Strony

wtorek, 2 grudnia 2014

Mętne wody relatywizmu




Jim Al-Khalili



Paradoks. Dziewięć największych zagadek fizyki


tytuł oryginału: Paradox. The Nine Greatest Enigmas in Physics


tłumaczenie: Julia Szajkowska


wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2014


liczba stron: 248




Profesor Jim Al-Khalili, brytyjski naukowiec i pisarz pochodzenia irackiego, jest szefem katedry fizyki teoretycznej na Uniwersytecie w Surrey w południowo-wschodniej Anglii. Na naszym rynku wydawniczym nie ma nadmiaru dobrych książek z zakresu nauk ścisłych, przeznaczonych dla masowego odbiorcy, dla przeciętnego czytelnika, więc gdy pojawiła się okazja, by poznać jego opracowanie „Paradoks. Dziewięć największych zagadek fizyki” niezwłocznie z niej skorzystałem.


Matematyka jest królową nauk. Choćby dlatego, że jej język jest zrozumiały dla każdego i nie ma problemów z wiernością tłumaczeń. Fizyka niewiele od niej odbiega. Wzór, wykres, rysunek. Na dobrą sprawę wystarczą. Jednak im ciekawsze problemy są tematem, tym aparat matematyczny potrzebny do ich opisania jest trudniejszy. W rzeczy samej, dostępny jest on tylko wąskiej grupie specjalistów. Kardynalne znaczenie ma więc w popularyzacji najważniejszych zagadnień, jakimi zajmują się dzisiaj nauki ścisłe, umiejętność klarownego i przystępnego ich ubrania w słowa zwykłego języka, niedokładnego i pełnego niejednoznaczności. Ta umiejętność nie jest wcale powszechna wśród autorów książek popularnonaukowych. Trudno napisać książkę idealną dla każdego, bo przecież jedni mają jakieś podstawy z nauk ścisłych, dla innych znak całki nie różni się od hieroglifu. Jedni, nawet bez żadnego przygotowania, bez trudu rozwiązują zagadki matematyczne czy fizyczne, inni zaś mają z nimi problemy. Dlatego właśnie tak trudno znaleźć złoty środek i stworzyć rzecz z jednej strony interesującą, nie popadając w trudny język fachowych pojęć, a z drugiej łatwą w odbiorze, nie wpadając zarazem w uproszczenia czy nudę. Dla mnie udana lektura z tej półki ma jeszcze jedną zaletę – przy podziwianiu piękna, jakie kryją w sobie nauki ścisłe, pozwala mi odprężyć się od towarzyszących naukom społecznym depresyjnych rozważań o naturze ludzkiej. Nie wspomnę o niezwykłej elegancji poznanych już rozwiązań i tajemniczości problemów wciąż oczekujących na rozwiązanie, które można ujrzeć tylko w naukach ścisłych.

Na pierwszych kartach książki autor* wprowadza nas w swoje definiowanie paradoksów i paradoksów pozornych. Takie wyjaśnienie jest przydatne dla absolutnie zielonych, ale u czytelnika, który zetknął się już z tematem, budzi uczucie niedosytu, gdyż nie spotkamy tam tak jednoznacznych i powszechnie uznanych terminów jak choćby sofizmat, antynomia czy paralogizm. Na szczęście szybko przechodzimy, niejako dla rozgrzewki umysłowej, do ciekawostek logiczno-matematycznych. Ten początek jest bardzo przyjemną częścią lektury, ze względu na przystępny i klarowny styl, choć na stronie 24 zdarzył się błąd w obliczeniach**. Oczywiście, dla części czytelników, wiele z wątków pierwszych rozdziałów będzie znanych, czy to ze szkoły, czy z racji własnych zainteresowań, ale nawet dla nich lektura będzie przyjemnością. Dla tych, dla których paradoks teleturnieju i podobne problemy są nowością, będzie to fragment bardzo wartościowy, gdyż pomijając już korzyści z poznania sposobów uważnego, krytycznego obserwowania i interpretowania, nikt nie może wykluczyć nawet tego, ze sam znajdzie się w podobnej do którejś z opisywanych sytuacji.


Z każdą stroną zbliżamy się do właściwego tematu książki – prawdziwych paradoksów wynikających z teorii względności i zagadek, które wciąż pozostają nierozwiązane. No i tutaj jest problem. Nie wiem, jak odebrałby tę książkę czytelnik kompletnie początkujący w temacie, na przykład ktoś od szkoły średniej konsekwentnie podążający humanistyczną ścieżką rozwoju. Na pewno tematyka jest niezwykle interesująca i sposób jej podania niezły. Z drugiej strony spotkałem się już z bardziej przystępnymi i zdecydowanie lepszymi stylistycznie podejściami do tego tematu, choć niestety nie w formie książkowej, aczkolwiek mam nadzieję, że i takowe istnieją. Dla mnie żaden z wiodących problemów nie był nowością. Niemiłe odczucia budził we mnie jakiś taki nieuchwytny, ale jednak wyczuwalny brak klarowności i jednoznaczności, które powinny być wyznacznikiem wszelkich rozważań w naukach ścisłych. Co gorsza, wywody autora stają się tym bardziej mętne, im dalej odbiega ich problematyka od jego zawodowej specjalizacji, jak choćby wyraźnie infantylne rozważania o wolnej woli. Jeszcze gorzej jest w końcówce, gdy od omawiania konkretnych problemów fizyki, przechodzi Jim Al-Khalili do luźniejszych refleksji na bardziej ogólnonaukowe tematy. Znów sprawdza się powiedzenie Slavoya Žižka, że specjaliści zawsze się mylą (gdy wychodzą poza zakres swej specjalizacji lub obecny stan wiedzy). Uwagi profesora Al-Khalili o „problemie” nie/ograniczoności czasu ludzkiego życia, są wręcz naiwne, choćby w świetle teorii systemów autonomicznych naszego rodaka Mariana Mazura.

