Długa Utopia
Terry Pratchett, Stephen Baxter
Tytuł oryginału: The Long Utopia
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 376
W Dniu Przekroczenia świat zakręcił się wokół ludzkości. W rezultacie każdy, kto zadał sobie nieco trudu i zbudował kroker, dość prymitywny aparat elektryczny (…) mógł opuścić dawną rzeczywistość, zrobić krok i znaleźć się w innym świecie, całkiem podobnym do dawnego, tyle że porośniętym puszczą i pełnym dzikich zwierząt – gdyż tylko na oryginalnej Ziemi powstała i ewoluowała ludzkość, zyskując szansę kształtowania całego świata. Całe planety w odległości spaceru. W obu kierunkach, na wschód i zachód, można było zrobić kolejny krok, i jeszcze jeden… [1]. Ów łańcuch światów zwany Długą Ziemią to idea, na bazie której powstał książkowy cykl Długa Ziemia, autorstwa Terry’ego Pratchetta oraz Stephena Baxtera. Długa Utopia to, po Długiej Ziemi, Długiej Wojnie oraz Długim Marsie, czwarty tom serii wykreowanej przez brytyjski duet.
Długa Utopia to powieść, która w pewnej mierze nawiązuje do paradoksu
Fermiego, czyli sprzeczności pomiędzy wysokimi oszacowaniami prawdopodobieństwa
istnienia pozaziemskich cywilizacji, a brakiem obserwowalnych śladów ich
działalności. Przekonanie o tym, że obce, z punktu widzenia ziemskiego, formy
życia muszą występować gdzieś we Wszechświecie wynika z wieku oraz rozległości
Kosmosu. Pratchett oraz Baxter podążając w podobnym kierunku rozumowania –
skoro istnieje nieskończenie wiele Ziem w całym łańcuchu światów, to niemal
pewne jest, że na którejś z nich dojdzie do kontaktu z nieznaną cywilizacją, na
tyle zaawansowaną z technologicznego punktu widzenia, że jej działalność będzie
zauważalna czy wręcz niemożliwa do przeoczenia.
Styczność z pozaziemską
inteligencją to fundament, na którym wzniesiono fabułę dzieła. Wątek ten został
poprowadzony w sposób interesujący, który mocno kojarzy się z lemowską wizją
zetknięcia z nieznanym. Brytyjscy autorzy prezentują obraz, zgodnie z którym
płaszczyzna kontaktu pomiędzy istotami zrodzonymi na drodze odmiennej ścieżki
ewolucyjnej, rozwijających się w kompletnie różnych środowiskach jest bardzo,
bardzo wąska i właściwie nie wykracza poza możność zaobserwowania wzajemnej
obecności. Zrozumienie swoich intencji, próby wyjaśnienia celowości
prowadzonych działań czy motywów, jakie się z nimi wiążą są już bezcelowe i z
góry skazane na niepowodzenie. Diametralnie inne spojrzenie na rzeczywistość, niejednakowe
metody odbierania bodźców z otoczenia, rozbieżne doświadczenia, itd. – wszystko
to sprawia, że szczelina rozdzielająca dwie inteligentne formy życia może
okazać się zbyt szeroka, by można ją przeskoczyć.
Co ciekawe nie tylko wątek
natknięcia się na pozaziemską cywilizację sprawia, że Długą Utopię można traktować jako pozycję o największym ładunku
fantastyczno-naukowym spośród dotychczasowych tomów. W książce bardzo wiele
miejsca poświęcono takim zagadnieniom jak inżynieria gwiezdna – pisarze w
bardzo interesujący sposób przybliżają takie idee jak silnik planetarny Feemana
Dysona, samoreplikujące się sondy von Neumanna czy kolonizacja Kosmosu wg
koncepcji Franka Tiplera. Z tego względu Długa
Utopia to sztandarowa science fiction
w jak najlepszym znaczeniu tego słowa – utwór w ogromnym stopniu nasycony jest
całym szeregiem eksperymentów myślowych dotyczących eksploracji Wszechświata,
tworzonych przez najwybitniejszych naukowców.
