Długa Wojna
Terry Pratchett, Stephen Baxter
Tytuł oryginału: The Long War
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 448
Długa Ziemia… Całkiem nagle, dwadzieścia pięć lat temu, w Dniu
Przekroczenia, ludzkość odkryła możliwość wejścia w nieskończony korytarz planet
Ziemi, jedna za drugą, i dalej. A każda z nich była jak oryginał, mniej więcej,
jeśli nie liczyć zaskakującego braku ludzkości i wszystkich jej dzieł. Każdy,
kto chciał świat dla siebie, mógł go znaleźć – pośród niezliczonych miliardów
światów, o ile obowiązujące teorie były zgodne z prawdą [1].
Tak w wielki skrócie można przedstawić koncept, który legł u podstawy cyklu
powieściowego zatytułowanego Długa Ziemia,
autorstwa brytyjskich pisarzy Terry’ego Pratchetta (1948 – 2015) oraz Stephena
Baxtera (1957). Pierwszy tom serii – Długa
Ziemia – koncentrował się na historii odkrycia całego ciągu równoległych
Wszechświatów oraz próbie przedstawienia potencjalnych skutków, które wiązałyby
się z tego typu niezwykłym zjawiskiem. Następna pozycja – Długa Wojna – to spojrzenie na Długą Ziemię z perspektywy jednego
ludzkiego pokolenia, które minęło od momentu, kiedy przekraczanie, czyli wędrowanie po kolejnych alternatywnych
wersjach Ziemi, stało się rzeczą powszechną.
Akcja Długiej Wojny toczy się wokół kwestii związanych z kolonizowaniem
nowych terenów, które w niezwykłej obfitości stanęły otworem przed rodzajem
ludzkim. W fabule bardzo mocne akcenty postawiono na zagadnienia dotyczące
ewentualnej odpowiedzialności, jaka powinna wiązać się z zasiedlaniem obcych
krain. Agresywna ekspansja, bezkarne marnotrawstwo, buta i przekonanie o
własnej wyższości to sprawy, które brytyjski duet dość dokładnie opisuje,
wyraźnie sygnalizując, że człowieczy charakter na ogół nie pozwala docenić
przywilejów, bogactw czy pomocy, jakimi jesteśmy obdarowywani. Skuteczną
przeszkodą okazuje się antropocentryzm (eksponowany przez autorów z brutalną
bezwzględnością), którego pochodną jest przekonanie, że ludzkość posiada prawo
do postępowania z innymi żywymi i rozumnymi istotami wedle własnego
subiektywnego mniemania (nierzadko skażonego gniewnym impulsem, pychą czy
kaprysem). W imię nauki, dobra ludzkości, rozwoju, itd., podejmowane są akcje,
które przeczą wszelkim zasadom humanitaryzmu, doskonale uświadamiające jak
wiele pokładów bezzasadnego okrucieństwa i tępej agresji zawiera w sobie słowo człowiek.
Struktura Długiej Wojny zbudowana jest w oparciu o podobny pomysł, jaki
zastosowano przy pisaniu Długiej Ziemi
– głównym bohaterem dzieła jest Joshua Valienté, jeden z odkrywców i
eksploratorów Długiej Ziemi, ale książki składa się z ogromnej ilości wątków
pobocznych, w których zaprezentowano losy i przygody całego szeregu
protagonistów drugo- i trzecioplanowych. Zabieg ten umożliwia ukazanie
panoramicznej wizji Długiej Ziemi, dzięki czemu jesteśmy świadkami całego
szeregu wydarzeń, kształtujących oblicze ludzkiej cywilizacji i kultury, które wobec
niezwykłego fenomenu w sposób dość gwałtowny ulegają zmianom i przeobrażeniom.
Kluczowym elementem powieści,
spajającym poszczególne elementy jest człowiek oraz jego natura. Pratchett oraz
Baxter z nieposkromioną ciekawością przyglądają się ludzkim osobnikom,
stawiając ich w nietypowych i niecodziennych sytuacjach, próbując przewidzieć
jak postąpią się w ich obliczu. Jednocześnie autorzy pozostają dość sceptyczni
wobec możliwości intelektualnych zbiorowości – o ile w morzu ludzkich istnień
trafiają się jednostki o nieprzeciętnej inteligencji, o tyle niemała część
rodzaju ludzkiego przywodzi na myśl niekończący się karnawał idiotyzmu i
ignorancji. Głupi ludzie przez cały czas
zachowywali się głupio [2]
to zdanie, które idealnie podsumowuje działalność naszego gatunku, będącego
zaskakująco odpornym na wiedzę, jaką można uzyskać na podstawie historii,
wcześniejszych doświadczeń, poprzez analizę własnych błędów. Według podobnego
schematu funkcjonuje ludzkość odmalowana na kartach Długiej Wojny – egoizm, próżność, chciwość, agresja to tylko część
przywar, które skutecznie uniemożliwiają w pełni wykorzystać potencjał, jaki
skrywa w sobie Długa Ziemia razem z nieskończoną ilością światów.
