Miłość w czasach rewolucji
Xiaobo Wang
Tytuł oryginału: Gémìng shíqí de àiqíng
Tłumaczenie: Katarzyna Sarek
Wydawnictwo: PIW
Seria: Proza Dalekiego Wschodu
Liczba stron: 240
(…) ludzie nieustannie mają dziwaczne myśli, których nie są w stanie
ani ujarzmić, ani wyjaśnić [1].
Co prawda, można próbować, ale jeśli ma się do czynienia z kłębowiskiem
przypominającym plątaninę nieustannie wijących się węży, usiłowania te z góry
skazane na niepowodzenie. Tyle, że nie tylko to, co schludne i uporządkowane
jest piękne. Chaos również może posiadać nieodparty urok, o czym przekona się
czytelnik, który zdecyduje się sięgnąć po powieść Miłość w czasach rewolucji, autorstwa chińskiego pisarza Wanga
Xiaobo (1952 – 1997).
Utwór to zapiski z egzystencji
Wanga Era, człowieka któremu przypada wątpliwa przyjemność życia w ciekawych
czasach. Ten niespełniony malarz, niedoszły matematyk, wynalazca o
niewykorzystanym potencjale, były robotnik zajmujący się udrażnianiem rur
służących do transportu mleka sojowego w fabryce tofu, wreszcie inżynier
urodził się w 1952 roku. W konsekwencji jego dzieciństwo oraz młodość pokrywają
się z okresem dynamicznych, niekiedy wręcz gwałtownych zmian, jakie przetaczają
się przez Państwo Środka pod rządami przewodniczącego Komunistycznej Partii
Chin Mao Zedonga. Poszczególne epizody z niepospolitego, a momentami burzliwego
bytu Wanga Era służą jako pretekst do mocno prześmiewczych komentarzy na temat
społeczno-politycznych realiów panujących w Chińskiej Republice Ludowej.
Książka już od pierwszych stron
przykuwa czytelniczą uwagę z racji oryginalnego stylu, w jakim jest utrzymana.
Zaskoczenie może budzić fakt, że Wang Xiaobo swobodnie miesza sposoby, w jaki
przytaczana jest historia. Momentami jest to klasyczna narracja trzecioosobowa,
tyle, że już po chwili zza oparów tekstu wynurza się (pozornie) wszechwiedzący
narrator, która nie pozwala o sobie zapomnieć, bowiem przejawia inklinacje do
tego, by bezpośrednio zwracać się do odbiorcy (Przypuśćmy, że jesteś, czytelniku (…) [2];
Kimkolwiek jesteś, wiercenie się z
pewnością nie jest ci obce [3]),
racząc go przy okazji licznymi dygresjami i wtrąceniami. Jeszcze ciekawej robi
się, kiedy rolę opowiadającego przejmuje sam Wang Er, wyjaśniając m.in., że
stosowane zabiegi ze zmienną narracją wynikają z faktu, że niektóre zdarzenia
zdecydowanie łatwiej opisuje się z perspektywy widza, o innych zaś można mówić
wyłącznie z punktu widzenia bezpośredniego uczestnika. Nie mniej intrygujące są
wstawki ((…) możesz mi wierzyć bądź nie
(…) [4]),
za sprawą których nieustannie przypomina się nam, że obcujemy z wytworem cudzej
wyobraźni – kolejne poziomy fikcji przeplatają się ze sobą, w rezultacie czego
nawet gdyby założyć tezę, że Wang Er to alter
ego Wanga Xiaobo, nie sposób ocenić, które z opisywanych wypadków stały się
udziałem autora, a które są tylko dziełem fantazji. Ta niepewność jest bardzo
umiejętnie podsycana przez stwierdzenia podkreślające zawodność ludzkiej
pamięci (Zgaduję, że (…) [5];
Pierwotnie chyba (…) [6]),
na skutek czego wszelacy tropiciele wątków biograficznych zostaną wprowadzani w
niemałą konfuzję.
Drugą
istotną cechą prozy Wanga
Xiaobo jest ironia, którą obficie skropiono niemal każdą stronę. Autor
chętnie posługuje się bardzo precyzyjnymi opisami, których poważny ton
żywo
kontrastuje z błahością omawianego przedmiotu, w efekcie czego uśmiech
regularnie gości na czytelniczej twarzy. Nie mniej zabawna jest pokrętna
logika
stosowana przez Wanga Xiaobo, która doprowadza do tyleż odkrywczych, co
zaskakujących wniosków i spostrzeżeń (Jesienią,
kiedy nasza rodzina kopała dół do przechowywania kapusty na zimę, brałem łopatę
i niosłem ją za ogrodzenie uniwersyteckiego rozsadnika. Tam drążyłem własne
sekretne jamy. Później jednak moje tajemne pieczary stawały się sraczami dla
miejscowych uliczników, a ponieważ byłem dość wymagający, jeśli chodzi o
czystość, nie chciałem dziur, do których ktoś się załatwił. Dlatego ciągle w
desperacji szukałem nowych jam do ukrywania się i nigdy nie kopałem ich zbyt
głęboko. Wspinanie się ku niebu było zdecydowanie praktyczniejsze, ponieważ
niewielu ludzi posiadło umiejętność srania w górę [7]).
