Strony

środa, 24 kwietnia 2024

"Shuggie Bain" Douglas Stuart - Dojrzewanie w cieniu nałogu

Douglas Stuart

Shuggie Bain

Tytuł oryginału: Shuggie Bain
Tłumaczenie: Krzysztof Cieślik
Wydawnictwo: Poznańskie
Liczba stron: 446
Format: .epub
 
 
 

Dziecko to istota, która dopiero uczy się funkcjonowania w otaczającym je świecie pełnym najróżniejszych bodźców, niepisanych reguł oraz niejasnych, wykluczających się zasad. Bywa, że przez zagadkowe meandry rzeczywistości niełatwo jest przebrnąć, i wówczas dzieci powinny móc liczyć na wsparcie ze strony swoich rodziców, którzy z reguły są pierwszymi nauczycielami, objaśniającymi zawiłości otoczenia. Cóż jednak z tymi, którzy skazani są na przyspieszony kurs dojrzewania? Na barki których złożona zostaje nie tylko przymusowa samodzielność, ale i konieczność bycia podporą dla swoich staczających się w otchłanie nałogu matek czy ojców? Jak trudna jest egzystencja takich młodych ludzi przekonujemy się sięgając po powieść Shuggie Bain autorstwa Douglasa Stuarta (ur. 1976), szkocko-amerykańskiego pisarza i projektanta mody.

Głównego bohatera utworu, tytułowego Shuggiego Baina, poznajemy jako 15-latka (udającego 16-latka), który właśnie stawia pierwsze kroki w drodze ku samodzielności. Obskurny pokój wynajmowany w zapuszczonym mieszkaniu, kiepsko płatna praca sprzedawcy kurczaków z rożna w centrum handlowym, regularnie opuszczane lekcje i marzenia o zapisaniu się do szkoły fryzjerskiej to elementy codzienności Shuggiego, która naznaczona jest ogromną ilością różnego kalibru problemów. Jednym z poważniejszych jest samotność, która od lata dybie na chłopca, by w końcu osiągnąć sukces – o tym, jak to się stało, że jako 15-latek Shuggie jest samotny niczym palec, traktuje fabuła dzieła.

Akcja książki rozpostarta jest od 1981 do 1992 roku, a jej osnowę stanowią losy rodziny Bainów, ze szczególnym uwzględnieniem Shuggiego oraz jego matki Agnes. Rodzicielkę chłopca poznajemy jako 39-letnią kobietę, którą przepełnia poczucie niespełnienia, zawodu (To, że miała trzydzieści dziewięć lat, męża i trójkę dzieci, w tym dwoje prawie odchowanych, i tłoczyła się z nimi wszystkimi w mieszkaniu matki, smakowało porażką [1]). Jej wymagania wobec życia są wysokie, ale kapryśna fortuna jakoś nie chce się do niej uśmiechnąć. Pierwszy mąż okazuje się zbyt ułożony, potulny, pozbawiony ikry, z drugim zaś układa się tylko na początku, kiedy za innymi kobietami rozgląda się nienachalnie, a jego liczne romanse są bardzo dyskretne. Z czasem, gdy przychodzi otrzeźwienie i świadomość, że szarmancki zawadiaka nie jest księciem z bajki, pojawia rozczarowanie i znużenie. W powieści nie określone zostaje dokładne źródło największego dramatu Agnes, jakim jest alkoholizm, ale możemy domyślać się, że postępujące zawody i klęski ponoszone na licznych polach codzienności (zaliczają się do nich nieudane związki z mężczyznami) są cegiełkami, stopniowo popychającymi kobietę w szpony nałogu, który z reguły zaczyna się niewinnie – jedno czy dwa piwko na uśmierzenie egzystencjalnego bólu, na przepłukanie gardła podrażnionego kurzem porażek, na uspokojenie skołatanych nerwów, nagle staje się antidotum, na którego odstawienie nie można sobie pozwolić. Agnes pogrąża się w spirali upadku, z której nie potrafi się wydostać, a przy jej boku wiernie stoi Shuggie, starając się na wszelkie sposoby pomóc matce.

