Elif Şafak
Uczeń architekta
tytuł oryginału: The Architect's Apprenticetłumaczenie: Jerzy Kozłowski
wydawnictwo: Znak 2016
liczba stron: 448
Elif Şafak to turecka pisarka (urodzona we Francji jako Elif Bilgin). Napisana przez nią powieść Uczeń architekta była lekturą rawskiego Dyskusyjnego Klubu Książki w lutym 2017 roku.
Protagonistą opowieści balansującej na krawędzi baśni i powieści historycznej, z wyraźnymi cechami prozy obyczajowej, a nawet romansu, jest Dżahan, młodzieniec z nizin społecznych, jak byśmy to dzisiaj określili, który w wieku dwunastu lat, jako opiekun słonia, trafia do Stambułu na dwór Sulejmana Wspaniałego. Szczęśliwym zrządzeniem losu udaje mu się zostać uczniem nadwornego sułtańskiego architekta Sinana*, pod którego okiem zgłębia nie tylko tajniki wznoszenia meczetów i innych budowli, ale uczy się języków, poznaje nauki ścisłe... Pełne przygód losy głównego bohatera czytelnik będzie śledził aż do śmierci Dżahana, a że żył on wyjątkowo długo, przy okazji łatwo będzie pojąć, dlaczego życzenia stu lat równie dobrze mogą być klątwą.
Jak wspomniałem, książka łączy w sobie kilka gatunków, co nadaje całości szczególną atmosferę, tym bardziej, że przenosimy się do, bądź co bądź, egzotycznego dla nas miejsca i czasów, do całkiem obcych nam realiów kulturowych. W dodatku ten fascynujący świat poznajemy najpierw z perspektywy młodego chłopca, który początkowo niewiele rozumie, ale z czasem nabiera wiedzy i doświadczenia, z czym w parze idzie inne spojrzenie na wszystkie aspekty życia i rzeczywistości. Inna sprawa, że można postawić pytanie, czy gdyby autorka była rodowitą Turczynką, obraz ówczesnej Turcji przedstawiłaby w ten sam sposób.
Historia z Dżahanem w roli głównej jest przyjemnie wieloaspektowa i wielowątkowa. Postaci Sinana poświęciła autorka niemal tyle samo uwagi, co Dżahanowi, który jednak wyraźnie jest jedynym głównym bohaterem, co okazało się udanym zabiegiem.
Uczeń architekta jest kolejną opowieścią zadającą kłam mitom o dawnych dobrych czasach. Ukazując realia sułtańskiej dyktatury utwierdza czytelnika w przekonaniu, że tylko państwo sprawnego i silnego prawa może zapewnić zwykłym ludziom ochronę przed samowolą bogatszych lub posiadających większą władzę, a tęsknota za rządami silnej ręki, która zaprowadzi ład i porządek, jest mrzonką opartą na infantylnym założeniu, że dyktator i jego następcy będą jednocześnie mądrymi i dobrymi ludźmi.
W powieści znajdziemy sporą dozę przemyśleń na temat problemów od zawsze dręczących filozofów. Można też wyszukać sobie kilka dobrych cytatów. To ciekawa warstwa, nieco zaskakująca w historyczno-baśniowej konwencji.
Uczeń architekta jest również kolejną książką ukazującą, jak hierarchowie wielkiej religii, tym razem islamu, kupczą wiarą, by zdobyć swój udział we władzy i bogactwach doczesnych, oraz jak wiara staje się narzędziem do zrealizowania jak najbardziej świeckich celów. O opóźnianiu postępu nauki nawet nie będę wspominał...
Nie jest to jednak książka dla wszystkich, jak sądzę. Mam wrażenie, że gdyby była czytana przez Romów, nie byliby ukontentowani. Wątek cygański zajmuje bowiem w książce wiele miejsca i umacnia on tylko wszelkie złe stereotypy, przedstawiając Cyganów jako złodziei i rozbójników, którzy nie cofną się przed żadną zbrodnią i z których żaden nigdy się nie podejmie uczciwej pracy.
