OTWARTE RANY
(Broken Skin)
Całkiem przypadkiem sięgnąłem po kolejną, po przeszywającej serce i umysł książce Pole krwi (The Field of Blood), której autorką jest Denise Mina, powieść kryminalną rodem ze Szkocji. Autor, Stuart MacBride, nie był mi dotąd znany, więc rozpocząłem lekturę ciekaw, czy rzecz będzie podobna do twórczości Miny, czy Szkoci wytworzyli własną szkołę kryminału, podobnie jak Szwedzi. Szkołę odmienną i bardzo pozytywnie odstającą od amerykańskiej sztampy zalewającej cały świat i , niestety, powielanej przez rodzimych pisarzy w większości krajów Europy.
Okazuje się, iż Otwarte rany są bodajże trzecią* pozycją w cyklu Logan McRae. Chyba często mi się to zdarza, by nie zaczynać cyklu powieściowego od początku. To chyba jednak nic złego, gdyż dobre i tak się obroni, a złego nie warto żałować. Przejdźmy jednak do meritum.
Akcja rusza z kopyta już od pierwszego akapitu. Fajna laska, lub jak wolą inni wstrętna suka, idzie w środku nocy ciemną ulicą. Ubrana w mini, chociaż luty w Aberdeen jest cholernie zimny. Zgrabne, długie i seksowne nogi w wysokich szpilkach dla fetyszystów. Krok chwiejny i niepewny; najwyraźniej zdrowo narąbana. Za nią skrada się uzbrojony w nóż seryjny gwałciciel... Co dalej nie będę zdradzał. Fabuła jest dość skomplikowana i przyjemnie wielowątkowa więc nie zamierzam psuć nikomu zabawy w detektywa i samodzielnego odkrywania rozwiązań zagadek, jakie staną przed Loganem McRae, detektywem z Wydziału Kryminalnego** w Aberdeen.
Ta wielość przenikających się tropów jest rewelacyjną odmianą od najlepszych nawet bestsellerów w stylu made in USA, gdzie, poza nielicznymi wyjątkami, detektyw zajmuje się jednocześnie tylko jedną sprawą aż do jej szczęśliwego (obowiązkowo) zakończenia. Urzekła mnie ta deprymująca i przytłaczająca prowadzącego sprawę mnogość fałszywych poszlak, lipnych informacji i dętych alibi. Jak z tego galimatiasu wyłuskać okruchy prawdy? W dodatku to ciągłe odrywanie do innych zajęć. Ciągłe rozgrywki z przełożonymi i podwładnymi. Niezliczone nadgodziny. Ciągłe chlanie z kolektywem. Kiedy się wyspać? Jak być bystrym i dociekliwym, kiedy oczy się kleją z niewyspania, a jak nie, to łeb napierdala od kaca?
Otwarte rany to nie jest pozycja dla ludzi pragnących cukierkowego słownictwa. Choć napisana pięknym, obrazowym i niewiarygodnie plastycznym językiem, nie stroni również momentami, ale tylko w uzasadnionych momentach, od wulgaryzmów i drastycznych opisów. Przenosi nas w realia zarobionych*** policjantów i w świat BDSM****, który dla niektórych może być ciężki do strawienia. Jednocześnie jednak pokazuje, iż niezależnie od preferencji seksualnych, każdy powinien mieć takie same prawa. I takie same obowiązki. Nie powinno się nikogo gorzej traktować za to kim jest. Fetyszystą, masochistą czy innym oryginałem. Dopóki ktoś nie popełni przestępstwa, powinien być szanowany i ochraniany przez prawo niezależnie od statusu społecznego, a gdy złamie prawo, powinien ponieść karę, również niezależnie od swej pozycji i majątku.
McRae jest uczciwym człowiekiem. Choć lata pracy w policji mocno go zmieniły i z pozoru jest zgorzkniały, wypalony, cyniczny i bezwzględny, to w głębi serca (lub jak kto woli duszy) jest człowiekiem prawym. Wbrew niektórym recenzentom i notce na okładce książki, Logan nie jest człowiekiem bez sentymentów, bez skrupułów. Chce kochać i być kochanym. Jest wierny tym, których kocha i swoim zasadom. Zdarza mu się łamać regulaminy, a nawet prawo, ale stara się być wierny prawu moralnemu, które tkwi w nim. Nie może ścierpieć, gdy niewinny zostaje obciążony winą. Uważa, że każdemu należy się sprawiedliwość. I ofierze, i sprawcy. Robi wszystko, by dotrzeć do prawdy, a jeśli regulamin czy prawo stoi w kolizji z jego sumieniem, to ma poważny problem.
