Brad Thor
Żadnych zasad
tytuł oryginału: Code of Conducttłumacz: Radosław Madejski
cykl: Scot Harvath (tom 14)
wydawnictwo:
Sonia Draga 2018-04-25
liczba stron: 384
ISBN: 9788381102971
No i znów to zrobiłem! Zacząłem czytać nowy cykl powieściowy od środka! Doszło do tego, gdyż skusiła mnie książka o intrygującym tytule Żadnych zasad, gdy ją ujrzałem na półce bibliotecznej w trakcie kompletowania przedkoronawirusowych zapasów. Tym razem jednak jestem częściowo usprawiedliwiony i mam żal do wydawcy, który nigdzie nie umieścił informacji, iż przedmiotowa pozycja to już czternasta odsłona serii o przygodach Scota Harvatha pióra poczytnego amerykańskiego autora Brada Thora! Wstyd! Dziadostwo! Fe!
Na tytuł na okładce w ogóle nie patrzcie. Po porównaniu z tytułem oryginału od razu widać, że to kolejny kwiatek dziwnej polskiej mody, by broń Boże tytułu z sensem nie przetłumaczyć. Kolejny objaw tego, że Polska to nie kraj, a stan umysłu.
Nieustalona osoba drogą elektroniczną wysyła do Waszyngtonu czterosekundowe nagranie wideo, na którym widać, jak nieznani sprawcy w kombinezonach do pracy w warunkach skażenia biologicznego napadają na jeden z ośrodków zdrowia prowadzonych w Kongu przez prywatną amerykańską fundację humanitarną. Ponieważ nie można nawiązać kontaktu z personelem placówki, a sytuacja polityczna i militarna w tym regionie jest delikatnie mówiąc niestabilna, misja sprawdzenia na miejscu, co się w istocie wydarzyło, zostanie powierzona Scotowi Thomasowi Harvathowi, byłemu asowi służb specjalnych USA, a obecnie gwieździe prywatnej firmy o podobnym profilu działalności skrywanym pod ogólnie przyjętym terminem usług ochrony i bezpieczeństwa.
Fabuły oczywiście nie będę zdradzał, gdyż jest to typowa produkcja sensacyjna, ale w pozytywnym znaczeniu tego określenia, technothriller najlepszej próby, czyli to, co tygrysy lubią najbardziej. Akcja toczy się błyskawicznie, lektura wciąga jak mało która. Dosłownie! – uprzedzam, że możecie jak i ja zarwać nockę albo jakiś termin, gdy będziecie się chcieli dowiedzieć, co dalej. Świetnie poprowadzona, szybka narracja i mistrzowsko zbudowany klimat zagrożenia epidemią to kolejne atuty, które doceniam. Protagonista może się niektórym wydawać zbyt herosowaty, ale historia zna takie przypadki w realnym świecie, więc spoko. Szkoda tylko, że czarny bohater nie został dokładniej poddany wiwisekcji literackiej, ale i z tym wcale nie jest źle – jego motywy są jak najbardziej realne i logiczne.
W trakcie lektury zwróćcie uwagę, że coraz częściej ostatnio pojawia się w literaturze, wspomnieć choćby Problem trzech ciał, temat nad którym nie zająknie się żaden rząd, głównie ze względu na opór wielkich religii, a mianowicie sprawa ograniczenia liczebności homo sapiens jako jedynego rozwiązania problemów ekologicznych, przez to i ocalenie cywilizacji, a może i w ogóle naszego gatunku. Mam wrażenie, że coraz więcej osób, choć się do tego nie przyznają, byłoby skłonnych do wyrażenia zgody na wybicie większości ludzi na Ziemi, oczywiście pod warunkiem, że oni na tym nie stracą, a niektórzy byliby nawet gotowi poświęcić i siebie.
W tle przewija się również temat eugeniki, powszechnie obecnie odsądzanej od czci i wiary, choć nie wiem czy poza krytyką moralną reszta zarzutów wobec niej jest racjonalna. Na szczęście Brad Thor nie staje tutaj po żadnej ze stron.
Ze znajomością rzeczy Thor zwraca też uwagę czytelnika na wypaczenia w samej konstrukcji instytucji państw demokratycznych i na skalę totalnej inwigilacji świadczącą o tym, że już dawno wolność sprzedaliśmy za ułudę bezpieczeństwa. Nie neguje przy tym potrzeby i celowości ochrony demokracji, państwowości i porządku prawnego - po prostu zauważa pewne aspekty rzeczywistości.
Tam, gdzie władza bała się społeczeństwa, panowała wolność. Tam, gdzie społeczeństwo bało się władzy, panowała tyrania.
Wbrew pozorom powieść mieszcząca się w typowo rozrywkowym kanonie i w dodatku po mistrzowsku jego założenia wypełniająca, okazała się pełna ciekawych obserwacji i porusza ważkie aktualne problemy. Zdecydowanie i gorąco polecam, aczkolwiek nie wiem jeszcze, czy nie lepiej było zacząć od Lwów z Lucerny otwierającej cykl. Ja już je dodaję do listy książek, które chętnie przeczytam.
Wasz Andrew
Dobra szczerze mówiąc, nie wiem co myśleć. Czy naprawdę była to taka dobra książka? I jakim cudem ja o tym cyklu nic nie słyszałem? Zwłaszcza teraz temat jak najbardziej aktualny!
OdpowiedzUsuńA tytuł rzeczywiście straszliwie pokaleczony. Przecież jest przeinaczeniem tego oryginalnego.
Ja też nie słyszałem, choć to jeden z moich najbardziej ulubionych tematów. Może nie jest tak dobra w rozumieniu pretensji do „Wielkiej Literatury”, ale w konwencji czegoś bardziej realnego niż James Bond, to mistrzostwo. Myślę, że śmiało może konkurować z takimi klasykami jak Tożsamość Bourne'a czy wczesne, dobre powieści Toma Clancy'ego.
UsuńAndrew czy jest chronologia jego książek bo chciałbym przeczytać jego książki a w necie nie bardzo znalazlem ?
OdpowiedzUsuńOczywiście. Na goodreads wystarczy wpisać Żadnych zasad albo Lwy z Lucerny otworzyć kartę powieści, kliknąć link z nazwą cyklu powieściowego i voilà. Pozdrawiam serdecznie
Usuń