Wendell Berry
Why I Am Not Going to Buy a Computer
Wydawnictwo: Penguin Books
Seria: Penguin Modern
Liczba stron: 64
Wzrastająca świadomość na temat skomplikowanego homeostatu, jakim jest nasza planeta sprawia, że bycie eco-friendly jest obecnie bardzo modne. Działania w codziennym życiu, które w założeniu mają być przyjazne dla środowiska poprzez jak najmniejszą z nim interferencję, są coraz bardziej powszechne oraz coraz mocniej lansowane. I na pierwszy rzut oka wszystko wygląda bardzo kolorowo – uśmiechnięci ludzie, których czoła przecina frasunek o los Ziemi, podejmują szereg akcji dążących do poprawy losu naszego globu i odważnie kroczą ku przyszłości mieniącej się coraz jaśniejszymi i kolorowymi barwami. Tyle, że gdyby złośliwy cynik zdecydował się zeskrobać tę warstwę blichtru, okaże się, że pod spodem wiele elementów gnije od hipokryzji, obłudy i fałszu. Niestety, ale z racji faktu, że podejście eco-friendly to przede wszystkim marketing, bardzo wiele inicjatyw jest niezwykle płytkich i powierzchownych. Bo jak inaczej określić postępowanie pewnego szwedzkiego koncernu odzieżowego, oferującego klientowi możliwość zakupu joggersów wykonanych z poliestru częściowo pochodzącego z recyklingu (76%), akrylu (21%) i wełny (3%), który jednocześnie zleca (poprzez ogromny i trudny do prześledzenia łańcuch pośredników) szycie swoich ubrań m.in. w krajach Azji Południowo-Wschodniej w tzw. sweatshopach, tj. zakładach pracy, gdzie prawa pracownicze są notorycznie łamane, pensje, oględnie rzecz mówiąc, nie najwyższe, zaś bezpieczeństwo to tylko pusty slogan? Albo na ile poważnie można traktować wszelakiej maści influencerów, coachów i trendsetterów, którzy w jednej chwili przejawiają troskę o losy środowiska naturalnego, a którzy w następnym momencie w swoich postach publikowanych w mediach społecznościowych chwalą się najnowszymi elektronicznymi gadżetami? Przykłady takiej dwulicowości można by mnożyć i mnożyć, ale tematem dzisiejszego wpisu będzie coś zupełnie przeciwnego, bowiem za sprawą 2 krótkich esejów pióra Wendella Berry'ego (ur. 1934), przekonamy się jak to jest żyć bezkompromisowo i konsekwentnie w duchu zrównoważonego rozwoju. Wspomniane teksty opublikowano w zbiorku Why I Am Not Going to Buy a Computer w ramach 50. tomu serii Penguin Modern.
Wendell Berry to amerykański poeta, pisarz, społecznik, wykładowca akademicki oraz farmer, który uchodzi za jednego z pierwszych krytyków neoliberalnej globalizacji i jej skutków społecznych oraz ekologicznych. Szczególnie ciekawa, choć słabo dostępna w języku polskim, wydaje się publicystyka Berry'ego, w której autor sygnalizuje, że świat to system naczyń połączonych, w rezultacie czego poszczególnych elementów składowych nie można traktować wyłącznie w ujęciu jednostkowym. Takie wycinkowe postrzeganie prowadzi bowiem do zawężenia pola widzenia, co z kolei skutkuje walką ze skutkami, nie zaś przyczynami danych problemów.
W takim właśnie duchu utrzymany jest zbiorek Why I Am Not Going to Buy a Computer. Na tę cieniutką książeczkę składają się 2 eseje. Pierwszy z nich, tytułowy Why I Am Not Going to Buy a Computer, po raz pierwszy ukazał się na łamach czasopisma New England Review and Bread Loaf Quarterly. Następnie został przedrukowany w 1987 roku w Harper's Magazine – to wydanie jest o tyle wartościowsze, że czytelnicy rzeczonego miesięcznika mieli sposobność skomentowania tekstu Wendella Berry'ego, kolejno zaś autor odniósł się do wybranych przez redaktorów listów (pełnych krytycznych uwag, a nawet oskarżeń). Drugi z esejów, Feminism, the Body and the Machine, opublikowany w 1990 roku przez What are People For?, to niejako kontynuacja dyskusji, jaka wywiązała się po tym, jak światło dzienne ujrzał Why I Am Not Going to Buy a Computer.
