Adam Hochschild
Duch króla Leopolda. Opowieść o chciwości, terrorze i bohaterstwie w kolonialnej Afryce
tytuł oryginału: King Leopold's Ghost: A Story of Greed, Terror and Heroism in Colonial Africatłumacz: Piotr Tarczyński
wydawnictwo: Świat Książki 2012-02-08
liczba stron:464
ISBN:9788377994986
Z Leopoldem II (1835-1909), królem Belgów w latach 1865-1909, to ciekawa historia, wiążąca się nierozerwalnie z prawdziwą historią Europy i jej „ponadczasowych wartości”. Paradoksem jest, że w stolicy Niemiec nie ma pomnika Hitlera, a w centralnym i prestiżowym miejscu stolicy Belgii (zarazem stolicy Unii Europejskiej) stoi pomnik zbrodniarza nie mniejszego, a w moim odczuciu znacznie większego kalibru. To bardzo interesujący przyczynek do rozważań o naturze Europejczyków i o rozbieżnościach między deklaracjami oraz obrazami kreowanymi przez media i polityków a rzeczywistością. Daje też do myślenia w kwestii samej historii i historyków, którzy o jednych rzeczach trąbią bez końca, o o drugich, bardzo podobnych, najchętniej nie wspominają. Mam wrażenie, że ta książka może być bardzo wartościową lekturą; poniżej notka wydawcy:
Króla Leopolda II niespecjalnie obchodziła ani Belgia, jego ojczyzna, ani Belgowie, jego poddani. Mówił o nich protekcjonalnie: "mały kraj, mali ludzie". Gorączkowo jednak poszukiwał kolonii, w obawie, że inne europejskie potęgi zgarną wszystko dla siebie. Ostatecznie znalazł takie miejsce: Kongo. Leopold zaprowadził tam rządy niewyobrażalnego terroru, które doprowadziły do śmierci niemal 8 milionów rdzennych mieszkańców.
Niezwykły reportaż historyczny o ludzkiej chciwości i okrucieństwie, a także o tym jak jeden człowiek - Edmund Dene Morel - postanowił przeciwstawić się złu, wszczynając ogólnoświatową kampanię przeciwko zbrodniczej działalności belgijskiego króla. Wsparli ją m.in. Mark Twain i Anatole France, a wydarzenia w Kongu stały się kanwą Jądra ciemności Josepha Conrada.
Słyszałem o tej książce i od pewnego czasu mam ją na oku. Z podobnej tematyki polecam "Marzenie Celta" M. V. Llosy, książkę poświęconą postaci Rogera Casementa, który badał sytuację rdzennych mieszkańców w Wolnym Państwie Kongo.
OdpowiedzUsuńDzięki za kolejny tytuł z tej tematyki. Pragnę tylko dodać, że zasadniczo większość największych postaci historii, to zbrodniarze od Hitlera różniący się tylko możliwościami technicznymi, a co za tym idzie i skalą swych zbrodni, a przede wszystkim tym, że nie mordowali nas, tylko albo obcych, albo tak odległych w czasie, że też nam obcych. No - ale każda władza musi mieć jakieś ikony, bohaterów, wodzów i władców oraz ciągłość kultury przemocy i zbrodni.
UsuńCzytałem i zdecydowanie mnie zmroziło. Zdecydowanie daje do myślenia na temat europocentryzmu i wybielania niektórych kart historii. A przeraża ludzką nieludzkością.
OdpowiedzUsuńCzytałem Twoją recenzję. Widać, ze książka naprawdę zrobiła na Tobie wrażenie... Niestety Leopold to nie wyjątek, a raczej reguła...
Usuń