Strony

wtorek, 5 listopada 2019

Xiaobo Wang "Miłość w czasach rewolucji" - Rewolucja to czas przegranych losów

Miłość w czasach rewolucji

Xiaobo Wang

Tytuł oryginału: Gémìng shíqí de àiqíng
Tłumaczenie: Katarzyna Sarek
Wydawnictwo: PIW
Seria: Proza Dalekiego Wschodu
Liczba stron: 240






(…) ludzie nieustannie mają dziwaczne myśli, których nie są w stanie ani ujarzmić, ani wyjaśnić [1]. Co prawda, można próbować, ale jeśli ma się do czynienia z kłębowiskiem przypominającym plątaninę nieustannie wijących się węży, usiłowania te z góry skazane na niepowodzenie. Tyle, że nie tylko to, co schludne i uporządkowane jest piękne. Chaos również może posiadać nieodparty urok, o czym przekona się czytelnik, który zdecyduje się sięgnąć po powieść Miłość w czasach rewolucji, autorstwa chińskiego pisarza Wanga Xiaobo (1952 – 1997).
 
Utwór to zapiski z egzystencji Wanga Era, człowieka któremu przypada wątpliwa przyjemność życia w ciekawych czasach. Ten niespełniony malarz, niedoszły matematyk, wynalazca o niewykorzystanym potencjale, były robotnik zajmujący się udrażnianiem rur służących do transportu mleka sojowego w fabryce tofu, wreszcie inżynier urodził się w 1952 roku. W konsekwencji jego dzieciństwo oraz młodość pokrywają się z okresem dynamicznych, niekiedy wręcz gwałtownych zmian, jakie przetaczają się przez Państwo Środka pod rządami przewodniczącego Komunistycznej Partii Chin Mao Zedonga. Poszczególne epizody z niepospolitego, a momentami burzliwego bytu Wanga Era służą jako pretekst do mocno prześmiewczych komentarzy na temat społeczno-politycznych realiów panujących w Chińskiej Republice Ludowej.
 
Książka już od pierwszych stron przykuwa czytelniczą uwagę z racji oryginalnego stylu, w jakim jest utrzymana. Zaskoczenie może budzić fakt, że Wang Xiaobo swobodnie miesza sposoby, w jaki przytaczana jest historia. Momentami jest to klasyczna narracja trzecioosobowa, tyle, że już po chwili zza oparów tekstu wynurza się (pozornie) wszechwiedzący narrator, która nie pozwala o sobie zapomnieć, bowiem przejawia inklinacje do tego, by bezpośrednio zwracać się do odbiorcy (Przypuśćmy, że jesteś, czytelniku (…) [2]; Kimkolwiek jesteś, wiercenie się z pewnością nie jest ci obce [3]), racząc go przy okazji licznymi dygresjami i wtrąceniami. Jeszcze ciekawej robi się, kiedy rolę opowiadającego przejmuje sam Wang Er, wyjaśniając m.in., że stosowane zabiegi ze zmienną narracją wynikają z faktu, że niektóre zdarzenia zdecydowanie łatwiej opisuje się z perspektywy widza, o innych zaś można mówić wyłącznie z punktu widzenia bezpośredniego uczestnika. Nie mniej intrygujące są wstawki ((…) możesz mi wierzyć bądź nie (…) [4]), za sprawą których nieustannie przypomina się nam, że obcujemy z wytworem cudzej wyobraźni – kolejne poziomy fikcji przeplatają się ze sobą, w rezultacie czego nawet gdyby założyć tezę, że Wang Er to alter ego Wanga Xiaobo, nie sposób ocenić, które z opisywanych wypadków stały się udziałem autora, a które są tylko dziełem fantazji. Ta niepewność jest bardzo umiejętnie podsycana przez stwierdzenia podkreślające zawodność ludzkiej pamięci (Zgaduję, że (…) [5]; Pierwotnie chyba (…) [6]), na skutek czego wszelacy tropiciele wątków biograficznych zostaną wprowadzani w niemałą konfuzję.
 
Drugą istotną cechą prozy Wanga Xiaobo jest ironia, którą obficie skropiono niemal każdą stronę. Autor chętnie posługuje się bardzo precyzyjnymi opisami, których poważny ton żywo kontrastuje z błahością omawianego przedmiotu, w efekcie czego uśmiech regularnie gości na czytelniczej twarzy. Nie mniej zabawna jest pokrętna logika stosowana przez Wanga Xiaobo, która doprowadza do tyleż odkrywczych, co zaskakujących wniosków i spostrzeżeń (Jesienią, kiedy nasza rodzina kopała dół do przechowywania kapusty na zimę, brałem łopatę i niosłem ją za ogrodzenie uniwersyteckiego rozsadnika. Tam drążyłem własne sekretne jamy. Później jednak moje tajemne pieczary stawały się sraczami dla miejscowych uliczników, a ponieważ byłem dość wymagający, jeśli chodzi o czystość, nie chciałem dziur, do których ktoś się załatwił. Dlatego ciągle w desperacji szukałem nowych jam do ukrywania się i nigdy nie kopałem ich zbyt głęboko. Wspinanie się ku niebu było zdecydowanie praktyczniejsze, ponieważ niewielu ludzi posiadło umiejętność srania w górę [7]).
 