Jak widać z tych przytoczonych pobieżnie okoliczności towarzyszących odbiorowi tytułowego eseju, utwór Wendella Berry'ego wzbudza niemałe kontrowersje i wywołuje spore emocje. Jest o tyle interesujące, że ów tekst jest niezmiernie krótki, chociaż przyznać trzeba, że cechuje go niezwykła dosadność. Wyjaśnienie przyczyn, dla których autor nie zamierza nabyć peceta (polski tytuł można tłumaczyć jako: Dlaczego nie zamierzam kupić komputera?) staje się przyczynkiem do wyłożenia filozofii, jaką w codziennym życiu kieruje się Berry. Filozofii, która w największym uproszczeniu sprowadza się do tego, by w jak najmniejszym stopniu oddziaływać na środowisko naturalne. Stąd niechęć do elektroniki, elektryki, telewizji, pestycydów, monokultur, pracy w korporacji, konsumpcjonizmu, industrializmu, no i rzecz jasna do komputerów. Czytając to, co ma do przekazania Wendell Berry oraz porównując to ze stylem życia, jakie prowadzi, widać bezkompromisowość oraz konsekwencję. Głoszone poglądy są spójne z tym, co robi na co dzień, a jak wiadomo, ludzie mają z tym na ogół bardzo duży problem – bo zdecydowanie łatwiej jest pouczać innych, poprawiać ich błędy, wskazywać luki w ich ideologii czy wytykać im wszelkie potknięcia, niż metodą małych kroków zacząć od pracy nad samym sobą. Wg mnie to właśnie stąd pod adresem Wendella Berry'ego pojawia się cały szereg insynuacji, oskarżeń, drwin i kpin, które mają na celu dyskredytację jego osoby. Na podstawie lektury odpowiedzi czytelników Harper's Magazine, Wendell Berry jawi się jako człowiek zagubiony, błąkający się gdzieś na bezdrożach epoki, która dawno odeszła. Pojawiają się też oskarżenia o wykorzystywanie czy wręcz zniewolenie własnej żony (pisarz wspomina, że swoje płody przelewa na kartki papieru, które są następnie przepisywane na maszynie i poprawiane przez małżonkę, która jest jednocześnie nieformalną redaktorką Berry'ego) oraz o bezzasadne negowanie postępu.
Ta ostrość i bezwzględność ataków na osobę artysty, jest poddana bardzo ciekawej analizie w Feminism, the Body and the Machine. Wendell Berry, odnosząc się do stawianych mu zarzutów, uzmysławia nam, jak chętnie interlokutorzy kierują się w dysputach emocjami i stereotypami, budując swoje tezy w oparciu o szczątkowe informacje, które uzupełniane są domysłami i przypuszczeniami. Istotny jest również fakt, że przyjmowanie postaw i głoszenie idei znacząco odmiennych od tych, które uchodzą za normalne, standardowe czy powszechne, bardzo często wiąże się z ostracyzmem, wykluczaniem, marginalizowaniem. Argumenty, jakie przytacza Wendell Berry są nierzadko dyskredytowane albo ignorowane poprzez przypięcie mu łatki dziwaka, co daje przyzwolenie na stosowanie protekcjonalizmu, pogardy czy drwin.