W Długiej Utopii poruszone zostały również kwestie, do których
autorzy odnosili się w poprzednich częściach serii. Niepoślednią rolę odgrywa
ludzka natura, którą Brytyjczycy skrupulatnie badają, bezceremonialnie odsłaniając
jest mroczne strony. Przedmiotem krytyki pada egocentryzm, skłonności do
agresywnej ekspansji, uprzedmiotawianie istot uchodzących za mniej rozwinięte,
itp. Jednocześnie pisarski duet dostrzega ważną właściwość, która z odrobiną
ciepła i sympatii pozwala spojrzeć na ludzkość – mimo, iż składa się na nią
cała rzesza osobników mało rozgarniętych, czy zwyczajnie głupich, to jednak
ludzie cały czas (…) są zdolni do
mądrości [2].
Bardzo ciekawe jest także stwierdzenie dotyczące ograniczenia wolnej woli, wynikającego
z lepiej rozwiniętego intelektu – okazuje się, że dokładniejsza
analiza danej sytuacji pozwala precyzyjniej przewidzieć konsekwencje
poszczególnych wyborów, co w rezultacie znacząco zawęża ich ilość (bowiem z
góry odrzucane są możliwości, które wg oczekiwań przyniosą negatywne skutki).
Interesującym zabiegiem, który
odróżnia Długą Utopię od pozostałych
tomów, jest wprowadzenie dwóch linii fabularnych wyraźnie oddzielnych czasowo.
Oprócz wydarzeń rozgrywających się w XXI wieku, w uniwersum Długiej Ziemi,
czytelnik przenosi się do XIX-wiecznego Londynu. Fragmenty związane z
przeszłością bardzo mocno wiążą się z tematami nieufności wobec tego, co nowe,
nieznane, nie dające się wytłumaczyć przy użyciu dotychczasowych narzędzi
naukowych. Przy okazji wizyty w czasach Rewolucji Przemysłowej, Pratchett oraz
Baxter całkiem spory nacisk kładą na problematykę wolności, niezależności czy
indywidualizmu. Bogactwo i przepych będący udziałem wąskiej klasy społecznej, a
pod nimi bieda, brud i ubóstwo – oto pejzaż Londynu, jaki wyłania się przed
odbiorcami, pejzaż, który skłania do refleksji i zadania sobie pytania, jak
niewiele zmieniło się w tej materii mimo upływu ponad 150 lat. Jako ciekawostkę
warto dodać, że część akcji związana jest z działającą na terenie Stanów
Zjednoczonych Koleją Podziemną (ang. Underground
Railroad), będącą siecią organizacji i instytucji, pomagających zbiegłym
niewolników w znalezieniu bezpiecznego schronienia na północy kraju.
Reasumując, Długa Utopia to jak dotąd najlepsza część cyklu Długa Ziemia – autorzy bardzo umiejętnie
skorzystali z motywów znamiennych dla hard
science fiction, które zgrabnie wpleciono w fabułę. Akcja rozgrywa bardzo
dynamicznie, a nieustannie formujące się w trakcie lektury pytanie: co dalej? skutecznie popędza czytelnika
do jeszcze większego tempa poznawania opowiedzianej przez Pratchetta i Baxtera
historii. W rezultacie pokuszę się o konstatację, że Długa Utopia to utwór, który w pełni wykorzystał potencjał Długiej Ziemi.
[1] Terry Pratchett, Stephen Baxter, Długa
Utopia, przeł. Piotr W. Cholewa, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa
2015, s. 13
[2] Tamże, s. 322
[2] Tamże, s. 322
Widzę, że wsiąkłeś w tę serię. Bardzo dobrze wiedzieć, że późniejsze części są nawet lepsze niż ta pierwsza.
OdpowiedzUsuńW serię wsiąkłem, bo tak się zdarzyło, że akurat czwarty tom otrzymałem w prezencie od siostry i jej chłopaka. Siłą rzeczy wypadało poznać wcześniejsze tytuły :)
UsuńAmbrose eksploruje kosmos... Nie słyszałam o tej serii, bardzo ciekawa recenzja. Terry Pratchett dotąd kojarzył mi się nieco z inną tematyką...bardziej z parodią książek fantasy niż z Lemem i futurologią... Terry Pratchett dla mnie to wciąż ziemia do zbadania, dobrze, że mi o tym przypomniałeś:)
OdpowiedzUsuńZ ust mi to wyjęłaś :)
UsuńHa, od czasu do czasu lubię sięgnąć po science-fiction. Wizja eksploracji Kosmosu jest bardzo piękna. A seria, o której piszę to efekt współpracy Pratchetta oraz Stephena Baxtera. Ten drugi jegomość jest utożsamiany z science-fiction, a Pratchett, jak widać, również bardzo dobrze odnajduje się w tym gatunku :)
Usuń