Znów mamy ten dziwaczny okres w życiu naszego kraju, gdy wszystkie media i wszystkie partie polityczne są zgodne, co jest prawdziwym cudem. Jednym głosem nawołują do pójścia na wybory. A ja się pytam po co?
Pamiętacie wybory do samorządu klasowego czy szkolnego? Jeśli nie, to spróbujcie je sobie wyobrazić. Przypomnijcie sobie lub wyobraźcie, czym się kierowaliście oddając głosy na tę a nie inną koleżankę lub kolegę. Swoimi interesami. Sympatia też jest pewnym szczególnym rodzajem interesu. I teraz wyobraźcie sobie, że wprowadzono ustawę, iż nie możecie jak dotąd głosować na konkretną osobę. Możecie głosować tylko na klasę, z której to nauczyciele wybiorą tego, kto dostanie władzę. Czy nadal będziecie uważać, że naprawdę macie prawo wyboru, że nie jest to jedno wielkie oszustwo?
Wybory takie, jak do samorządów, gdzie wybieramy osobę, mają konkretny sens. Z jednej strony mamy prawo wyboru, a z drugiej odpowiadamy, przede wszystkim każdy przed samym sobą, za to, kogo wybraliśmy. Jeśli namawialiśmy wszystkich znajomych, by oddawali głosy na Ziutka Przygłupa, bo obiecał nam podwyżkę, i choć śmiał się z niego cały świat, sami na niego głosowaliśmy, to tylko siebie możemy winić, jeśli Ziutek po objęciu urzędu zamiast zrobić nam dobrze, da nam przysłowiowego kopa w dupę. To jednak nie dotyczy tych wyborów, do których teraz się nas nawołuje. Teraz nie możemy głosować na osoby, tylko na kliki. A większość z nas, śmiem wierzyć, do żadnej z nich nie należy. Niektórzy nawet nie chcą należeć.
Jeśli głosujemy na ugrupowanie, w którym jest i Ziutek Przygłup, i Janek Nieskalany, i Wojtek Mądrala, i jeszcze kilku innych, ale w ogóle od nas nie zależy, który z nich obejmie władzę po wygraniu wyborów przez to ugrupowanie, to jaki sens mają takie wybory? Gdzie tu wpływ na cokolwiek? Chyba nie chodzi o to, by głosować na ładniejszą nazwę ugrupowania czy ładniejsze spoty reklamowe? Chyba nie na tym ma polegać prawo wyboru i odpowiedzialność za kraj?
Co robić? Po prostu dać sobie z tym spokój. A jeśli tak już Wam zaszczepiono w mózgu, iż na wybory chodzić należy, bo odpuszczenie, to nieodpowiedzialność, to idźcie i oddajcie głos nieważny. Pokreślcie całą kartkę albo napiszcie co myślicie o takiej formie wyborów. Pustej kartki nie polecam oddawać – zbyt łatwo pojawić się na niej mogą korzystne dla kogoś znaki.
Nie jest prawdą, iż pozostanie w domu, to nie jest wyrażenie swej woli. Niska frekwencja daje do myślenia. Nawet najbardziej zakłamanej władzy. Ale jeszcze lepsze są głosy nieważne. To wyraźny sygnał, że nie chodzi o lenistwo, ale o protest. I nie jest istotne, czy dużo nas będzie. Wszak, gdy oddajemy głos na kogoś ulubionego, też nie interesujemy się, czy będzie nas wielu. Ważne by zrobić to, co uważamy za słuszne.
Wasz Andrew
Jest jeszcze inne rozwiązanie i to właśnie rozważam - zagłosować na tzw. jedynki ie według klucza partyjnego ale na osobę. Skoro to jedynki, nikogo innego nam partia nie wepchnie. W moim okręgu wyborczym oznacza to, że waham się między dwoma sensownymi kandydatami z partii, na które nigdy jeszcze nie głosowałam. Oboje pracowici, co dla mnie ważne.
OdpowiedzUsuńNatomiast mój mąż zamierza oddać głos nieważny, albo dopisze Myszkę Miki albo jakąś inną fikcyjną postać.
Niska frekwencja daje do myślenia, ale nie ma żadnych bezpośrednich konsekwencji dla partii, nie sprawia też, że wybory są nieważne. Tak więc, ja durny, idę do urny :)
Też pomysł,ale jest jeden problem. Gdy jedynka spada (rezygnuje, choruje, łapie inną fuchę) wchodzi następny z listy. W ten sposób ostatnio nas reprezentowali tacy, jak geniusz proponujący wycinanie wszystkich drzew przy drogach, Nieźle się musieli uśmiać choćby Niemcy, których co roku widzę przy pielęgnacji przydrożnych olbrzymów, nawet tych wchodzących korzeniami na jezdnię. Gdyby było głosowanie na osoby, na dalszych miejscach w kolejce (w rezerwie) też byliby ludzie, na których głosowaliśmy, a nie dwójki, trójki i inne, na które nikt z nas głosu by nie oddał.
UsuńPs. Durny nie, żeby było obraźliwie, tylko żeby się rymło :)
UsuńW takim razie, zobaczę, która 'dwójka' jest bardziej sensowna. W ten sposób łatwiej będzie mi podjąć decyzję między tą dżumą a cholerą.