Utwór Wanga Xiaobo to nie tylko
interesująca pozycja pod względem nieszablonowego warsztatu literackiego –
równie mocnym akcentem jest tło, na jakim rozpostarto fabułę. Zgodnie z tytułem,
lwia część akcji osadzona została w okresie Wielkiej Proletariackiej Rewolucji
Kulturalnej (1966 – 1976), kiedy to Mao Zedong usiłuje odzyskać utracone wpływy
i władzę. Przez Chińską Republikę Ludową przelewa się fala przemocy, czystek i
represji, która w mniejszym bądź większym stopniu dotyka niemal każdego
obywatela (Przypominało wiele innych
wydarzeń tamtego okresu, których wynikiem dla części społeczeństwa była śmierć,
dla części – uwięzienie, dla części – bycie pod obserwacją [8]).
Wang Er nie jest wyjątkiem, a zaznane doświadczenia stają się asumptem do wielu
gorzkich refleksji poświęconych przewrotowi zapoczątkowanemu przez Mao Zedonga.
Na podstawie zwierzeń bohatera, dowiadujemy się, że: Rewolucja oznacza, że niektórzy ludzie w niewytłumaczalny sposób stają
się ofiarami, jakby Królowa Matka Zachodu opróżniała w niebie nocnik i nigdy nie
było wiadomo, na czyją głowę spadnie jego zawartość [9].
Zatem jest to czas chaosu, kiedy losami ludzi w ogromnej mierze rządzi
przypadek, ale nie mniej istotne są spryt oraz zawiść ((…) w
czasach rewolucji zawsze niektórzy oszukują, a niektórzy są oszukiwani [10]).
Ponadto wegetowanie w trakcie przełomu przypomina chodzenie po kruchym lodzie –
nigdy nie wiadomo, kiedy grunt się pod nami zapadnie i zostaniemy uznani za
wroga klasowego, reakcjonistę bądź prawicowca, bowiem sytuacja zmienia się
bardzo dynamicznie, a jedne poglądy są bardzo szybko zastępowane przez kolejne
doktryny (Rewolucja była jak las, bardzo
łatwo można się było w niej zgubić [11]).
Takie permanentne trwanie w stanie napięcia i poczucia zagrożenia odbija się na
zdrowiu psychicznym – ludzie stają się moralnymi kalekami, niezdolnymi do
otwarcia się przed bliźnimi i okazaniem im pełnego zaufania (Jestem, jak wszyscy urodzeni w czasie
rewolucji, w połowie sadystą, w połowie masochistą, a która połówka bierze
górę, zależy od tego, na kogo trafię [12]).
Pod kątem stosunku Wanga Xiaobo do
wolt społeczno-ekonomicznych, jakie przetoczyły się przez Państwo Środka będące
pod wodzą Mao Zedonga (przeprowadzona w latach 1957 – 1958 Kampania przeciwko prawicowcom czy wspomniana już Wielka Proletariacka Rewolucja Kulturalna),
chiński autor nie wyróżnia się szczególnie na tle innych twórców. Podobnie jak
w przypadku dzieł Zhanga Xianlianga (Zielonodrzew,
Zupa z trawy) czy Tie Ning (Kobiety w kąpieli) uwaga koncentruje się
na skutkach, jakie Wielka Historia wywiera na codzienność szarych ludzi, którzy
zostają wyrzuceni z kolein rutyny, będąc zmuszonym żyć w ekstremalnych
warunkach. Prześladowania rzekomych kontrrewolucjonistów (najczęściej rola ta
przypada inteligentom); działalność hunwejbinów (członków komunistycznych
młodzieżówek) sprowadzająca się do starć między poszczególnymi podgrupami oraz gnębienia
wszystkich, na których padło najmniejsze podejrzenie o związek z szeroko
rozumianą burżuazją; echa klęski polityki Wielkiego
skoku naprzód; szumne hasła okazujące się zwykłymi sloganami, za którymi
skrywa się instrumentalne wykorzystywanie ludzkich zasobów – oto okoliczności,
w jakich przyszło się wychowywać Wangowi Erowi, który nie bez przyczyny uważa
się za pechowca, a na otaczającą rzeczywistość spogląda ze sporą dozą nieufności
i sceptycyzmu (Jednym zdaniem, jeśli nie wydarzy się
cud, w życiu spotka cię dużo goryczy i mało szczęścia. A cuda się nie zdarzają [13]).
