Musica
Finn Alnæs
Tytuł oryginału: Musica
Tłumaczenie: Anna Marciniakówna
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Seria: Współczesna Proza Światowa
Liczba stron: 350
Słuchaj zatem: nasza epoka ubóstwia piękno i młodość, siłę i zdolności.
Ale czy przeczuwają ludzie naszego czasu, którzy brzydzą się zmarszczkami i
boją się śmierci, i którzy zawsze gardzą przegrywającym, czy oni przeczuwają,
że temu ideałowi młodości może wyrosnąć duchowy garb? [1].
Czy pokładanie zbytnich nadziei w przyszłych pokoleniach, czy zrzucanie na nie
własnych oczekiwań i obciążanie ich niespełnionymi marzeniami nie jest
najprostszą drogą do nieszczęścia? Kwestia to trudna i złożona, a o jednoznaczne
odpowiedzi niełatwo. Ale w chwilach duchowych rozterek w sukurs przychodzi
literatura i nie inaczej jest tym razem, bowiem norweski pisarz Finn Alnæs
(1932 – 1991) w swojej powieści Musica
usiłuje odnaleźć odpowiedzi na przynajmniej część z postawionych pytań.
Głównym bohaterem dzieła, którego
losy stają się pretekstem do ukazania perypetii bardzo szerokiego grona
oryginałów, jest Dyre Gjard. Ten przystojny 24-latek to człowiek w pełni
świadom wrażenia, jakie na innych wywiera jego naznaczona delikatnością uroda,
do której sam jednak żywi niechęć. Awersja nie przeszkadza mu w wykorzystywaniu
swoich fizycznych atutów: Zresztą chyba
tylko dzięki wyglądowi w ogóle zajmował miejsce dla kobiet w swoim
przeładowanym rozkładzie dnia: tempo, intensywne życie płciowe, efektywne
działanie. A potem spać i jeszcze więcej pracować [2].
Seksualne kontakty nie są jedynym polem, na którym Dyre Gjard przejawia
wzmożoną aktywność – intensywność to słowo, które idealnie określa prowadzoną
przez protagonistę egzystencję. Młodzieniec stara się wykorzystać każdą
nadarzającą się okazję zakosztowania najróżniejszych aspektów człowieczego bytu
– Dyre jest kadetem w Szkole Wojskowej; tak jak pozostali członkowie rodziny
znakomicie czuje muzykę, czemu daje upust poprzez grę na różnych instrumentach
oraz komponowanie własnych utworów; razem z braćmi i przyjaciółmi uprawia
wspinaczkę górską. Rzeczywistość zdaje się co rusz wołać w kierunku Dyrego,
prowokując go do pogoni za kolejną pasją czy hobby. Tyle, że w momencie
rozpoczęcia książki przeciążony organizm buntuje się. Przemęczenie i wynikające
z tego kiepskie samopoczucie stają się impulsem, by zwolnić i przemyśleć swój
żywot – Dyre Gjard postanawia wziąć przepustkę i w rodzinnym zaciszu podjąć
decyzję w sprawie własnej przyszłości. Przepowiadana przez ekspertów kariera
muzyka bądź spełnienie marzeń ojca o kontynuowaniu rodzimej tradycji w służbie
wojskowej – oto wybór, przed którym staje młodzieniec. Wybór tym trudniejszy,
że w sprawę wtrącą się rzeczy najmniej przewidywalne, tj. ludzkie uczucia.
Książka Finna Alnæsa to powieść,
która nie odznacza się szybkim tempem akcji czy mnogością zdarzeń.
Trzecioosobowa narracja płynie leniwie dzięki czemu możliwe jest dokładnie
wprowadzenie na scenę kolejnych protagonistów, którzy są mocno specyficzni. Musica to wręcz parada oryginałów i
odszczepieńców z niepowtarzalnym podejściem do rzeczywistości, podejściem
naznaczonym miłością do muzyki, szacunkiem do własnych korzeni oraz – w
przypadku starszych przedstawicieli rodu Gjardów – obsesją na punkcie
militariów.
