Lisa Gardner
Szukaj mnie
tyt. oryg. Look for Me(Detective D.D. Warren #9)
tłumaczenie: Daria Kuczyńska-Szymala
audiobook
czyta: Marta Grzywacz
długość: 12 godz. 17 min.
Wydawnictwo Sonia Draga 2020
Nie dalej, jak kilka dni temu, opisując moje wrażenia z lektury świetnej debiutanckiej powieści Delii Owens Gdzie śpiewają raki, wspominałem pokrewieństwo tej książki do twórczości Lisy Gardner przejawiające się w postaciach głównych bohaterek – dziewczyn i kobiet, outsiderek, które mają pod górkę, ale podejmują walkę niczym prawdziwe wojowniczki. No i nadszedł czas na kolejną odsłonę przygód detektyw D.D. Warren pióra pani Gardner.
Znów przeskoczyłem i wcześniej poznałem następne powieści cyklu, ale z dostępnością lektur różnie bywa. W końcu jednak przyszła kolej na Look for Me - pominiętą dziewiątą opowieść o śledztwach sympatycznej i charakternej bostońskiej policjantki. Tym razem ze zbrodniami wielkiego, zepsutego miasta będzie się zmagać wspólnie ze znaną z poprzedniej powieści Florą Dane, która jako wolontariusz pomaga kobietom - ofiarom przestępczości na tle seksualnym.
W domu pięcioosobowej rodziny dochodzi do wielokrotnego zabójstwa, zamordowani zostają niemal wszyscy domownicy. Z wyjątkiem jednego; szesnastoletnia dziewczyna znika bez śladu. Udało jej się uciec czy też ją porwano? A może sama jest zamieszana w zbrodnię, uciekła i się ukrywa?
Sprawa jest maksymalnie medialna, więc policja znajduje się pod ogromną presją, a wstępne czynności nie pozwalają nawet na przekazanie prasie informacji, czy poszukiwana nastolatka jest ofiarą, świadkiem, czy podejrzaną… Czas goni, władze naciskają…
Wypracowany przez Lisę Gardner charakterystyczny schemat protagonistki cyklu powieściowego w osobie D.D. Warren spotykającej w kolejnych książkach osoby, które zmuszone są do samotnego stawienia czoła złu, i które stają się głównymi postaciami kolejnych tomów, sprawdził się i stał się niemal wizytówką pisarki. Teraz widzimy ewolucję do tandemu Warren i Dane, i choć ta ostatnia lubi podążać własnymi drogami, przez co w tym damskim zespole iskrzy i huczy, to jednak jak się okazuje wychodzi to serialowi na dobre. Dwie odmienne, mocne osobowości, plus dochodzące wciąż nowe postacie, nowe wyzwania, nowe zbrodnie. Jest jeszcze lepiej niż dotąd.
Jak się rozwinie kryminalna intryga nie zdradzę, ale trzeba powiedzieć, że fabuła jest pomysłowa, oryginalna i długo trzyma w niepewności co do tego who is really who. Sprawa będzie tak nietypowa, że gdy już dowiadujemy się, kto jest czarnym charakterem, zaczynamy się zastanawiać, czy zawsze jest nim ten, który czyni zło. Czy zbrodnia zawsze jest zła, czy też gorsza jest bierna akceptacja?
Oczywiście i tym razem opowieść pełna jest zwrotów akcji i gwałtownych zakrętów tak dobrze znanych fanom Lisy Gardner, a dzielna policjantka stanie przed dylematem, czy ma się trzymać procedur, czy też zawierzyć własnemu poczuciu sprawiedliwości. Trudno w końcu ocenić, czy to bardziej thriller, czy powieść detektywistyczna. Na pewno jednak, jak zwykle zresztą, we wciągającej formie udało się Lisie Gardner sprzedać ważne tematy, ciekawe informacje i interesujące ciekawostki, które mogą być dla wielu czymś nowym. W ogólności głównym tłem obyczajowym w tej odsłonie cyklu jest problem rodzinnych sekretów i nieporozumień, które mogą prowadzić do tragicznych konsekwencji. Towarzyszy temu krytyka wypaczeń systemu rodzin zastępczych która, odmiennie niż w innych, nawet dokumentalnych opracowaniach, zawiera również wskazanie przyczyn postępującej niewydolności systemu. Przyczynkiem do powstania powieści była podobno chęć przybliżenia społeczeństwu specyfiki, wagi i ograniczeń pracy kuratora sądowego do spraw nieletnich w bostońskich realiach, więc i o tym też poczytamy. Jest to też powieść o bardzo smutnych elementach współczesnych uwarunkowań społecznych i prawnych; opowieść o bezradności dorosłych, nawet tych szczerze i z oddaniem próbujących pomagać dzieciom z problemami,również opowieść o tym, że nie da się pomóc komuś, kto tego nie chce.
