Długi Kosmos
Terry Pratchett, Stephen Baxter
Tytuł oryginału: The Long Cosmos
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 400
Ideą programu SETI (Search for
Extraterrestrial Intelligence) jest nawiązanie kontaktu z pozaziemską
cywilizacją bądź natrafienie na ślady jej działalności poprzez nasłuchiwanie przestrzeni kosmicznej,
sprowadzające się do poszukiwania sygnałów radiowych oraz świetlnych. Biorąc
pod uwagę rozmiary Wszechświata oraz panujące w nim odległości, wyłapanie
pojedynczego szumu, będącego tworem sztucznym, wydaje się rzeczą dość mało
prawdopodobną. Ale niskie prawdopodobieństwo wystąpienia danego zdarzenia nie
jest przeszkodą, by spróbować przewidzieć jego konsekwencje oraz okoliczności –
doskonale wiedzą o tym miłośnicy literatury science
fiction, której autorzy często rozważają incydenty potencjalne, do których
może dojść w odległym horyzoncie czasowym. Motyw kontaktu z obcą formą życia
należy do grona bardzo popularnych kwestii poruszanych w obrębie naukowej
fikcji, a kolejnym dziełem podejmującym tę tematykę jest powieść Długi Kosmos autorstwa dwójki
brytyjskich pisarzy, Terry’ego Pratchetta oraz Stephena Baxtera. Jednocześnie tytuł
jest piątym i finalnym tomem cyklu Długa
Ziemia, w skład którego wchodzą: Długa Ziemia, Długa Wojna, Długi Mars oraz Długa Utopia.
Akcja utworu ma miejsce blisko
sześćdziesiąt lat od przełomowych wydarzeń opisanych w pierwszym tomie, określanych
mianem Dnia Przekroczenia – Już ponad pół wieku minęło od dnia, kiedy
nieodpowiedzialny geniusz, niejaki Willis Linsay, opublikował specyfikację
prostego w budowie aparatu, nazwanego w sieci „krokerem”. Kto go zrobił,
przypiął do paska i nacisnął przełącznik u góry, ten „przekraczał”, opuszczając
dawny świat, obecnie określany przez wszystkich Ziemią Podstawową (…). Nagle
otworzyła się Długa Ziemia, łańcuch światów równoległych, podobnych, ale nie
identycznych. I – poza Ziemią Podstawową – wolnych od ludzi [1].
Fabuła Długiego Kosmosu rozpoczyna
się w momencie, gdy ludzkość odbiera niezwykły sygnał z gwiazd. Żmudne i złożone
procesy weryfikacji nie pozostawiają żadnych wątpliwości – wiadomość, którą
udało się odczytać na kilka różnych sposobów jest zaskakująco prosta i brzmi: DOŁĄCZCIE DO NAS. Dalsze badania
ujawniają, że przekaz niesie za sobą także głębsze treści, wśród których
znajdują się schematy potężnego urządzenia – konstrukcja jest na tyle
skomplikowana, że jego funkcja i zastosowanie staną się w pełni jasne dopiero
po zbudowaniu. Jednak wzniesienie ogromnej i trudnej z technicznego punktu
widzenia struktury wymagać będzie pełnej kooperacji, i to nie tylko w obrębie
samej ludzkości. Homo sapiens oraz
ich potomkowie, tzw. Następni stoją
przed ogromną szansą, ale czy uda się ją wykorzystać?
Książkę czyta się z niesłabnącym
zainteresowaniem z racji wykorzystania sztuczki kompozycyjnej, którą z
powodzeniem zastosowano w poprzednich tomach – brytyjski duet rozwija kilka
równolegle toczących się wątków fabularnych, umiejętnie pomiędzy nimi
przeskakując, zawieszając narrację w newralgicznych punktach, co tylko podsyca
niecierpliwość czytelnika. Takie rozwiązanie pozwala także obserwować
zachodzące wypadki w skali mikro (poprzez śledzenie poczynań poszczególnych
bohaterów) oraz w skali makro, z racji przyglądania się wpływowi, wywieranemu
przez dane zajście na całą ludzką populację. Proza Pratchetta oraz Baxtera jest
o tyle wartościowa, że rozważając nowe zjawisko, autorzy koncentrują się na
maksymalnej liczbie jego aspektów, sporo uwagi poświęcając sprawom pozornie
drobnym, mało znaczącym, które w końcowym rozrachunku mogą mieć kluczowy wpływ
na daną sytuację.
Z racji faktu, że protagonistami Długiego Kosmosu są postacie znane z
poprzednich części cyklu, utwór w sporej mierze skupiony jest na problematyce
orbitującej wokół starości. Brytyjscy artyści śmiało wkraczają na obszar
zagadnienia, która w dobie wszechobecnego kultu młodości jest tematem tabu –
zasygnalizowane są słabości człowieczego ciała, ograniczenia, jakim ono podlega
oraz przeobrażenia, które stają się udziałem każdego z nas w miarę jak brzemię
przeżytych lat staje się coraz cięższe. Autorzy podkreślają jak łatwo (często
wręcz podświadomie) jest wykluczyć ludzi sędziwych z egzystencji danej grupy,
spychając ich na margines i traktując jak zdziecinniałych osobników, których
głównym zajęcie jest zrzędzenie – dyskredytacja przychodzi tym naturalniej, im
większe są zniedołężnienia fizyczne bądź psychiczne.
