Sny dziesięciu nocy
Sōseki Natsume
Tytuł oryginału: Yume Jū-ya
Tłumaczenie: Tsuda Monika, Tsuda Terumichi
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza WSJO
Liczba stron: 75Sen to specyficzna forma aktywności ludzkiej świadomości, fizjologiczny stan naszego organizmu, podczas którego pogrążeni jesteśmy w bezruchu i nie reagujemy na bodźce płynące z otoczenia. Chociaż czynności tej poświęcamy około jedną trzecią naszego życia, to jednak cały czas owiana jest ona mgiełką tajemnicy. Do dziś nie udało się w pełni odpowiedzieć na pytanie, co dokładnie dzieje się z mózgiem człowieka pogrążonego we śnie, skąd wzięła się potrzeba snu i czemu dokładnie on służy. Wiadomo, że jest to nieodzowna czynność dla poprawnego funkcjonowania – długotrwały brak snu prowadzi do halucynacji, wycieńczenia, a nawet śmierci. Człowiek trafiający do krainy Morfeusza rozluźnia się, a jego osobowość przestaje analizować otaczającą go rzeczywistość. W doskonałej wewnętrznej ciszy, kiedy umysł zalewa bezbrzeżna pustka, z wolna rozbudza się człowiecza podświadomość, która zaczyna odgrywać pierwsze skrzypce. Co ciekawe, mimo tej pozornej bierności, mózg nie przestaje być aktywny – w czasie snu organ ten intensywnie pracuje, charakteryzując się wzmożoną działalnością, a efektem jego pracy są senne marzenia, które pojawiają się podczas jednej z dwóch faz snu, zwanej REM (z ang. rapid eye movement czyli szybki ruch gałek ocznych). Senna rzeczywistość ma na ogół charakter wizualny, ale zdarza się, że osoba pogrążona we śnie potrafi słyszeć dźwięki, odczuwać zapachy oraz smak.
Senne mary, marzenia oraz
majaki stanowią integralną część ludzkiej cywilizacji i odgrywają w niej
niepoślednią rolę. Od najdawniejszych czasów sny, z uwagi na swoją
abstrakcyjność i niezwykłość, traktowano ze szczególną uwagą, dopatrując się w
nich pierwiastków magicznych. Z tego względu bardzo ważna była umiejętność
czytania i interpretacji sennych marzeń – z widziadeł władców, którzy na ogół traktowani
byli jako synowie bogów, a więc osoby wyjątkowe i ponadprzeciętne, próbowano
tkać przyszłe losy państwa oraz przewidywać nadchodzące wydarzenia. Próbami
przekładania snów zajmowali się babilońscy oraz egipscy kapłani, celtyccy
magowie czy średniowieczni alchemicy. Domeną snów interesował się także Zygmunt
Freud, słynny austriacki lekarz neurolog i psychiatra, twórca psychoanalizy.
Według Freuda sny są krzykiem podświadomości – pozwalają one dojść do głosu
silnym, ale skrytym, bowiem uważanym przez nas za nieosiągalne, pragnieniom.
Dzięki snom, które Freud zawsze rozpatrywał indywidualnie, pod kątem danej
osoby, organizm odpoczywa poprzez rozładowanie powstałych w ciągu dnia
psychicznych napięć oraz przetwarza zamaskowane, podświadome pragnienia. Senne
marzenia to także pożywka dla literatury – spisywaniem swoich snów, zgodnie z
tezą, że są one najstarszym, a zarazem najbardziej złożonym gatunkiem
literackim, zajmował się czołowy przedstawiciel prozy argentyńskiej, Jorge Luis
Borges. Podobnych akcentów nie brakuje także w literaturze japońskiej gdzie
również można odnaleźć skrybę skrzętnie notującego swoje senna widziadła.
Opisywaniem swoich wizyt w krainie Morfeusza parał się sam Sōseki Natsume (1867
– 1916), uważany za jednego z najznamienitszych pisarzy Nipponu, czołowy
reprezentant epoki Meiji (1868 – 1912). W roku 1908, a więc trzy lata po
wydaniu prześwietnej książki Jestem kotem,
na łamach gazety Asahi Shimbun, w
której to Natsume dzierżył stanowisko kierownika działu literackiego, ukazała
się seria dziesięciu krótkich utworów, zebranych pod wspólnym tytułem Sny dziesięciu nocy.