OdpowiedzUsuńZdaje sobie sprawę z tego, że udział w wyborach jest ułudą wpływu na swoją gminę/województwo/kraj/UE i że mój w nich udział jest podyktowany emocjami, a same sympatie lub antypatie polityczne też są kierowane nieuświadamianymi motywami i jak Tyrion wiem, że nic nie jest proste i do tego nie jest prawdą. Trudno, c'est la vie.
Właśnie wybory gminne są prawdziwym wpływem na władzę. Głosujesz na konkretną osobę i nawet gdy umrze przed czasem, to znowu muszą być wybory. Nie da się jej podmienić. Na te wybory naprawdę trzeba chodzić. I oddawać ważne głosy :)
OdpowiedzUsuńMoże te wybory nie mają wpływu na nasze życie, ale mają wpływ na to, jak będzie wyglądał nasz parlament za rok. Wynik wyborów do PE może przełożyć się na wynik niektórych partii.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jakieś powiązanie jest. Tylko nikt nie wie jakie. Ja stawiam na to, że jeśli do Parlamentu UE wybierzemy mądrych, dobrych i uczciwych, to tym bardziej zabraknie ich w kraju, gdyż nie ma ich znowu tak wielu. Konia z rzędu temu, kto powie, gdzie ich brak odczujemy boleśniej.
UsuńNikt ich przecież nie trzyma w PE. Przykładem jest Lena Kolarska-Bobińska (pomijam już kompetencje tej pani). Gdy dostała propozycję objęcia ministerstwa wróciła. Ci "mądrzy, dobrzy i uczciwi" jeśli rzeczywiście tacy są to wrócą do kraju, gdy będą potrzebni. A jeśli tego nie zrobią to będzie to tylko świadczyło o ich zainteresowaniu sprawami państwa.
UsuńTo. Wybory do europarlamentu mogą niektóre partie całkowicie pogrążyć.
UsuńMam nadzieję, że niektóre zostaną pogrążone ;)
UsuńNadzieja jest matką rodzącą rzadko :) Ale lepiej być głupim z nadzieją, niż bez nadziei niemądrym :)
UsuńOj, nie zgodzę się Andrew. Wg mnie o wiele lepiej jest iść na wybory i oddać nieważny głos niż pozostać w domu. W przypadku niskiej frekwencji każda partia może wytrzeć sobie gębę stwierdzeniem, że społeczeństwo nie jest jeszcze dojrzałe, nie jest świadome swoich praw, że wciąż nie potrafimy korzystać z dobrodziejstw demokracji, ble, ble, be.
OdpowiedzUsuńOddając głosy nieważne zawsze można próbować szukać wyjaśnienia, że ludzie są za głupi, by poprawnie wypełnić kartę do głosowania, ale wydaje mi się, że 40% głosów nieważnych przy 80% frekwencji daje więcej do myślenia niż 40% frekwencja z głosami nieważnymi na granicy błędu statystycznego. Dlatego ja uważam, że warto poświęcić tę godzinę z życia, wybrać się do urny i poprzez oddanie nieprawidłowo wypełnionej karty zasygnalizować, że jestem świadomy swoich praw, ale, że niestety nie potrafię znaleźć odpowiedniego kandydata, któremu mógłbym oddać głos.
No przecież napisałem, że to najlepsza opcja :)
UsuńChyba jednak oddanie nieważnego głosu nie jest najlepszą opcją, bo przecież te ileś mandatów przypadających na Polskę będzie obsadzonych tak czy inaczej. To mnie skłania ku oddaniu ważnego głosu.
OdpowiedzUsuńJest taka teoria, że pomiędzy każdym człowiekiem na świecie, a innym jest (tu różne wersje słyszałam) 7 innych osób, które się znają. Jeśli to prawda, znam osoby, które znają kandydatów z mojego obwodu. W ten sposób, o ile ma się zaufanie do źródeł informacji, można dowiedzieć się czegoś o kandydatach. Zasięgnęłam języka i już wiem, która z moich 'jedynek' bardziej zasługuje na głos.
Ja zawsze chodzę na wybory od wyborów sołeckich/konsultacji społecznych zaczynając na wyborach do Parlamentu Europejskiego kończąc (chyba, że przegapiłam jakieś konsultacje społeczne, o których nikt nie raczył mnie, jako obywatela poprzez ogólnodostepne ogłoszenia poinformować). Zdaję sobie sprawę z tego, że być może mój głos niewiele, albo wręcz nic nie zmieni. Ale swoim ważnie oddanym głosem chcę wyrazić poparcie dla kandydata, którego w dniu wyborów uznaję za najlepszego/najrozsądniejszego. Zawsze liczę, że się nie nie zawiodę, choć może być i tak, że się pomylę. I uważam, że to, ze zostanę w domu i nie zagłosuję to nie jest rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest dokładne sprawdzenie list wyborczych i wybranie najlepszych naszym zdaniem kandydatów. A najbardziej obawiam się tych, których w Europarlamencie (w końcu te wybory są najbliższe) nie chciałabym widzieć. W związku z tym idę głosować na tych, których w tejże instytucji chciałabym widzieć (ostateczną decyzję jeszcze podejmę) i mam nadzieję, że się nie pomylę. ;)
Czy w świetle ostatnich wydarzeń dalej uważacie, ze wrzucając kartkę do urny macie wpływ na cokolwiek?
OdpowiedzUsuń