Evelyn Lau
Inne kobiety
Główna bohaterka powieści, Fiona, to dwudziestokilkuletnia artystka, która wikła się w pozornie banalny romans. Wybranek jej serca, Raymond, to mężczyzna po czterdziestce z 15-letnim małżeńskim stażem, przyjeżdżający w sprawach zawodowych do miasta, w którym mieszka Fiona. Przypadkowe spotkanie przeradza się w znajomość, która rozwija się w hotelowych pokojach i restauracjach. Mimo gorliwych pocałunków i pieszczot oraz towarzyszącemu im seksualnemu napięciu, związek nie zostaje skonsumowany. W rezultacie, kiedy po roku takiej przyjaźni, Raymond postanawia zakończyć relację tłumacząc się troską o dobro swojej małżonki, Fionie towarzyszy poczucie niespełnienia i odrzucenia. A nieugaszone pragnienie obecności Raymonda wkrótce przemienia się w obsesję, z sideł której niezwykle trudno jest się wyzwolić.
Lektura Innych kobiet to przygnębiające doświadczenie z racji tego, iż jesteśmy świadkami stopniowego upadku Fiony. Jeszcze do niedawna energiczna i niezależna kobieta popada w wyniszczające otępienie, z którego stara się wyrwać mało efektywnymi metodami. Nadużywanie alkoholu, kompulsywne spożywanie posiłków a następnie ich zwracanie czy zakupy dokonywane pod wpływem chwilowych kaprysów tylko pogarszają położenie Fiony, które kojarzy się z samonapędzającą się spiralą prowadzącą wprost w ramiona depresji.
Książka Evelyn Lau jest o tyle interesująca i wartościowa, że autorka odsłania przed nami potencjalne źródło fiksacji, jaka staje się udziałem protagonistki. Kanadyjska pisarka ogromny nacisk kładzie na potrzebę bycia częścią cudzego życia - Fiona marzy, by ktoś o nią dbał, troszczył się, myślał o niej, traktował ją jako składową swojej codzienności, której nieustannie poświęca się uwagę. Owa potrzeba bliskości jest czymś naturalnym, chociaż Evelyn Lau sygnalizuje, że w niektórych okolicznościach przybiera ona wyjątkowe duże rozmiary. W przypadku Fiony wytłumaczeniem zdaje się być trauma przeżyta w dzieciństwie, zaś niepowodzenie z Raymoned może podświadomie jawić się jako klęska poniesiona przy próbie naprawy tej sytuacji.
Poprzez skupienie się na losach opuszczonej Fiony, Inne kobiety można postrzegać jako pochylenie się nad jedną z chorób znamiennych dla współczesnej cywilizacji, jaką jest samotność. Utwór Evelyn Lau to okazja, by na świat spojrzeć z perspektywy kobiety, która przez dżunglę codzienności musi przedzierać się samodzielnie, bez oparcia w postaci najbliższej i najbardziej zaufanej osoby. Inne kobiety pozwalają zrozumieć jak trudna jest egzystencja singli, którzy nierzadko traktowani są jako ludzie niekompletni czy niepełnowartościowi. Jednocześnie autorka wskazuje przyczyny prowadzące do rozluźniania się międzyludzkich więzów, wśród których znajdują się niechęć brania odpowiedzialności za drugiego człowieka czy egoizm przejawiający się bardzo mocnym skoncentrowaniem się na własnej osobie i przedkładaniu własnych potrzeb ponad cudze.