Sny dziesięciu nocy to zapis eksploracji świata, który na co dzień
pozostaje w ukryciu. Skromne, bo zaledwie kilkustronicowe opowiastki pozwalają
czytelnikowi zanurzyć się w oniryczną rzeczywistość, przepełnioną groteską,
niezwykłością oraz dziwactwami, które skrywa w sobie podświadomość śniącego
podmiotu lirycznego. Kraina snów, przez którą prowadzi nas autor jest
niezwykłym kolażem, wielkim kotłem, gdzie przelewają się masy przeszłości oraz
teraźniejszości. Wydarzenia, motywy oraz postacie z japońskiej tradycji oraz
historii swobodnie przenikają do czasów, w których egzystuje główny bohater,
czyli do epoki Meiji – samuraje ze swoim kodeksem honorowym, wojownicy z
zamierzchłej przeszłości, gdy po ziemi chodzili bogowie, rzeźbiarz okresu
Kamakura (1192 – 1333), kiedy to rozpoczęły się rządy siogunatu, prowadzą
bezkolizyjną egzystencję z otoczeniem, do którego zdecydowanie nie pasują, na
tle którego wyróżniają się w sposób znaczący, czego jednak sami zainteresowani
zdają się nie dostrzegać.
Sny dziesięciu nocy nie odznaczają się wyraźnie zarysowanym wątkiem
fabularnym, trudno także doszukać się powiązań pomiędzy poszczególnymi
historiami. Każdy z utworów jest tworem autonomicznym i samodzielnym.
Jednocześnie każda opowieść ma charakter na wskroś japoński – żadne z dzieł nie
kończy się pointą, która mogłaby stanowić podsumowanie czy morał. Wszystkie
opowiastki cechują się otwartym zakończeniem – czytelnik zostaje bezpardonowo
porzucony przez podmiot liryczny, pozostawiony sam sobie, postawiony przed
historią, która urywa się nagle i niespodziewanie. Ta maniera tak znamienna dla
japońskiej literatury, idealnie pasuje do świata snów, z którego śniący
nierzadko jest wyrywany w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy nic nie zostało
jeszcze wyjaśnione, gdy rzeczywistość sennego świata nie zdążyła się jeszcze
wyklarować i nabrać pełnych kształtów. Z tego względu utwory Sōsekiego Natsume
bardziej przypominają szkice czy zarysy niż kompletne dzieła literackie.
Na Sny dziesięciu nocy warto także spojrzeć przez pryzmat okresu, w
którym zostały one napisane. Wraz z nadejściem nowej epoki, w Japonii nastąpił
także przełom w ustroju władzy (wydarzenia te określa się mianem restauracji Meiji). Po okresie, w którym
najważniejszą osobą w państwie był siogun, pełnię władzy na powrót uzyskał
cesarz. Po obaleniu ostatniego sioguna, Yoshinobu Tokugawy, Japonia pod rządami
cesarza Mutsuhito zakończyła politykę izolacjonizmu Sakoku (wspominałem o niej przy okazji lektury książki Milczenie autorstwa Shūsaku Endō) i
otwarła się na wpływy Zachodu. W kraju rozpoczął się proces dynamicznej
modernizacji, która dotknęła praktycznie wszelkie gałęzie życia, w tym również
literaturę. Japonia po ponad 200 lat odcięcia od oddziaływań obcych cywilizacji
starała się nadrobić wszelkie zaległości. W dziedzinie słowa pisanego
największy wkład w rozwój nowoczesnej powieści wnieśli Jun'ichirō Tanizaki oraz
Sōseki Natsume. Sny dziesięciu nocy
to dobry przykład awangardowości Sōsekiego Natsume – japoński artysta
prezentuje czytelnikowi rzeczywistość sekretną, mroczną, niezbadaną, podczas
gdy ówczesna literatura zajmuje się przede wszystkim odwzorowaniem świata
zewnętrznego, który na co dzień otacza człowieka.
Sny dziesięciu nocy posiadają interesującą konstrukcję. Przyśnił mi się taki oto sen to formułka
otwierająca pierwsze trzy opowieści oraz piąty sen. Pozostałe sześć dzieł
rozpoczyna się w sposób, za sprawą którego nie można jednoznacznie stwierdzić,
że opisują one senną rzeczywistość. Taka forma i układ mogą sygnalizować, że
granica między jawą a snem, początkowo bardzo klarowna, z biegiem czasu zaciera
się i zanika. Tak jakby to, co ukryte, zawoalowane zaczęło przesiąkać do świata
twardej rzeczywistości, dotychczas rządzonego żelaznymi zasadami logiki.