Istotną składową powieści jest
także analiza międzyludzkich relacji, ze szczególnym uwzględnieniem uczuć, które
określane są mianem miłości. Wang Xiaobo ukazuje erozję interpersonalnych, jaka
ma miejsce w Chińskiej Republice
Ludowej, doprowadzając do tego, że ludzie stają się emocjonalnymi kalekami.
Pisarz odmalowuje wzajemną nieufność kochanków, konflikty narastające pomiędzy
przedstawicielami różnych pokoleń czy ostrożność w kontaktach pomiędzy tymi,
którzy niegdyś uważali się za przyjaciół.
Wypadkową
specyficznego stylu, intrygującego historycznego tła oraz
niepowtarzalnego bohatera jest bardzo dobra powieść, którą czyta się z
niekłamaną przyjemnością. Słodko-gorzki klimat zapewniają umiłowanie do
absurdu i groteski, które przeplatają się z całkiem poważnymi
przemyśleniami o bardzo różnorodnej tematyce. Nie brak ogólnych
konstatacji ((…) łatwo jest ustalić związek pomiędzy zjawiskami, ale trudno ustalić, co jest przyczyną a co skutkiem
[14]), rozważań o filozoficznym sznycie (człowieczy pobyt na ziemskim
padole postrzegany jako tajemnica, której nie można rozwiązać zbyt
szybko, bowiem (…) po jej wyjaśnieniu wszystko stanie się nudne i bez smaku [15]) czy podsumowań wypowiadanych w imieniu całego pokolenia ludzi dojrzewających w okresie Wielkiej Rewolucji Kulturalnej, którzy zostali bezpardonowo oszukani i wykorzystani (Nie
byliśmy wcale żołnierzami, ale glinianymi figurkami w rękach dziecka,
raz ustawieni na stole w szyku bojowym, raz machnięciem rączki wrzucani z
odłamanymi kończynami do pudła z zabawkami [16]). Mocna proza – z jednej strony zabawna, z drugiej zaś pozostawiająca na języku cierpki posmak.
P.S. Premiera polskiego wydania Miłości w czasach rewolucji będzie mieć miejsce 12. listopada 2019, ale powieść można było przeczytać trochę wcześniej – wystarczyło w trakcie Krakowskich Targów Książki odwiedzić oficjalne stoisku Państwowego Instytutu Wydawniczego.
[1] Wang Xiaobo, Miłość w czasach rewolucji, przeł.
Katarzyn Sarek, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2019, s. 64
[2] Tamże, s. 36
[3] Tamże, s. 80
[4] Tamże, s. 8
[5] Tamże, s. 9
[6] Tamże, s. 7
[7] Tamże, s. 51
[8] Tamże, s. 77
[9] Tamże, s. 61
[10] Tamże, s. 73
[11] Tamże, s. 134
[12] Tamże, s. 105
[13] Tamże, s. 117
[14] Tamże, s. 226
[15] Tamże, s. 196
[16] Tamże, . 213
Bardzo ciekawa tematyka. Może kiedyś się zdarzy...
OdpowiedzUsuńPolecam z zaznaczeniem, że warto się do lektury odrobinę przygotować, tj. dowiedzieć się co nie co o opisywanych wydarzeniach.
UsuńNa pewno zwrócę uwagę na tę książkę, kiedy już się ukaże.
OdpowiedzUsuńTrochę niepokoi mnie ta ironia - trafiła mi się kilka razy w wydaniu chińskim i wcale nie było mi do śmiechu.;(
U Wanaga Xiaobo ta ironia to raczej śmiech przez łzy. Doświadczenia bohatera wcale nie są lżejsze niż choćby traumy, jakich zaznały protagonistki znane z powieści "Kobiety w kąpieli", ale Wanga Era nie jest łatwo złamać. Jego sposób patrzenia na świat odrobinę kojarzy mi się z narratorami Bukowskiego :)
UsuńChyba doradzę PIW-owi, żeby zaprosił Cię do współpracy - pisałbyś (piszesz!) piękne posłowia....Czuję, że jest to emocjonalnie trudna proza, ale jakoś magnetycznie przyciągająca. Trudno mi sobie wyobrazić, że ludzie przeżyli i zachowali godność w tak upodlających, odhumanizowanych czasach. Bardzo chciałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńHehe, dzięki za miłe słowa ;) A książka jest bardzo, bardzo ciekawa i porównując ją z innymi lekturami traktującymi o tamtym okresie, widać, że są różne podejścia radzenia sobie z zaznanymi traumami. Wang Xiaobo stara się bronić za pomocą czarnego humoru i gorzkiej ironii, ale widać, że trudne doświadczenia zawsze odciskają na nas niezatarte piętno.
UsuńDaj proszę znać, co PIW odpowie :)
UsuńJa bym się ucieszył, gdyby posłowie do książki napisała dr Katarzyna Sarek, autorka przekładu :)
Usuń