może stać się z Archipelagiem Japońskim
zaprezentował Sakyō Komatsu, pisarz z Kraju Kwitnącej Wiśni. Jego powieść Zatonięcie Japonii to, tak jak wskazuje
tytuł, bogata i panoramiczna wizja zagłady Nipponu, który skrywa się w
głębinach Pacyfiku.
Akcja utworu rozgrywa się w latach
70-tych XX wieku (pierwsze wydanie opublikowano w 1973 roku). W Japonii
dochodzi do kolejnych incydentów – drobnych, ledwie dostrzegalnych symptomów,
będących sygnałami ostrzegawczymi przed nadciągającą klęską, do których jednak
miejscowa ludność stopniowo się przyzwyczaja i przechodzi nad nimi do porządku
dziennego. Zniknięcie pojedynczej, bezludnej wyspy, którą pochłaniają bezmiary
wód, problemy przy budowie superekspresu nowej generacji związane z nieustannie
zmieniającymi się warunkami geologicznymi czy wzmożona aktywność sejsmiczna to
rzeczy, które można racjonalnie wytłumaczyć bez konieczności uciekania się do
apokaliptycznych przepowiedni. Stąd lekceważenie i ignorancja, które są
pochodnymi lęku przed akceptacją tego, co mogłoby wyrzucić nas z wygodnej
koleiny rutyny i stałości. Ale katastrofa zbliża się nieubłagalnie – w jej
obliczu ludzie przyjmują różnorakie postawy, i na tym właśnie (prócz opisu
samego kataklizmu) koncentruje się proza Sakyō Komatsu.
Książka Japończyka to ten typ
literatury science fiction, w którym
zdecydowane akcenty postawiono na kwestie z zakresu science. W utworze nie brakuje naukowych terminów raz z
objaśnieniami czy dygresji przywodzących na myśl dydaktyczne wywody czy
streszczenia konkretnych teorii. Autor, ufny w ciekawość i zdolność do
absorbcji wiedzy czytelnika, odsłania przed nami tajemnice świata natury,
zanurzając się w te obszary, które jak dotąd ludzkość poznała w bardzo
niewielkim stopniu – tektonika, oceanografia, studia dotyczące dna mórz to
główne dziedziny, z których informacjami raczeni jesteśmy przez Sakyō Komatsu,
który przy pisaniu swojego dzieła korzystał z prac naukowych wybitnych
japońskich uczonych: sejsmologa Chuji Tsuboi oraz geofizyka Hitoshi Takeuchi.
Ogrom i pozorny bezkres osiągnięć w dotychczasowych badaniach z poszczególnych
dziedzin, skonfrontowany z nieskończonością tego, co wciąż ukryte i nieznane
doskonale uzmysławia, jak niewielką drobiną jest człowiek, i jak ograniczone są
jego możliwości poznawcze. Tą bezbronność człowieka podkreśla potęga przyrody, która
w dalszym ciągu nie odsłoniła przed nami wszystkich swoich sekretów. Sakyō
Komatsu bardzo umiejętnie portretuje tę energię i intensywność, które
wyzwolone, mogą w mgnieniu oka doprowadzić do zagłady człowieka, będącego wedle
własnego mniemania panem i władcą ziemskiej planety.
Powieść Sakyō Komatsu to także
surowy obraz świata naukowców, którzy kojarzą się ze skostnieniem oraz
zamknięciem (jak stwierdza jeden z bohaterów: Wszyscy naukowcy stali się urzędnikami wyższej sfer, na miesięcznej
pensji [1]).
Uczonym brak pasji i zaangażowania, a w dodatku muszą poruszać się wyłącznie w
obrębie przyjętych zasad i ustalonych norm – wyjście poza mury przyjętej wiedzy
grozi ostracyzmem i wykluczeniem. Komatsu zwraca także uwagę często (…) ich pole widzenia jest wyjątkowo wąskie,
ograniczone do własnej specjalizacji [2].
W oparciu o kontrast do tego
właśnie środowiska zbudowana został postać jednego z protagonistów. Profesor
Tadokoro to typowy naukowiec w starym stylu – jest on człowiekiem ciekawskim
niczym dziecko, o otwartym umyśle, który z zaintrygowaniem przyjmuje wszelkie
bodźce płynące z jego otoczenia, nawet wtedy, gdy burzą one dotychczasowe
koncepcje, czy uświadamiają mu jego własną niewiedzę. Zainteresowania nie
ograniczają się wyłącznie do uprawianej dyscypliny, wykraczając daleko poza jej
obszar. Co oczywiste, taki właśnie osobnik, który cechuje się szczerością i
bezkompromisowością, który ponadto nie boi się zaufać własnej intuicji, przez
kolegów z branży postrzegany w kategoriach szarlatana, wybrany zostaje przez
autora do roli posłannika hiobowych wieści.
