Strony

poniedziałek, 8 lipca 2019

Ismail Kadare "Pałac snów" - Rzecz o trybikach machiny opresji

Pałac snów

Ismail Kadare

Tytuł oryginału: Pallati i ëndrrave
Tłumaczenie: Dorota Horodyska
Wydawnictwo: Znak
Seria: Proza
Liczba stron: 190







Kiedy znużony wrażeniami całego dnia przykładasz głowę do poduszki, Twoja świadomość z wolna zostaje wyciszona, a ciało pogrąża się w bezruchu. Organizm regeneruje się, zbierając siły niezbędne do dalszego funkcjonowania. Ale mimo pozornego bezwładu, nie wszystkie organy spowalniają swoje działanie – w momencie, gdy zasypiasz Twój mózg przestaje analizować otaczającą Cię rzeczywistość i zaczyna porządkować zebrane dotychczas dane. Efektem tej nocnej aktywności są marzenia senne, które stanowią integralną część ludzkiej cywilizacji. Z racji swojej abstrakcyjności i niezwykłości niemal od zawsze przyciągają one naszą uwagę – niekiedy doszukujemy się w nich pierwiastków magicznych, traktujemy je jako krzyk naszej podświadomości, zdarza się nawet, że postrzegamy je jako wróżby bądź sygnały wysyłane z zaświatów przez zmarłych. Owa mgiełka tajemnicy otaczająca senne majaki sprawia, że są one atrakcyjnym tematem m.in. dla literatury czego dobrym przykładem jest powieść Pałac snów autorstwa albańskiego pisarza Ismaila Kadare (ur. 1936).

Akcja dzieła rozgrywa w XIX wieku w czasach Imperium Osmańskiego, a jej kluczowym elementem jest tytułowy Pałac Snów zwany też Tabir Saraj. Ta zagadkowa instytucja, której mury pozostają zamknięte dla zwykłych śmiertelników pełni kluczową rolę w funkcjonowaniu państwa, bowiem to właśnie tutaj są zbierane, klasyfikowane, selekcjonowane oraz interpretowane sny, jakie co noc stają udziałem poddanych. Wszyscy obywatele mają obowiązek opowiadać swoje mary, które poprzez (…) tysiące sekcji Tabir Saraju rozrzuconych po całym bezkresnym państwie (…) [1] trafiają finalnie do znajdującego się w stolicy (…) słynnego urzędu zajmującego się snem i snami [2]. Idea powstania ministerstwa (…) opiera się na tym, że Allach rzuca proroczy sen na ziemski glob w sposób beztroski, tak jak rzuca tęczę lub burzę (…). Wysyła swój sygnał na ziemię, nie dbając o to, gdzie spadnie, ponieważ sam jest zbyt wysoko, by zajmować się takimi drobiazgami [3]. Celem urzędników pracujących w Pałacu Snów jest wyłuskanie owego zbłąkanego przesłania, określonego mianem Arcysnu – to na jego podstawie rządzący podejmują ważkie rozstrzygnięcia i decydują o kierunku, w jakim winno rozwijać się Imperium.

W chwili rozpoczęcia utworu udaje nam się zapoznać ze wzbudzającymi ciekawość zakamarkami Tabir Saraju. Zajrzenie do Pałacu Snów jest możliwe dzięki Markowi-Alemowi, wywodzącemu się z wpływowej albańskiej rodziny młodzieńcowi, który zostaje przyjęty w poczet urzędników ministerstwa. To za sprawą jego osoby przyjdzie nam dowiedzieć się na temat faktycznych przyczyn, dla których powołano do życia Tabir Saraj.

Centralną składową książki pozostaje Pałac Snów i przyznać należy, że Ismail Kadare odmalował go z pietyzmem i starannością. Budowla już na pierwszy rzut oka zwraca uwagę, emanując niejednoznacznością, która podszyta jest niepewnością, a nawet grozą (Okazałe budynki z ciężkimi portalami i jeszcze zamkniętymi okiennicami wznosiły się ponad ruch uliczny, dopasowując się do szarości wstającego dnia [4]). Uczucie niepokoju wzmaga się, kiedy wreszcie udaje nam się przekroczyć próg, bowiem Tabir Saraj jawi się jako plątanina łudząco podobnych do siebie pomieszczeń i prowadzących do nich długich, ponurych korytarzy. Dezorientację pogłębia fakt, że poszczególne drzwi nie są numerowane. W konsekwencji, jako, że brakuje nam punktów odniesienia, nietrudno jest zagubić się w tym dziwacznym labiryncie, który zdaje się uparcie ukrywać przed nami swoje sekrety.

Klimat, szczególnie na początkowych kartach powieści, przywodzi na myśl takie pozycje jak Zamek oraz Proces Franza Kafki czy Pamiętnik znaleziony w wannie Stanisława Lema, bowiem czytelnik wkracza w przestrzeń, w której panują trudne do uchwycenia zasady. Ten brak możności zrozumienia panujących reguł oraz opór napotykany w trakcie odkrywania oblicza Pałacu Snów skutkują brakiem poczucia bezpieczeństwa. Niemal wszystkie składowe Tabir Saraju wydają się być nietrwałe, umowne, nieprzewidywalne, a przy tym absurdalne.