Kryminał Stuarta MacBride jest czarny jak dżdżysta noc październikowa, a jednak czyta się go z przyjemnością. Nie jest to klasyczny, zupełny tartan noir , tak pełny beznadziei jak choćby wspomniane już Pole krwi. Choć atmosfera zarobienia przytłacza, to jednak, jak widać po Loganie, w każdej sytuacji można pozostać człowiekiem. Wielu czytelników, nie tylko ze służb, odnajdzie w tej powieści mnóstwo ze znajomych dylematów moralnych. Czy można wrobić kogoś, kto według nas na pewno jest winny, lecz brak nam na to dowodów? A może lepiej by winny uniknął kary? A co jeśli jednak, pomimo całej pewności, dokonując samosądu się pomylimy? Czy w ogóle samosąd jest dopuszczalny? Gdzie są granice lojalności w miłości czy pracy?
Te i wiele innych problemów, jakie odnajdziemy w umyśle głównego bohatera, stawiają Otwarte rany na równi ze szwedzką szkołą kryminału społecznego*****. Jeśli do tego dodamy świetną, porywającą akcję, mało znane środowisko spod znaku pejczy i kajdan, w którym się rozgrywa znaczna jej część, a z drugiej strony niezwykle przekonujący obraz środowiska policjantów od zabójstw, to otrzymamy lekturę wciągającą i zarazem wartościową. Do tego bardzo celne, wręcz błyskotliwe i spójne psychologicznie sylwetki postaci idealnie korespondujące z podejmowanymi przez nie działaniami i wyborami. Niezwykle klimatyczne opisy policyjnej nocnej rzeczywistości tworzą unikalną jakość w połączeniu z dynamiczną psychiką głównej postaci. W dodatku Stuart MacBride pokazuje się w Broken Skin jako prawdziwy mistrz suspensu. Akcja zwija się niczym wąż i raz po raz przeskakuje z wątku na wątek niczym iskra w pęku pozbawionych izolacji kabli. Napięcie nie opada do samego końca, a komplet informacji zdobywamy dopiero na ostatniej stronie. Prawdziwa maestria, o czym gorąco Was zapewniam i zachęcam do lektury
Andrew Vysotsky
* Cykl Logan McRae składa się w kolejności z powieści: Chłód granitu (Cold Granite), Zamierające światło (Dying Light), Otwarte rany (Broken Skin), Dom krwi (Flesh House), Zimny pokój (Dark Blood).
** W Polsce, odmiennie niż w krajach anglosaskich, Wydział Kryminalny zajmuje się tylko pracą operacyjną. Za przesłuchania świadków i podejrzanych, oględziny i całą pracę procesową odpowiada Wydział Dochodzeniowy. WK pisze legendy, a WD wersję oficjalną. To szkoła zza Buga. W Szkocji detektyw prowadzący śledztwo prowadzi zarówno działania operacyjne jak i procesowe. W razie potrzeby korzysta ze wsparcia wyspecjalizowanych komórek; techniki operacyjnej, techników kryminalistyki, grup szturmowych. Jest to logiczne i oczywiste.
*** tutaj: totalnie przepracowanych
**** BDSM angielski skrót pochodzący od słów "związanie" i "dyscyplina" (bondage & discipline, B&D), "dominacja" i "uległość" (domination & submission, D&s, D/s) sadyzm i masochizm (sadism & masochism, S&M)
***** Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet i inne
Jakiś czas czytałam już tę książkę, zaczynając, podobnie jak Ty pośrodku cyklu. Pamiętam, że miałam mieszane uczucia, z jednej strony fajny śledczy, ciekawy temat, z drugiej strony zmęczył mnie bardzo taki jakiś urywany sposób narracji - nagromadzenie bardzo krótkich, serialowych, migawkowych ujęć. Ciężko mi się to czytało. Ale postanowiłam dać temu autorowi drugą szansę i na półce czeka jeszcze Dom krwi i coś jeszcze.
OdpowiedzUsuńMi ta maniera nawet podeszła :)
UsuńNie może być... mój chłopina miał rację :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za link do recenzji, jestem pewna, że książka i mnie się spodoba, tym bardziej że lubię mroczne klimaty i ciekawe intrygi. Wkurza mnie tylko jedno, ta laska w mini... powiadasz, że ma długie, zgrabne nogi... już jej nie lubię ;-)
Zdrowy objaw :)
UsuńTeż tak myślę... Chwała Bogu :D
UsuńWięc jednak MacBride zbiera same dobre recenzje :) Polecam Ci resztę serii. Wciąga! A tę laskę w mini bardzo lubię, choć i tak moją ulubioną bohaterką całej serii jest inspektor Steel. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCały czas mam go na uwadze, tylko brak tego czasu właśnie :)
Usuń