Nie samymi książkami człowiek żyje, więc dziś o czymś dla ciała. Jakiś czas temu do jadłospisu włączyłem śniadanie zawierające dużą ilość surowych warzyw i stwierdziłem, że to nie był zły krok. Potem zacząłem myśleć o smoothie – koktailach owocowych i warzywnych. Zakupiłem sprzęt, zajrzałem do internetu i trochę się podłamałem. Większość przepisów na smoothie ma bowiem w swym składzie składniki, których w mniejszych miejscowościach nie idzie dostać. W ramach odważnej próby pierwszy koktajl zrobiłem bez przepisu i na winie. Na winie, czyli co się nawinie - to do blendera.
Wziąłem surowy ogórek, marchew, czosnek (10g), pół cebuli, paprykę (1/3). Dolałem szklankę wody (wolę gęste koktajle) i włączyłem maszynkę. Okazało się, że było to dość pikantne, ale że lubię na ostro, więc mi to pierwsze smoothie całkiem smakowało. Od tego czasu eksperymentuję dodając mniej lub więcej (albo w ogóle) cebuli oraz czosnku, zmieniając ilość papryki. Teraz dorzucam zawsze, póki jest, pietruszkę i szczypiorek, często jabłko, mango (1/2), gruszkę (nie bardzo mi podchodzi), kaki i ogólnie co mi w łapki wpadnie. W wersji na ostro (czosnek i cebula) pozostałe składniki mają mniejsze znaczenie, gdyż o pikantności decyduje głównie czosnek (cebula jakoś mu ulega). Nawet dodanie kolorowego pieprzu nie przebija wiodącej roli czosnku. W wersji soft natomiast to już jest różnie i kwestia gustu, co komu będzie smakować.
Tutaj uwaga - 100 kcal z ciastka to nie to samo co 100 kcal z warzyw. Witamina z suplementu to nie to samo co z natury. 100 kcal i witaminy z warzyw to nie to samo co 100 kcal z koktajlu (przyswajalność).
Wniosek? – Koktajlować! Wrzucać co się ma, eksperymentować, jak nie smakuje, to domiksować coś jeszcze. Szkoda czasu na chodzenie i szukanie składników pod cudze przepisy, a tym bardziej płacenie za przepisy. I nie warto przejmować się zdjęciami z insta – smaczny i zdrowy koktajl wcale nie musi być jednorodny i wyglądać kolorowo jak w reklamie, choć czasami i taki też się uda. Świetna zabawa i zdrowa – polecam
Wasz Andrew
Ja ze swojej strony polecam jarmuż, który nadaje ładnego, zielonego koloru - no i jego zdrowotne własności oraz pyszny smak także należy uwzględnić. Ostatnio robiłem też eksperyment z cytryną - wg mnie jej niewielki dodatek nadaje smootkie odświeżające przymioty ;) Generalnie u mnie podstawowymi składnikami są jabłka i banany, ale ten dodatek marchewki wydaje się b. kuszący.
OdpowiedzUsuńRozglądnę się za jarmużem, gdyż jeszcze nie próbowałem, a cytrynkę już jutro wypróbuję :) Banany są OK. Ogólnie jednak przedkładam warzywa nad owoce (cukier). Jabłka dorzucam tylko wtedy, gdy ktoś mi je podrzuci, sam ich nie kupuję. Wiesz ile razy są pryskane?
Usuń