Ale eseje Wendella Berry'ego to nie tylko sposobność, by przyjrzeć się temu, w jaki dyskomfort wprawia nas ktoś, kto neguje to, co dla nas uchodzi za oczywiste. Zarówno Why I Am Not Going to Buy a Computer jak i Feminism, the Body and the Machine to interesujące spojrzenie na nasz współczesny świat. Berry bardzo dużo uwagi poświęca szeroko rozumianej ekologii, która w jego ujęciu znacząco odbiega od przyjętych wyobrażeń. Autor podkreśla, że z reguły wszelkie organizacje czy ruchy ekologiczne służą głównie do pozorowania działalności, bo petycje, protesty, postulaty czy roszczenia są bardzo efektowne, ale mniej efektywne niż skupienie się na bezpośrednio otaczającej nas rzeczywistości i wyplenienie z niej naszych złych nawyków czy zbędnych sprzętów. No i co najistotniejsze, tym sposobem przerzuca się odpowiedzialność na innych, podczas gdy nam towarzyszy uczucie dobrze spełnionego obowiązku: Ale na tym właśnie polega problem ruchu ekologicznego. Ma on czyste sumienie. A winni zawsze są inni ludzie, zaś źródło zła zawsze leży gdzieś indziej [1]. Ponadto Berry bardzo mocno uderza w konsumpcjonizm, zaznaczając, że ludzie otaczają się masą niepotrzebnych przedmiotów, które nabywane są pod wpływem nachalnej reklamy. Reklamy, która sztucznie kreuje potrzeby (Jeśli nie masz żadnego problemu, to po co płacić za jego rozwiązanie? [2]).
Oryginalne, choć niekompletne, są też rozważania dotyczące feminizmu. Wendell Berry przedstawia nam swój pogląd na równouprawnienie, pisząc m.in. o tym, że nikt z nas, bez względu na płeć, spośród tych, którzy pracują poza domem, nie może powiedzieć o sobie, że jest osobą w pełni niezależną czy samowystarczalną, bowiem niemal każda forma zatrudnienia wiąże się z podległością służbową. Stąd walka kobiet o równe prawa pracownicze to de facto walka o udziały w w rabunkowej gospodarce, która bezmyślnie i bezrefleksyjnie eksploatuje zasoby naszej planety. Zatem wg Wendella Berry'ego: Problem nie sprowadza się jedynie do wykorzystywania kobiet przez mężczyzn. Większym problemem jest to, że zarówno kobiety jak i mężczyźni akceptują gospodarkę, która wykorzystuje kobiety, mężczyzn i wszystko inne [3].
Clou obu esejów Wendella Berry'ego sprowadza się do krytyki postępu technologicznego rozumianego jako idea sama w sobie (Zadając jeszcze bardziej oczywiste pytanie, jaki jest sens tego technologicznego postępu? Jakiemu wyższemu celowi w naszym mniemaniu on służy? [4]). Amerykanin ubolewa nad faktem, że obecnie rozwój technologiczny jest najczęściej niewolnikiem konsumpcji, a ponadto przyczynia się do degradacji środowiska naturalnego. W tym kontekście bardzo intrygująco prezentuje się definicja technologicznej innowacji, która powinna spełniać 9 wymagań przybliżonych w pierwszym tekście – w opinii Berry'ego prawdziwy wynalazek musi być m.in. tańszy, bardziej energooszczędny czy lepszy niż zastępowany przedmiot. O tym jak surowo przestrzega tych obostrzeń sam Berry najlepiej świadczy fakt, że autor stara się pisać przede wszystkim przy świetle dziennym, przekłada pióro i długopis ponad komputer, zaś prace polowe wykonuje za pomocą koni.
W rezultacie, mimo iż Why I Am Not Going to Buy a Computer to cieniutka książeczka, na którą składają się teksty napisane ponad 30 lat temu, to jest ona bardzo zajmująca. Koncepcje i refleksje Wendella Berry'ego bywają kontrowersyjne, z większością wielu czytelników raczej się nie zgodzi, ale z pewnością stanowią one ziarenka, z których w naszych umysłach mogą wykiełkować wątpliwości dotyczące zasad, według których funkcjonuje konsumpcyjno-kapitalistyczny świat. Berry skłania nas do tego, by zatrzymać się w szaleńczym biegu, w jaki zamienia się egzystencja niejednego z nas, i zastanowić się, po co i dokąd właściwie tak gnamy?