Poza tym byłaby to książka ładna jak mało która, gdyby nie zdarzające się tu i ówdzie błędy oraz niezręczności. Wielkim minusem jest też brak odnośników przy wyrazach ewidentnie dla ogółu niezrozumiałych. Nie wierzę, by wielu czytało z książką w jednej ręce i mniej lub bardziej mobilną postacią googla w drugiej. Zamiast również uczyć, książka więc prawie wyłącznie bawi, co trudno uznać za zaletę. Należy jednak dla równowagi podkreślić, że sposób nakreślenia niektórych aspektów, na przykład spraw budowlano-architektonicznych, sugeruje naprawdę rzetelne przygotowanie merytoryczne autorki i w tym zakresie znacząco poszerza wiedzę czytelnika na temat ówczesnych realiów.
Opowieść czyta się bardzo przyjemnie, niczym baśń; nie zapiera tchu w piersiach, ale i nie nudzi. Niestety stylistycznie na kolana nie powala, choć ewidentnych błędów czy nieścisłości jest niewiele.
Ktoś może powiedzieć, że się czepiam szczegółów, ale po pierwsze diabeł tkwi w szczegółach, a po drugie w dzisiejszym zalewie niedoróbek zdarzają się wydania takie jak dawniej, bez błędów, pisane piękną polszczyzną, dopracowane w każdym szczególe, jak choćby wspaniałe książki Małgorzaty Szejnert, które też były jakiś czas temu lekturami w naszym klubie. Wypada więc podkreślać przepaść między perfekcją a przeciętnością, podobnie jak między średnią i beznadzieją.
No i dotarliśmy do kardynalnego zagadnienia – warto po Ucznia architekta sięgać, czy też nie? Cóż – skłamałbym, gdyby stwierdził, że polecam tę pozycję gorąco. Z drugiej strony, mimo pewnych niedociągnięć, lektura tej książki to może nie wspaniała, ale na pewno dobra rozrywka. W dodatku mam wrażenie, że nie jest to historia, którą się po kilku dniach kompletnie zapomina, jak te w pierwszej chwili zachwycające powieści, które czyta się z zapartym tchem, ale po których w pamięci na dłużej kompletnie nic nie pozostaje.
Wasz Andrew
* Sinan, Hoca Mimar, postać historyczna (ur. 15 kwietnia 1489, zm. 17 lipca 1588) – nadworny architekt trzech sułtanów (Sulejmana Wspaniałego, Selima II, Murada III), twórca prawie 400 budowli (za Wiki)
Jak wspomniałem, książka łączy w sobie kilka gatunków, co nadaje całości szczególną atmosferę, tym bardziej, że przenosimy się do, bądź co bądź, egzotycznego dla nas miejsca i czasów, do całkiem obcych nam realiów kulturowych. W dodatku ten fascynujący świat poznajemy najpierw z perspektywy młodego chłopca, który początkowo niewiele rozumie, ale z czasem nabiera wiedzy i doświadczenia, z czym w parze idzie inne spojrzenie na wszystkie aspekty życia i rzeczywistości. Inna sprawa, że można postawić pytanie, czy gdyby autorka była rodowitą Turczynką, obraz ówczesnej Turcji przedstawiłaby w ten sam sposób.
Historia z Dżahanem w roli głównej jest przyjemnie wieloaspektowa i wielowątkowa. Postaci Sinana poświęciła autorka niemal tyle samo uwagi, co Dżahanowi, który jednak wyraźnie jest jedynym głównym bohaterem, co okazało się udanym zabiegiem.
Uczeń architekta jest kolejną opowieścią zadającą kłam mitom o dawnych dobrych czasach. Ukazując realia sułtańskiej dyktatury utwierdza czytelnika w przekonaniu, że tylko państwo sprawnego i silnego prawa może zapewnić zwykłym ludziom ochronę przed samowolą bogatszych lub posiadających większą władzę, a tęsknota za rządami silnej ręki, która zaprowadzi ład i porządek, jest mrzonką opartą na infantylnym założeniu, że dyktator i jego następcy będą jednocześnie mądrymi i dobrymi ludźmi.
W powieści znajdziemy sporą dozę przemyśleń na temat problemów od zawsze dręczących filozofów. Można też wyszukać sobie kilka dobrych cytatów. To ciekawa warstwa, nieco zaskakująca w historyczno-baśniowej konwencji.