Pozostając jeszcze w temacie
ludzkich charakterów, należy nadmienić, że pozycja Sakyō Komatsu jest
interesująca także z socjologicznego punktu widzenia. Mamy tu zarówno tzw. psychologię tłumu, szczególnie w
warunkach niezwykłych, ekstremalnych, kiedy to rozum i logiczne myślenie
zostają zepchnięte w głęboką podświadomość oraz bardzo bogaty portret
społeczeństwa konsumpcyjnego, które zżerają odwieczne bolączki: konkurencja, zawiść, zazdrość, pieniądze,
trudne do opanowania pragnienie życia w blasku (…) [3],
itd. Wydaje się, że obserwacje Sakyō Komatsu są szczególnie cenne dla
czytelnika japońskiego, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę datę, kiedy ukazało
się dzieło oraz kontekst kulturowy – pisarz wyraźnie sygnalizuje, że powojenne
odrodzenie ekonomiczne Japonii oraz wynikający z tego większy komfort bytu
wcale nie muszą być jednoznaczne ze szczęściem obywateli.
Zatonięcie Japonii jest również dziełem, które warto rozpatrzeć pod
kątem stylu, w jakim jest utrzymane. Książka, chociaż z założenia
katastroficzna, nie posiada zbyt wielu atrybutów znamiennych dla tego gatunku –
akcja bardzo często grzęźnie w słownych elaboratach , a oprócz samej klęski i
spowodowanej przez nią zniszczeń, autor bardzo dokładnie przedstawia jej
potencjalne przyczyny. Trudno jest zatem mówić o jakimkolwiek dynamizmie
(należy jednak zauważyć, że pisarz zamienia momentami czas przeszły na czas
teraźniejszy, co w niewielkim stopniu, przynajmniej pozornie, przyspiesza tempo
zachodzących wydarzeń). Równie niejednoznaczny jest język, którym posługuje się
Sakyō Komatsu – z jednej strony w tekście aż mrowi się od naukowych pojęć i
tez, z drugiej zaś artyście nie można odmówić pewnej poetyki, liryzmu, których
przykładem jest choćby piękny opis stolicy: Dzisiaj
noc w Tokio jest jak zawsze powodzią światła. Miasto okrywa się niebieskawym
zimnym blaskiem rtęciowych lamp. Przecinają je tylko gigantyczne węże pełzające
wzdłuż ulic – białe i czerwone pasma świateł samochodowych, przednich i
tylnych. W żółci sodowych latarni tu i ówdzie wznoszą się superwieżowce, które
mimo późnej pory, niby czarne olbrzymy inkrustują przestrzeń milionem
srebrzystych błysków [4].
Reasumując, Zatonięcie Japonii to bardzo ciekawa lektura, szczególnie dla
miłośników prozy science fiction.
Książka utrzymana jest w formie, której wyznacznikiem jest naukowa zawartość –
autor nie boi się zmuszać czytelnika do intelektualnego wysiłku oraz do
poszerzania własnych horyzontów myślowych. Podejrzewam, że szczególnie u
starszych odbiorców, powieść może wywołać sporo sentymentów, bowiem jest to sztandardowe
dzieło, w którym nie ma rozwiązań typu deus
ex machina, a wszelkie zdarzenia podbudowane są odpowiednią porcją wiedzy.
[1] Sakyō Komatsu, Zatonięcie Japonii, przeł. Mikołaj
Melanowicz, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1989, s. 89
[2] Tamże, s. 92
[3] Tamże, s. 60
[4] Tamże, s. 145
Ten tytuł chodzi za mną od czasów szkolnych, ale jakoś nie było nam dotąd pisane...
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz, żeby do Ciebie doszedł to podaj mi tylko swój adres :) Książki nie znalazłem w bibliotece i w końcu zdecydowałem się na zakup - mogę Ci ją pożyczyć.
