Jerzy Vetulani i Maria Mazurek
Neuroerotyka
Rozmowy o seksie i nie tylko
Ostatnia książka profesora
wydawnictwo: Znak 2018
ISBN: 978-83-240-4274-6
ISBN: 978-83-240-4274-6
Kiedy na październikowym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki w Rawie Mazowieckiej dowiedzieliśmy się, iż w listopadzie 2018 lekturą będzie książka Marcina Rotkiewicza Mózg i błazen. Rozmowa z Jerzym Vetulanim jedna z koleżanek skomentowała to w ten sposób:
- Baaa! Vetulani! Baa!
Zapamiętałem to przez zaskoczenie, którego doznałem, bo nazwisko profesora Vetulaniego było mi wówczas całkowicie obce, mimo iż to niemal Noblista, a ja interesuję się nauką, zaś jedną z dziedzin, które szczególnie mnie fascynują, jest właśnie działanie mózgów. Mózgów, bowiem nie tylko ludzkie są niezgłębionym morzem zagadek. I o Vetulanim do tego momentu nie słyszałem obracając się głównie w opracowaniach uczonych amerykańskich, więc było to niemal jak objawienie.
Mózg i błazen okazał się jak najbardziej godny tego - Baaa!, więc z niecierpliwością i wielkimi oczekiwaniami sięgnąłem teraz po ostatnią, niedokończoną książkę nieżyjącego już Vetulaniego, czyli zapis rozmów, jakie prowadziła z nim Maria Mazurek, która je zapisała dla potomności, za co jej chwała.
Po lekturze pierwszej ze wspomnianych książek i poznaniu w międzyczasie różnych materiałów o dorobku i życiu Profesora znalezionych w sieci, uznałem go za autorytet, na co u mnie naprawdę trudno zasłużyć i sama wiedza do tego nie wystarczy. Chodzi także o ocenę posiadanej wiedzy i wyczucie granicy między wiedzą, hipotezą, domysłem i niewiedzą. Chodzi również o interpretację na odpowiednim poziomie i sposób rozmowy o tym, co się wie i czego się nie wie, o konsekwencjach wynikających z tej wiedzy i niewiedzy oraz o wielu innych sprawach. Jakoś tak Vetulani kojarzy mi się z Lwem Starowiczem. Choć różnią się w wielu sprawach, również w specjalizacji naukowej, to jednak obaj zawodowo zajmują się również seksem i potrafią o tym rozmawiać na poziomie, a jednocześnie z lekkością i naturalnością oraz klasą, co wcale nie jest takie powszechne. Właściwie o profesorze Vetulanim powinno się pisać w czasie przeszłym, ale na kartach książki Marii Mazurek naprawdę ożył, więc niech tak zostanie.
To, że ktoś jest dla mnie autorytetem nie oznacza, iż wierzę w cokolwiek bezkrytycznie, gdyż Bóg nie obdarzył mnie łaską wiary. Zawsze dopuszczam możliwość, że nawet największy autorytet się myli i do wszystkiego podchodzę z mniejszą lub większą dozą krytycyzmu. Nie oznacza to jednak, że nie potrafię się fascynować osiągnięciami nauki, śmiałymi hipotezami czy pięknem zgrabnie sformułowanych teorii. Po Neuroerotykę sięgnąłem więc z nadzieją, że Vetulani po raz kolejny zachwyci mnie pięknem swego umysłu, skromnością, dystansem do tematu i do samego siebie. Właśnie dystans do siebie, do swojej wiedzy i nieomylności jest dla mnie niezbędnym elementem autorytetu. Kluczowe jest wiedzieć co się wie, czego się nie wie i mieć odpowienią rezerwę wobec całej reszty, która jest tylko hipotezami.
A o czym jest konkretnie ta Neuroerotyka? Dokładnie tak jak w dalszej części tytułu - to Rozmowy o seksie i nie tylko. Badania nad mózgiem, które były pasją Jerzego Vetulaniego, łączą się bowiem nie tylko z seksem, ale i niezliczoną ilością innych tematów. Lektura naprawdę fascynująca dla każdego, kto chce wiedzieć i nie boi się tego, że tylko niewielka część wiedzy jest pewna na 100%, a cała reszta to hipotezy i interpretacje, które wciąż podlegają zmianom, więc cała sztuka polega na tym, by umieć ocenić prawdopodobieństwo ich trafności i zawsze dopuszczać myśl, że jednak mogą się okazać jeśli nawet nie fałszywymi, to szczególnymi przypadkami ogólnych prawidłowości o całkiem innym wydźwięku.