Uczeń architekta jest również kolejną książką ukazującą, jak hierarchowie wielkiej religii, tym razem islamu, kupczą wiarą, by zdobyć swój udział we władzy i bogactwach doczesnych, oraz jak wiara staje się narzędziem do zrealizowania jak najbardziej świeckich celów. O opóźnianiu postępu nauki nawet nie będę wspominał...
Nie jest to jednak książka dla wszystkich, jak sądzę. Mam wrażenie, że gdyby była czytana przez Romów, nie byliby ukontentowani. Wątek cygański zajmuje bowiem w książce wiele miejsca i umacnia on tylko wszelkie złe stereotypy, przedstawiając Cyganów jako złodziei i rozbójników, którzy nie cofną się przed żadną zbrodnią i z których żaden nigdy się nie podejmie uczciwej pracy.
Poza tym byłaby to książka ładna jak mało która, gdyby nie zdarzające się tu i ówdzie błędy oraz niezręczności. Wielkim minusem jest też brak odnośników przy wyrazach ewidentnie dla ogółu niezrozumiałych. Nie wierzę, by wielu czytało z książką w jednej ręce i mniej lub bardziej mobilną postacią googla w drugiej. Zamiast również uczyć, książka więc prawie wyłącznie bawi, co trudno uznać za zaletę. Należy jednak dla równowagi podkreślić, że sposób nakreślenia niektórych aspektów, na przykład spraw budowlano-architektonicznych, sugeruje naprawdę rzetelne przygotowanie merytoryczne autorki i w tym zakresie znacząco poszerza wiedzę czytelnika na temat ówczesnych realiów.
Opowieść czyta się bardzo przyjemnie, niczym baśń; nie zapiera tchu w piersiach, ale i nie nudzi. Niestety stylistycznie na kolana nie powala, choć ewidentnych błędów czy nieścisłości jest niewiele.
Ktoś może powiedzieć, że się czepiam szczegółów, ale po pierwsze diabeł tkwi w szczegółach, a po drugie w dzisiejszym zalewie niedoróbek zdarzają się wydania takie jak dawniej, bez błędów, pisane piękną polszczyzną, dopracowane w każdym szczególe, jak choćby wspaniałe książki Małgorzaty Szejnert, które też były jakiś czas temu lekturami w naszym klubie. Wypada więc podkreślać przepaść między perfekcją a przeciętnością, podobnie jak między średnią i beznadzieją.
No i dotarliśmy do kardynalnego zagadnienia – warto po Ucznia architekta sięgać, czy też nie? Cóż – skłamałbym, gdyby stwierdził, że polecam tę pozycję gorąco. Z drugiej strony, mimo pewnych niedociągnięć, lektura tej książki to może nie wspaniała, ale na pewno dobra rozrywka. W dodatku mam wrażenie, że nie jest to historia, którą się po kilku dniach kompletnie zapomina, jak te w pierwszej chwili zachwycające powieści, które czyta się z zapartym tchem, ale po których w pamięci na dłużej kompletnie nic nie pozostaje.
Wasz Andrew
* Sinan, Hoca Mimar, postać historyczna (ur. 15 kwietnia 1489, zm. 17 lipca 1588) – nadworny architekt trzech sułtanów (Sulejmana Wspaniałego, Selima II, Murada III), twórca prawie 400 budowli (za Wiki)
Czekałem z niecierpliwością na Twoją recenzję, bowiem nie tak dawno obdarowałem tą książką moją dziewczynę. Widzę, że powieść ma swoje wady, ale nie brakuje jej też zalet. Summa summarum, jestem raczej zadowolony ze swojego wyboru :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że świat opisany w książce "Uczeń architekta" spodoba się tym, którzy chcieliby znaleźć się w orientalnym świecie. I choć nie jest on tak wspaniały, jak w baśniach "Tysiąca i jednej nocy", to z pewnością będzie stanowił ciekawą rozrywkę, która odrywa od codzienności.
UsuńAmbrose Ciekaw jestem jej wrażeń z lektury. Może skrobniecie coś potem, choćby w komentarzu?
UsuńDominika Tak, przy tej książce można się oderwać od naszej rzeczywistości, choć nie trzyma w tym oderwaniu z równą siłą przez cały czas.