UsuńDzięki i będę pamiętał, ale na razie mam cały stos książek, które na zmiłowanie czekają już od dawna :)
UsuńSkądś to znam :)
UsuńCzytałem, ale dawno dawno. Była to część mych wojaży w przeróżne części osiedlowej biblioteki. Pamiętam, że dynamizmu wielkiego rzeczywiście nie było, ale w sumie czytało mi się dość sprawnie.
OdpowiedzUsuńMnie książka skojarzyła się od razu z taką prl-owską czy też radziecką science-fiction. Styl trochę ciężkawy, bez oratorskich popisów, ale za to książka napisana jest z elegancją i dbałością o spójność i logikę kreowanego świata przedstawionego.
UsuńCudowny ten opis Tokio - miasta, do którego mam wielki sentyment przez "Lost in translation", choć nigdy nie byłam.
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką science fiction, ale ta pozycja za sprawą elegancji o której wspominasz w komentarzu, całkiem mnie przekonuje. Oczywiście na kiedyś, jak setki innych. Ech.
Jeśli chodzi o science fiction, to moje kontakty z tą gałęzią literatury są ostatnimi czasy dość nikłe - w tego typu książkach zaczytywałem się w liceum, ostatnio sięgam po nie sporadycznie. Ale akurat "Zatonięcie Japonii" to prawdziwa perełka. Polecam, chociaż nie jest to lektura do szybkiego czytania - trzeba przy niej trochę przysiąść :)
UsuńO! "Zatonięcie Japonii"... To była chyba druga, albo trzecia książka, o której pisałam na swoim blogu i byłam ciekawa jakie zrobiła na Tobie wrażenie. Masz racje - nie czyta się szybko, jednak poza tym nie można jej odmówić wielu zalet. Rzeczywiście skłania do intelektualnego wysiłku, gdyż pewnie ponad połowa naukowych terminów zawarta w jej treści jest czytelnikowi jak dotąd nieznana. Ja miałam jednak inny problem z tą pozycją - brak głównego bohatera. Wiem, że można z tym stwierdzeniem polemizować, bo jest tam kilka postaci, które na upartego można by było w ten sposób nazwać, ale pamiętam, że dość często i na dość długo zostali oni porzucani przez pisarza, który obszernie opisywał całą zbiorowość ludzi, społeczeństwo. Osobiście uważam, że kiedy śledzi się losy konkretnej osoby (bądź kilku osób) to człowiek, poniekąd, żyje razem z nią i mocno przeżywa wszystko to co i ona. W przypadku tej książki nie mogłam się wczuć w ogrom tragedii, bo nie miałam z kim. A propos literatury japońskiej w ogóle, to kiedyś Akutagawa spierał się z Tanizakim na temat znaczenia samego przekazu i fabuły w literaturze. Ten pierwszy ponoć twierdził, że to jak jest opowiedziana historia jest ważniejsze od samej treści, ten drugi przeciwnie. Zawsze sądziłam, że murem stanęłabym za Tanizakiem, dziś, biorąc pod uwagę ten utwór, nieco się waham...
OdpowiedzUsuńHa, że tak powtórzę to, co napisałem w swoim tekście - "Zatonięcie Japonii" to typowa literatura science fiction i to z okresu, kiedy ogromną wagę przywiązywano do kwestii naukowych. Roztaczana przez autora wizja, nieważne jak atrakcyjna, musiała być również w miarę wiarygodna, co wymagało naukowej podbudowy. Z tego względu utwór momentami przypomina przegląd teorii geologicznych, wykład albo też wywód. Zrozumiałe jest, że nie wszystkim czytelnikom tego typu proza przypadnie do gustu :)
UsuńA ta anegdota o Akutagawie i Tanizakim (mój prywatny mistrz perwersji i przewrotności) jest doprawdy interesująca. Wg mnie, jeśli mogę dodać swoje skromne zdanie, w tym przypadku najlepiej chyba sprawdza się zasada "złotego środka" - jeśli za bardzo skoncentrujemy się na formie, to podążamy w kierunku językowych wygibasów (jedną z odmian może być choćby francuska "antypowieść"), z kolei zbyt mocne skupienie się na treści może zalatywać propagandą (jako ciekawostkę polecam Ci lekturę "Poławiaczy krabów" Takiji Kobayashiego).
P.S. Bardzo lubię czytać Twoje komentarze, bo zawsze wyniosę z nich coś wartościowego :)
O - a ja lubię powieści, w których przemycona jest jakaś wiedza, więc Zatonięcie nieco się podniosło na mojej liście oczekujących :)
Usuń