Utwór Wanga Xiaobo to nie tylko interesująca pozycja pod względem nieszablonowego warsztatu literackiego – równie mocnym akcentem jest tło, na jakim rozpostarto fabułę. Zgodnie z tytułem, lwia część akcji osadzona została w okresie Wielkiej Proletariackiej Rewolucji Kulturalnej (1966 – 1976), kiedy to Mao Zedong usiłuje odzyskać utracone wpływy i władzę. Przez Chińską Republikę Ludową przelewa się fala przemocy, czystek i represji, która w mniejszym bądź większym stopniu dotyka niemal każdego obywatela (Przypominało wiele innych wydarzeń tamtego okresu, których wynikiem dla części społeczeństwa była śmierć, dla części – uwięzienie, dla części – bycie pod obserwacją [8]). Wang Er nie jest wyjątkiem, a zaznane doświadczenia stają się asumptem do wielu gorzkich refleksji poświęconych przewrotowi zapoczątkowanemu przez Mao Zedonga. Na podstawie zwierzeń bohatera, dowiadujemy się, że: Rewolucja oznacza, że niektórzy ludzie w niewytłumaczalny sposób stają się ofiarami, jakby Królowa Matka Zachodu opróżniała w niebie nocnik i nigdy nie było wiadomo, na czyją głowę spadnie jego zawartość [9]. Zatem jest to czas chaosu, kiedy losami ludzi w ogromnej mierze rządzi przypadek, ale nie mniej istotne są spryt oraz zawiść ((…) w czasach rewolucji zawsze niektórzy oszukują, a niektórzy są oszukiwani [10]). Ponadto wegetowanie w trakcie przełomu przypomina chodzenie po kruchym lodzie – nigdy nie wiadomo, kiedy grunt się pod nami zapadnie i zostaniemy uznani za wroga klasowego, reakcjonistę bądź prawicowca, bowiem sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie, a jedne poglądy są bardzo szybko zastępowane przez kolejne doktryny (Rewolucja była jak las, bardzo łatwo można się było w niej zgubić [11]). Takie permanentne trwanie w stanie napięcia i poczucia zagrożenia odbija się na zdrowiu psychicznym – ludzie stają się moralnymi kalekami, niezdolnymi do otwarcia się przed bliźnimi i okazaniem im pełnego zaufania (Jestem, jak wszyscy urodzeni w czasie rewolucji, w połowie sadystą, w połowie masochistą, a która połówka bierze górę, zależy od tego, na kogo trafię [12]).
 
Pod kątem stosunku Wanga Xiaobo do wolt społeczno-ekonomicznych, jakie przetoczyły się przez Państwo Środka będące pod wodzą Mao Zedonga (przeprowadzona w latach 1957 – 1958 Kampania przeciwko prawicowcom czy wspomniana już Wielka Proletariacka Rewolucja Kulturalna), chiński autor nie wyróżnia się szczególnie na tle innych twórców. Podobnie jak w przypadku dzieł Zhanga Xianlianga (Zielonodrzew, Zupa z trawy) czy Tie Ning (Kobiety w kąpieli) uwaga koncentruje się na skutkach, jakie Wielka Historia wywiera na codzienność szarych ludzi, którzy zostają wyrzuceni z kolein rutyny, będąc zmuszonym żyć w ekstremalnych warunkach. Prześladowania rzekomych kontrrewolucjonistów (najczęściej rola ta przypada inteligentom); działalność hunwejbinów (członków komunistycznych młodzieżówek) sprowadzająca się do starć między poszczególnymi podgrupami oraz gnębienia wszystkich, na których padło najmniejsze podejrzenie o związek z szeroko rozumianą burżuazją; echa klęski polityki Wielkiego skoku naprzód; szumne hasła okazujące się zwykłymi sloganami, za którymi skrywa się instrumentalne wykorzystywanie ludzkich zasobów – oto okoliczności, w jakich przyszło się wychowywać Wangowi Erowi, który nie bez przyczyny uważa się za pechowca, a na otaczającą rzeczywistość spogląda ze sporą dozą nieufności i sceptycyzmu (Jednym zdaniem, jeśli nie wydarzy się cud, w życiu spotka cię dużo goryczy i mało szczęścia. A cuda się nie zdarzają [13]).
 