Jak widać „Paradoks” nie jest książką doskonałą. Swoją drogą nie wiem, skąd się wzięła ta liczba „dziewięć” w rozwinięciu tytułu. Może niedokładnie liczyłem. Nie potrafię powiedzieć, czy jeśli chodzi o sposób przedstawienia głównej tematyki, jest ona godna polecenia przeciętnemu czytelnikowi, a więc z wykształceniem raczej humanistycznym bądź ogólnym, niż ścisłym. Aż tak nie potrafię się wczuć w cudzą skórę. Nie wiem, czy jest ona wystarczająco prosta w odbiorze, skoro nawet na czytelniku znającym temat, sprawia wrażenie miejscami mętnej. Na pewno każdemu, kto nie ma uczulenia na sam dźwięk słowa matematyka czy fizyka, da ona sporo. Pomimo niedosytu, jaki we mnie pozostawiła, z pewnością dla wielu okaże się interesująca i, co szczególnie wartościowe, nawet jeśli sama nie odpowie na wszystkie pytania, to może zainteresować naukami ścisłymi i zainspirować do poszukiwania literatury czy czasopism z tych dziedzin.

Jak wspomniałem, warstwa głównego tematu absolutnie mnie nie zachwyciła. Ten wątek oceniłbym na czwórkę w starej skali ocen, czyli solidne rzemiosło, ale bez szans na coś więcej. Bardzo daleko tutaj do polotu, z jakim temat potencjalnie mniej interesujący poprowadził choćby Ifrah Georg w swej przepięknej książce „Dzieje liczby czyli historia wielkiego wynalazku”. Paradoksalnie, uwiódł mnie aspekt przez autora pewnikiem niezamierzony. Ciekawostki, drobiazgi, o których nie wiedziałem. Choćby Edgar Allan Poe jako wizjoner kosmologii. Czy browar Carlsberg, który w przeważającej mierze sfinansował instytut badawczy Nielsa Bohra w Kopenhadze. Przy okazji refleksja - ciekawe, jakie to szczytne idee finansują polskie browary?

Jak widać z tego ostatniego, jest to książka, która każdego może zaskoczyć. Nawet jeśli główna tematyka nie jest dla nas żadną nowością. Nie ma więc innej możliwości, niż samemu po nią sięgnąć i przeczytać. Wobec niejednorodności, która wynika z ewidentnych niedociągnięć na jednych polach i prawdziwych klejnocików, jakimi są inne wątki, trudno przewidzieć, komu na ile się ona spodoba. Na pewno oceny będą bardzo różne, więc – zapraszam do lektury


Wasz Andrew


* oczywiście wszystkie uwagi dotyczące warsztatu literackiego mogą się odnosić albo do autora, albo do tłumacza, bez porównania z oryginałem nie można ustalić, kto jest odpowiedzialny
** błąd pochodzący wyraźnie od chochlika drukarskiego, niemniej może być problemem dla kogoś, kto z matematyką jest na bakier

6 komentarzy:

  1. Dla każdego coś dobrego, chciałoby się rzec. Przytoczone ciekawostki są zaiste niezwykle interesujące, szczególnie ta browarnicza. Ogólna tematyka także wydaje mi się dosyć intrygująca - już dawno nie miałem w rękach książki popularnonaukowej, która zahaczałaby o szeroko pojętą fizykę. Rozejrzę się przy następnej wizycie w składnicy tanich książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może lepiej do biblioteki? Nie wiem, czy warta jest zakupienia :)

      Usuń
  2. O dzięki, jakoś nie śledzę od pewnego czasu takich książek. Pomijając drobny fakt, że w "mojej" księgarni dział nauka jest na pięterku (męczące ;-)). Bo ostatnio co tam już się wdrapałem to się okazało co to książki i owszem są, ale określenie popularno naukowe jest teraz synonimem paranaukowe (bardzo delikatne określenie z mojej strony) :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dziwić się, że się książka w Polsce słabo sprzedaje :)

      Pamiętam zdjęcie z Empiku w Katowicach, które obiegło kiedyś sieć. Cały dział „filozofia” wypełniały dzieła jednego autora - JPII :) Ci księgarze :)

      Usuń
  3. W Empiku też tak jest, na półce popularnonaukowe leży ezoteryka. Jest to jeden z powodów, dla których przestałam tam kupować.
    Co do książek o fizyce, całą serię napisał Michio Kaku i jeszcze widzę, że wydane w Polsce są dwie książki Briana Coxa z BBC (a wcześniej CERNu). Brian Cox ma talent do tłumaczenia zawiłych kwestii w sposób zrozumiały dla przeciętnego odbiorcy - widziałam jego serię filmów dokumentalnych "Wonders of Life" i było to rewelacyjne - połączył wiedzę z dziedziny chemii, fizyki, astronomii i zaserwował w bardzo przystępny sposób. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie w tym jest cała sztuka - wiedzieć i umieć przekazać :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)