Strony

poniedziałek, 25 maja 2015

Książki japońskie, które chciałbym przeczytać




O książkach, których nie ma, a które powinny pojawić się na polskim rynku

Decydując się na niezwykłą przygodę, za jaką uważam literacką podróż po dziełach autorów z Kraju Kwitnącej Wiśni, zetknąłem się z ogromną ilością interesujących tytułów. Poznałem także całkiem pokaźną rzeszę niezwykłych twórców oraz równie liczne grono tłumaczy japonistów. Obcowanie z japońskimi pisarzami uświadomiło mi jednak także spore braki na naszym polskim rynku wydawniczym – cały czas na translację czeka nieprzebrana ilość powieści oraz opowiadań. W związku ze stale wzrastającą liczbą tytułów, które chciałbym przeczytać w języku polskim, a które jak na razie nie zostało przełożone, pragnąłbym zaprezentować listę kilku tytułów, przyciągających moją największą uwagę.

Kōbō Abe

W moim prywatnym rankingu na szczególną uwagę zasługuje Kōbō Abe, który spłodził tyle intrygujących książek, że czuję się wręcz sparaliżowany przez ich mnogość oraz czar i nutkę tajemniczości, jakimi emanują. Jak dotąd polski czytelnik w ojczystym języku może przeczytać 3 powieści tego artysty oraz zbiór opowiadań, dramatów i esejów. Kobieta z wydm to niewątpliwie najsłynniejsze dzieło Japończyka – w samej Polsce pozycja doczekała się kilku wydań. Czwarta epoka, Schadzka oraz wybór tekstów Urwisko czasu to utwory, które ukazały się w ramach serii Biblioteka japońska, nad którą opiekę redakcyjną sprawował profesor Mikołaj Melanowicz. Warto dodać, że wydanie książek było dotowane przez tokijską The Saison Foundation. Oprócz tego w czasopiśmie Literatura na świecie, w numerze 8 (157) z sierpnia 1984 roku, zamieszczony został początkowy fragment powieści Spalona mapa, przetłumaczony przez zmarłą w 2008 roku doktor Krystynę Okazai. Miłośnicy antologii w tomie Tydzień świętego mozołu, odnajdą również opowiadanie Żołnierz ze snu, które znalazło się także we wspomnianym Urwisku czasu. Tak przedstawia się krótka prezentacja dorobku Kōbō Abe, który został przełożony na język polski. A oto tytuły, które ciągle czekają na translację, a które ja uważam za szczególnie godne uwagi:

„Twarz innego” (jap. „Tanin no kao”, ang. „The Face of Another”)

Twarz innego to jedno z dzieł, które zostało przeniesione na kinowy ekran w ramach współpracy Kōbō Abe, pracującego w roli scenarzysty oraz reżysera Hiroshiego Teshigahary (oprócz Twarzy innego, duet zajął się również ekranizacją Spalonej mapy, Kobiety z wydm oraz Pułapki). Twarz innego to napisana w formie pamiętników głównego bohatera powieść, w której przedstawiono losy pana Okuyamy. To pracownik firmy chemicznej, którego twarz, na skutek wypadku w laboratorium, zostaje oszpecona w okrutny sposób. Fizyczna brzydota, będąca efektem blizn po doznanych oparzeniach, uniemożliwia normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, które odrzuca pana Okuyamę jako obcy pierwiastek. Zdesperowany osobnik otrzymuje ofertę pomocy od swojego psychiatry, który przygotowuje dla niego maskę, stanowiącą doskonałą imitację ludzkiej skóry – nowa twarz daje wręcz nieograniczone możliwości. Czyżby okazała się ona darem na miarę nowej osobowości? Książka wydaje mi się niezwykle pasjonująca z uwagi na podejmowany w niej temat – wykluczenia, ostracyzmu, strachu przed nieznanym. Można odnieść także wrażenie, że pan Okuyama to typowy dla prozy Abe bohater – człowiek samotny, wykluczony, wegetujący poza społecznym nawiasem. Bardzo jestem ciekaw, jaki jest finał tego utworu. O samej ekranizacji, na łamach serwisu Japonia Online, w bardzo interesujący sposób pisze pan Jakub Klich – polecam artykuł Arcydzieła kina japońskiego: „Twarz innego” („Tanin no kao”).