Shuggie Bain jest smutnym zapisem narastającego uzależnienia, które niczym wampir wysysa energię ze swojej ofiary, ograbiając ją z wielu rozdziałów egzystencji, skazując na wegetację na marginesie najważniejszych wydarzeń z życia naszej rodziny czy krewnych (Alkohol latami trzymał ich w miejscu, zastygłych, kradnąc im dekady, wyrzucając poza nawias świata i wysysając ich prawdziwe życie [2]). Douglas Stuart pokazuje, że piekło alkoholizmu zazwyczaj nie ogranicza się do osoby, która sięga po butelkę – to także traumatyczne doświadczenie dla ludzi z jej najbliższego kręgu, toczących nierówną walkę z podstępnym przeciwnikiem. Co istotne, autor niezwykle trafnie diagnozuje patologie związane z alkoholizmem, z których wiele dotyczy także tego, jak alkoholicy i alkoholiczki są traktowani przez resztę społeczeństwa. Stuart podkreśla, że zerwanie z piciem jest o tyle trudne, że osoba pragnąca zachować trzeźwość i egzystować w abstynencji, nierzadko widziana jest jako ktoś nienormalny, dziwny, a więc obcy. Permanentna trzeźwość jest równie problematyczna i deprymująca, co nieustanne pijaństwo – ludzie, którzy przyznają się do porażki i oceniają, że nie mają w sobie dość siły, by móc pozwolić sobie na spożywanie choćby minimalnych ilości alkoholu, są postrzegani jako (…) tacy, no wiesz, godni pożałowania [3]. Dla zbyt wielu ludzi alkoholizm to choroba, którą można wyleczyć w takim stopniu, że za zakończoną sukcesem kurację uważa się sytuację, gdy można wrócić do bezpośredniego stykania się alkoholem i kontrolować jego spożycie. Takie podejście znacznie utrudnia (a niekiedy wręcz uniemożliwia) wyjście z uzależnienia, bowiem po dłuższym okresie bezwzględnego odstawienia procentów, człowiek kuszony jest do skonfrontowania się ze swoim demonem i próbą jego okiełznania (Suchej, nie chce cię upić. Chce, żebyś sama spróbowała się napić. – Ale po co? – Agnes poczuła się bardzo zmęczona. – No bo… bo tak robią normalne ludzie [4]), co niechybnie kończy się porażką. Jednak najbardziej przejmującym motywem związanym z chorobą alkoholową pozostają portrety dzieci, które zmuszone są do przedwczesnego wcielenia się w rolę dorosłych i zastąpienia swoich dotychczasowych opiekunów – sceny z 10-letnią dziewczynką prowadzącą dom (przyczepę kempingową), przepraszającą za bałagan zostawiony przez ojca (potrafiącego myśleć jedynie o procentach i wyścigach konnych), ze spokojem kwitującą: Staram się mieć wszystko pod kontrolą, ale trudno jest, jak mu tak zależy, żeby całymi dniami siedzieć we własnym syfie [5]; nastolatką zmieniającą na ulicy matce brudną bielizną i pouczającą ją, by bardziej o siebie dbała; wreszcie Shuggiego powstrzymującego nagą Agnes przed wyskoczeniem z okna, niezwykle boleśnie prezentują skalę patologii, do jakich prowadzi nałóg alkoholowy.

Czytając o krótkotrwałych wzlotach i coraz boleśniejszych upadkach Agnes, można momentami zapomnieć, że głównym bohaterem powieści jest Shuggie Bain, którego życiorys również naznaczony jest przejmującymi zdarzeniami. Chłopiec, z racji swojej wrażliwości i delikatności, od najmłodszych lat uchodzi za odmieńca, co skazuje go na prześladowania ze strony rówieśników (przy niemym pozwoleniu rodziców, a w niektórych przypadkach, wręcz przy ich dyskretnej zachęcie). W miarę dojrzewania pojawiają się dodatkowo homoseksualne skłonności, które wciągają Shuggiego w bagno pogardy – chłopak prowadzi smutną wegetację, przesyconą przeświadczeniem, że coś jest z nim nie tak (znamienne jest wkuwanie wyników Scottish Premiership), że musi się zmienić, że potrzebuje wyleczenia: Złapał odbicie swych oczu w lustrze. Nie powinno tak być. Nie tak wyglądali prawdziwi chłopcy [6]; Czy nadeszła chwila, która sprawi, że będzie normalny? Całe to ćwiczenie chodzenia, całe to ganianie za piłką i wkuwanie wyników starych meczów – wszystko to było właśnie w tym celu [7]. Książka jest więc zapisem zmagań, na jakie nierzadko narażone są osoby o odmiennej orientacji seksualnej, dla których dorastanie bywa jeszcze bardziej złożonym i karkołomnym procesem niż ma to miejsce w przypadku osób heteronormatywnych.