Istotną składową powieści jest także analiza międzyludzkich relacji, ze szczególnym uwzględnieniem uczuć, które określane są mianem miłości. Wang Xiaobo ukazuje erozję interpersonalnych, jaka ma  miejsce w Chińskiej Republice Ludowej, doprowadzając do tego, że ludzie stają się emocjonalnymi kalekami. Pisarz odmalowuje wzajemną nieufność kochanków, konflikty narastające pomiędzy przedstawicielami różnych pokoleń czy ostrożność w kontaktach pomiędzy tymi, którzy niegdyś uważali się za przyjaciół.
 
Wypadkową specyficznego stylu, intrygującego historycznego tła oraz niepowtarzalnego bohatera jest bardzo dobra powieść, którą czyta się z niekłamaną przyjemnością. Słodko-gorzki klimat zapewniają umiłowanie do absurdu i groteski, które przeplatają się z całkiem poważnymi przemyśleniami o bardzo różnorodnej tematyce. Nie brak ogólnych konstatacji ((…) łatwo jest ustalić związek pomiędzy zjawiskami, ale trudno ustalić, co jest przyczyną a co skutkiem [14]), rozważań o filozoficznym sznycie (człowieczy pobyt na ziemskim padole postrzegany jako tajemnica, której nie można rozwiązać zbyt szybko, bowiem (…) po jej wyjaśnieniu wszystko stanie się nudne i bez smaku [15]) czy podsumowań wypowiadanych w imieniu całego pokolenia ludzi dojrzewających w okresie Wielkiej Rewolucji Kulturalnej, którzy zostali bezpardonowo oszukani i wykorzystani (Nie byliśmy wcale żołnierzami, ale glinianymi figurkami w rękach dziecka, raz ustawieni na stole w szyku bojowym, raz machnięciem rączki wrzucani z odłamanymi kończynami do pudła z zabawkami [16]). Mocna proza – z jednej strony zabawna, z drugiej zaś pozostawiająca na języku cierpki posmak.
 
 
P.S. Premiera polskiego wydania Miłości w czasach rewolucji będzie mieć miejsce 12. listopada 2019, ale powieść można było przeczytać trochę wcześniej wystarczyło w trakcie Krakowskich Targów Książki odwiedzić oficjalne stoisku Państwowego Instytutu Wydawniczego.

www.piw.pl



[1] Wang Xiaobo, Miłość w czasach rewolucji, przeł. Katarzyn Sarek, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2019, s. 64
[2] Tamże, s. 36
[3] Tamże, s. 80
[4] Tamże, s. 8
[5] Tamże, s. 9
[6] Tamże, s. 7
[7] Tamże, s. 51
[8] Tamże, s. 77
[9] Tamże, s. 61
[10] Tamże, s. 73
[11] Tamże, s. 134
[12] Tamże, s. 105
[13] Tamże, s. 117
[14] Tamże, s. 226
[15] Tamże, s. 196
[16] Tamże, . 213

8 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa tematyka. Może kiedyś się zdarzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam z zaznaczeniem, że warto się do lektury odrobinę przygotować, tj. dowiedzieć się co nie co o opisywanych wydarzeniach.

      Usuń
  2. Na pewno zwrócę uwagę na tę książkę, kiedy już się ukaże.
    Trochę niepokoi mnie ta ironia - trafiła mi się kilka razy w wydaniu chińskim i wcale nie było mi do śmiechu.;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Wanaga Xiaobo ta ironia to raczej śmiech przez łzy. Doświadczenia bohatera wcale nie są lżejsze niż choćby traumy, jakich zaznały protagonistki znane z powieści "Kobiety w kąpieli", ale Wanga Era nie jest łatwo złamać. Jego sposób patrzenia na świat odrobinę kojarzy mi się z narratorami Bukowskiego :)

      Usuń
  3. Chyba doradzę PIW-owi, żeby zaprosił Cię do współpracy - pisałbyś (piszesz!) piękne posłowia....Czuję, że jest to emocjonalnie trudna proza, ale jakoś magnetycznie przyciągająca. Trudno mi sobie wyobrazić, że ludzie przeżyli i zachowali godność w tak upodlających, odhumanizowanych czasach. Bardzo chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, dzięki za miłe słowa ;) A książka jest bardzo, bardzo ciekawa i porównując ją z innymi lekturami traktującymi o tamtym okresie, widać, że są różne podejścia radzenia sobie z zaznanymi traumami. Wang Xiaobo stara się bronić za pomocą czarnego humoru i gorzkiej ironii, ale widać, że trudne doświadczenia zawsze odciskają na nas niezatarte piętno.

      Usuń
    2. Daj proszę znać, co PIW odpowie :)

      Usuń
    3. Ja bym się ucieszył, gdyby posłowie do książki napisała dr Katarzyna Sarek, autorka przekładu :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)