Pałac postrzegany w tym kontekście kojarzy się z alegorią wszelkiej opresji i ucisku, jakie stosuje władza, by podporządkować sobie lud, sprawując nad nim kontrolę przy pomocy terroru i strachu. Tyle, że – jak pokazuje Ismail Kadare – rządy oparte na ciemiężeniu i tyranii wiążą się z koniecznością nieustannej inwigilacji poddanych. Ale ciągły dozór szybko prowadzi do paranoi i obsesyjnego doszukiwania spisków w każdym aspekcie codzienności, a to z kolei kończy się dalszym zwiększaniem represji i prześladowań. To błędne koło napędzane irracjonalnością i krwią osiąga jednak punkt kulminacyjny, którego finałem jest to czemu ma pierwotnie zapobiegać, czyli bunt.

Na Tabir Saraj można też spojrzeć jako na metaforę tworu, który wymyka się pojmowaniu swojego konstruktora. Pod tym kątem, w porównaniu do przywołanych Procesu i Pamiętnika znalezionego w wannie, utwór Ismaila Kadare jest o tyle ciekawy, że ukazuje on opresyjną machinę z perspektywy człowieka będącego jej częścią. Fascynujące jest to, że ostatecznie okazuje się, iż sytuacja pojedynczego elementu tylko nieznacznie różni się od położenia pionka wpadającego w bezlitosne tryby. Obie jednostki są jednakowo bezsilne i bezbronne, a ich zachowania czy reakcje ściśle limitowane.

Reasumując, Pałac snów to bardzo dobra książka, które w ciekawy sposób uświadamia szaleństwa, do jakich prowadzi lęk przed utratą władzy niemal absolutnej. Pisarz przekonująco odmalowuje rzeczywistość, w której racjonalne myślenie zastąpiono zabobonem doprawionym domysłem, posiadającym jednak (…) straszliwą siłę, która nie opiera się na faktach [5]. Gdzieś w tle można doszukać się także nawiązań do sytuacji politycznej Albanii, autor uzmysławia bowiem jak wielką cenę płaci się za służbę u agresora i najeźdźcy, cenę, którą są permanentna niepewność i obawa o utrzymanie swojej równie wysokiej, co kruchej pozycji.


[1] Ismail Kadare, Pałac snów, przeł. Dorota Horodyska, Wydawnictwo Znak, Kraków 2006, s. 35
[2] Tamże, s. 6
[3] Tamże, s. 16
[4] Tamże, s. 5
[5] Tamże, s. 113

9 komentarzy:

  1. Brzmi to bardzo itrygująco - zwłaszcza pod kątem klimatu i literackich podobieństw. No i w dodatku to teren literacki odwiedzany przeze mnie tylko z Ohranem Pamukiem.

    Choć przyznam, że zbieranie snów zawsze i nieodmiennie kojarzyło mi się będzie z "Akademią Pana Kleksa".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Atmosfera tej książki to chyba składowa, która najbardziej przypadła mi do gustu. To błąkanie się po bezkresnych korytarzach Pałacu Snów jest niezwykle ciekawym i zajmującym zajęciem.

      Usuń
  2. Zaintrygował mnie sam proces zbierania snów... Przecież materia snów jest czymś zupełnie nieokiełznanym, nie poddającym się kontroli. Jak można zweryfikować czy sen naprawdę przyśnił się danej osobie i czy śniący nie zmyślił wszystkiego? :-) To trochę tak jak z cenzurą - czy dzieło literackie da się ocenzurować tak do końca? Sens snu, sens poezji - tego urzędnik nigdy nie pojmie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Sama idea funkcjonowania Pałacu jest poniekąd oparta na absurdzie. Ale czy absurdalne nie są najróżniejsze rodzaje totalitaryzmu? W przypadku zbierania snów wystarczyłaby odrobina wyobraźni i wówczas nietrudno byłoby uzmysłowić sobie, że niejeden inwigilowany opowiada sen w takiej formie, w jakiej uzna go dla siebie za najkorzystniejszy. Z drugiej zaś strony, kiedy czyta się o samej interpretacji ze strony urzędników ... ;)

      Usuń
    2. Czemu piszesz, że totalitaryzmy są absurdalne? Czy nie bardziej absurdalna jest demokracja, w której inwigilacja wszystkich i wszystkiego osiągnęła rozmiary nie spotykane dotąd w żadnym totalitaryzmie a prawo jest powszechnie łamane przez tajne służby? Żeby było ciekawie, większość totalitaryzmów zapewniała swoim specsłużbom legalizm, a przynajmniej jego pozory, tymczasem w "demokracji" nikt się nawet w takie drobiazgi nie bawi ;)

      Usuń
    3. No, ale przecież fakt, że demokracja jest absurdalna nie zmienia tego, że absurdalnym może być też system totalitarny. Jedno drugiego nie wyklucza ;)

      Usuń
    4. Ha :) Tu masz jak najbardziej rację :)

      Usuń
  3. Kadare to z pewnością b. interesujący autor. Pisze niby wciąż na jeden temat, ale za każdym razem inaczej. I to lubię.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero rozpoczynam znajomość z tym pisarzem, ale miło jest wiedzieć, że inne dzieła są równie intrygujące.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)