Dzieło rozpatrywać można także
jako hołd złożony ewolucji i statystyce – książkę doskonale podsumowuje sentencja:
Człowiek powinien sobie wyobrazić, że
wędruje po czymś w rodzaju drzewa prawdopodobieństwa, na którym znajduje
światy, gdzie jakieś dawne wydarzenie potoczyło się inaczej [3].
Utwór Brytyjczyków to unaocznienie faktu, jak istotną rolę odgrywa prawo
wielkich liczb – życie, zarówno to najprostsze i najbardziej prymitywne, jak i
to wysoce rozwinięte, to suma losowych incydentów i ślepych trafów, jedna z
niewyobrażalnie wielkiej ilości kombinacji, która się ziściła. Ten ogrom jest
wręcz paraliżujący i trudny do zaakceptowania – niełatwo przecież pogodzić się
z faktem, że nasze istnienie to efekt przypadku, a nie wynik zamysłu czegoś
zbliżonego do ABSOLUTU, albo część boskiego planu.
Ciekawostką, na którą należy
zwrócić uwagę, są kreacje kobiet, które pojawiają się na kartach powieści. To
właśnie żeński pierwiastek spełnia funkcję spoiwa, łącznika, zaprawy, którym
łatana jest nowa, ale mocno podziurawiona rzeczywistość. O ile mężczyźni
postrzegają nowe światy w starych kategoriach, tj. przez pryzmat rywalizacji,
podboju, zależności, o tyle na barki kobiet spada konieczność naprawiana
wszelkich błędów, odbudowywania nadszarpniętego zaufania czy odtworzenie
pozytywnych relacji.
Interesujące są również pomysły,
którymi ponownie raczą nas brytyjscy pisarze – bardzo oryginalna jest choćby
idea tzw. laboratorium trafu, czyli
instytucji koncentrującej się na prokurowaniu sytuacji, w których zachodzi
ogromna liczba wypadków, przy jednoczesnej skrupulatnej i wnikliwej obserwacji
rezultatów. Założenie wywodzi się z konstatacji, że wielu epokowych odkryć
dokonano przez przypadek, stąd stymulowanie i przyspieszanie nieplanowanych
eksperymentów, co może skutkować zupełnie niespodziewanymi wynalazkami. Warto
przy tym wspomnieć, że inspiracji niektórych pomysłów można doszukać się w
innych utworach. Motyw zbiorowej inteligencji mocno kojarzy się z Niezwyciężonym Staszka Lema, a Pierwsza
Osoba Liczby Pojedynczej to wręcz bliski krewny myślącego oceanu, doskonale
znanego z arcydzieła Solaris, także
autorstwa polskiego pisarza.
Reasumując, Długa Wojna to dość udana kontynuacja Długiej Ziemi. Mocną stroną książki są poruszane kwestie dotyczące
człowieka i stworzonej przez niego cywilizacji oraz humor sytuacyjny. Wrażenie
płynące z lektury psuje odrobinę wtórność – oś fabuły Długiej Wojny obraca się w bardzo zbliżony sposób jak w poprzednim
tomie. Wydaje się jednak, że mimo tej powtarzalności utwór cały czas pozostaje
porządną dawką science fiction, którą
warto sobie zaaplikować.
[1] Terry Pratchett, Stephen
Baxter, Długa Wojna, przeł. Piotr W.
Cholewa, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 21 – 22
[2] Tamże, s. 132
[3] Tamże, s. 251
Hmmmm... Swego czasu naczytałem się niezbyt pozytywnych opinii o tej części i chyba dlatego nie sięgnąłem po nią, choć mam od dawien dawna. Ale Twój tekst zdecydowanie zwiększa szanse, że w końcu się doczeka. Choć na razie musi wyskoczyć z kartonu, w którym czeka na regał.
OdpowiedzUsuńWg mnie, nie ma to jak własna opinia :) Ja w pewnym sensie byłem zmuszony przeczytać pierwsze trzy tomy cyklu, bowiem jako prezent urodzinowy otrzymałem "Długą Utopię". A jako, że książkowe podarki nie są w moim przypadku sprawą dość częstą, to do każdego z nich podchodzę z poczuciem misji :)
UsuńCiekawa sprawa z tym portretem płci w powieści: panowie broją, panie naprawiają błędy ;-) A hasła z podsumowania Twojej recenzji: człowiek, cywilizacja i humor przypominają mi o "Felietonach ponadczasowych" Lema, które czytałam tej zimy :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa - po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że nie jest to wizja wyssana z palca. Domeną mężczyzn są konflikty, wojny, rywalizacja, a po tym wszystkim ktoś musi posprzątać :)
UsuńA co do Staszka, to akurat "Felietonów ponadczasowych" nie miałem w ręku. Będę się musiał za nimi rozejrzeć, tym bardziej, że Lema jako felietonistę znam i wspominam bardzo dobrze za sprawą "Sex Wars", "Okamgnienia", "Molocha" czy "Wejścia na orbitę" :)
Po takiej recenzji to chce się wziąść ją i przeczytać w końcu :) mam tą pozycję w planach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Jeśli czytałaś tom pierwszy, to polecam kontynuować znajomość z tym cyklem, bowiem stworzona wizja jest dość spójna i interesująca.
Usuń