Lisa Gardner
Mąż doskonały
(The Perfect Husband)cykl: Quincy & Rainie (tom 1)
tłumacz: Maciejka Mazan
wydawnictwo: Amber 2000
liczba stron: 238
Amerykańska pisarka Lisa Gardner specjalizująca się w thrillerach kryminalnych i romansach (te ostatnie firmuje pseudonimem Alicia Scott) zdobyła sobie miejsce wśród moich ulubionych autorów już pierwszą jej powieścią, którą przeczytałem. Była to książka Sąsiad będąca czwartą odsłoną cyklu Detective D.D. Warren, który rozpoczyna się powieścią Samotna. Ta ostatnia też okazała się strzałem w dziesiątkę, podobnie jak i pozostałe części wspomnianej serii.
Po przeczytaniu wszystkich dostępnych opowieści o przygodach D.D. Warren postanowiłem spróbować serii Quincy & Rainie (FBI Profiler) i tym razem zacząłem chronologicznie, od pierwszej powieści cyklu, czyli od Męża doskonałego.
Dwudziestopięcioletnia Tess wychodzi za mąż za szanowanego policjanta Jima Becketta. Książę z bajki okazuje się tyranem, sadystą i... psychopatycznym mordercą. Zaszczuta, wiecznie przerażona żona postanawia wydać go policji. Jim trafia do więzienia. Tess czuje się wreszcie bezpieczna. Ale nie na długo...
Tyle głosi zajawka wydawcy i nie ma sensu zdradzać więcej, by nie psuć przyjemności z lektury. Jeśli po poznaniu tej wspomnianej notki obstawiacie na dzieło raczej schematyczne i pozbawione większej oryginalności, to macie absolutną rację. Pierwsza powieść tego cyklu nie jest co prawda debiutem powieściowym autorki, ale jest jeśli się nie mylę jej pierwszym thrillerem kryminalnym, wydanym siedem lat przed pierwszą powieścią cyklu o D.D. Warren i wyraźnie czuć, że to są pierwsze kroki na tym polu. Mąż doskonały to typowa aż do bólu amerykańska sztampa powielająca wszelkie negatywne stereotypy o amerykańskiej sensacji, kryminale i thrillerze. Trup się ściele gęsto, krew się leje strumieniami, przemocy aż nadto, bohaterowie niezbyt wiarygodni a ich zachowania, zwłaszcza czarnego charakteru, niezbyt przekonujące. Zdarzyła się nawet taka wpadka, jak scena, która wygląda jakby autorka dokończyła ją po dłuższej przerwie, nie bardzo pamiętając, co wcześniej napisała. Powinno to być poprawione w procesie korekty, ale jak widać początkująca pisarka nie miała aż takiego wsparcia redakcyjnego jak późniejsza gwiazda list bestsellerów. Jakby tego było mało w powieści aspekt romansowy momentami ocierający się niemal o pornografię (romanse Gardner zaczęła pisać wcześniej niż thrillery kryminalne) zajmuje dużo więcej miejsca niż w jej późniejszych powieściach z pogranicza kryminału, sensacji i powieści z dreszczykiem. Książkę da się przeczytać, jeśli już znacie lepsze dzieła pisarki, ale absolutnie nie od niej należy zaczynać, gdyż można się zniechęcić. Na początek polecam więc Samotną, a potem konsekwentnie cały cykl o D.D. Warren wraz z krótką serią Tessa Leoni. Potem można się zabrać za Quincy & Rainie (FBI Profiler) licząc na to, że kolejne powieści będą coraz lepsze, na co i ja mam nadzieję, bo jednak nie odpuszczę i za jakiś czas sięgnę po drugą część cyklu zatytułowaną Trzecia ofiara.
Na zakończenie może jeszcze ciekawostka - w powieści jak byk stoi, że protagonistka wyszła za mąż w wieku lat osiemnastu. Ciekaw jestem jakim cudem autor notki na okładce zrobił z osiemnastki kobietę dwudziestopięcioletnią. Poziom pracy wydawnictwa Amber wręcz powala. Jeśli inne elementy łącznie z tłumaczeniem są na podobnym poziomie jak zajawka redakcyjna, to może w oryginale jest lepiej niż w polskim wydaniu, na przykład jeśli chodzi o dialogi. Oczywiście nie zmienia to oceny fabuły i charakterystyk postaci, a więc i nie wpłynie znacząco na ocenę książki.
Wasz Andrew
Lisa Gardner często mnie zaskakuje. Jej książki przyciągają, a jednocześnie zaskakują. Jedna z ciekawszych autorek na rynku.
OdpowiedzUsuńW zupełności się zgadzam. Ta jedna słabsza powieść nie jest w stanie wiele zmienić w mej ocenie i nadal będę polował na następne jej książki.
UsuńWłaśnie może faktycznie główny problem leży w tłumaczeniu. Inne książki tej autorki są naprawdę ciekawe i fajnie się czyta. Nie chce mi się wierzyć, że w jednej powieści ten poziom spadł. Może ktoś w wydawnictwie położył sprawę i nie przetłumaczył tekstu z należytą starannością.
OdpowiedzUsuńNa pewno, ale tak jak pisałem, chyba nie wszystko można zwalić na wydawcę. Można jednak wiele wybaczyć biorąc pod uwagę, że to debiut autorki w tym gatunku.
UsuńTa autorka jest super, miałem wcześniej styczność z jej twórczością i jak najbardziej polecam!
OdpowiedzUsuńJa również polecam autorkę! To wielki talent
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę! To było moje odkrycie tego roku
OdpowiedzUsuń