The Key
Jun'ichirō Tanizaki
Tytuł oryginału: Kagi
Tłumaczenie: Howard Hibbett
Wydawnictwo: Penguin Books
Seria: Vintage Blue
Liczba stron: 160
Obsesje, czyli nieustannie i
uporczywie powracające myśli, impulsy bądź wyobrażenia to zaburzenia, których
przedmiotem może być właściwie wszystko, począwszy od rzeczy pozornie błahych i
banalnych, takich jak nieodparta konieczność upewniania się czy drzwi
rzeczywiście zostały zamknięte, a na sprawach znacznie poważniejszych
skończywszy, kiedy to obiektem fiksacji staje się partner. W takim przypadku relacja,
którą jesteśmy związani przyjmuje formy pokraczne i wynaturzone. Uczucie
określane mianem miłości okazuje się natrętną potrzebą kontrolowania, pasmem
wybuchów zazdrości oraz chorobliwą żądzą, by poznać i lustrować każdy aspekt
prywatnej egzystencji obiektu naszych uczuć. Złożoną wizję tego, jak toksyczny
wpływ na związek dwojga ludzi mogą mieć wzajemnie podsycane obsesje, jest
krótka powieść The Key, autorstwa
japońskiego mistrza perwersji, Jun’ichirō Tanizakiego.
Utwór Tanizakiego to przewrotne
dzieło, będące kompilacją prywatnych zapisków pewnego małżeństwa. On – 55-letni
profesor – zafiksowany na punkcie żony, za wszelką cenę usiłujący sprostać jej
seksualnym potrzebom, jednocześnie świadom własnego niedomagającego i
schorowanego ciała; ona – Ikuko – o 11 lat młodsza, wychowana w duchu tradycji
nakazującej kobiecie bycie spokojną i stateczną, rzekomo odczuwająca zgorszenie
wobec łóżkowych fantazji męża. Kiedy wraz z nastaniem Nowego Roku akademicki
uczony postanawia w od lat prowadzonym dzienniku zacząć poruszać temat
seksualnego pożycia, o którym wcześniej nigdy nie wspominał, w dotychczasowej
egzystencji pary dochodzi do niemałych przemian. Ikuko, która dziwnym
zrządzeniem losu odnajduje w pokoju męża klucz do szuflady, gdzie trzymany jest
notatnik, pod wpływem lektury decyduje się na pisanie własnego pamiętnika,
bowiem (…) ktoś, kto nie otwiera swego serca
przed innymi, potrzebuje rozmowy, choćby z samym sobą [1].
Co ciekawe, zarówno profesor jak i Ikuko traktują swoje adnotacje jako rzecz
prywatną, osobistą, przeznaczoną wyłącznie do własnego użytku. Jednocześnie
oboje podejrzewają się wzajemnie o szpiegowanie i potajemne podczytywanie cudzych
dzienników – z tego względu przyjmują one formę czegoś, czemu najbliżej jest do
listów. W miarę zagłębiania się w utwór Tanizakiego rodzi się jednak pytanie,
na ile prezentowana treść jest szczera i prawdziwa, a na ile jest tylko grą
pozorów, prowokacją i subtelną próbą manipulacji partnera?
Powieść Tanizakiego nabiera
dodatkowych rumieńców, kiedy na scenę wprowadzeni zostają kolejni protagoniści,
bowiem za sprawą córki Toshiko oraz jej narzeczonego Kimury, fabuła przyjmuje
coraz bardziej niezwykłą kompozycję. Pojawienie się młodego i atrakcyjnego
mężczyzny pozwala przekonać się profesorowi, że zazdrość, której przedmiotem
jest Ikuko to bodziec ogromnie stymulujący. Pasja i namiętność, które płyną z
tego uczucia są na tyle silne, że 55-latek nagle odnajduje w sobie energię, by
zaspokoić swoją – wedle własnej opinii – zimną
i nieczułą małżonkę. Tym samym Kimura wplątany zostaje w sieć intryg dwojga
kochanków, stając się bezwolnym pionkiem w erotycznej grze. Ale co, jeśli
pionek się zbuntuje, nie godząc się z narzuconą mu rolą?
Dzieło Tanizakiego to wspaniała,
przerażająca i rozbudowana panorama wypaczeń i degeneracji, do jakich
doprowadzona zostaje miłość, jeśli partnerzy pozwolą dojść do głosu swoim
obsesjom. Japoński mistrz pióra ukazuje stopniowe szaleństwo, które obejmuje we
władanie dwójkę ludzi. Z jednej strony, za wszelką cenę, starają się oni
dowiedzieć wszystkiego o ukochanym, z drugiej zaś ta chęć zgromadzenia
informacji idzie w parze z negacją płynących sygnałów, bowiem w wyobraźni
tworzony jest portret, o z góry określonych konturach. Oznacza to, że rzeczy
nie przystające do tej wizji są skrzętnie pomijane i ignorowane, a do głosu
dopuszczane zostają wyobrażenia i domysły. Do danych zachowań przypisywanie są
intencje, a ich interpretacja odbywa się w sposób dalece uproszczony.
Wzajemne poznanie się jest tym
trudniejsze, że zarówno profesor oraz Ikuko skrupulatnie dbają o to, by swoje
sylwetki zaprezentować w określonym świetle – poprzez mistyfikację,
niedopowiedzenia, selektywny dobór faktów, drobne przekłamania czy subtelne
aluzje budowana jest iluzja tego, za kogo chcieliby uchodzić protagoniści. Tym
sposobem Ikuko jawi się jako kobieta niewinna, a przy tym ślepo posłuszna
swojemu małżonkowi, dla dobra którego gotowa jest zarówno do wyrzeczeń jak i
poświęceń (Zniosłam wszystko ze względu
na niego, dla jego pragnienia (…) [2]).