„Mężczyzna w pudełku” (jap. „Hako otoko”, ang. „The Box Man”)

Mężczyzna w pudełku to następna pozycja w dorobku Abe, która zaskakuje oryginalnością oraz nietypową formą fabuły. To historia człowieka, który pewnego dnia postanawia zerwać z dotychczas prowadzoną egzystencją, wyjść poza głębokie koryto codzienności i przenieść się na ulicę, by wieść żywot z kartonowym pudle na głowie. Pudło zapewnia anonimowość, to chyba także symbol izolacji, zrzucenia własnej tożsamości, odseparowania się od spraw otaczającego nas świata i koncentracji na rozwoju własnej osobowości. Utwór utrzymany jest w zmiennej stylizacji – rdzeń dzieła stanowią notatki box mana, który spisuje swoją historię, ale w książkę wpleciono także wycinki z prasy, fotografie wykonane z wnętrza kartonowego pudła, a opisy aktualnych wydarzeń przeplatają się z przemyśleniami i refleksjami, co powoduje, że całość ma dość zagmatwaną strukturę, utrudniającą odbiór. Ale zarys głównego wątku brzmi na tyle niesamowicie i aż chciałoby się osobiście przekonać, jak Abe rozegrał tę poplątaną historię. Więcej o pozycji można dowiedzieć się dzięki interesującemu postowi Życie w kartonowym pudle - "The Box Man" - Abe Kōbo, który ukazał się na blogu Chihiro o świecie. Polecam także krótki esej Teoria pudełka autorstwa Olafa Lidina, który można odnaleźć we wspomnianym czasopiśmie, Literatura na świecie, w numerze 8 (157) z sierpnia 1984 roku.


„Spalona mapa” (jap. „Moetsukita-chizu”, ang. „The Ruined Map”)

Spalona mapa to pozycja wyjątkowa z uwagi na fakt, że początkowy fragment tej powieści został już przełożony na język polski przez dr Krystynę Okazaki. Niestety, mimo iż minęło już ponad 30 lat od momentu ukazania się tłumaczenia, praca wykonana przez świętej pamięci dr Okazai nie doczekało się ukończenia. W moim mniemaniu utwór jak najbardziej zasługuje na to, by raz jeszcze się nad nim pochylić i sfinalizować jego translację – jako wyraz szacunku dla zasług pani Okazaki oraz z uwagi na fakt, że Spalona mapa to naprawdę arcyciekawe dzieło. Zarys fabuły jasno wskazuje, że twórczość Kōbō Abe może być rozpatrywana przez pryzmat nouveau roman, czyli francuskiej nowej powieści, o której wspominałem w swoich tekstach przy okazji omawiania dzieł Alaina Robbe-Grilleta (zobacz: Żaluzja, Gumy oraz Dom schadzek). Główny bohater, prywatny detektyw, otrzymuje zlecenie, by odnaleźć zaginionego urzędnika. Poszukiwania bardzo szybko przeradzają się w zmagania z miastem, które przywodzi na myśl labirynt, pilnie strzegący swoich tajemnic. Konstrukcja utworu oraz efektowny motyw koła (przedzierzgnięcie się detektywa w tropionego osobnika) kojarzy się z sytuacją, w jakiej znalazł się agent specjalny Pallas, protagonista Gum – próbując rozwikłać sprawę morderstwa (którego w rzeczywistości nie popełniono), trafia on do miasteczka, które znał ze swojego dzieciństwa. Miejscowość niechętnie wita śledczego – agent Wallas co rusz gubi się w pozornie znanych i rozpoznawanych uliczkach. Miasteczko zdaje się wysysać wszelkie siły z bohatera, powodując coraz większe poczucie bierności i apatii. Co ciekawe, sam Wallas coraz bardziej upodabnia się do ściganego mordercy, by finalnie…

„Kangurowy notatnik” (jap. „Kangarū Nōto”, ang. „Kangaroo Notebook”)

Kangurowy notatnik to typowa dla Abe pozycja z pograniczna jawy i snu, gdzie absurd miesza się z twardą, opartą na codzienności, realnością. Bezimienny, pozbawiony cech szczególnych, mężczyzna budzi się pewnego ranka, odczuwając irytujące swędzenie połączone z wzmożonym wypadaniem włosów. Następnego dnia bohater ze zgrozą konstatuje, że z jego golenia wyrastają kiełki rzodkwi. Jak każdy zdrowo reagujący człowiek, protagonista udaje się do lekarza, licząc na pomoc w uporaniu się z dziwacznym schorzeniem. Doktor przepisuje pacjentowi leczenie w ciepłych źródłach w Piekielnej Dolinie – w ten oto sposób mężczyzna trafia do podziemnego świata, ukrytego pod ulicami miasta, gdzie spotykają go niezwykłe i niecodzienne przygody. Zainteresowanych odsyłam do szerszej analizy utworu, której w swoim artykule zatytułowanym Abe Kōbō – dwadzieścia lat później, czyli Między modernizmem a postmodernizmem. Wokół Kangurowego notatnika, dokonał profesor Mikołaj Melanowicz.