W kwestii treści Evelyn Lau nie jest może zbyt odkrywcza, za to jej dzieło jawi się jako zdecydowanie intrygujące, gdy przyjrzeć mu się pod kątem formy. Inne kobiety składają się z przeplatających się rozdziałów z pierwszo- oraz trzecioosobową narratorką. O ile narracja trzecioosobowa jest chłodna, analityczna i niezwykle precyzyjna, o tyle pierwszoosobowa ogniskuje się wokół wewnętrznych przeżyć i przemyśleń Fiony, którym towarzyszą liczne wspomnienia. Oba nurty narracyjne bardzo dobrze się ze sobą zazębiają, stanowiąc swoje uzupełnienie. Ponadto Lau chętnie sięga po symbolikę. Uwagę przyciąga już sam tytuł, bowiem innymi kobietami są dla Fiony żony, które umieją na tyle przywiązać do siebie mężczyzn, że ci nie decydują się na ich opuszczenie, nawet gdy zdarzają im się momenty zapomnienia w ramionach młodszej kochanki. Ów fenomen jest dla Fiony tyleż tajemniczy, co trudny do przeniknięcia i zrozumienia. Ciekawie prezentują się też hotelowe, obrotowe drzwi, w których zakleszcza się Raymond - można odnieść wrażenie, że wyobrażają one utknięcie pomiędzy dwiema rzeczywistościami: jedną z nich jest małżeńska rutyna, drugą tymczasowa przyjemność obcowania z kochanką. Kolejnym wyróżnikiem stylu Lau jest język, który mocno zagęszczony zostaje przez metafory oraz porównania. Autorka sprawnie operuje słowną materią, tkając z niej bardzo liryczną prozę przesyconą tęsknotą i smutkiem. Na koniec warto jeszcze wspomnieć sprawnie nakreślone portrety psychologiczne - postacie Raymonda czy Fiony tchną autentyzmem, stąd współczucie czy antypatia ze strony czytelnika, które pojawiają się w trakcie lektury.
Wypadkową wspomnianych elementów jest niejednoznaczna książka, która mimo poruszania dość wyświechtanej tematyki, okazuje się przyjemnym literackim doświadczeniem. Lau ciekawie pokazuje, że: Każdy może zostać złamany przez miłość [1], szczególnie, jeśli błędnie pojmuje się to uczucie. Kanadyjka znakomicie przedstawia jego wynaturzoną postać, która jest równie toksyczna, co niebezpieczna.
----------------------------------------------
[1] Evelyn Lau, Inne kobiety, przeł. Marlena Justyna, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2000, s. 70
To prawda, że ludzie samotnych najczęściej traktujemy jak wybrakowanych, niepełnowartościowych i zwykle uważamy, że tylko udają, że są szczęśliwi, podczas gdy w rzeczywistości tęsknią za założeniem rodziny. A z serii Kameleon nie czytałam zbyt wielu książek. Z tych przeczytanych największe wrażenie wywarły na mnie „Na wschód od gór”, „Intymność”, „Rzeczywista”.
OdpowiedzUsuńJa też dopiero zaczynam znajomość z tą serią (głównie za sprawą Murdoch i Atwood). Z bardziej egzotycznych tytułów, bardzo ciekawie prezentuje się "Koło rozumu", hinduskiego pisarza Amitava Ghosha.
Usuń"Koło rozumu" naprawdę świetne (przeczytałam wszystko Amitava Ghosha), a dorzucę jeszcze parę, które bardzo polecam: "Kalimantan" Godshalka, "Almanach" Morrowa, "Biblia jadowitego drzewa" Barbary Kingsolver, "Hawksmoor" Petera Ackroyda, "Dom z obserwatorium" Edwara Careya, a zwłaszcza (moje ukochane) "Oczekiwanie" Ha Jina oraz "Muzykę i ciszę" Rose Tremain. Fajna była ta seria...
UsuńHu hu hu, sypnęłaś ogromną liczbą tytułów! Dzięki serdeczne za tę listę. Muszę przy tym zdradzić, czy nawet pochwalić się, że "Dom z obserwatorium" czytałem - było to b. dawno temu, ale pamiętam, że ta książka wywarła na mnie ogromne wrażenie.
UsuńWidzę coś tu zdecydowanie dla mnie.;) I forma, i treść zupełnie w moim guście. Dzięki za recenzję, bo nie miałam pojęcia o tej książce, autorce również.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo. Biorąc pod uwagę ile ja dzięki Tobie poznałem autorów i autorek, o których wcześniej nie słyszałem, to można powiedzieć, że spłaciłem ułamek długu :)
Usuń