Refleksja ta przytrafiła mi się, gdy mimochodem słuchałem telewizora nastawionego na Telewizję śniadaniową. O nie – nie było niczego o modzie na ekologię ani o ekologicznych rozwiązaniach w świecie mody, choć to też byłyby tematy. Po prostu po jak najbardziej ekologicznym kawałku (zdarzają się takie całkiem na poważnie w tym programie) poszła przebitka na to, co obok żarcia dominuje nie tylko w Tś, nie tylko w telewizji w ogóle, ale przede wszystkim w necie, czyli na modę. No i skojarzyło mi się...
Co sądzić o prowadzących program, którzy z równą powagą rozmawiają o postępującej degradacji świata, w którym żyjemy i próbach radzenia sobie z tym, a chwilę potem z równą powagą roztrząsają co nosi się w tym sezonie, a może nawet w tym tygodniu, albo wręcz dzisiaj, bo przecież te wątki lecą codziennie? Udają czy naprawdę nie widzą sprzeczności? Przecież moda to zaprzeczenie ekologii.
Nawet gdyby coraz to nowe trendy w modzie nakazywały używanie tylko ekologicznych surowców, o czym przecież nawet nikt się nie zająknie, to i tak wyrzucanie ciuchów tylko dlatego, że już nie są modne, jest zaprzeczeniem ekologicznego podejścia do życia i świata, gdyż każda produkcja obciąża środowisko, w którym nigdy nic nie bierze się z niczego, a zawsze jest coś za coś. Jeśli widzę kogoś, kto rozprawia o ekologii ubrany w modne, nowe cuchy, to sorry – nie ma w nim za grosz wiarygodności.
Moda ekologiczna to taki oksymoron. Bardzo smutny, gdyż pokazuje, że większość ludzi nadal nie rozumie, iż bez samoograniczania żadne ekocuda nie uratują dla nas naszej planety. Pokazuje w prosty sposób – większość ludzi bez śladu jakiegokolwiek dysonansu po rozmowie o ekologii będzie podniecać się modą by, gdy tylko znajdą kilka wolnych groszy, polecieć na zakupy i kupić coś modnego. Najczęściej będzie to zresztą wyrób z plastiku, gdyż większość materiałów używanych dziś w produkcji odzieży zawiera mniejszą lub większą ilość tworzyw sztucznych, a w szczególności odzież sportowa i obuwie.
Ten trend nie wróży niczego dobrego naszemu środowisku, gdyż w miarę jak stopa życiowa coraz większej liczby ludzi na Ziemi będzie rosnąć, coraz więcej zacznie interesować się modą i zmieniać ciuchy nie wtedy, gdy się zniszczą, a wtedy, gdy zmieni się moda. Zresztą nie tylko ciuchy niestety, bo moda to i samochody, motocykle, quady, elektronika, nawet domy. Paradoksalnie, całe szczęście, że większość ludzi na Ziemi jest biedna, a spora część głoduje. Jest nadzieja, że my dożyjemy naszych dni w jakim takim przyrodniczym komforcie. Jak długo bowiem wytrzymałoby środowisko, gdy nagle dziś wszystkim na Ziemi poprawiłoby się choćby do średniego polskiego poziomu? Aż strach pomyśleć, więc módlmy się, by się im lepiej nie wiodło.
Wasz Andrew
Ha, tak naprawdę najbardziej ekologicznym podejściem jest ubieranie się w tzw. lumpeksach.
OdpowiedzUsuńNo - nie do końca, bo w ten sposób zbieramy z widoku by nie kłuło w oczy to, co kupują a potem wyrzucają inni i dajemy rozgrzeszenie tym, którzy uważają, że są ekologiczni, bo właśnie w rynku wtórnym pozbywają się swych coraz to nowych ciuchów. O wiele bardziej ekologiczne jest używanie rzeczy, aż się zużyją. To zresztą teraz coraz łatwiejsze, bo jakość coraz gorsza. Już nie ma takich kurtek, jak mój wodoodporny adisas, kóry ma ponad 30 lat i wciąż w pełni walorów użytkowych.
Usuń