„Arka Sakura” (jap. „Hakobune Sakura-maru”, ang. „The Ark Sakura”)

Powieść Arka Sakura opowiada o losach człowieka, określającego się mianem Mole, wyruszającego na pchli targ w celu znalezienia ludzi (owadów?), którzy mieliby żyć na jego arce – tj. w porzuconej kopalni, wyposażonej we wszelkie niezbędne sprzęty i przedmioty, nieodzowne, by przetrwać atomową zagładę, której nieuchronne i bliskie nadejście wieszczy protagonista. Główny bohater, samozwańczy Noe, bardzo szybko przekonuje się, że rola przywódcy nie jest rzeczą trwałą, immanentną, której nie sposób utracić – na arkę trafiają nieproszeni lokatorzy, który próbują przejąć władzę…



Jun’ichirō Tanizaki

Jun’ichirō Tanizaki to artysta, uchodzący za jednego z trzech najwybitniejszych pisarzy japońskich (obok Yasunariego Kawabaty oraz Natsume Soskiego). Autor ten doczekał się całkiem pokaźnego grona utworów przetłumaczonych na język polski – na łamach PIWu wydano zbiór zawierający Dziennik szalonego starca oraz Niektórzy wolą pokrzywy, w ramach serii Współczesna Proza Światowa – Tajemną historia pana Musashiego oraz tom zatytułowany Dwie opowieści o miłości okrutnej, w skład którego wchodzą Ashikari, czyli źle mi bez ciebie oraz Shunkinsho, czyli rozmyślania nad życiem Wiosennej Harfy. Z krótkich form dostępne są Szkaradne oblicze oraz Królestwo w miniaturze (oba opowiadania do odnalezienia w antologii Ballada o Narayamie. Opowieści niesamowite z prozy japońskiej). Ostatnim dziełem jest Ulotny most snów ze zbioru Tydzień świętego mozołu.

„Siostry Makioka” (jap. „Sasameyuki”, ang. The Makioka Sisters”)

Siostry Makioka to jeden z głośniejszych utworów Tanizakiego – napisana z rozmachem saga historyczna uchodzi za najwybitniejsze dzieło od czasów Restauracji Meiji. Powieść koncentruje się na losach czterech sióstr – historia kobiet staje się pretekstem do ukazania życia prowadzonego przez przedstawicieli wyższych klas zamieszkujących Osakę. Fabuła rozgrywa się w latach 1936 – 1941 w efekcie czego zaprezentowano także zmiany, jakie zaszły w społeczeństwie japońskim pod wpływem agresywnego militaryzmu.


„Klucz” (jap. „Kagi ”, ang. „The Key”)

Klucz to typowa powieść dla Tanizakiego, którego okazję miał poznać polski czytelnik – tematyka utworu obraca się wokół pożądania, erotyki oraz seksualnych aberracji, natomiast powieść napisano w formie dzienników, co kojarzy się choćby z Dziennikiem szalonego starca czy Tajemną historią pana Musashiego. Głównym bohaterem jest dojrzały profesor uniwersytetu, który nie jest w stanie podołać seksualnemu apetytowi swojej młodszej o 10 lat małżonki. O całej historii czytelnik dowiaduje się za sprawą notatek protagonistów – profesora oraz jego żony. Co ciekawe oba dzienniki pisane są w nietypowym, pruderyjnym stylu, jako, że obie strony skrywają swoje prawdziwe uczucia, będąc świadomym faktu, że partner potajemnie raczy się lekturą. O powieści w bardzo ciekawym wywiadzie zatytułowanym Asleep & Awake (poleconym mi swego czasu przez Matiego), opowiada również amerykański literat, Henry Miller, co, przynajmniej dla mnie, stanowi dodatkową reklamę utworu.