Idąc dalej tym torem, profesor może wydawać się troskliwym mężem, który gorąco
pragnie pogłębić więź łączącą go z ukochaną żoną – z racji skrytego charakteru
Ikuko, mężczyzna wybiera formę komunikacji w postaci tekstu pisanego, dając tym
sposobem kobiecie klucz do swojego wnętrza. Oczywiście, kiedy spojrzymy na parę
pod kątem zapisków drugiej strony, otrzymujemy negatyw wspomnianych portretów –
nagle Ikuko staje się zaborczym sukubem, natomiast profesor zmienia się w
seksualnego maniaka, nie potrafiącego zapanować nad swoją żądzą.
Zabieg zastosowany przez Tanizakiego
– tzn. zapoznanie czytelnika z historią kochanków tylko i wyłącznie poprzez ich
relacje – uniemożliwia rozstrzygnięcie, który z serwowanych obrazów bliższy
jest rzeczywistości. Jedyne czego czytelnik może być pewnym, to fakt, że żadna
ze stron nie jest w pełni szczera, że oboje bohaterowie zwodzą się wzajemnie,
zwodząc jednocześnie odbiorców. Tym samym Tanizaki wspaniale uzmysławia nam jak
bardzo subiektywne i niepowtarzalne jest postrzeganie rzeczywistości przez
każdego z nas. Jednocześnie przekonujemy się, że termin prawda obiektywna jest pustym sloganem, abstrakcją czy też Świętym
Graalem (a więc czymś upragnionym, ale nie osiągalnym). Nieobiektywność,
wynikająca z wysoce indywidualnego odbierania płynących z otoczenia bodźców w
połączeniu z uprzedzeniami oraz stereotypowym myśleniem skutkują tym, że
zrozumienie drugiego człowieka jest czymś równie złudnym, co niewykonalnym.
The Key rozpatrywany przez pryzmat pozostałej twórczości
Tanizakiego to kwintesencja stylu japońskiego pisarza – dzieło zawiera w sobie
wszystkie elementy znamienne dla prozy autora. Skomplikowana figura miłosna,
która sukcesywnie przybiera coraz to nowe kształty kojarzy się z nowelą Niektórzy wolą pokrzywy. Niejednoznaczny
portret Ikuko przywodzi na myśl profile psychologiczne bohaterek znanych z
powieści Ashikari, czyli źle mi bez
ciebie oraz Shunkinsho, czyli
rozmyślania nad życiem Wiosennej Harfy (obie pozycje w polskim przekładzie wchodzą w skład zbiorku Dwie opowieści o miłości okrutnej) – piękno fizyczne jest tutaj
zestawiane na zasadzie kontrastu z moralnym zepsuciem, jakim naznaczone są
osobowości wymienionych kobiet. Motyw dualizmu, syntezy sprzeczności stosowany
jest także w przypadku kreowania postaci profesora, który przypomina innych
mężczyzn, jakich na kartach swoich książek powołał do życia Tanizaki – tak jak
choćby pan Musashi z Tajemnej historii pana Musashiego czy tytułowy protagonista Dziennika szalonego starca, mąż Ikuko jest powszechnie szanowanym
człowiekiem, który jednak w odmętach swej duszy skrywa mnóstwo mrocznych sekretów,
o mocno perwersyjnym zabarwieniu.
Reasumując, The Key, to wspaniała literacka przygoda. Podróż, w jaką zabiera
nas Jun’ichirō Tanizaki ma w sobie coś elektryzującego i podniecającego, bowiem
odbywa się ona w najciemniejszych zakątkach ludzkiego umysłu. W ten sposób
pisarz folguje naszym słabościom do podglądania innych, które pozwalają nam
uzmysłowić sobie, że nie ma ludzi pomnikowych, o spiżowych charakterach, że każdy z nas ma w sobie cząstkę
osobowości, którą staramy się schować przed światłem dziennym. W rezultacie
Tanizaki wspaniale odmalowuje potężny rozdźwięk, panujący pomiędzy światem
naszych przemyśleń i refleksji, a zewnętrzną skorupą, którą przywdziewamy w
kontaktach z innymi.
[1] Jun’ichirō Tanizaki, The Key, przeł. Howard Hibbett, Wydawnictwo Vintage, Londyn 2004,
s. 13
[2] Tamże, s. 75
P.S. Bardzo miło mi donieść, że książka doczekała się polskiego przekładu - wszystko dzięki niezrównanej Annie Elliott-Zielińskiej (doskonale znanej m.in. z tłumaczeń prozy Harukiego Murakamiego) oraz niezastąpionemu Państwowemu Instytutowi Wydawniczemu i jego seria Proza Dalekiego Wschodu. Polski tytuł to oczywiście Klucz.
Rzec by się chciało, że w japońskiej literaturze tabu wcale nie jest tabu. A w samej recenzji podoba mi się mnogość porównań do innych dzieł, miło mieć taki kontekst.
OdpowiedzUsuńSzczególnie u Tanizakiego, mojego prywatnego japońskiego mistrza perwersji ;) Bardzo cenię sobie twórczość tego pisarza, która w całkiem sporej mierze została przełożona na j. polski, stąd te odwołania do pozostałych tytułów.
Usuń