Strony

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Agatha Christie "Myszki trzy" - Kryminalna wyliczanka

Myszki trzy

Agatha Christie


Reżyseria: Robert Chodur
Teatr: Kurtyna
Czas trwania: 90 min.
 
 
 
 
 
Teatr to słowo, które można rozumieć dwojako. Pod tym terminem skrywa się zarówno widowisko, w którym grupa aktorów odgrywa sztukę przed zgromadzoną publiczności, jak i budynek, w murach którego wystawiane są przedstawienia. Dzięki pracy Roberta Chudora, aktora występującego na deskach Teatru im. Wandy Siemaszkowej, reżysera oraz opiekuna dębickiego Teatru Kurtyna, możemy przekonać się, że teatr to przede wszystkim tworzący go ludzie, a brak pełnoprawnego obiektu nie jest żadną przeszkodą w prezentowaniu następnych inscenizacji. W ubiegły weekend (2017-05-27) w Domu Kultury Śnieżka swoją premierę miała kolejna sztuka przygotowana przez Roberta Chodura oraz aktorów Teatru Kurtyna – tym razem widzowie uraczeni zostali dziełem Myszki Trzy, kryminałem z elementami komedii, będącym adaptacją opowiadania Pułapka na myszy pióra Agathy Christie.

Akcja spektaklu osadzona jest w powojennej Anglii. W dość nietypowej, bo zimowej, porze, Mollie (Monika Sroczyńska) i Giles (Piotr Szyper) Davisowie decydują się na otwarcie pensjonatu w otrzymanej w spadku posiadłości, położonej kilkadziesiąt mil od Londynu. Małżeństwo, młode stażem, ale zawarte przez ludzi niemłodych i doświadczonych przez los, postanawia prowadzić zajazd, mimo braku praktyki w tej profesji – wszelkie niedociągnięcia maskowane są entuzjazmem i dobrą wolą. W trakcie ostatnich przygotowań, słuchana audycja radiowa zostaje przerwana w celu nadania specjalnego komunikatu – w Londynie ofiarą brutalnego morderstwa pada Maureen Lyon. Sprawca, którego rysopis jest bardzo oględny, pozostaje na wolności, a policja prosi o wszelkie wskazówki, które mogłyby pomóc w ujęciu złoczyńcy.

Następnego dnia, mimo pogarszającej się pogody, hotelik przyjmuje pierwszych gości. Kiedy jednak śnieżyca robi swoje i odcina zajazd od świata zewnętrznego, okazuje się, że właściciele oraz ich klienci znajdują się w pułapce – z bliżej nieznanych przyczyn (o których widz dowiaduje się w miarę upływu czasu) sprawa pani Lyon łączy się z osobami przebywającymi w ośrodku państwa Davisów. Na miejsce przybywa amator nart, sierżant Trotter (Szymon Zieliński), który zamierza ustalić tożsamość zbrodniarza oraz nie dopuścić do kolejnych tragedii. Wspólnie ze śledczym widzowie starają rozwiązać kryminalną zagadkę i odpowiedzieć na pytanie, kto i dlaczego posunął się do czynów tak odrażających.

Fabuła Myszek trzech bazuje na schemacie znamiennym dla prozy Agathy Christie – oto w stosunkowo niewielkiej przestrzeni zamknięci zostają zabójca oraz jego niedoszłe ofiary. Odbiorca dzieła stara się wytypować winnego, mając przy tym na uwadze fakt, że grono podejrzanych może się sukcesywnie zmniejszać – morderca nie śpi i w miarę możliwości stara się eliminować kolejne cele. Co interesujące mimo dość krwawego podłoża, sztuka posiada pewne elementy komizmu. Śmiech wywoływany jest poprzez specyficzne nakreślenie sylwetek poszczególnych protagonistów – każdy z osobników jest na swój sposób wyjątkowy i zapadający w pamięć, szczególnie z uwagi na wyolbrzymione do granic absurdu wady i przywary. Najjaskrawszym przykładem jest osoba pani Boyle (Agata Żmuda) – ta emerytowana urzędniczka wzbudza szczerą antypatię z racji swojej bigoterii, poczucia wyższości, pogardy adresowanej do każdego, kto tylko znajdzie się w zasięgu jej wzroku. Jej przesadne, niezwykle afektowane reakcje wzbudzają salwy szczerego śmiechu. Należy jednak wspomnieć, że chichot oraz dreszczyk przerażenia to nie jedyne emocje, jakie rodzą się pod wpływem Myszek trzech, które skłaniają również do refleksji i przemyśleń dotyczących ludzkiej natury.

Sztuka, oparta na opowiadaniu Agathy Christie, to przede wszystkim uświadomienie odbiorcy, jak wiele pokładów obcości ukrytych jest w każdym z nas. Każdy człowiek posiada bowiem sekrety i tajemnice, które nie powinny ujrzeć światła dziennego – pośród nich nie brakuje wstydliwych aspektów, czynów karygodnych czy zwyczajnie głupich, nierzadkie są również traumy i bolesne przeżycia, o których pragnęlibyśmy zapomnieć (wybrany na czas akcji okres powojnia daje ogromne pole możliwości do zaprezentowania tego, do jak wielu rzeczy gotów jest posunąć się człowiek znajdujący się w sytuacji ekstremalnej). Naturalną ochroną przed niechcianymi akcentami przeszłości są maski, które przywdziewamy, a które z biegiem czasu stanowią nieodzowną część naszej osobowości. Sztuka pozwala uzmysłowić sobie, jak ważna jest funkcja społeczna, jaką pełnimy oraz jak mocno postrzegamy ludzi przez jej pryzmat (imputując im cały szereg cech i wzorców zachowań). Myszki trzy to także podkreślenie faktu, że człowiek, jako istota bytując w gromadzie, musi dbać o swój wizerunek, starając się eksponować swoje zalety, skrzętnie chowając bądź umniejszając wady, tak by nie narazić się na odrzucenie.