Główną wymową dzieła pozostają
zmiany, jakim nieustannie podlega człowiecza cywilizacja. Powieść to zapis
konfrontacji, do jakich dochodzi pomiędzy nowymi ideami i prądami a starym
porządkiem rzeczy. W tym kontekście Musica
wypada dość okazale, bowiem rozpiętość tematów, jakich podjął się norweski
pisarz jest bardzo szeroka. Ciekawym zabiegiem jest chociażby przywołanie mocno
wstydliwych epizodów z historii Norwegii dotyczących żołnierzy służących w
oddziałach niemieckich (wymieniona zostaje 5 Dywizja Pancerna SS „Wiking”).
Jednym z ochotników walczących w imię Hitlera jest stryj Dyrego Gjarda, ale
warto odnotować, że rodzina nie stara się ukryć tego faktu. Ba, wspomniane
zostaje, że niejeden Norweg uległ wizji pangermanizmu, ponadto podawane są
różne źródła motywacji, popychające Skandynawów do zaciągnięcia się do
nazistowskiego wojska (zagrożenie ze strony ZSRR, przeświadczenie o słabości
demokratycznego państwa, gospodarczy kryzys, etc.). Oznaką nieuchronnych
przemian jest także ewoluująca rola pierwiastka żeńskiego w społeczeństwie. Finn
Alnæs podkreśla prawo kobiet do niezależności czy samostanowienia. Jednocześnie
sygnalizowane są problemy, jakie mogę z tego tytułu wynikać – Norweg zauważa,
że gdy dwoje ludzi zdecyduje się na podjęcie kariery w mocno absorbującym
zawodzie, to skutkuje to brakiem czasu na to by dbać o ciepło domowego ogniska.
Nie mniej intrygujące są fragmenty, w których Dyre Gjard dywaguje nad rolą
klasyków we współczesnej muzyce – czy ich dokonania warte są pogłębiania i
studiowania, czy też to tylko przebrzmiałe echa, które grożą zamknięciem się na
nowe, odżywcze prądy?
Rozważania młodego Gjarda są o
tyle istotne, że Musica, zgodnie z
tytułem wzniesiona została na muzycznym fundamencie. Opisy koncertów granych
przez familię Gjardów oraz wewnętrzne zmagania Dyrego związane z wyborem
przyszłej kariery stają się pretekstem, by zanurzyć się w świat nut. Finn Alnæs
przybliża zarówno elementy norweskiego folkloru (dowiadujemy się m.in. że rammeslåtten (…) znaczy tyle, co taniec z
przytupem albo mocny taniec. Został tak nazwany dlatego, że doprowadzał
tańczących do ekstazy, a często muzykant nie ustawał, dopóki mu nie zabrano
skrzypiec i nie przecięto strun [3],
zaś hardingfele to czterostrunowe
skrzypce ludowe, na których (…) bierze
się podwójny ton, bo podstawek jest płaski, tak że smyczek porusza od razu co
najmniej dwie struny [4]).
Sporo uwagi poświęcone zostaje również klasykom muzyki – protagoniści z
lubością analizują, porównują bądź po prostu chwalą utwory takich mistrzów jak
Mozart, Beethoven czy Chopin.
W książce nie brak też
filozoficznych akcentów. W tle można dostrzec m.in. koncepcje Petera Wessela
Zapffego, przywołanego zresztą z imienia i nazwiska, zgodnie z którymi człowiek
to istota z przesadnie rozwiniętą świadomością w stosunku do reszty zwierząt.
Ów nadmiar inteligencji nakazuje doszukiwać się logiki i porządku w świecie,
który naznaczony jest chaosem. W efekcie człowiek jest stworzeniem
napiętnowanym tragedią, bowiem oczekuje sprawiedliwości, której przewrotny i
figlarny los nie może zapewnić. W Musice
sporo jest również dysput poświęconych kondycji zachodniej cywilizacji
(pojawiają się narzekania na konsumpcjonizm czy seksualne rozpasanie, wybuchają
kłótnie dotyczące wyższości kapitalizmu nad socjalizmem i vice versa, napomknięte zostaje zmęczenie fizycznością).