Tak, to lektura fascynująca, ale trudna, zwłaszcza dla ludzi uwielbiających prawdy objawione i dogmaty czy nawet niezmienne prawa nauki lub przywiązanych do „odwiecznych, ogólnoludzkich wartości”. Myślę, że szczególnie będzie ciężkostrawna dla ortodoksów, nie tylko chrześcijańskich. No, ale Kościół tak długo wspierał swym autorytetem różne dziwne pomysły, że wspomnę tylko płaską Ziemię, Ziemię w centrum naszego układu planetarnego czy zakaz pisemnego mnożenia, iż aż dziw, że jeszcze ktokolwiek może powoływać się na jego autorytet. Rozumiem, że można wierzyć w jego dogmaty, ale gdzie tu autorytet i nieomylność? Sokoro jednak nawet ortodoksi jakoś godzą te ciągłe zmiany w odwiecznych i niezmiennych prawach Kościoła, więc może jakoś zdołają przebrnąć i przez Neuroerotykę. A naprawdę warto.
Poza elementami konkretnej wiedzy z bardzo dynamicznie rozwijającej się gałęzi nauki, w dodatku prawdopodobnie jednej z najważniejszych, w książce znajdziemy również solidną dawkę świetnego humoru oraz perełki w postaci ciekawostek, które same z siebie potrafią niejednemu czytelnikowi mocno nadwyrężyć światopogląd. Weźmy choćby takie sprawy jak matka, która według badań genetycznych nie jest matką urodzonych przez siebie dzieci, jak zabijanie dzieci poczętych przez ich jeszcze nienarodzone rodzeństwo, ekskomunika polskiego pszczelarza, problem pornografii, pedofilii, homofobii, poglądów Jana Pawła II albo nekrofilii, homoseksualizmu i innych „zboczeń” wśród zwierząt, które przecież są stworzeniami bożymi i nie mogą grzeszyć. Mam wrażenie, że jedyne parafilie, których nie odnajdziemy w przyrodzie, to te, które jak altocalcifilia wymagają dostępu do technologii, co oczywiście wiąże je tylko z homo sapiens. Poza nimi nie ma jednak niczego, czego by natura nie znała przed pojawieniem się człowieka. No, ale to tylko taka moja dygresja. Naprawdę zaskakujących informacji jest multum. Na przykład mocnym akcentem jest naukowo udokumentowany i przebadany przypadek niepokalanego poczęcia, tylko że u damy, która miała na imię inaczej niż ta wszystkim znana i nie ma z Biblią za wiele wspólnego.
Wśród ciekawostek znajdziemy również jak najbardziej konkretne, użyteczne, przyziemne informacje, jak na przykład o feromonach, sypialniach i piżamach.
Niektóre poruszane problemy są raczej właśnie ciekawostkami, ale niektóre z kolei są kardynalnymi dylematami od zawsze męczącymi nie tylko filozofów i uczonych, ale całą ludzkość, jak choćby problem wolnej woli, wychowania i dziedziczności, monogamii i innych konkurencyjnych pomysłów na życie rodzinne.
Kościół ma Dekalog i nie uznaje żadnych okoliczności łagodzących. Prawo karne jest już nieco łagodniejsze. Coraz więcej badań i eksperymentów potwierdza jednak, że wystarczy subtelny, praktycznie niewykrywalny defekt, daleki od stanów wymienionych w kodeksach karnych, wystarczy zmiana poziomu jednej substancji chemicznej w organizmie, a efekty będą takie, że „to już nie będzie ten sam człowiek”. Jak się ma do tego wolna wola i grzech?
Najogólniej rzecz biorąc powiedziałbym, że Neuroerotyka, tak jak wszystkie dobre książki popularnonaukowe, jest fascynującą lekturą dla każdego, kto pragnie wiedzy i nie obawia się, że być może będzie musiał przemyśleć różne sprawy i przekonstruować swój światopogląd, swoje wyobrażenie o świecie i ludziach, by uwzględnić nowe wiadomości i aktualny stan wiedzy naukowej, który zmienia się w galopującym tempie. Dla tych, których myślenie boli, którzy wolą prawdy podane przez innych, Neuroerotyka będzie drogą przez mękę. No, ale oni chyba już podświadomie wiedzą, że po książki naukowe, zwłaszcza z biologii i socjologii, lepiej nie sięgać. Ja ze swej strony w trakcie lektury najbardziej podziwiałem nie osiągnięcia nauki, ale to, jak ukazują ile jeszcze pozostało do odkrycia i jak skomplikowany jest świat. Polecam gorąco - nieprędko w mej pamięci zatrą się wrażenia z tej lektury
Wasz Andrew
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)