O tym, jak łatwo o ostracyzm i niechęć ogółu przekonuje się Christine Wren, jedna z bohaterek, zdecydowanie najciekawsza postać występująca w spektaklu. Młoda kobieta, która zgodnie z marzeniem rodziców (imię i nazwisko to nawiązanie to cenionego architekta angielskiego Christophera Wrena) osiąga sukces w dziedzinie architektury, lubi manifestować swoją niezależność oraz podkreślać silny charakter. Cechuje ją zachowanie łamiące standardy – paradowanie w męskim stroju, prowokacyjne, wręcz zalotne gesty w kierunku Mollie  Davis, głośne wypowiadanie tego, o czym wszyscy wolą milczeć – Christine to klasyczna burzycielka dobrego smaku, wojowniczka wytrwale walcząca z formą i z tego względu, niejako z automatu, to właśnie na nią w sposób mniej lub bardziej zawoalowany kierowane są podejrzenia.

Warto przy okazji podkreślić, że rola Christine Wren została znakomicie odegrana przez Agnieszkę Górską. Osoba niepokornej chłopczycy pełna jest subtelności i niuansów, które udało się bardzo dobrze wyeksponować. Praca pozostałych członków obsady była bardzo solidna, chociaż trzeba wspomnieć, że zdarzały się drobne potknięcia oraz zacięcia – były jednak na tyle incydentalne, że nie wpłynęły znacząco na odbiór dzieła. Przyjemną atmosferę towarzyszącą widzom podczas całego spektaklu zapewnił bardzo dobrze dobrany podkład muzyczny oraz samo operowanie dźwiękiem – za sprawą nut budowane było napięcie, a poszczególne piosenki dobrze uzupełniały się z wątkami fabularnymi. Równie solidnie prezentowała się gra świateł – wygaszanie poszczególnych części sceny czy całkowite zaciemnienie pozwoliły widzom wczuć się w obserwowane wydarzenia.

Reasumując, Myszki trzy to interesująca komedia kryminalna, z którą bardzo dobrze poradził sobie amatorski zespół dębickiego Teatru Kurtyna. Słowa uznania należą się także reżyserowi Robertowi Chodurowi – szczególnie udany okazał się pomysł, by występującą w literackim pierwowzorze postać Christophera Wrena zastąpić żeńskim odpowiednikiem – sylwetka Christine Wren to niewątpliwie najlepszy aspekt całego przedstawienia. Figura niepokornej kobiety idealnie wkomponowuje się w dyskusje na temat wolności osobistej, walki ze stereotypami i schematami. Z niecierpliwością czekam na następne spektakle.

Wasz Ambrose
 

6 komentarzy:

  1. Zazdroszczę tak udanego spektaklu. :) Aż mnie naszło, że muszę wreszcie przeczytać coś Agathy Christie - w końcu nie bez przyczyny zostaje się najbardziej znaną autorką kryminałów, tak więc warto będzie się zapoznać, ale to dopiero kiedyś, gdy już skończę serię czytaną od lat chyba sześciu z uwagi na to, że ochotę na kryminał mam mniej więcej raz do roku. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać proza Christie mocno inspiruje artystów zajmujących się także innymi formami sztuki. A kryminały serwowane przez Brytyjkę to takie eleganckie, z literackiego punktu widzenia, zagadki :)

      Usuń
  2. Przyznam szczerze, że dawno nie byłam na spektaklu dla dorosłych. Póki co wygrywają seanse dla dzieci i młodzieży.
    Podoba mi się pomysł, w którym postać pierwotnie męską, reżyser zastąpił żeńską. Ciekawe jest też przełożenie prozy na język teatru - częściej mamy do czynienia z adaptacjami filmowymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej polecam wybrać się na jakieś przedstawienie dla dorosłych, jeśli tylko trafi się takowa sposobność.

      Tak, zabieg okazał się niezwykle udany i jeszcze bardziej wzmocnił to, co reprezentuje postać, czyli negację utartych schematów i wyobcowanie.

      Usuń
  3. Ostatnio po Twojej wizycie w teatrze odświeżyłam sobie dramaty Mrożka, dzisiaj wypada sięgnąć wreszcie po twórczość Agathy Christie. Wciąż ją znam tylko z adaptacji filmowych. Ale nabyłam już sobie książkę "Opowiedz, jak tam żyjecie", która jest biograficzna, jest typem książki, przy której człowiek stale się uśmiecha i łączy się z tym, co czytałam ostatnio (opisuje pogranicze Syrii, Iraku i Turcji - oczywiście jest to obraz z przeszłości). Więc chyba stanie się jedną z lektur na urlop:) Dziękuję za inspirację:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wobec tego bardzo się cieszę, że moje spotkania z teatrem okazują się dla Ciebie formą inspiracji. Ja czytałem kilka kryminałów pióra Christie, ale jak na razie nie planuję do nich wracać - teatralna adaptacja w pełni mnie zaspokoiła. Zdecydowanie ciekawszą propozycją zdaje się być tytuł, o którym piszesz :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)