Krótko reasumując Sny dziesięciu nocy to książeczka, którą
należy traktować jako uzupełnienie, pozwalające bardziej kompleksowo spojrzeć
na dorobek artystyczny Sōsekiego Natsume. Poszczególne dzieła nie są może utworami wybitnymi, ale z pewnością odznaczają się
niezwykłością, niepokojącą groteską i dziwacznością – nagrobek z kawałka
opadłej z nieba gwiazdy, walka ze świniami, które pałają żądzą lizania czy
starcy wierzący, że potrafią zamienić zwinięty ręcznik w węża to z pewnością
rzeczy, które nie przytrafiają się każdemu.
Wasz Ambrose
Tekst bierz udział w wyzwaniu Japonica:
Tekst bierz udział w wyzwaniu Japonica:
Lubię takie dziwaczności, uwielbiam opowiadania, więc lektura jak najbardziej dla mnie. I jaka króciutka. Same plusy.
OdpowiedzUsuńDziwaczności jest sporo, ale tych utworów nie traktowałbym w kategorii opowiadań :) Brak wyraźnie zarysowanej fabuły, wątki raczej skromne, wszystko kończy się nagle - są to sny dosłownie spisane, bez żadnych upiększeń :)
UsuńTa początkowa formułka niektórych opowiadań jakoś tak mi się kojarzy z I Have a Dream MLK :) Bardzo ciekawy temat rzuciłeś na tapetę. Nadałby się na zebranie DKK :)
OdpowiedzUsuńHa, bardzo ciekawe skojarzenie. Może M. Luther King czytał dzieła Sōsekiego Natsume :) Temat interesujący, ale na zebranie DKK polecałbym jednak inną lekturę - "Sny dziesięciu nocy" mogłyby wprawić wielu czytelników w konsternację. Historie są ze sobą luźno powiązane, warstwa fabularna bardzo uboga. Do tego sporo symboliki i odwołań do kultury japońskiej :)
UsuńCiekawe czy Natsume Sōseki zawarł w tych opowiadaniach własne sny? Sama bardzo dużo śnię i uwielbiam słuchać o snach innych. Nie przywiązuję może tak wielkiej uwagi do możliwych ich znaczeń, raczej fascynuje mnie jak u innych działa podświadomość. Tym bardziej ta pozycja wydaje się super interesująca:)
OdpowiedzUsuńTak, książeczka stanowi zapis snów samego Sōsekiego Natsume. Ale te sny są niczym sny, tj. niesforne i samowolne. Daleko im do literackiej materii - nie ma tu długich i rozbudowanych historii :) Wydaje mi się, że pozycja może się spodobać fanom Natsume lub fascynatom snów :)
UsuńTak a w tekście jak wół, że opisywał swoje sny:) A mówią, że to młodzież czyta bez zrozumienia
UsuńKażdemu może się zdarzyć :)
UsuńSoseki Natsume jak na zamówienie. Śniło mi się dzisiaj, że latam z użyciem parasola ;) Rzeczywiście "Sny" mogłyby być uzupełnieniem, tyle że w ogóle nie czytałam jeszcze książek tego autora. Mam za to pod ręką moją ukochaną Hiromi Kawakami i lada dzień zabiorę się za lekturę. Poprzednie dwie jej książki były w pewnym sensie ze snami związane, może w tej też coś podobnego wypatrzę :)
OdpowiedzUsuńO takiej formie latania jeszcze nie słyszałem, ale brzmi bardzo ciekawie :) Ja o Kawakami cały czas myślę, podobnie jak o Natsuo Kirino i Yōko Ogawie. Czekam na recenzję książki Hiromi Kawakami :)
UsuńGroteskowe sny nasuwają natychmiast skojarzenia z Schulzem, albo Kafką. Przyznam się, że lubię taką oniryczną rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńTak, tylko, że w tym przypadku nie mamy do czynienia z senną, surrealistyczną rzeczywistością, a snami samymi w sobie, czyli tworzywem surowym i nieprzetworzonym :)
Usuń