Yukio Mishima

Yukio Mishima to japoński pisarz, prywatnie przyjaciel noblisty Yasunariego Kawabaty, sławny głównie z uwagi na samobójstwo popełnione w spektakularny, przypominający wręcz teatralną grę, sposób. Dzięki pracy całego grona tłumaczy, polski czytelnik może zapoznać się z powieściami Na uwięzi, Ballada o miłości opublikowanymi na łamach PIWu w ramach serii Proza Współczesna oraz ze Złotą pagodą, wydaną w ramach serii Biblioteka Japońska. Dostępny jest także zbiór opowiadań zatytułowany Zimny płomień. Z kolei pozycje Mishima Yukio (1925-1970): mała antologia dramatu japońskiego oraz Moi bitelsi: wybór dramatów japońskich to znakomita sposobność, aby poznać Mishimę jako twórcę dramatów.

„Morze płodności” (jap. „Hōjō no Umi”, ang. „The Sea of Fertility”)

Morze płodności to głośna tetralogia, która traktowana jest jako jedno z najlepszych dzieł Mishimy. Akcja czterech powieści została rozciągnięta na ponad 60 lat – główne wydarzenia rozgrywają się w latach 1912 – 1975. Dzieło stanowi panoramę przemian, do jakich doszło w Kraju Kwitnącej Wiśni poprzez ukazanie żywota głównego bohatera Shigekuniego Hondy. O wielkości utworu najlepiej świadczą słowa wybitnego francuskiego podróżnika Paula Theroux, który określił tetralogię mianem najbardziej kompletnej wizji dwudziestowiecznej Japonii.

Keiichirō Hirano

Keiichirō Hirano to jedyny z prezentowanego grona artysta, który jak dotąd nie doczekał się przekładów swoich utworów na język polski. A szkoda, bowiem ten urodzony w 1975 roku pisarz uchodzi za jednego z najzdolniejszych współczesnych literatów japońskich. Hirano ma już na swoim koncie choćby nagrodę Akutagawy, prestiżowe wyróżnienie, którego laureatami były takie sławy jak Kōbō Abe, Shūsaku Endō, Kenzaburō Ōe, Takeshi Kaikō, Ryū Murakami czy Yasushi Inoue. W moim skromnym odczuciu sama obecność w tak zacnym gronie świadczy o nieprzeciętnym talencie literackim Keiichirō Hirano.

„Pogrzeb” (jap. „ Sōsō”, ang. „Funeral March”)

Pogrzeb to powieść, o istnieniu której dowiedziałem się za sprawą niezastąpionego profesora Melanowicza. Znakomity polski japonista wspomina o tym dziele w swoim tekście zatytułowanym Pisarz japoński Hirano, laureat Nagrody Akutagawy, autor powieści o Chopinie. W moim odczuciu Pogrzeb to książka, która powinna zostać przełożona na nasz ojczysty język już z racji samej tematyki, jaką podejmuje. Tytułowa ceremonia związana jest ze śmiercią polskiego kompozytora i pianisty – Fryderyka Chopina. Utwór w ogromnej mierze koncentruje się na więzi łączącej Chopina oraz Eugeniusza Delacroix, francuskiego malarza romantycznego, prezentuje także wydarzenia z życia obu bohaterów. Według mojej oceny sam fakt, że uznany w swoim kraju zagraniczny literat podejmuje się napisania dzieła, w którym pierwsze skrzypce odgrywa jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich artystów, stanowi znakomity powód, by książka doczekała się translacji i ukazała się nad Wisłą. Według mnie sprawa jest o tyle godna uwagi, że Chopin w polskim społeczeństwie to bardziej mit, symbol, idea, a nie żywy człowiek, który posiadał życie prywatne, chwile słabości, trudne doświadczenia, itd. Uważam, że Pogrzeb mógłby przybliżyć nam sylwetkę tego niezwykłego kompozytora, bliżej poznać jego interesującą biografię a dzięki temu, lepiej zrozumieć jego twórczość.

Marzenia się spełniają

Tak prezentuje się lista książek autorstwa japońskich twórców, na tłumaczeniu których zależy mi najmocniej. Nie jest to oczywiście zbiór ani kompletny, ani zamknięty – o wielu pisarzach z Kraju Kwitnącej Wiśni nie słyszałem w ogóle, ponadto nie posiadam niezbędnej wiedzy na temat dorobku wszystkich znanych mi literatów. Obecnie literatura japońska w Polsce często zawężana jest wyłącznie do twórczości Harukiego Murakamiego – pozostali autorzy to głównie margines, pojedyncze tłumaczenia, przypadkowe tytuły. Cały czas dziwię się oficynom literackim, że nie próbują one wykorzystać popularności tego artysty i wydać czegoś w rodzaju Biblioteki Japońskiej, która mogłaby być firmowana nazwiskiem Murakamiego. Ale kończąc te narzekania i gorzkie komentarze, pragnę wspomnieć o niezmiernie miłej niespodziance, która zdarzyła się w trakcie powstania tego tekstu. Ostatnią pozycją, którą chciałem wyróżnić była powieść Osamu Dazaia Ningen shikkaku (tytuł angielski: No longer human) – już w trakcie opisu tej książki okazało się, że do sprzedaży trafi polski przekład dzieła. Książka opatrzona tytułem Zatracenie została przetłumaczona przez Henryka Lipszyca.