Paradoksalnie to właśnie
prowadzone dyskusje są najsłabszym ogniwem Musici. Bohaterowie wykładają swoje poglądy w formie monologów, momentami rażących
sztucznością i pretensjonalnością. Rozmowy trudno jest określić mianem dialogu.
Są to bardziej monologi przywodzące na myśl akademickie wykłady. Wszelkim
sporom i sprzeczkom brak przez to naturalności, bowiem trudno wyobrazić sobie,
by oponent siedział cicho, pozwalając interlokutorowi na wygłaszanie kolejnych
przegadanych kwestii.
Reasumując, Musica to książka, którą trudno jednoznacznie ocenić. Gdyby
uwzględnić pojedyncze składowe to prezentuje się ona jak najbardziej poprawnie
– utwór zawiera wiele ciekawych wątków oscylujących wokół muzyki, narzekać nie
powinni również czytelnicy, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej na
tematu Norwegii, poznać ciekawostki związane z historią jak i kulturą tego
kraju. Jako całość powieść wypada dość blado, bowiem brakuje jej spójnej fabuły,
a konwersacje jakie prowadzą bohaterowie mierzą z racji nienaturalności. Wydaje
się, że plusy równoważą minusy, w rezultacie czego otrzymujemy przyzwoitą
lekturę, której jednak daleko do tytułu kultowego.
[1] Finn Alnæs, Musica, przeł. Anna Marciniakówna,
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989, s. 14
[2] Tamże, s. 10
[3] Tamże, s. 168
[4] Tamże, s. 190
Kilka lat temu koleżanka zachwalała mi tę powieść właśnie ze względu na wątek fascynacji Norwegów ideami Hitlera.
OdpowiedzUsuńMoże nienaturalność rozmów zniewelowałby nowy przekład?
Tak, wątek "nazistowski" jest bardzo ciekawy. Przyznaję, że z chęcią zgłębiłbym temat, dlatego rozglądam się za powieścią, której akcja osadzona byłaby w którymś ze skandynawskich krajów w latach 30-tych bądź 40-tych.
UsuńA co do sztuczności, to zabrakło chyba dobrej redakcji - gdyby monologi nieco poszatkować i przekonwertować w dialogi, wszystko brzmiałoby znacznie lepiej i naturalniej.
Polecam cykl Jana Guillou Złoty wiek . Interesująco jest pokazany okres przemian w Europie w XX wieku, w środkowych tomach właśnie okres wojny w Skandynawii.
UsuńOk, dzięki za przypomnienie tego cyklu ;)
UsuńKsiążkę wpisuję do mojego cyklu "wątki muzyczne w literaturze". Jakiś czas temu czytałam kilka pozycji z muzyką w tle, skandynawskie również: "Beatlesi" Christensena, "Pieśń harfy" Henriksena. Polecam Ci również powieść "Kradnąc konie" Pera Pettersona - bohater wspomina przeszłość, okres wojenny na pograniczu norwesko-szwedzkim.
UsuńO, i ja polecam „Kradnąc konie”. :) A także „Uchodźców” Sigurda Evensmo, a z nowości to „Płyń z tonącymi” Myttinga, której bohater dowiaduje się, że jego dziadek popierał Hitlera.
UsuńAwito, Koczowniczko - dzięki za polecenie. Pettersona już poznałem, ale akurat za sprawą innej książki, dlatego z chęcią sięgnę po "Kradnąc konie".
UsuńDodane do listy "do przeczytania". A w temacie pokoleń zmiany i konfliktów, to polecam Ci utwór Bisza "Czekając na barbarzyńców". Nawet jeśli to nie Twój gatunek muzyki, to sprawdź tekst ;)
OdpowiedzUsuńSame polecanki pod tym wpisem ;) A co do gatunków, to staram się nie być przyspawany do jakiegoś bardzo wąskiego grona, dlatego nie zadowolę się przestudiowaniem samego tekstu i przesłucham całą piosenkę :)
Usuń