Rozpatrywany w szerszym kontekście, Shuggie Bain jest panoramiczną wizją tej części szkockiego społeczeństwa lat 80-tych XX wieku, której nie się udało znaleźć po stronie wygranych, po zapanowaniu nowej rzeczywistości, powstałej na skutek neoliberalnych reform Margaret Thatcher. Ścisłe trzymanie się zasad wolnego rynku poprzez walkę z inflacją, prywatyzację przedsiębiorstw państwowych (pod co nie łapią się jednak kopalnie – te zostają w większości zamknięte), ograniczanie wydatków publicznych, obniżenie podatków oraz pobudzanie gospodarki do innowacyjności skutkuje m. in. wysokim bezrobociem. Jako, że rodzina Bainów, pragnąc wreszcie mieszkać na swoim, przeprowadza się na przedmieścia Glasgow, do Pithead, górniczego osiedla położonego w bezpośrednim sąsiedztwie nieczynnej od niedawna kopalni, negatywne aspekty polityki prowadzonej przez Żelazną Damę są szczególnie widoczne – w Pithead najbardziej jaskrawe skutki zerwania z koncepcją państwa opiekuńczego to tabuny ludzi pozbawionych nadziei i perspektyw, pogrążonych w marazmie, a nierzadko i we wszelakiej maści używkach. Co najsmutniejsze, gros osób z Pithead to ludzie, którzy stosują wobec siebie swoistą autocenzurę – nie pozwalają oni sobie na ambicję, na marzenia, na szansę, by odmienić swój los, bo podświadomie czują, że na to nie zasługują. Z takim podejściem wiąże się bardzo negatywny stosunek względem tych, którzy nie poddają się tak łatwo i podejmują próby, by coś jeszcze w życiu osiągnąć.

Z połączenia tych wszystkich opowieści i historii, z których składa się Shuggie Bain powstała bardzo dobra książka. To jeszcze jedna cegiełka potężnej budowli, jaką jest Bildungsroman, czyli powieść o formowaniu – dzieło Douglasa Stuarta mówi o tym, jak wygląda dorastanie w cieniu nałogu jednego z rodziców, nałogu, który prowadzi do rozłożonej w czasie autodestrukcji. To także świadectwo dojrzewania osoby nieheteronormatywnej w środowisku, w którym najmniejsze odchylenie od przyjętych heteroseksualnych standardów skazuje na społeczny ostracyzm i prześladowania.

 

P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df


------------------------------

[1] Douglas Stuart, Shuggie Bain, przeł. Krzysztof Cieślik, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2021, s. 22

[2] Tamże, s. 297

[3] Tamże, s. 308

[4] Tamże, s. 313

[5] Tamże, s. 227

[6] Tamże, s. 18

[7] Tamże, s. 396

6 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy wpis :) Piszesz tak, że chce się czytać. Ja też bloguje, zapraszam na mój lifestyle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa i za zaproszenie. A książkę polecam, bo to kawał dobrej literatury.

      Usuń
  2. Książka wydaje się bardzo wartościową lekturą. Pewnie jak wszystkie książki traktujące o krzywdzie i samotności dzieci czy bardzo młodych ludzi bardzo trudno się ją czyta.
    Galene

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak, ciężar emocjonalny jest spory, ale książka jest niezwykle wartościowa, bowiem idealnie pokazuje jak toksyczne są nałogi dla członków rodzin ludzi w nich pogrążonych.

      Usuń
  3. Często ostatnio sięgam po rzeczy pisane z perspektywy dziecka lub nastolatka właśnie, z uwagi na tekst, nad którym sam teraz pracuję. A kto zna mój czytelniczy gust, ten wie, że klimat marginesu jest mile widziany. Ta książka już wcześniej obiła mi się o oczy i na pewno będę chciał po nią sięgnąć. A temat alkoholizmu kobiet chyba wciąż jeszcze w pełni nie wybrzmiał w literaturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, kroi się debiut literacki? Jeśli tak to wytrwałości i cierpliwości życzę ;) A co do "Shuggiego Baina" to obstawiam, że książka przypadnie Ci do gustu, bo sporo jest cenionych przez Ciebie motywów. Sama historia jest również mocno angażująca emocjonalnie.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)