A jak prezentują się listy książek, na których tłumaczenie czekacie Wy?

22 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy wpis. Może powinieneś podesłać go do prowadzących LC, gdyby opublikowali go tam w formie artykułu, miałby pewnie większą siłę rażenia i kto wie, może jacyś wydawcy poszliby po rozum do głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie są to tytuły na bestsellery, więc nie miałbym wielkich nadziei. Choć gdyby okazało się inaczej, byłbym wielce szczęśliwy, choć równie wielce zdziwiony :)

      Usuń
    2. A czy w Polsce wydawane są tylko bestsellery? Ktoś wspomniane przez Ambrose'a "Zatracenie" przecież wydał jak widać.

      Usuń
    3. Mati - dzięki za podpowiedź, będę musiał ją przemyśleć. Portal czytelniczy to faktycznie bardzo dobre narzędzie do kontaktu z wydawcą książkowym :)

      Andrew - jak pokazuje przykład "Zatracenia", cuda się zdarzają :) Wydaje mi się, że w kwestii tłumaczenia takich książek, tj. które nie są światowymi bestsellerami, ogromną rolę odgrywa upór i determinacja tłumacza. W ten sposób, tj. trochę na siłę i wbrew woli wielkich wydawnictw, publikowane są choćby dzieła Natsume Sōsekiego ("Panicz", "Sanshiro", "Sny dziesięciu nocy").

      Usuń
    4. Nie napisałem, że są wydawane tylko bestsellery. Ale wystarczy przejść się do dowolnej księgarni, by zobaczyć, co stanowi zdecydowaną, choć niekoniecznie znakomitą, większość. Całe szczęście, że cuda się zdarzają, choć jak to cuda - nie codziennie ;)

      Usuń
  2. Makioka Sisters - to mój typ nr 1. Mam po angielsku, ale wiadomo, że to nie to samo, co czytać po polsku.
    Byłoby świetnie, gdybyśmy mogli zapoznać się z młodszym pokoleniem pisarzy japońskich, bo tych wciąż jest u nas mało. Ale i tak się cieszę, że mamy już dwie książki Dazai na rynku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie szczególnie zależy na "Spalonej mapie" oraz "Twarzy innego", ale z chęcią sięgnąłbym także po dzieła mistrza Tanizakiego.

      A wydane całkiem niedawno dzieła Dazaia to takie światełko w tunelu, nadzieja, że proza japońska wyjdzie w naszym kraju z cienia Murakamiego.

      Usuń
  3. Tak to jest, kiedy człowiek się zainteresuje literaturą z jednego kraju, to okazuje się, że szybko brakuje lektur, po które mógłby sięgnąć. Gdybyś czytał jedynie prozę z USA, to nie zabrakłoby Ci książek. Mnie najbardziej zainteresowała powieść "Pogrzeb" - powinna zostać przełożona na język polski jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się i ta świadomość kurczącej się listy potencjalnych, interesujących lektur jest bardzo denerwująca. Pech chciał, że do gustu przypadła mi dość egzotyczna gałąź literatury, ale cały czas wierzę, że w materii tłumaczenia dzieł japońskich można coś zdziałać :)

      Usuń
  4. Wspomniane przez Ciebie książki zapowiadają się bardzo apetycznie. Co prawda specjalistką od prozy kraju kwitnącej wiśni nie jestem, jakieś jednak książki udało mi się w życiu przeczytać. Faktycznie przydałoby rozpropagowanie, jaka literatura powstaje na świecie i że warto po nią sięgnąć. Jak napisałeś "cuda się zdarzają", więc należy mieć nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, liczę, że apetyt na te pozycje będą mieć także polskie oficyny wydawnicze. Cały czas dziwię się, że nikt nie próbuje wydać kolekcji dzieł japońskich pod patronatem H. Murakamiego - moim zdaniem istnieje spore prawdopodobieństwo, że jeśli na okładkach pojawiłaby się rekomendacja samego Murakamiego, to dzieła sprzedawałyby się niczym ciepłe bułeczki :)