Materia lekceważenia jest przytaczana
także przy okazji dywagacji dotyczących antropocentryzmu oraz międzygatunkowej współegzystencji –
pisarze na podstawie różnych przykładów prezentują jak trudne do
przezwyciężenia może być poczucie wyższości, odczuwane w stosunku do istot
wedle subiektywnego mniemania stojących niżej na szczeblu ewolucyjnej drabiny,
które implikuje przekonanie o prawie do decydowania o losach tychże stworzeń.
Tym samym Pratchett oraz Baxter zwracają uwagę, że miarą prawdziwej
inteligencji jest humanitaryzm – umiejętność koherentnego bytowania z innymi
gatunkami, szacunek wobec nich oraz wobec środowiska, w jakim przyszło nam
trwać, zdolność do empatii oraz
nieustanna ciekawość wobec tego, co nas otacza to cechy będące nieodzownymi
przymiotami tych, którzy pragną być postrzegani w kategoriach istot rozumnych.
Warto podkreślić także fakt, że Długi Kosmos to książka, która ukazała
się w 2016 roku, a więc rok po śmierci Terry’ego Pratchetta. Jak jednak
uświadamia nas w przedmowie Stephen Baxter, projekt dzieła powstał jeszcze za
życia Pratchetta, stąd samodzielnym obowiązkiem Baxtera było tylko (…) przeprowadzenie książki przez etap
redakcji i publikacji [2].
Kończąc, nadmienić trzeba, że Długi Kosmos to lektura solidna, która
stanowi całkiem niezłe zwieńczenie całej serii, ale z pewnością nie jest to
powieść kultowa, przełomowa czy odkrywcza. Dzieło sprawia wrażenia napisanego w
pośpiechu – wiele wątków jedynie napoczęto, nie rozbudowując ich w należytym
stopniu. Sama osnowa jest bardzo obiecująca, ale zdecydowanie nie wykorzystano
w pełni potencjału, który skrywa się w wymyślonym przez brytyjskich pisarzy
uniwersum.
[1] Terry Pratchett, Stephen Baxter, Długi
Kosmos, przeł. Piotr W. Cholewa, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa
2017, s. 10
[2] Tamże, s. 7
Zgadzam się w pełni, zwłaszcza z ostatnim akapitem. Mnie jeszcze raził epizod ze światem wielkich drzew - był dla mnie zbyt obszerny, zaburzał kompozycję, a dokładał do głównych wątków stosunkowo niewiele :\
OdpowiedzUsuńMnie wspomniany fragment skojarzył się z "Nauką Świata Dysku" - bardzo ciekawy z naukowego punktu widzenia :)
UsuńNo dobrze, po przeczytaniu recenzji wszystkich książek z cyklu chyba oficjalnie mogę napisać, że zdecydowanie chcę je przeczytać :). Może nie jakoś bardzo szybko, bo wolę najpierw zapoznać się z całym Światem Dysku, który jeszcze został mi do przeczytania (czyli w sumie z prawie całym napisanym ;)), a także z innymi pozycjami science fiction, ale kiedyś z pewnością sięgnę ;).
OdpowiedzUsuńHo ho, jeśli planujesz poznać cały Świat Dysku, to faktycznie nieprędko sięgniesz po "Długą Ziemię". Ja w sumie rozpocząłem znajomość z tą serią niejako z przymusu - otrzymałem tom 3. w prezencie i nie zostało mi nic innego jak lektura ;)
UsuńNo cóż, to rzeczywiście wymusza poniekąd sięgnięcie po całą serię od razu ;). Taaak, ten mój plan ze Światem Dysku to plan na dłuuuugieeee lata :P.
UsuńAch, te zadziwiające losy książek. "Długa wojna" czeka na mnie już... długo. Zaś nie wiem, gdzie się podziała "Długa ziemia". Recenzowałem ją, więc na pewno posiadałem. Jedyny logiczny wniosek to... wredny pożyczacz!
OdpowiedzUsuńJa trzeci tom otrzymałem w prezencie, więc byłem zdopingowany, by nie poprzestać na pierwszym tomie.
UsuńPobrzmiewa w zakończeniu Twojej recenzji nuta leciutkiego niedosytu, ale i tak uważam, że warto zainteresować się tą serią:)
OdpowiedzUsuńKońcówka nie była po prostu zwieńczeniem całkiem niezłej serii. Za dużo rozgrzebanych, napoczętych a ledwie naszkicowanych wątków.
Usuń