Ambrose
----------------------------
[1] Wendell Berry, Why I Am Not Going to Buy a Computer w: Why I Am Not Going to Buy a Computer, Wydawnictwo Penguin Books, Londyn 2018, s. 12
[2] Wendell Berry, Feminism, the Body and the Machine w: Why I Am Not Going to Buy a Computer, Wydawnictwo Penguin Books, Londyn 2018, s. 48
[3] Tamże, s. 28
[4] Tamże, s. 32
Super, ale autor i tak ślizga się po powierzchni tematu nie docierając do sedna. Inna sprawa, że nie jest wyjątkiem - jak dotąd nie słyszałem, by którakolwiek z osób medialnych miała odwagę wypowiedzieć oczywistą prawdę, że bez zatrzymania przyrostu naturalnego całe to ograniczanie konsumpcji jest tylko kolejnym półśrodkiem mogącym co najwyżej opóźnić katastrofę, a tak naprawdę jest następnym krokiem z tych, o których pisze Wendell Berry, czyli z tych, które służą głównie polepszeniu własnego samopoczucia ekologicznego i oszukiwania po równi siebie, co innych. Sęk w tym, że trzy główne religie monoteistyczne - chrześcijaństwo, islam i judaizm są antyekologiczne, gdyż nawołują do rozmnażania się bez opamiętania i przeciwdziałają jak mogą kontroli urodzin. Póki co ratują nas wojny, głód i choroby, które spowalniają przyrost naszej populacji, ale go niestety nie powstrzymują. Wystarczy spojrzeć na wykres ilości ludzi na Ziemi w funkcji czasu, by nie mieć wątpliwości, jak się to skończy. Bez samoograniczenia w rozmnażaniu wszystkie inne samoograniczenia tylko spowolnią proces zmierzania do końca świata. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że spowolnią go tylko minimalnie.
OdpowiedzUsuńHa, Twój komentarz idealnie wpisuje się w pierwszy esej, gdzie Berry zwraca uwagę na łatwość wydawania osądów na podstawie szczątkowej ilości informacji. Owszem, w tych 2 krótkich tekstach autor nie wspomina o przyroście naturalnym, ale skąd pomysł, że ten wątek w ogóle nie jest poruszany w jego dorobku?
UsuńPodrzucam link do innej publikacji Berry'ego, gdzie pojawia się problematyka agresywnej ekspansji ludzkości - zaznaczam przy tym, że dla Amerykanina ta sprawa jest bardziej złożona (złośliwe można by rzec: głęboko filozoficzna, bo Berry ma chyba tendencje do dzielenia włosa na czworo) i nie sprowadza się do prostego "ograniczać": The Body and the Earth.
Dzięki za link. Moja wypowiedź dotyczyła tylko tego, co omawiałeś :)
UsuńCiekawa jestem, czy żona Berry'ego podziela jego poglądy i czy z chęcią przepisuje jego utwory, czy też robi to pod przymusem, płacząc. :)
OdpowiedzUsuńHehe, część czytelników i czytelniczek Harper's Bazaar idzie o krok dalej, bo zamiast zapytać się autora o to jak z tym faktycznie jest, od razu przechodzą do zarzucania mu zniewolenia własnej małżonki :) Generalnie szkoda, że o tym artyście niewiele się o nas w Polsce mówi, bo wydaje mi się, że to b. oryginalna, a przy tym intrygująca osoba.
UsuńNo ładnie, ładnie... Oto kolejny autor o bogatym dorobku, wielu nagrodach na koncie i intrygujących pomysłach, który w Polsce niemal nieznanym jest. Dziękuję za przybliżenie.
OdpowiedzUsuńJa też żałuję, że żadne wydawnictwo nie zdecydowało się na przybliżenie twórczości tego oryginalnego artysty. Jakiś krótki zbiorek kilku esejów aż się prosi o przekład :)
Usuń