W Szukaj mnie znalazły się elementy powieści szkatułkowej; właściwa akcja przerywana jest momentami treścią niezwykle emocjonalnego eseju napisanego przez jedną z głównych postaci i czytanego przez drugą, eseju, który zawiera wcześniejsze dzieje tej pierwszej.
Widać, że autorka jest baardzo na bieżąco z nowinkami z frontu walki z przestępczością; z ciekawostek kryminalistycznych zwraca uwagę szczególnie, chyba po raz pierwszy w literaturze popularnej zauważone, zabezpieczenie na miejscu oględzin i podczas przeszukania, a potem wykorzystanie dla celów dowodowych, inteligentnych urządzeń AGD takich jak liczniki energii i wody, lodówki czy nawet głośniki kina domowego.
Jeśli już jesteśmy przy kryminalistyce, to po raz kolejny w literaturze zza oceanu zwraca moją uwagę porządek na miejscu zbrodni – znacząco odbiega to od polskich realiów. Samo notowanie wszystkich osób, które pojawiają się na miejscu zdarzenia aż do zakończenia oględzin – chciałbym to kiedyś u nas zobaczyć. Nie wiem, czy w rzeczywistości amerykańskiej jest to bardziej stan postulowany, czy utrwalona już praktyka, jednak powszechność ukazywania jej w literaturze daje do myślenia, podobnie jak niektóre migawki dokumentalne pokazywane w mediach.
Wielce pozytywnym elementem w życiu protagonistki i jej rodziny, mogę to zdradzić i chyba nie będzie to spojlerowanie, jest adopcja przez nich psa ze schroniska. Brawo za propagowanie takiego postępowania! Mimo licznych akcji w mediach ludzie wciąż kupują te psy, rasowe i pseudorasowe, a potem… szkoda gadać, bo ręce opadają. Każdy głos zwalczający popyt na psy z pseudohodowli i propagujący adopcje ze schronisk jest cenny.
Jak w większości rodzimych współczesnych produkcji wydawniczych, i tym razem nie było idealnie. Były jakieś sporadyczne powtórzenia oraz zdarzyły się bardzo charakterystyczne i chyba nie do końca prawdziwe sformułowania, które powtarzają się w książce, i aż rzucają się w oczy, gdyż są dosłownie powtórzone. Co najmniej dwa razy padło - ...w Bostonie nikogo nie stać na samochód... - nawet jeśli to taki slogan oddający wkurzenie mieszkańców na realia miasta, to można to było wpleść w treść w lepszym stylu. Nie wiem, jak w oryginale, ale w polskim przekładzie trochę to razi. Są to jednak tylko ryski na świetnie pomyślanym, oryginalnym i dopracowanym dziele.
Co ciekawe, w podziękowaniach autorki nacisk położono na cały zespół dokonujący wielokrotnej korekty, która dała doskonały produkt finalny. Faktycznie, powstało dzieło bez żadnych zgrzytów merytorycznych zauważalnych dla czytelnika. Aż żal, że nasi autorzy chyba nie doceniają tego aspektu procesu wydawniczego i w dobrych w założeniach powieściach kryminalnych trafiają się żenujące wpadki, nie tylko kryminalistyczne czy techniczne.
Ja tę powieść poznałem w formie audio. Marta Grzywacz przypisana przez wydawcę do serii z D.D. Warren jak zwykle stanęła na wysokości zadania i wysłuchanie tej książki przez nią czytanej było prawdziwą przyjemnością. Zdecydowanie polecam.
Wasz Andrew
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)