      Usuń
  5. Bardzo ciekawy post, naprawdę interesujący! Nie żebym była zaskoczona, ale muszę zaznaczyć, że dobrze się czytało :)
    A ja na tłumaczenia japońskich książek specjalnie nie czekam, bo chyba za mało znam tamtejsza literaturę, żeby wiedzieć, jakie perełki są nam jeszcze niedostępne, ale doskonale Cię rozumiem, bo mam kilka skandynawskich książek, które jeszcze do nas nie dotarły.
    PS Abe ma świetne okładki, bardzo mi się podobają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie bardzo się cieszę, bo o przyjemność czytelników odwiedzających ten blog także nam chodzi :)

      Ha, tak jak wspomniała wyżej Dominika, chyba tylko czytelnicy prozy amerykańskiej nie mają problemów z czekaniem na tłumaczenie swoich ulubionych powieści. Przekłady z angielskiego są i częstsze i szybsze niż w przypadku innych języków :)

      Tak, okładki są bardzo, bardzo dobre - niejednoznaczne, zakręcone, niejednoznaczne, pełne symboliki, czyli świetnie oddają charakter prozy Abe :)

      Usuń
    2. Z amerykańskimi nie mam problemu, bo mogę czytać w oryginale i to chyba jest całkiem rozsądne wyjście, ale rzeczywiście czekanie na tłumaczenie ulubionych książek to męka. Zwłaszcza jeśli nie są najpopularniejsze i nie wiadomo, czy ktoś je w końcu wyda. To chyba znaczy, że warto uczyć się języków obcych :D Japoński brzmi jak niezłe wyzwanie!

      Usuń
  6. Dzisiaj w bibliotece bardzo chciałam trafić na jakiegoś japońskiego pisarza, w ostateczności nawet na chińskiego. Niestety miałam taką pustkę w głowie, że żadnych nazwisk nie pamiętałam oprócz Kobo Abe i Murakami (ale ten ostatni mnie nie interesuje akurat). Nie muszę chyba pisać, że nic nie znalazłam. Za to na dniach przeczytałam "Zatracenie" i pewnie stąd mój zapał w tym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przed wizytą w bibliotece zdarza się robić notatki z interesującymi mnie dziełami i autorami (nie dotyczy to wyłącznie prozy japońskiej). Bez takowej ściągawki często przytrafia mi się doświadczyć pustki, o której wspominasz - człowiek wybiera się z całym pękiem tytułów, a po przekroczeniu progu biblioteki wszystko z głowy wyparowuje :) Jeśli chodzi o literaturę japońską, to moje biblioteki są w nią wyposażone dość skromnie. W sumie odwiedzam 3 placówki a i tak tylko sporadycznie wyławiam pojedyncze tytuły.

      Bardzo jestem ciekaw Twoich wrażeń po lekturze "Zatracenia". Daj znać, jeśli przelejesz swoje myśli na papier :)

      Usuń
  7. bookiemonster28 maja 2015 10:47

    Szczególnie ciekawe wydaje się być "Morze płodności"- choć monumentalne, to jednak lubię pozycję z historią w tle. I zdecydowanie zgadzam się z Tobą, co do "Pogrzebu". Dla mnie nie tylko przez wzgląd na Chopina, ale na jego przyjaźń z Delacroixem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, "Morze płodności" sprawia wrażenie b. interesującej lektury. Swego czasu zaopatrzyłem się nawet w pierwszy tom tej tetralogii, powieść "Spring snow" - próbowałem czytać, ale szło mi to jednak dość opornie. Muszę jeszcze podszlifować swój angielski :)

      Usuń
  8. No to musisz się pouczyć japońskiego :) Oj, może być ciężko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pocieszenie :) Musiałbym chyba zamieszkać w Japonii, żeby opanować ten język :)

      Usuń
  9. kiedyś były tu opisywane książki s. macbride o sierżancie loganie. próbuję się dowiedzieć cokolwiek czy na temat tego czy będą wydawane w polsce kolejne części bo nigdzie żadnej wzmanki. może wy coś wiecie na ten temat..
    pozdrawiam, karina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydano więcej, niż my przeczytaliśmy i opisaliśmy. Co do planów wydawniczych, to najlepiej napisać maila do wydawnictwa. Z reguły odpowiadają.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)